niedziela, 28 maja 2017

Biesiadować szkolnie – to znaczy – rodzinnie…

            Zaroiło się na boisku przy Szkole Podstawowej nr 2. , tak licznie odwiedzonego festynu chyba nie było dotąd w tym roku. Biasiada Rodzinna, coroczna, piąta z kolei. Impreza świetnie zorganizowana, przy czynnym współudziale rodziców uczniów tej Szkoły.
            Przygotowano bogaty program artystyczny. Przydzielono zadania. W s z y s t k i e  klasy wzięły w nich udział. Każda grupa wystąpiła, zaprezentowała się w krótkiej piosence z podkładem muzycznym – z własną aranżacją i choreografią… Specjalnie przygotowano stroje – kolorowe, bardzo pomysłowe, dano upust wyobraźni i inwencji, rodziców i uczniów. Hitem wieczoru był pewnie wjazd – razem z jedną z czwartych klas – panów na szykownych harleyach, z dźwiękiem przebojów zespołu AC/CD płynącym z głośników. Całość była – rzecz jasna – uwieczniana szkolną kamerą (dobry zwyczaj), by kronika społeczności była uzupełniona o to ważne, dla uczniów i rodziców, wydarzenie. Szkolne gwiazdki (gwiazdy) jaśniały, równie mocno jak te z gustownej dekoracji, mieniąc w upalnym słońcu się krążkami płytek CD. Widowisko było ciekawe, dzieci sporo umieją, niektóre to prawie akrobaci, uczestniczą w zajęciach naszych zespołów tanecznych, co było widać.
            Inwencja i zaanagżowanie rodziców było ogromne. Na pierwszy rzut oka (prawie) nie uświadczysz nauczycielki – na stoiskach, gdzie po symbolicznej kwocie sprzedawane były domowe ciasta, tradycyjnie festynowy krojony z dużych bochnów chlebuś ze smakowitym smalcem i ogóreczkiem (dobre na plener), kiełbaski z grilla (żeby nie wracać się do domu na obiad). Walczono o podpisy pod niecodzienną kolekcją kocich bud – czy domeczków, z otworami wejściowymi w kształcie kociej mordki, ze schodkami i drapakami, wyściełane w środku tygrysopodobnym kocykiem… Rodzice osobiście partycypowali w ich produkcji, każda klasa zrobiła co najmniej jeden. Wszystkie budki będą ofiarowane schronisku dla bezdomnych zwierząt w Międzyrzeczu.
            Panie nauczycielki (razem z panią dyrektor Katarzyną Dymel) dyskretnie organizacyjnie czuwały – jak mówiła mi pani Dyrektor, role zostały starannie podzielone, wszyscy solidarnie (pani Dyrektor też, która – jak mówi o sobie – nie jest, nie chce być, dyrektorem siedzącym przy biurku) wzięli udział w noszeniu i rozstawianiu ław, namiotów itd. Hanna Barczewska i Maria Sobczak Siuta zadbały o konferansjerkę, a mając w tym dużą wprawę walnie przyczyniły się, myślę, do wielkiej frekwencji – i zadziałała sprawdzona formuła biesiady - jak tu nie zobaczyć (i sfotografować) swojego dziecka, występującego przed szkolnym forum??.  Gęsty tłum przed sceną ani na chwilę nie rzedniał.
             Czyli nikt ani przez sekundę nie miał prawa się tu nudzić… Szkolni wuefiści zaopiekowali się sportowo dziećmi, nie ma jak to pożyteczny ruch na świeżym powietrzu i ćwiczenia – już nie na ocenę, jak na lekcjach. Zorganizowali na obszernym szkolnym podwórcu kąt ze stanowiskami; z konkurencjami skoku w dal, odbijaniem piłeczek pingpongowych, i siatkowych itd…
            Wiedza geograficzna i inna o Europie, o Unii Europejskiej, wiadomości były umiejętnie sączone również przy tej okazji – Biesiady Rodzinnej. Unia jako orędownik swoich wartości – otwartości, wolności, tolerancji i solidarności, z przestrzeganiem praw podstawowych, którego podstawą jest wzajemne zaufanie. W jednym z pomieszczeń szkolnych zorganizowany był turniej szachowy o szkolny Puchar, zwycięzcy dostali cenne nagrody, wręczone przez Panią Dyrektor i przedstawiciela Rady Rodziców, ufunowane przez Radę. Strażacy udzielali uczniom lekcji pierwszej pomocy przedmedycznej.
            Dochód ze sprzedaży ciastek i innych rzeczy będzie, jak co roku, przeznaczony na bieżące potrzeby Szkoły. Społeczność szkolna walczy też o wpisanie na listę inwestycji realizowanych z Budżetu Obywatelskiego na 2018 rok – zamierzenia wykonania podbudowy z masy bitumicznej pod boisko ze sztucznej trawy przy SP nr 2., można było postawić swój znak aprobaty przy tym punkcie.
            Impreza miejska zakończona sukcesem, którym była wielka frekwencja. Miała, oprócz zadania integracyjnego, cele – jak zwykle – dydaktyczne. W zabawowej konwencji rozwijać kreatywność, zręczność, spostrzegawczość, propagować wiedzę… wiedzę poza szkołą, nie tylko tę na lekcji, z urzędu… We współpracy z rodzicami – to ważne – bo, jak wiemy, najważniejsze rzeczy dziecko wynosi z domu, szkoła tylko pomaga w kształtowaniu młodego człowieka. W tym, co dla niego najważniejsze.


Iwona Wróblak
maj 2017















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz