O Agnieszce i jej
podopiecznych
Dżeki to
taki „targowy pies”. Agnieszce
przyprowadza swoich kolegów – zabiedzone szkieleciki – i krótkim hauknięciem
prosi dla nich o gościnę, o napełnienie miski. Agnieszka zawsze martwi się, czy
i tym razem znajdzie dla kolejnego podrzutka ciepły ludzki dom. Marzy o
założeniu schroniska dla bezdomnych
zwierząt. – Niech no tylko wygram w toto-lotka – mówi. Gdyby nie te
kilkanaście złotych, za które codziennie kupuje resztki w sklepie mięsnym,
dawno miałaby super wyremontowany dom.
Ale nie żałuje tej swojej aktywności. Siedzimy w jej kiosku
na ławeczce. – O, to właśnie jest stuimienny Dżeki – wskazuje na
kudłacza o uśmiechniętym pysku. Jest z nim Rudy i mały jamnikowaty szczeniak,
stali goście. Dostają swoje porcje. Ryży, już najedzony, leży na podłodze, na
poznaczonym bliznami pysku jest spokój – tu są życzliwi dwunodzy...
Rozmawiamy
o emocjach, uczuciach, opowiadamy zabawne historie o naszych domowych
milusińskich. Agnieszka uśmiecha się – Na mojej drodze zawsze znajdzie się
jakaś bidula nie nakarmiona, szkieletorek, chory, wyrzucony z domu.
Agnieszka jest stałym gościem u doktora Janickiego, który nigdy nie odmawia
pomocy przyniesionym bezdomnym zwierzętom. Agnieszka jest pełna szacunku i
podziwu dla doktora, który robi to chętnie i bezpłatnie. Zostaję zobowiązana do
podziękowania doktorowi od Agnieszki i innych osób w „Kurierze Międzyrzeckim” .
Bezinteresownie pomagają też inni, pani
Ula, która te trwale okaleczone przez ludzką bezmyślność i okrucieństwo wywozi
do Holandii i Niemiec, gdzie jest może trochę więcej resztek z ludzkiego stołu, nieco więcej wyobraźni i
miłości. Jak mawiał jeden z Mądrych – Ghandi: „Kulturę narodu można poznać po
tym, jak traktuje zwierzęta”.
Agnieszka pokazuje mi worek pełen kości – to dla piesków
jednej pani – mówi – żeby miała je czym karmić. Ta osoba jest bardzo uboga. Agnieszka
ma mnóstwo smutnych opowieści o
zwierzętach, które uratowała. Mówi – mamy obowiązek opiekowania się
zwierzętami, szczególnie bezbronne są psy, skazane na świat, który im stworzyliśmy.
Doświadczanie więzi emocjonalnej z innymi istotami jest wielkim szczęściem i
radością człowieka. Zakosztowawszy jej - życzliwiej postrzega siebie, innych i
świat. Każdy z nas jest przyczyną i skutkiem własnego losu, sam go kształtuje,
człowiek dojrzały nie powinien szukać na zewnątrz usprawiedliwień dla swojego
zachowania. Prosimy, w imieniu Agnieszki i innych, żeby – przynajmniej – nie przeszkadzać
innym czynić dobro...
A może uda
się w Międzyrzeczu powołać stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt, by działalność
ludzi pokrewnych Agnieszce zyskała legalny, prawny status, jak to się dzieje w
innych miastach. Aby wymianę informacji i współpracę ludzi WIĘKSZEGO SERCA
lepiej zorganizować.
A na razie,
może szukasz psiego czy kociego przyjaciela? Jesteś samotny lub po prostu masz
dobre serce i kącik w przedpokoju czy komórce na podwórzu...
Serce za
miskę strawy...
Iwona Wróblak
listopad 2001
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz