piątek, 31 marca 2017

O Agnieszce i jej podopiecznych

            Dżeki to taki „targowy pies”. Agnieszce przyprowadza swoich kolegów – zabiedzone szkieleciki – i krótkim hauknięciem prosi dla nich o gościnę, o napełnienie miski. Agnieszka zawsze martwi się, czy i tym razem znajdzie dla kolejnego podrzutka ciepły ludzki dom. Marzy o założeniu schroniska dla  bezdomnych zwierząt. – Niech no tylko wygram w toto-lotka – mówi. Gdyby nie te kilkanaście złotych, za które codziennie kupuje resztki w sklepie mięsnym, dawno miałaby super wyremontowany dom.
Ale nie żałuje tej swojej aktywności. Siedzimy w jej kiosku na ławeczce. – O, to właśnie jest stuimienny Dżeki – wskazuje na kudłacza o uśmiechniętym pysku. Jest z nim Rudy i mały jamnikowaty szczeniak, stali goście. Dostają swoje porcje. Ryży, już najedzony, leży na podłodze, na poznaczonym bliznami pysku jest spokój – tu są życzliwi dwunodzy...
            Rozmawiamy o emocjach, uczuciach, opowiadamy zabawne historie o naszych domowych milusińskich. Agnieszka uśmiecha się – Na mojej drodze zawsze znajdzie się jakaś bidula nie nakarmiona, szkieletorek, chory, wyrzucony z domu. Agnieszka jest stałym gościem u doktora Janickiego, który nigdy nie odmawia pomocy przyniesionym bezdomnym zwierzętom. Agnieszka jest pełna szacunku i podziwu dla doktora, który robi to chętnie i bezpłatnie. Zostaję zobowiązana do podziękowania doktorowi od Agnieszki i innych osób w „Kurierze Międzyrzeckim” . Bezinteresownie pomagają też  inni, pani Ula, która te trwale okaleczone przez ludzką bezmyślność i okrucieństwo wywozi do Holandii i Niemiec, gdzie jest może trochę więcej resztek z  ludzkiego stołu, nieco więcej wyobraźni i miłości. Jak mawiał jeden z Mądrych – Ghandi: „Kulturę narodu można poznać po tym, jak traktuje zwierzęta”.
Agnieszka pokazuje mi worek pełen kości – to dla piesków jednej pani – mówi – żeby miała je czym karmić. Ta osoba jest bardzo uboga. Agnieszka ma  mnóstwo smutnych opowieści o zwierzętach, które uratowała. Mówi – mamy obowiązek opiekowania się zwierzętami, szczególnie bezbronne są psy, skazane na świat, który im stworzyliśmy. Doświadczanie więzi emocjonalnej z innymi istotami jest wielkim szczęściem i radością człowieka. Zakosztowawszy jej - życzliwiej postrzega siebie, innych i świat. Każdy z nas jest przyczyną i skutkiem własnego losu, sam go kształtuje, człowiek dojrzały nie powinien szukać na zewnątrz usprawiedliwień dla swojego zachowania. Prosimy, w imieniu Agnieszki i innych, żeby – przynajmniej – nie  przeszkadzać innym czynić dobro...
            A może uda się w Międzyrzeczu powołać stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt, by działalność ludzi pokrewnych Agnieszce zyskała legalny, prawny status, jak to się dzieje w innych miastach. Aby wymianę informacji i współpracę ludzi WIĘKSZEGO SERCA lepiej zorganizować.
            A na razie, może szukasz psiego czy kociego przyjaciela? Jesteś samotny lub po prostu masz dobre serce i kącik w przedpokoju czy komórce na  podwórzu...
            Serce za miskę strawy...


Iwona Wróblak
listopad 2001

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz