Wielkie oczekiwanie czyli Oddział Zamknięty
Piknik z
„Radiem Zachód” na Osiedlu Kasztelańskim. Zespół rockowy „Oddział
Zamknięty” – to miała być główna atrakcja wieczoru. Mieli
przyjechać do naszego miasta muzycy i artyści. O ósmej wieczorem w niedzielę
miał zacząć się koncert. - Już, już jadą, gwiazdom trzeba wybaczyć to spóźnienie – powtarzał bez ustanku
prezenter, zapraszając oczekujących ludzi do udziału w innych atrakcjach, na
obszernym placu przed hotelem i Restauracją
„Duet”. Oczekując na koncert obejrzałam sikawki strażackie z przełomu stuleci,
konne, cztero i dwukołowe, sikawki przenośne z lat trzydziestych, niektóre sprawne. Zabytkowe
mosiężne prądownice do nich. Oryginalne, stuletnie, skórzane hełmy strażackie.
Z ciekawością wysłuchałam opowieści o rzymskim legioniście św. Florianie,
patronie strażaków. Eksponaty można obejrzeć w muzeach w Kęszycy Leśnej, w
Goruńsku, Kursku i Międzyrzeczu. Z Mieczysławem
Witczakiem – moim przewodnikiem po strażackich zabytkach, na niektórych z nich
mogliśmy odczytać niemieckie nazwy tych miejscowości. Zebrany zabytkowy sprzęt
pochodzi z okolicznych miejscowości, jest świadectwem historii lokalnej,
dziedzictwa ziemi, na której mieszkamy.
Nad placem
górował olbrzymi dźwig z podnośnikiem. Z wysokości 32 m. śmiałkowie,
przywiązani linami, skakali głową w dół. Pojedynczo, chłopcy i dziewczęta, i parami,
objęci, (co pewnie było bardzo romantyczne). Prezenter namawiał, zachęcał do
skoków na bungee, tym bardziej, że jak z tonu jego głosu wynikało, panowie artyści
gdzieś się zagubili w drodze, chociaż ósma już dawno wybiła.., podobno korek
koło Nowej Soli. Ale przyjadą, przyjadą na pewno – obiecywał. Zapadł
zmrok, gęsty tłum na placu przed „Duetem”, wszyscy czekali na sławny kultowy „Oddział
Zamknięty”.
Kończyły
się ostatnie konkurencje sportowe dla dzieci i młodzieży – skakanie w workach,
przeciąganie liny, prowadzący naprędce wymyślał jakieś biegi ochotników po
gadżety. Dziesiąta godzina wybiła, ludzie się zniecierpliwili. - Gdzie są
artyści!? Koło Sulechowa, lada moment przyjadą, potem jeszcze odrobinkę
czasu na zainstalowanie się na scenie. Czy wybaczycie artystom? – pytał
publiczność prowadzący, kiedy wreszcie oczekiwani zajeżdżają. Niee!! –
gwizdy w stronę muzyków. Prowadzący niepewnie łagodzi – nie trzeba od razu
gwizdać... Solista „Oddziału...” obiecuje ze sceny – Damy wam takiego
łupnia, że zapamiętacie ten wieczór. Mało entuzjazmu ze strony widowni.
Tańczą tylko nieliczni. Moc decybeli, ciężkie metalowe brzmienie, to chyba nie
ten „Oddział Zamknięty”, który powstał w 1982 r. w klubie Rokowisko w
Łodzi, jest młodszy, dużo młodszy... Koncert miał promować płytę: „Co na to
ludzie”. Na scenie efekty dymne, byłam więc na prawdziwym koncercie rockowym,
tam na scenie bajkowy świat artystów muzyków rockowych, a w ciemnościach stoimy
my, widzowie, zadzieramy głowy. Nie wiem, czy pójdę na następny koncert...
Iwona Wróblak
wrzesień 2002
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz