Kabareton na Podzamczu
Bulwar nad rzeką dzisiaj w
deszczu. Mimo to zmoknięte ławeczki przed sceną będą gościć ludzi spragnionych
dobrej kabaretowej rozrywki. Zielonogórskie zagłębie kabaretowe – tak mówią o
naszym lokalnym potencjalne artystycznym znawcy tematu. Jako pierwsze wystąpią „Babeczki
z Rodzynkiem”, czyli, jak mówią o sobie,
osiem cycków, w tym jedne nieżeńskie.
Na początek zderzenie klasycznie polskiej starej kultury i obyczajowości wilniuka
z równie starą, jeśli nie starszą, tradycją najstarszego zawodu świata, czyli -
z prostytutką rozmowy przy szosie. Wilniuk
radzi sobie w tej konwersacji bardzo
dobrze. Karuzela słownych niedopowiedzeń i synonimów. Męsko - damskie flirty i
przekomarzania.
Kultura miejska i wiejska, przepaść między nimi zdaje się
nie znikać.
Bezkompromisowość, „szczerość” aż
do chamstwa – dzisiaj jest moda na brak hipokryzji, do jakiego stopnia można
być otwartym i jak wiele znieść od innych. I po co…Kobiety to lubią (?), ten sposób
na podryw, ale nie wszystkie chyba…? W każdym razie śmiechu jest dużo, a o to
głównie chodzi.
Jest też druga strona medalu, wszak to żeński kabaret.
Chłopcy w wojsku emablowani przez panie oficerki, w sposób nieskrępowany
wyrażające niedwuznaczne propozycje. Parytet się ziścił… Mięsiste dialogi. Tak
jest, może być, nie tylko w wojsku. Na co jest w pracy facet narażony, ze
strony swojej szefowej na przykład, czy może się jej oprzeć, jako podwładny?
Jedynie szantaż i kamery tak chętnie instalowane, mogą służyć nie tylko
kontrolowaniu pracowników…
Bardzo duża
córeczka (jedna z aktorek wykorzystuje swoje naturalne atrybuty) i tatuś, który
się jej fizycznie boi. Nie wrodziła się w kulturalnych rodziców, bo jest in vitro z próbówki. Jakże proste
wytłumaczenie…
Świetne dialogi w wykonaniu kabaretu „Babeczki…”, nowe, nie słyszeliśmy ich jeszcze w telewizji. Bardzo
miło, że artyści przyjechali do nas .
Zabawny monolog wygłasza
Katarzyna Piasecka. Dialogi rodzinne okazjonalne – dziwne i - normalne. Koloryt
obyczajowości naszej współczesnej. Spotkania rodzinne, które muszą cieszyć, bo
są rodzinne, a przynoszą zazwyczaj małe i większe upokorzenia. Na wesoło są
bardzo ciekawe. Materiał dla socjologa.
Bardzo dobry kabaret „Made In China” był już w Międzyrzeczu w
Klubie Garnizonowym. Zapamiętaliśmy inteligentne teksty, dobrą grę aktorską. To ostatnie się nie zmieniło.
Dzisiaj repertuar nieco lżejszy, nie znaczy jednak, że mniej śmieszny. Dialogi
małżeńskie męża, który wraca z kompanem
w stanie wskazującym. Skruszony tłumaczy się żonie. Mimo ilości promili nie
brak mu logiki i swoistego poczucia humoru.
Mecz piłki nożnej oglądają razem
– żona i mąż. Ona nie wszystko z regulaminu gry na boisku rozumie, ale również
kibicuje, nie zawsze tym, co trzeba. Ale
to już drobiazg…
Szał sprzedaży wszystkiego i
wszystkim. W banku kredyt może dostać też menel,
w końcu napije się do syta. Sprzedawca ma płacone od utargu, a czy klient spłaci kredyt? Nie jego sprawa…
Trawestacja znanego coveru kabaretu Dudek. Współczesna wersja sławnej rozmowy
telefonicznej o Sęku w desce. Realia
dzisiejsze, poczucie humoru sytuacyjnego równie duże. Panowie z „Made In China” są równie dobrzy jak ich
słynni poprzednicy.
Dobre małżeństwo jest też złe. On jej nie bije, zamiast się
upić idzie do biblioteki, naprawdę, trudno to żonie znieść. Co powiedzą
sąsiedzi – na to odstawanie od normy.
Prawie niebezpieczne… Bardzo zabawna, może najlepsza z przedstawianych,
historia nowa o Romeo i Julii. Odrobina liryki z przyrodą w tle, czyli buczącymi jeleniami pod
Balkonem. Tak głośno ryczącymi, że liryka przemienia się w gonitwę za
jeleniowatym. Miejsca wokół sceny na bulwarze jest dużo, więc aktorzy nie
żałują sobie ruchu, ku uciesze widowni.
Ostatni
tego wieczoru, w dwu i półgodzinnym programie, kabaret „Chlynur”. Stosunki pracy i realia pośrednictwa pracy. Chińczyk
zakneblowany na sznurku, którego przyprowadza się, jak zwierzę, do pracodawcy.
Ekonomiczne realia
wielu rodzin, ich dostosowanie do otoczenia. Po odsiadce mąż dowiaduje się od swojego
dziecka o wizytach - bardzo częstych - męskich przedstawicieli różnych
instytucji. To alternatywna forma płacenia rachunków przez żonę. Rachunki muszą
być zapłacone, żeby dom funkcjonował.
Jak można zarobić? Dać się adoptować… Bezdzietnej rodzinie.
Bezczelnością osiąga się bardzo wiele. Za to słodkość jest nie do strawienia.
Lukier i cukier. Widowni rozdaje się
torebki dla wiadomych celów… Po zgnieceniu można nimi rzucać w słodkich
kiczowatych aktorów. Sentymentalizmu nie zniesie nawet Anioł skrzydlaty.
Jak w życiu jest? W pracy? Co
myślimy a co mówimy? Taki dwugłos wygłoszony przez nasze alter ego. Co wypada a co nie wypada mówić, a jednak kisi się nam w sercu. Odarcie z
hipokryzji kościelno – religijnej. Show pochodzenia amerykańskiego, komercja
nastawiona już tylko na pieniądze, żerująca na pustce i poszukiwaniu
duchowości. „Ziarno” siejemy, jakie… razem z kapłanami nowoczesnej religii. To
nas to nie dotrze, bo cieszy i śmieszy, czy na pewno? Bardzo odważne,
inteligentne i śmieszne, każdy zrozumie, co chce, ale śmiać się będą wszyscy,
wszyscy, a to tu chodzi – w Kabaretonie międzyrzeckim pierwszym.
Iwona Wróblak
wrzesień 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz