czwartek, 16 marca 2017

Wielkie oczekiwanie czyli Oddział Zamknięty

            Piknik z „Radiem Zachód” na Osiedlu Kasztelańskim. Zespół rockowy „Oddział Zamknięty” to miała być główna atrakcja wieczoru. Mieli przyjechać do naszego miasta muzycy i artyści. O ósmej wieczorem w niedzielę miał zacząć się koncert. - Już, już jadą, gwiazdom trzeba wybaczyć to  spóźnienie – powtarzał bez ustanku prezenter, zapraszając oczekujących ludzi do udziału w innych atrakcjach, na obszernym placu przed hotelem i  Restauracją „Duet”. Oczekując na koncert obejrzałam sikawki strażackie z przełomu stuleci, konne, cztero i dwukołowe, sikawki przenośne z lat  trzydziestych, niektóre sprawne. Zabytkowe mosiężne prądownice do nich. Oryginalne, stuletnie, skórzane hełmy strażackie. Z ciekawością wysłuchałam opowieści o rzymskim legioniście św. Florianie, patronie strażaków. Eksponaty można obejrzeć w muzeach w Kęszycy Leśnej, w Goruńsku, Kursku i  Międzyrzeczu. Z Mieczysławem Witczakiem – moim przewodnikiem po strażackich zabytkach, na niektórych z nich mogliśmy odczytać niemieckie nazwy tych miejscowości. Zebrany zabytkowy sprzęt pochodzi z okolicznych miejscowości, jest świadectwem historii lokalnej, dziedzictwa ziemi, na  której mieszkamy.
            Nad placem górował olbrzymi dźwig z podnośnikiem. Z wysokości 32 m. śmiałkowie, przywiązani linami, skakali głową w dół. Pojedynczo, chłopcy i dziewczęta, i parami, objęci, (co pewnie było bardzo romantyczne). Prezenter namawiał, zachęcał do skoków na bungee, tym bardziej, że jak z  tonu jego głosu wynikało, panowie artyści gdzieś się zagubili w drodze, chociaż ósma już dawno wybiła.., podobno korek koło Nowej Soli. Ale przyjadą, przyjadą na pewno – obiecywał. Zapadł zmrok, gęsty tłum na placu przed „Duetem”, wszyscy czekali na sławny kultowy „Oddział Zamknięty”.
            Kończyły się ostatnie konkurencje sportowe dla dzieci i młodzieży – skakanie w workach, przeciąganie liny, prowadzący naprędce wymyślał jakieś biegi ochotników po gadżety. Dziesiąta godzina wybiła, ludzie się zniecierpliwili. - Gdzie są artyści!? Koło Sulechowa, lada moment przyjadą, potem jeszcze odrobinkę czasu na zainstalowanie się na scenie. Czy wybaczycie artystom? – pytał publiczność prowadzący, kiedy wreszcie oczekiwani zajeżdżają. Niee!! – gwizdy w stronę muzyków. Prowadzący niepewnie łagodzi – nie trzeba od razu gwizdać... Solista „Oddziału...” obiecuje ze sceny – Damy wam takiego łupnia, że zapamiętacie ten wieczór. Mało entuzjazmu ze strony widowni. Tańczą tylko nieliczni. Moc decybeli, ciężkie metalowe brzmienie, to chyba nie ten „Oddział Zamknięty”, który powstał w 1982 r. w klubie Rokowisko w Łodzi, jest młodszy, dużo młodszy... Koncert miał promować płytę: „Co na to ludzie”. Na scenie efekty dymne, byłam więc na prawdziwym koncercie rockowym, tam na scenie bajkowy świat artystów muzyków rockowych, a w ciemnościach stoimy my, widzowie, zadzieramy głowy. Nie wiem, czy pójdę na następny koncert...


Iwona Wróblak
wrzesień 2002

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz