W sprawie tablicy
upamiętniającej miejsce pochówku
Dzień
pierwszy listopada jest suchy i ciepły. Pod stopami liście wszystkich kolorów,
wiem o nich, że obrócą się w proch, usłana jest nimi ziemia cmentarza kirkutu.
Stały jest wieczny spokój tego miejsca. Oficjalnie już nie ma tu wysypiska,
jednak natykam się na odpady z plastiku, szkła. Mały znicz chcę postawić na
skrawku płyty nagrobnej, jeśli ją odnajdę. Jest, gładki kawałek obrobionego
kamienia. Maceby dawno potłuczono, utwardzają drogę pod asfaltem. Ale kości
ludzkie jeszcze są, chociaż nie wszystkie. Plaża nad Głębokim stała się drugim
kirkutem, kiedy wysypywano ją w 70. latach piaskiem z Żydowskiej Góry. Od tego
czasu minęło sporo lat. Dzisiaj słyszę tu spokój, ciszę jak akt wybaczenia ze
strony zmarłych, błogosławieństwo, mimo wszystko, dla żywych – i niemą prośbę o
pamięć, tak jak słowa Żyda międzyrzeczanina, emigranta, który pisze w liście do
swoich znajomych, w naszym tak pozornie
tak obojętnym, bezdusznym, dla byłych żydowskich jego mieszkańców, mieście: „Pozostała
(we mnie) pamięć dobrze znajomych murów, jezior, lasów, spokojny nurt
Obry i chociaż żyję daleko, myślą jestem tam...”
Wojskowy
gazik wjeżdża na teren cmentarza żołnierzy radzieckich. St. sierż. szt. Jerzy
Jucha Andrzej Chudziński i chor. Łukasz Olszewski jest z międzyrzeckiej jednostki wojskowej. Na
kamieniach żołnierskich nagrobków Wojsko Polskie stawia znicze. Wykonują rozkaz
dowódcy. Corocznie tak się dzieje. Pod
pomnikiem wiązanka kwiatów i wieniec. Zapalę któryś ze zniczy, czy mogę panie
sierżancie? Nie tylko ja chcęto zrobić. Rodzina z dzieckiem chodzi między
kamieniami nagrobnymi, mężczyzna pochyla się z zapalniczką, kobieta, pewnie
matka, tłumaczy coś dziecku. Ja jestem za ścieżką oddzielającą uporządkowany
świat symbiozy, pamięci żywych ułagodzonych ze zmarłymi od mrocznego lasu
nieuporządkowanych (dosłownie) miejsc, o których – czy chce się pamiętać? Cichy chrzęst
liści pod stopami, dźwięk gęsty czyjąś dawno zasiedziałą obecnością, miejsce
uświęcone żydowskim prawem i tradycją. Nie umiem mówić kadisz, niech mi wybaczą, że postawię na ziemi zapalony płomyk –
moją bezsłowność szacunku dla modlitwy tych, którzy od średniowiecza po koniec
XIX w. stali tu, kiedyś, jak ja zadumani. Dobrze mi wśród tych liści i drzew, w
tym przyjaznym, tak to odczuwam, spokoju, beztłocznym, ubogim w korowody
żałobnych ostentacji, tak charakterystycznych dla dzisiejszych nekropolii.
Zostałabym jeszcze przez chwilę...
Jedziemy do
Gościkowa. Poniemieckie grobowce obok nieużywanego kościółka ewangelickiego są
starannie zagrabione z liści, wzruszają stojące obok olbrzymie dęby, ten
żyjący, z liśćmi, pamięta króla Sobieskiego. Ciągnie mnie, żeby dotknąć
szorstkiej kory. W porównaniu z długością mojego życia są wieczne. Poniemieckie
groby są obecne na gościkowskim współczesnym cmentarzu, niewiele z nich jest
opuszczonych. Na takim właśnie stawiam lampkę dla mojej matki, której tu nie
ma. Jak te dęby, wtapiam się w krajobraz z pokorą. Jestem i niebem, jak korony
drzew, i ziemią, i pamięcią, i doczesnością.
To w Gościkowie słyszę, że szykowane jest miejsce na obelisk przy cmentarzu
żydowskim w Międzyrzeczu. Czy monity do władz miasta, od kilku lat ponawiane,
wielu osób, Heleny Nycz, której dziadkowie i ojciec zostali odznaczeni Orderem
Sprawiedliwych, odniosły skutek? Sprawdzam w starostwie. Nie odnosły (obecnie –
od 2016 r. Pomnik upamiętnia byłych mieszkańców wyznania mojżeszowego – przypis
autorki) . Władze miasta składają wiązanki pod symbolicznym obeliskiem ku czci
niemieckich mieszkańców Międzyrzecza, których cmentarz wcześniej zdewastowano.
Mamy pojednanie. Tu też jest cmentarz. Czy wypada targować się ze Szczecińską
Gminą Żydowską, sugerować partycypację w kosztach zainstalowania wspomnianej
tablicy... Tłumaczyć dotychczasowy brak woli politycznej niedostatecznym –
zapewne – zaangażowaniem (nielicznych żyjących) Żydów w restaurację swoich zabytków kultury sakralnej.
Rozumiem, że miasta może nie być stać na kosztowny remont synagogi, ale tu nie
chodzi przecież o duże pieniądze. Więc o co? Chyba chcemy przestać mówić o
Jedwabnem, o Wydarzeniach Marcowych i otworzyć nowy rozdział. Chcemy miasto i
gminę Międzyrzecz wprowadzić do grona społeczności cywilizowanych, gdzie
nekropolie zgodnie z międzynarodowym prawem i dobrymi obyczajami objęte są patronatem i opieką konserwatorską. I wtedy
może emigrant polski Żyd, Mendel Gdański Konopnickiej - wróci, jeden z tych,
który przeżył, ale serce, to centrum
miłości i zaufania umarło w nim, bo był zawsze tak obcy w naszym
społeczeństwie, na ulicy, gdzie mieszkał przez całe życie. Wróci przede
wszystkim po to, by zmówić - zgodnie z Prawem kadisz, modlitwę za zmarłych. Kościół uznał antyjudaizm i
antysemityzm za cyt.” Zepsute ziarna, którym nie można pozwolić na
zakorzenienie się w jakimkolwiek ludzkim sercu”. Może uda się uszanować tę
nekropolię i trasę obwodnicy wytyczyć w ten sposób, by szczątki byłych żydowskich
mieszkańców miasta nie były niepokojone. Zainwestować przy okazji w dobry
wizerunek miasta. Wychowując młode pokolenie w szacunku dla historii regionu.
Skwierzyńska młodzież zakasała rękawy i ,podnosząc kamienie nagrobne tamtejszej
nekropolii z brudu i zapomnienia, mogła
– dane jej było – uczestniczyć w czynnej lekcji obywatelskiego patriotyzmu. Czy
i u nas taka inicjatywa jest możliwa? Międzyrzecka młodzież licealna, biorąc
udział w konkursach wiedzy o „Historii bliskiej” – części wiedzy o historii
powszechnej, chętnie podejmuje takie tematy, szpera w dokumentach, pyta ludzi.
Na szczęście młodzi ludzie są wszędzie tacy sami: ciekawi, otwarci,
spontaniczni, bez uprzedzeń. I to jest dobre. Ale impuls powinien wyjść od
dorosłych...
Iwona Wróblak
grudzień 2002
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz