piątek, 10 marca 2017

W sprawie tablicy upamiętniającej miejsce pochówku

            Dzień pierwszy listopada jest suchy i ciepły. Pod stopami liście wszystkich kolorów, wiem o nich, że obrócą się w proch, usłana jest nimi ziemia cmentarza kirkutu. Stały jest wieczny spokój tego miejsca. Oficjalnie już nie ma tu wysypiska, jednak natykam się na odpady z plastiku, szkła. Mały znicz chcę postawić na skrawku płyty nagrobnej, jeśli ją odnajdę. Jest, gładki kawałek obrobionego kamienia. Maceby dawno potłuczono, utwardzają drogę pod asfaltem. Ale kości ludzkie jeszcze są, chociaż nie wszystkie. Plaża nad Głębokim stała się drugim kirkutem, kiedy wysypywano ją w 70. latach piaskiem z Żydowskiej Góry. Od tego czasu minęło sporo lat. Dzisiaj słyszę tu spokój, ciszę jak akt wybaczenia ze strony zmarłych, błogosławieństwo, mimo wszystko, dla żywych – i niemą prośbę o pamięć, tak jak słowa Żyda międzyrzeczanina, emigranta, który pisze w liście do swoich znajomych, w  naszym tak pozornie tak obojętnym, bezdusznym, dla byłych żydowskich jego mieszkańców, mieście: „Pozostała (we mnie) pamięć dobrze znajomych murów, jezior, lasów, spokojny nurt Obry i chociaż żyję daleko, myślą jestem tam...”
            Wojskowy gazik wjeżdża na teren cmentarza żołnierzy radzieckich. St. sierż. szt. Jerzy Jucha Andrzej Chudziński i chor. Łukasz Olszewski jest z  międzyrzeckiej jednostki wojskowej. Na kamieniach żołnierskich nagrobków Wojsko Polskie stawia znicze. Wykonują rozkaz dowódcy. Corocznie tak się  dzieje. Pod pomnikiem wiązanka kwiatów i wieniec. Zapalę któryś ze zniczy, czy mogę panie sierżancie? Nie tylko ja chcęto zrobić. Rodzina z dzieckiem chodzi między kamieniami nagrobnymi, mężczyzna pochyla się z zapalniczką, kobieta, pewnie matka, tłumaczy coś dziecku. Ja jestem za ścieżką oddzielającą uporządkowany świat symbiozy, pamięci żywych ułagodzonych ze zmarłymi od mrocznego lasu nieuporządkowanych (dosłownie) miejsc, o  których – czy chce się pamiętać? Cichy chrzęst liści pod stopami, dźwięk gęsty czyjąś dawno zasiedziałą obecnością, miejsce uświęcone żydowskim prawem i tradycją. Nie umiem mówić kadisz, niech mi wybaczą, że postawię na ziemi zapalony płomyk – moją bezsłowność szacunku dla modlitwy tych, którzy od średniowiecza po koniec XIX w. stali tu, kiedyś, jak ja zadumani. Dobrze mi wśród tych liści i drzew, w tym przyjaznym, tak to odczuwam, spokoju, beztłocznym, ubogim w korowody żałobnych ostentacji, tak charakterystycznych dla dzisiejszych nekropolii. Zostałabym jeszcze przez chwilę...
            Jedziemy do Gościkowa. Poniemieckie grobowce obok nieużywanego kościółka ewangelickiego są starannie zagrabione z liści, wzruszają stojące obok olbrzymie dęby, ten żyjący, z liśćmi, pamięta króla Sobieskiego. Ciągnie mnie, żeby dotknąć szorstkiej kory. W porównaniu z długością mojego życia są wieczne. Poniemieckie groby są obecne na gościkowskim współczesnym cmentarzu, niewiele z nich jest opuszczonych. Na takim właśnie stawiam lampkę dla mojej matki, której tu nie ma. Jak te dęby, wtapiam się w krajobraz z pokorą. Jestem i niebem, jak korony drzew, i ziemią, i pamięcią, i  doczesnością. To w Gościkowie słyszę, że szykowane jest miejsce na obelisk przy cmentarzu żydowskim w Międzyrzeczu. Czy monity do władz miasta, od kilku lat ponawiane, wielu osób, Heleny Nycz, której dziadkowie i ojciec zostali odznaczeni Orderem Sprawiedliwych, odniosły skutek? Sprawdzam w starostwie. Nie odnosły (obecnie – od 2016 r. Pomnik upamiętnia byłych mieszkańców wyznania mojżeszowego – przypis autorki) . Władze miasta składają wiązanki pod symbolicznym obeliskiem ku czci niemieckich mieszkańców Międzyrzecza, których cmentarz wcześniej zdewastowano. Mamy pojednanie. Tu też jest cmentarz. Czy wypada targować się ze Szczecińską Gminą Żydowską, sugerować partycypację w kosztach zainstalowania wspomnianej tablicy... Tłumaczyć dotychczasowy brak woli politycznej niedostatecznym – zapewne – zaangażowaniem (nielicznych żyjących) Żydów w  restaurację swoich zabytków kultury sakralnej. Rozumiem, że miasta może nie być stać na kosztowny remont synagogi, ale tu nie chodzi przecież o duże pieniądze. Więc o co? Chyba chcemy przestać mówić o Jedwabnem, o Wydarzeniach Marcowych i otworzyć nowy rozdział. Chcemy miasto i gminę Międzyrzecz wprowadzić do grona społeczności cywilizowanych, gdzie nekropolie zgodnie z międzynarodowym prawem i dobrymi obyczajami objęte są  patronatem i opieką konserwatorską. I wtedy może emigrant polski Żyd, Mendel Gdański Konopnickiej - wróci, jeden z tych, który przeżył, ale serce, to  centrum miłości i zaufania umarło w nim, bo był zawsze tak obcy w naszym społeczeństwie, na ulicy, gdzie mieszkał przez całe życie. Wróci przede wszystkim po to, by zmówić - zgodnie z Prawem kadisz, modlitwę za zmarłych. Kościół uznał antyjudaizm i antysemityzm za cyt.” Zepsute ziarna, którym nie można pozwolić na zakorzenienie się w jakimkolwiek ludzkim sercu”. Może uda się uszanować tę nekropolię i trasę obwodnicy wytyczyć w ten  sposób, by szczątki byłych żydowskich mieszkańców miasta nie były niepokojone. Zainwestować przy okazji w dobry wizerunek miasta. Wychowując młode pokolenie w szacunku dla historii regionu. Skwierzyńska młodzież zakasała rękawy i ,podnosząc kamienie nagrobne tamtejszej nekropolii z brudu i  zapomnienia, mogła – dane jej było – uczestniczyć w czynnej lekcji obywatelskiego patriotyzmu. Czy i u nas taka inicjatywa jest możliwa? Międzyrzecka młodzież licealna, biorąc udział w konkursach wiedzy o „Historii bliskiej” – części wiedzy o historii powszechnej, chętnie podejmuje takie tematy, szpera w dokumentach, pyta ludzi. Na szczęście młodzi ludzie są wszędzie tacy sami: ciekawi, otwarci, spontaniczni, bez uprzedzeń. I to jest dobre. Ale impuls powinien wyjść od dorosłych...


Iwona Wróblak
grudzień 2002

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz