sobota, 7 maja 2016

Koń Polski w Międzyrzeczu


            Wielki namiot na placu koło hali widowiskowo – sportowej tym razem nie był za duży. Dłuższy czas musiałam wypatrywać wolnego krzesełka, by  móc, razem z kilkoma setkami widzów, obejrzeć maraton świetnych, naprawdę, grup kabaretowych, które dla międzyrzeczan zaprosił MOK. Zaprawdę, jak mawiali starożytni, nikt nie ma prawa powiedzieć, że w mieście nic się nie dzieje.
            Trawestacje znanych motywów mitologicznych. Ariadna, która żałuje sweterka sprutego na nitkę przewodnią dla Tezeusza. Sweterek był z  angory, cenny. „Kabaretu z grzywką” żarty lekarskie o zszywaniu – inteligentnym – z kawałków, kierowców rajdowych. Dopasować trzeba nogi do  korpusów. Czym zajmują się sportowcy na emeryturze? Sport wyczynowy nie sprzyja równowadze psychicznej. Urzędy – kopalnia tematów do kabaretu. Urząd pracy i stażystka – pierwsze szlify. Nie wolno być uprzejmym wobec petenta.
            Najlepszy chyba dzisiaj kabaret. Grupa „Swenson band”. Trochę szwedzka, przynajmniej śpiewająca żargonem, który poprzez wielość spółgłosek kojarzy się z językiem szwedzkim. Duże możliwości głosowe wokalisty. Olof jest bardzo medialny, świetnie czuje się na scenie. „Biały miś”, pastisz, po  szwedzku oczywiście. Język nie potrzebny, grupa jest bardzo komunikatywna. Parodie innych znanych szlagierów.
            Władysław Sikorski znany z kabaretu „Potem” przybył z grupą „Odin”. Humor tego samego typu. Inteligentny, błyskotliwy, pozornie prosty, bawiący każdego. Odkrywający psychologiczne tropy, ale bez mądrzenia się. Rozprawa z polskimi stereotypami romantycznymi. Step to miejsce trawiaste, a w trawie można łatwo zgubić klucze. I się upić na pograniczu polsko – ukraińskim. W miłości stepowej dumki. Można też dorobić drugie znaczenie słów. Ale po co…
            Chory Potter…czyli świetny komik pan Krzysztof znany z TV, poeta wiotki i wrażliwy. Śpiewa też bluesa. Konwencjonalnie, ten gatunek muzyki nie musi być przesadnie skomplikowany… Koncert wspaniałych artystów kabareciarzy. Uczta dla widzów, przez ponad trzy godziny świetnych komików przewija się - przez wnętrze namiotu - bardzo dużo.
            Na koniec słynny „Koń Polski”. Od wejścia zbierają burzę braw. Marian i Hela z repertuarem znanych żartów. Castingi i wywiady dziennikarskie, parodie znanej postaci z kręgu dziennikarstwa śledczego, tak zwanego agresywnego. Randka Mariana z Helą internetowa, para dopiero po chwili dowiaduje się, że rozmawia ze współmałżonkiem.
Zabawa przednia. Dobrej jakości. Na kabaret jest zawsze zapotrzebowanie. Na śmiech i dystans.


Iwona Wróblak
listopad 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz