Biesiadować
szkolnie – to znaczy – rodzinnie…
Zaroiło się
na boisku przy Szkole Podstawowej nr 2. , tak licznie odwiedzonego festynu
chyba nie było dotąd w tym roku. Biasiada Rodzinna, coroczna, piąta z kolei. Impreza
świetnie zorganizowana, przy czynnym współudziale rodziców uczniów tej Szkoły.
Przygotowano
bogaty program artystyczny. Przydzielono zadania. W s z y s t k i e klasy wzięły w nich udział. Każda grupa wystąpiła,
zaprezentowała się w krótkiej piosence z podkładem muzycznym – z własną aranżacją
i choreografią… Specjalnie przygotowano stroje – kolorowe, bardzo pomysłowe,
dano upust wyobraźni i inwencji, rodziców i uczniów. Hitem wieczoru był pewnie
wjazd – razem z jedną z czwartych klas – panów na szykownych harleyach, z
dźwiękiem przebojów zespołu AC/CD płynącym z głośników. Całość była – rzecz jasna
– uwieczniana szkolną kamerą (dobry zwyczaj), by kronika społeczności była
uzupełniona o to ważne, dla uczniów i rodziców, wydarzenie. Szkolne gwiazdki (gwiazdy)
jaśniały, równie mocno jak te z gustownej dekoracji, mieniąc w upalnym słońcu się
krążkami płytek CD. Widowisko było ciekawe, dzieci sporo umieją, niektóre to
prawie akrobaci, uczestniczą w zajęciach naszych zespołów tanecznych, co było
widać.
Inwencja
i zaanagżowanie rodziców było ogromne. Na pierwszy rzut oka (prawie) nie
uświadczysz nauczycielki – na stoiskach, gdzie po symbolicznej kwocie
sprzedawane były domowe ciasta, tradycyjnie festynowy krojony z dużych bochnów chlebuś
ze smakowitym smalcem i ogóreczkiem (dobre na plener), kiełbaski z grilla (żeby
nie wracać się do domu na obiad). Walczono o podpisy pod niecodzienną kolekcją
kocich bud – czy domeczków, z otworami wejściowymi w kształcie kociej mordki,
ze schodkami i drapakami, wyściełane w środku tygrysopodobnym kocykiem… Rodzice
osobiście partycypowali w ich produkcji, każda klasa zrobiła co najmniej jeden.
Wszystkie budki będą ofiarowane schronisku dla bezdomnych zwierząt w
Międzyrzeczu.
Panie
nauczycielki (razem z panią dyrektor Katarzyną Dymel) dyskretnie organizacyjnie
czuwały – jak mówiła mi pani Dyrektor, role zostały starannie podzielone,
wszyscy solidarnie (pani Dyrektor też, która – jak mówi o sobie – nie jest, nie
chce być, dyrektorem siedzącym przy biurku) wzięli udział w noszeniu i rozstawianiu
ław, namiotów itd. Hanna Barczewska i Maria Sobczak Siuta zadbały o
konferansjerkę, a mając w tym dużą wprawę walnie przyczyniły się, myślę, do
wielkiej frekwencji – i zadziałała sprawdzona formuła biesiady - jak tu nie
zobaczyć (i sfotografować) swojego dziecka, występującego przed szkolnym
forum??. Gęsty tłum przed sceną ani na
chwilę nie rzedniał.
Czyli nikt ani przez sekundę nie miał prawa
się tu nudzić… Szkolni wuefiści zaopiekowali się sportowo dziećmi, nie ma jak
to pożyteczny ruch na świeżym powietrzu i ćwiczenia – już nie na ocenę, jak na
lekcjach. Zorganizowali na obszernym szkolnym podwórcu kąt ze stanowiskami; z
konkurencjami skoku w dal, odbijaniem piłeczek pingpongowych, i siatkowych itd…
Wiedza geograficzna
i inna o Europie, o Unii Europejskiej, wiadomości były umiejętnie sączone
również przy tej okazji – Biesiady Rodzinnej. Unia jako orędownik swoich
wartości – otwartości, wolności, tolerancji i solidarności, z przestrzeganiem
praw podstawowych, którego podstawą jest wzajemne zaufanie. W jednym z
pomieszczeń szkolnych zorganizowany był turniej szachowy o szkolny Puchar,
zwycięzcy dostali cenne nagrody, wręczone przez Panią Dyrektor i
przedstawiciela Rady Rodziców, ufunowane przez Radę. Strażacy udzielali uczniom
lekcji pierwszej pomocy przedmedycznej.
Dochód ze
sprzedaży ciastek i innych rzeczy będzie, jak co roku, przeznaczony na bieżące
potrzeby Szkoły. Społeczność szkolna walczy też o wpisanie na listę inwestycji
realizowanych z Budżetu Obywatelskiego na 2018 rok – zamierzenia wykonania
podbudowy z masy bitumicznej pod boisko ze sztucznej trawy przy SP nr 2., można
było postawić swój znak aprobaty przy tym punkcie.
Impreza miejska
zakończona sukcesem, którym była wielka frekwencja. Miała, oprócz zadania
integracyjnego, cele – jak zwykle – dydaktyczne. W zabawowej konwencji rozwijać
kreatywność, zręczność, spostrzegawczość, propagować wiedzę… wiedzę poza szkołą,
nie tylko tę na lekcji, z urzędu… We współpracy z rodzicami – to ważne – bo,
jak wiemy, najważniejsze rzeczy dziecko wynosi z domu, szkoła tylko pomaga w kształtowaniu młodego
człowieka. W tym, co dla niego najważniejsze.
Iwona Wróblak
maj 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz