środa, 18 maja 2016

Kabareton na Podzamczu


Bulwar nad rzeką dzisiaj w deszczu. Mimo to zmoknięte ławeczki przed sceną będą gościć ludzi spragnionych dobrej kabaretowej rozrywki. Zielonogórskie zagłębie kabaretowe – tak mówią o naszym lokalnym potencjalne artystycznym znawcy tematu. Jako pierwsze wystąpią „Babeczki z  Rodzynkiem”, czyli, jak mówią o sobie, osiem cycków, w tym jedne nieżeńskie. Na początek zderzenie klasycznie polskiej starej kultury i obyczajowości wilniuka z równie starą, jeśli nie starszą, tradycją najstarszego zawodu świata, czyli - z prostytutką rozmowy przy szosie. Wilniuk radzi sobie w tej  konwersacji bardzo dobrze. Karuzela słownych niedopowiedzeń i synonimów. Męsko - damskie flirty i przekomarzania.
Kultura miejska i wiejska, przepaść między nimi zdaje się nie znikać.
Bezkompromisowość, „szczerość” aż do chamstwa – dzisiaj jest moda na brak hipokryzji, do jakiego stopnia można być otwartym i jak wiele znieść od innych. I po co…Kobiety to lubią (?), ten sposób na podryw, ale nie wszystkie chyba…? W każdym razie śmiechu jest dużo, a o to głównie chodzi.
Jest też druga strona medalu, wszak to żeński kabaret. Chłopcy w wojsku emablowani przez panie oficerki, w sposób nieskrępowany wyrażające niedwuznaczne propozycje. Parytet się ziścił… Mięsiste dialogi. Tak jest, może być, nie tylko w wojsku. Na co jest w pracy facet narażony, ze strony swojej szefowej na przykład, czy może się jej oprzeć, jako podwładny? Jedynie szantaż i kamery tak chętnie instalowane, mogą służyć nie tylko kontrolowaniu pracowników…
            Bardzo duża córeczka (jedna z aktorek wykorzystuje swoje naturalne atrybuty) i tatuś, który się jej fizycznie boi. Nie wrodziła się w kulturalnych rodziców, bo jest in vitro z próbówki. Jakże proste wytłumaczenie…
Świetne dialogi w wykonaniu kabaretu „Babeczki…”, nowe, nie słyszeliśmy ich jeszcze w telewizji. Bardzo miło, że artyści przyjechali do nas  .
Zabawny monolog wygłasza Katarzyna Piasecka. Dialogi rodzinne okazjonalne – dziwne i - normalne. Koloryt obyczajowości naszej współczesnej. Spotkania rodzinne, które muszą cieszyć, bo są rodzinne, a przynoszą zazwyczaj małe i większe upokorzenia. Na wesoło są bardzo ciekawe. Materiał dla socjologa.
Bardzo dobry kabaret „Made In China” był już w Międzyrzeczu w Klubie Garnizonowym. Zapamiętaliśmy inteligentne teksty, dobrą grę  aktorską. To ostatnie się nie zmieniło. Dzisiaj repertuar nieco lżejszy, nie znaczy jednak, że mniej śmieszny. Dialogi małżeńskie męża, który wraca z  kompanem w stanie wskazującym. Skruszony tłumaczy się żonie. Mimo ilości promili nie brak mu logiki i swoistego poczucia humoru.
Mecz piłki nożnej oglądają razem – żona i mąż. Ona nie wszystko z regulaminu gry na boisku rozumie, ale również kibicuje, nie zawsze tym, co  trzeba. Ale to już drobiazg…
Szał sprzedaży wszystkiego i wszystkim. W banku kredyt może dostać też menel, w końcu napije się do syta. Sprzedawca ma płacone od utargu, a  czy klient spłaci kredyt? Nie jego sprawa… Trawestacja znanego coveru kabaretu Dudek. Współczesna wersja sławnej rozmowy telefonicznej o Sęku w  desce. Realia dzisiejsze, poczucie humoru sytuacyjnego równie duże. Panowie z „Made In China” są równie dobrzy jak ich słynni poprzednicy.
Dobre małżeństwo jest też złe. On jej nie bije, zamiast się upić idzie do biblioteki, naprawdę, trudno to żonie znieść. Co powiedzą sąsiedzi – na to  odstawanie od normy. Prawie niebezpieczne… Bardzo zabawna, może najlepsza z przedstawianych, historia nowa o Romeo i Julii. Odrobina liryki z  przyrodą w tle, czyli buczącymi jeleniami pod Balkonem. Tak głośno ryczącymi, że liryka przemienia się w gonitwę za jeleniowatym. Miejsca wokół sceny na bulwarze jest dużo, więc aktorzy nie żałują sobie ruchu, ku uciesze widowni.
            Ostatni tego wieczoru, w dwu i półgodzinnym programie, kabaret „Chlynur”. Stosunki pracy i realia pośrednictwa pracy. Chińczyk zakneblowany na sznurku, którego przyprowadza się, jak zwierzę, do pracodawcy.
 Ekonomiczne realia wielu rodzin, ich dostosowanie do otoczenia. Po odsiadce mąż dowiaduje się od swojego dziecka o wizytach - bardzo częstych - męskich przedstawicieli różnych instytucji. To alternatywna forma płacenia rachunków przez żonę. Rachunki muszą być zapłacone, żeby dom funkcjonował.
Jak można zarobić? Dać się adoptować… Bezdzietnej rodzinie. Bezczelnością osiąga się bardzo wiele. Za to słodkość jest nie do strawienia. Lukier i  cukier. Widowni rozdaje się torebki dla wiadomych celów… Po zgnieceniu można nimi rzucać w słodkich kiczowatych aktorów. Sentymentalizmu nie zniesie nawet Anioł skrzydlaty.
Jak w życiu jest? W pracy? Co myślimy a co mówimy? Taki dwugłos wygłoszony przez nasze alter ego. Co wypada a co nie wypada mówić, a  jednak kisi się nam w sercu. Odarcie z hipokryzji kościelno – religijnej. Show pochodzenia amerykańskiego, komercja nastawiona już tylko na pieniądze, żerująca na pustce i poszukiwaniu duchowości. „Ziarno” siejemy, jakie… razem z kapłanami nowoczesnej religii. To nas to nie dotrze, bo cieszy i śmieszy, czy na pewno? Bardzo odważne, inteligentne i śmieszne, każdy zrozumie, co chce, ale śmiać się będą wszyscy, wszyscy, a to tu chodzi – w Kabaretonie międzyrzeckim pierwszym.


Iwona Wróblak
wrzesień 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz