Koń Polski w
Międzyrzeczu
Wielki
namiot na placu koło hali widowiskowo – sportowej tym razem nie był za duży.
Dłuższy czas musiałam wypatrywać wolnego krzesełka, by móc, razem z kilkoma setkami widzów, obejrzeć
maraton świetnych, naprawdę, grup kabaretowych, które dla międzyrzeczan
zaprosił MOK. Zaprawdę, jak mawiali starożytni, nikt nie ma prawa powiedzieć,
że w mieście nic się nie dzieje.
Trawestacje
znanych motywów mitologicznych. Ariadna, która żałuje sweterka sprutego na
nitkę przewodnią dla Tezeusza. Sweterek był z angory, cenny. „Kabaretu z grzywką” żarty lekarskie o zszywaniu – inteligentnym –
z kawałków, kierowców rajdowych. Dopasować trzeba nogi do korpusów. Czym zajmują się sportowcy na
emeryturze? Sport wyczynowy nie sprzyja równowadze psychicznej. Urzędy –
kopalnia tematów do kabaretu. Urząd pracy i stażystka – pierwsze szlify. Nie
wolno być uprzejmym wobec petenta.
Najlepszy
chyba dzisiaj kabaret. Grupa „Swenson
band”. Trochę szwedzka, przynajmniej śpiewająca żargonem, który poprzez
wielość spółgłosek kojarzy się z językiem szwedzkim. Duże możliwości głosowe
wokalisty. Olof jest bardzo medialny, świetnie czuje się na scenie. „Biały
miś”, pastisz, po szwedzku oczywiście.
Język nie potrzebny, grupa jest bardzo komunikatywna. Parodie innych znanych
szlagierów.
Władysław
Sikorski znany z kabaretu „Potem” przybył z grupą „Odin”. Humor tego samego typu. Inteligentny, błyskotliwy, pozornie
prosty, bawiący każdego. Odkrywający psychologiczne tropy, ale bez mądrzenia
się. Rozprawa z polskimi stereotypami romantycznymi. Step to miejsce trawiaste,
a w trawie można łatwo zgubić klucze. I się upić na pograniczu polsko –
ukraińskim. W miłości stepowej dumki. Można też dorobić drugie znaczenie słów.
Ale po co…
Chory
Potter…czyli świetny komik pan Krzysztof znany z TV, poeta wiotki i wrażliwy. Śpiewa też bluesa. Konwencjonalnie, ten
gatunek muzyki nie musi być przesadnie skomplikowany… Koncert wspaniałych
artystów kabareciarzy. Uczta dla widzów, przez ponad trzy godziny świetnych
komików przewija się - przez wnętrze namiotu - bardzo dużo.
Na koniec
słynny „Koń Polski”. Od wejścia
zbierają burzę braw. Marian i Hela z repertuarem znanych żartów. Castingi i
wywiady dziennikarskie, parodie znanej postaci z kręgu dziennikarstwa
śledczego, tak zwanego agresywnego. Randka Mariana z Helą internetowa, para
dopiero po chwili dowiaduje się, że rozmawia ze współmałżonkiem.
Zabawa przednia. Dobrej jakości. Na kabaret jest zawsze
zapotrzebowanie. Na śmiech i dystans.
Iwona Wróblak
listopad 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz