Matka ma klej który połączy…
Matka ma taki klej,
który połączy potłuczone kawałki.
Świetlica w
Szkole Podstawowej nr 2. jest niewielka, choć przytulna. Święto 26. maja dzieci
wypisały kolorową kredą na szkolnej tablicy: DLA MOJEJ MATKI. Na stołach były owoce i ciasto,
wszystko ustawione w otoczeniu pracowicie sklejonych w ikebany papierowych
kwiatów.
Trzy panie
są gospodarzami wieczoru. Prywatnie Mamy własnych dzieci, tu pilnie dbały o to,
by każde dziecko tego dnia, i w następnych dniach, pamiętało o swojej mamie, emocjonalnie
się z nią jednoczyło. Te panie to „etatowa mama” SP. nr 2 Zofia Dymarczyk, Szkoły
- opiekuńcza dusza, nauczyciel z pasji i powołania, kochająca dzieci miłością
nie do wyleczenia, mimo ubytku sił fizycznych, podkreślająca stale służebność swojej
roli w podtrzymywaniu i umacnianiu
mistycznej więzi dziecka ze swoją mamą. Druga to Aleksandra Mucha, szkolny
pedagog, profesjonalista w szlifowaniu tej więzi, nauczycielka ucząca prawidłowych
połączeń niescalonych czasem fragmentów osobowości młodego człowieka, oraz Danuta
Dudzińska, od spraw medycznych, zawsze będąca, jeśli potrzeba, w pobliżu.
Subtelne
wspieranie rozwoju człowieka w dziecku, codzienna mrówcza praca wychowawcza
zaowocowała dzisiaj małym programem artystycznym, który dzieci przygotowały.
Byliśmy pod wrażeniem udanych aktorskich poczynań Ani, Karoliny, Żanety i Oli,
ich inwencji twórczej i pomysłowości w
doborze tematów a także form ekspresji artystycznej. Oglądając skecze mieliśmy
wiele okazji do zdrowego śmiechu, który udzielił się również naszym młodym
aktorom i przez moment niezawodowy chichot wytrącił je ze scenicznego rytmu.
Dziewczynki niczego nie starały się udawać, były sobą, czyli dziećmi. Cieszyła
oczy ich naturalna ruchliwość, radość życia, spontaniczność, której nikt z
pedagogów nie starał się tłumić. Piosenki Michała Wiśniewskiego, które śpiewały
po swojemu, to emocje dziecięce wyrażane ich własnym językiem. Dzieci też
czytały wybrane przez siebie wiersze – wyznania, laurki dla mam („Mamo, dziękuję ci, że otworzyłaś mi drzwi,
ale nigdy nie przepychałaś mnie przez nie”, „Matka ma taki klej, który połączy
potłuczone kawałki”). Specjalną niespodzianką był break dance, występ, w który chłopcy włożyli mnóstwo serca i pracy.
Spotkanie zakończyła degustacja ciast upieczonych przez mamy.
Obchody
Dnia Dziecka były jednym z punktów wycieczki „Do ujścia Warty”. Patrzeć w
gwiazdy i jednocześnie stąpać po ziemi, taka była idea pomysłu tej jednodniowej
eskapady. - Otrzymaliśmy cztery pory roku – wspomina pani Ola. – Już
na początku w Budniewicach spadł deszcz i trzeba było założyć kaptury. Ciemnymi
chmurami zaciągnęła się cała lewa strona nieba, ale chwilę potem dzieci
podziwiały tęczę. W Słońsku w Muzeum Martyrologii milczały wyciszone,
słuchając zalegającej tam ciszy o pamięci historii niedawnej, kiedy drugiemu
człowiekowi zabrana była wolność. Przewodnik pan Kaczmarek opowiadał o zabytkowym kościele,
ołtarzu, o ambonie z alabastru. Potem była wizyta w ZOO.
Dzieci były
zachwycone, niektóre notowały wrażenia w pamiętnikach. O spotkaniach oko w oko
z egzotycznymi zwierzętami. Dostojność i spokój natury emanowały z wylegujących
się lwów. Świerkocin był ogromnym przeżyciem dla dzieci. Ptaki, wielkie ich
skupiska, podziwiały w rezerwacie ptactwa wodnego w Słońsku. Były karuzele i
diabelski młyn. Nie zabrakło czasu na MRU, na fort w Żabicach. Przez cały czas
nad wycieczką, oprócz opiekunów, czuwał z daleka ks. Andrzej z Apostolatu
Maryjnego przy parafii Św. Wojciecha. Do realizacji pomysłu wycieczki
przyczynili się liczni sponsorzy i przyjaciele szkoły, ludzie otwartego i
czułego serca, wspierający przedsięwzięcie finansowo.
Iwona Wróblak
lipiec 2003
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz