Kinga
Stadnik. Wystawa rysunku
Wyraziste
portrety, czarno – białe. Starannie zaznaczone oczy. I usta – one nadają
postaciom charakteru. Wydobywanie ukrytych walorów wizualnych – tak autorka
nazywa swoją technikę tworzenia. Sposób rysowania.
Figlarność i radość na portretach dziecięcych. Przenikliwość
i nieco arogancki intelektualizm męskiego spojrzenia. Poznaje tego mężczyznę,
ale pani Kinga mówi, że to ktoś inny, ten portret zebrał w sobie cechy kilku
osób... Może ci mężczyźni mają podobną cechę, która jako rysownika
zainteresowała panią Kingę...
Żywe
postacie na portretach. Nadała im pani Stadnik owo życie. Eksponując pewne
cechy. Jak mówi – naturalność. Daleka jest od traktowania modelu jako maski,
scenicznego symbolu. Widzi człowieka, z jego niepowtarzalnością. Zafascynowana
i pełna szacunku dla osoby. Ciekawe twarze, wyrażające sytuacje, charaktery,
doskonale uchwycone i artystycznie przetworzone zdjęcia, migawki spojrzeń
rysownika. W dziecięcych twarzach jest pewna dorosłość, dojrzałość, myślę, że
wynika to z tematu studiów autorki. Nie ASP, to studia pedagogiczne, zawodowa
styczność z psychologią wspaniale procentuje uważnością w przyglądaniu się
ludziom. Tym najmniejszym również, niemowlęciu, które ma karmiczną świadomość własnego
nieprzypadkowego istnienia, pozornie wziętego z niebytu. Dziecko, bez płci
jeszcze, zarys twarzy i ogromnych oczu, zdecydowanie domaga się zauważenia. Młoda dziewczyna – kobieta,
frywolna, świadoma własnej urody, której piękność jest wielka może dlatego, że
tak świadoma, i spontanicznie przełamująca bariery. Ołówek i grafit, umiejętnie
używane, z lekcji zasłyszanych, mimochodem zapamiętanych wskazówkach – pani
Kinga jest bardzo zdolna...
Piękne
kobiety. Wyraźne zmysłowe usta, jedna femma fatale, nieco zblazowana, z
papierosem w ustach, oczy zmrużone. Cienka kreska oszczędnie stosowana, wiele
mówiąca, razem z pustą białością papieru jak elementem architektury nie
jednowymiarowym. Zdaje się nam przechylać w uśmiechu dziewczynka, jeszcze
moment, a profil jej zmieni się o kilka stopni, oczy spojrzą pod kątem...
Dynamiczne portrety pani Kingi.
Pedagogika
opiekuńczo – wychowawcza, jest na trzecim roku studiów. Natura dziecka, jej
studiowanie jest dla mnie widoczne na portretach. Łagodne pełne empatii
podejście do małego człowieka. Szukanie i eksponowanie naturalności jako celu
wychowawczego może, zakładanie takiego rezultatu. Rysuje od 10 lat. 3 lata
doskonali technikę. 6 lat temu pierwsza wystawa w MOK, teraz wystawa w międzyrzeckiej
Bibliotece Publicznej. Mamy nadzieję, że będą następne.
Rysuje brakiem konturów. Adolescencja
przełamana – czytam na ulotce informującej. Dojrzewanie autorki – do wyboru
tematu. Skokowe, iluminacje... Co jest tematem? Zamierzeniem? Może postać – jej
autorska pani Kingi wizja, jako temat, który ma szanse zaistnieć własnym
artystycznym żywotem jak słynny portret
Doriana Greya... Trzeba wziąć do ręki ołówek, taki jest imperatyw... Jedne
portrety powstają nagle, inne cyzeluje się przez dłuższy czas. Zaczyna się od
oczu, potem starannie oblicza symetrię, jaka ma każda ludzka twarz. Portrety jej
dojrzewają wraz z nią, czasami równocześnie, czasami nie... Prześcigają się w
tym dorastaniu w sposób nie do końca przewidywalny...
Iwona Wróblak
sierpień 2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz