Czym się zajmują
międzyrzeccy diabetycy
Chmiel,
który porastał płot, okalający siedzibę PSD (na ul. Konstytucji 3. Maja) od
razu zyskał. Nie on sam, patrzący na niego zauważyli nagle całą urodę tej
rośliny i zaczęli układach z pędów bukiety jak ikebany... Czym się zajmują międzyrzeccy diabetycy?
(oprócz łykania tabletek…)
Piękno
wzięło się od natury. Edyta Dubojska
zamyka je delikatnie w swych niezwykłych dziełkach. Małe buteleczki, w nich
przyprawy kuchenne nasypane kolorowymi warstwami – żółtymi, zielonymi i bordo,
poprzekładane jak ciasto, nasączone wonnymi olejkami. Wieńce z kłosów jak
wawrzyny, wieńce z bazi, pisanki, naklejanki „zebrzaste” jak zwierzaki z
Afryki, umoszczone w gniazdkach z sizalowych nici, w kurzych piórkach, w
tonacji czekoladowej (kura z podwórka pani Ani). Ozdobne koszyczki, pocztówki z
ornamentami ze spreparowanych liści. Ciekawe rzeczy, piękne dodatki do codziennego życia, zegar (chodzący) na tarczy
naklejone, według wielkości, ziarenka soi, ufarbowane nitki makaronu. By
ozdobić mieszkanie wystarczy klej, tektura, sznurek, skorupki z jaj, opakowania
po czekoladzie, kawałki materiałów... i odrobina wyobraźni.
Tego
ostatniego Edycie Dubojskiej i Annie
Cegłowskiej na pewno nie brakuje. Wszystko, czego się dotkną, zaczyna
żyć intensywniej, radośniej. Jest bardziej, poprzez artystyczne podkreślenie,
urzeczywistnione.
Prace Anny
Cegłowskiej, tu wyeksponowane, to tylko część jej dorobku, niewielka. Na
bieżąco rozdaje je znajomym, jak swój uśmiech i empatyczny stosunek do świata. Hafty
krzyżykiem, kompozycje ze skrawków skóry, uchwycony na nich nastrój wieczoru
nad wodą, przy starym drzewie. „Drzewiastość” uzyskana poprzez połączenie
obrazu płaskiego i wypukłości płaskorzeźby, naklejanych jedna na drugą warstw,
z różnych tworzyw.
Rzeźby z
korzeni drzew pani Krystyny Pers,
dziwne skręty, kierunki wygięć konarów. Pień jest architektem tworząc
zadziwiające kompozycje, a artysta
przycinając je kojarzy z dowolnym obrazem, sytuacją, a czasami pięknem formy
jako takiej. Drzewo pnące się, jako symbol, rosnące z ziemi, w niej
zakorzenione, w niebo i wszerz, gałęziami, ku słońcu. Pani Cegłowskiej drzewo,
wyszyte delikatnym pojedynczym krzyżykiem, wierzbowe – płaczące. Kompozycje
subtelne, starannie przemyślane. Pani Anna tworzy od 20. lat.
Zielony
chmiel patrzy na mnie spośród rzeźb ploty wystawowego galerii diabetyków. Z
ciekawością przysłuchuję się rozmowom o ziołach, ich leczniczych właściwościach. Zebrani dużo o
nich wiedzą. Pani Ania zaprasza na „owoce z naszych działek”, są w koszach,
wśród ręcznie dzierganych serwet. Janina
Frąckowiak oferuje swój kramik z szydełkowanymi dziełkami.
Połączyć
twórczość artystyczną z działalnością statutową Koła, przyciągnąć młodszych
wiekiem diabetyków, zachęcić sympatyków, społeczeństwo międzyrzeckie do
spotkań, do wymiany myśli. By zawiązać przyjaźnie, zbliżyć ludzi. Choroba
cukrzycowa może być nie tylko przekleństwem, ciężarem do dźwigania. Może być --
pretekstem do spotkań, ludzi otwartych i chętnych do wzajemnych kontaktów.
Iwona Wróblak
październik 2002
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz