Waldemar
Krawiec. Letnie Koncerty Organowe
Kościół p.
w. Św. Jana ponownie gości najwyższej klasy muzyków wirtuozów sztuki gry na
organach. Drugi z cyklu tegorocznych koncertów organowych zaszczycił swoją
obecnością organista Waldemar Krawiec z Zabrza.
Urodził
się w 1964 r. w Kędzierzynie Studiował w Akademii Muzycznej w Katowicach pod
kierunkiem prof. Juliana Gembalskiego, gdzie ukończył również studia podyplomowe. Uczestniczył
w wielu kursach mistrzowskich poświęconych interpretacji muzyki organowej w
Polsce, Niemczech i Belgii, prowadzonych przez wybitnych profesorów.
W
chłodnym wnętrzu kościoła czekamy z niecierpliwością na koncert. Słyszeliśmy
już tutaj wielu wybitnych wykonawców. Bardzo różny repertuar, ks. proboszcz Marek
Walczak niestrudzenie od lat dba o duchowe nakarmienie dusz, również poprzez
piękną muzykę. To wspaniały sposób na zbliżenie do sacrum.
Zacznij od Bacha. Tak zaczynają się
koncerty w kościele. Pan Waldemar Krawiec nas nie zawodzi. J. S. Bach – Preludium i fuga C-dur op. 12. Dostojny klasyk w klasycznym wykonaniu. Po
koncercie pan Krawiec zapytał mnie, co rozumiem pod tym przymiotnikiem - klasyczny.
Jest rozpoznany, odpowiadam, w ten sposób grany Bach, przez słuchaczy, takich
jak ja, wychowanych przez coroczne edycje Letnich Koncertów Organowych. Dzięki
wysiłkowi organizatora koncertów Zdzisława Musiała, nauczyciela w Szkole
Muzycznej, propagatora i edukatora społecznego, (również kompozytora), twórcy
tradycji międzyrzeckich koncertów, które być może przekształcą się w festiwal,
a zasługują na to. I życzliwej pomocy księdza proboszcza, osoby niegłuchej na
potrzeby duchowe społeczności, kształtującej je.
Muzyka
dociera do nas zewsząd, spoczywa w nas, koi. Bach, którego znamy. Bach,
kompozytor na organy.
Pasje muzyczne pana Krawca; Moritz Brosig – Preludium G-dur op.12 nr 1., Fantasie Es –dur op.54 nr 2. Leon
Boëllmann – Verset de Procession „Adoro Te“- czyli: Zbliżam się w pokorze. I nadzieja, i pokora , ta radosna – to
słyszymy. Ogromna droga dojścia Tam i
triumfalna wielogłosowość na Niej, na
tej drodze. Jak również - inną odsłonę możliwości instrumentarium, wielkiej
orkiestry dźwięków.
Następny z
francuskich XIX w. kompozytorów, tak lubianych przez organistę. Mówi potem, że
muzyka romantyczna francuska jest specyficzna. Słuchamy jej. Luis Lefebure –
Weły – Sortie B-dur. Wyjście.
Dostojnie znów, smutno i refleksyjnie. Dramat, który dobrze się kończy. Wielonożny,
zbiorowy.
Alexandre
Guilmant: Marche Nuptiale op. 90,
Meditation – Prerie op. 90. Medytacja modlitewna. Parafraza na
temat. Szum ślubnej sukni, szelest welonu, ostateczność przysięgi. Inny klimat
medytacji, wsłuchania się modlitewnego. Następują jej nowe fazy, poruszające
odmienne formy energii. Sięgnięcie do wewnątrz,
skoncentrowane, ściszone. Słuchamy dalej - Parafrase
sur un Choeur de Judas Macchabee de Handel op.90, Charles Tournemire – Choral – Improvisation sur le „Victimae
paschali”. Słuchamy jednej z pięciu improwizacji. Bogata ilustracja tematu.
Jak linki naprężonej nie za mocno. Drgania membrany, ile tylko mogą unieść jony
powietrza muzycznie wypełnionego, pod sklepieniem gotyckiej katedry, gdzie
czasza dachu zaokrągla dźwięk, i wraca
on do nas. I jest on wojowniczy i krzepki, przyczajony i pomiędzy nutami.
Zawsze wybrzmiewający do końca. Na różnych wysokościach i kondygnacjach. Otulający nas siedzących w
ławach kościoła.
Iwona Wróblak
wrzesień 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz