poniedziałek, 16 maja 2016

Waldemar Krawiec. Letnie Koncerty Organowe


            Kościół p. w. Św. Jana ponownie gości najwyższej klasy muzyków wirtuozów sztuki gry na organach. Drugi z cyklu tegorocznych koncertów organowych zaszczycił swoją obecnością organista Waldemar Krawiec z Zabrza.
            Urodził się w 1964 r. w Kędzierzynie Studiował w Akademii Muzycznej w Katowicach pod kierunkiem prof. Juliana Gembalskiego, gdzie  ukończył również studia podyplomowe. Uczestniczył w wielu kursach mistrzowskich poświęconych interpretacji muzyki organowej w Polsce, Niemczech i Belgii, prowadzonych przez wybitnych profesorów.
            W chłodnym wnętrzu kościoła czekamy z niecierpliwością na koncert. Słyszeliśmy już tutaj wielu wybitnych wykonawców. Bardzo różny repertuar, ks. proboszcz Marek Walczak niestrudzenie od lat dba o duchowe nakarmienie dusz, również poprzez piękną muzykę. To wspaniały sposób na  zbliżenie do sacrum.
            Zacznij od Bacha. Tak zaczynają się koncerty w kościele. Pan Waldemar Krawiec nas nie zawodzi. J. S. Bach – Preludium i fuga C-dur op. 12.  Dostojny klasyk w klasycznym wykonaniu. Po koncercie pan Krawiec zapytał mnie, co rozumiem pod tym przymiotnikiem - klasyczny. Jest rozpoznany, odpowiadam, w ten sposób grany Bach, przez słuchaczy, takich jak ja, wychowanych przez coroczne edycje Letnich Koncertów Organowych. Dzięki wysiłkowi organizatora koncertów Zdzisława Musiała, nauczyciela w Szkole Muzycznej, propagatora i edukatora społecznego, (również kompozytora), twórcy tradycji międzyrzeckich koncertów, które być może przekształcą się w festiwal, a zasługują na to. I życzliwej pomocy księdza proboszcza, osoby niegłuchej na potrzeby duchowe społeczności, kształtującej je.
            Muzyka dociera do nas zewsząd, spoczywa w nas, koi. Bach, którego znamy. Bach, kompozytor na organy.
Pasje muzyczne pana Krawca; Moritz Brosig – Preludium G-dur op.12 nr 1., Fantasie Es –dur op.54 nr 2. Leon Boëllmann – Verset de Procession „Adoro Te“- czyli: Zbliżam się w pokorze. I nadzieja, i pokora , ta radosna – to słyszymy.  Ogromna droga dojścia Tam i triumfalna wielogłosowość na  Niej, na tej drodze. Jak również - inną odsłonę możliwości instrumentarium, wielkiej orkiestry dźwięków.
 Następny z francuskich XIX w. kompozytorów, tak lubianych przez organistę. Mówi potem, że muzyka romantyczna francuska jest specyficzna. Słuchamy jej. Luis Lefebure – Weły – Sortie B-dur. Wyjście. Dostojnie znów, smutno i refleksyjnie. Dramat, który dobrze się kończy. Wielonożny, zbiorowy.
Alexandre Guilmant: Marche Nuptiale op. 90, Meditation – Prerie op. 90. Medytacja modlitewna. Parafraza na temat. Szum ślubnej sukni, szelest welonu, ostateczność przysięgi. Inny klimat medytacji, wsłuchania się modlitewnego. Następują jej nowe fazy, poruszające odmienne formy energii. Sięgnięcie do  wewnątrz, skoncentrowane, ściszone. Słuchamy dalej - Parafrase sur un Choeur de Judas Macchabee de Handel op.90, Charles Tournemire – Choral – Improvisation sur le „Victimae paschali”. Słuchamy jednej z pięciu improwizacji. Bogata ilustracja tematu. Jak linki naprężonej nie za mocno. Drgania membrany, ile tylko mogą unieść jony powietrza muzycznie wypełnionego, pod sklepieniem gotyckiej katedry, gdzie czasza dachu zaokrągla dźwięk, i  wraca on do nas. I jest on wojowniczy i krzepki, przyczajony i pomiędzy nutami. Zawsze wybrzmiewający do końca. Na różnych wysokościach i  kondygnacjach. Otulający nas siedzących w ławach kościoła.


Iwona Wróblak
wrzesień 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz