Marcin
Szczurek. Wystawa fotografii
Tytuł
wystawy: „Daleko i blisko”. Autor
mówi, że fotografie są z miejsc odległych i bliskich, jego stron rodzinnych,
obcych krajów i naszego Międzyrzecza, gdzie teraz pracuje. Okolic, miast, które
zapamiętał i uwiecznił na kliszy. I stały mu się przez to bliskie, i ważne, inspirujące.
Daleko i blisko może to też sposób
fotografowania, technika artystyczna. Wybór szczegółu, elementu, na którym się
skupia. Naświetlając obiekt przez czas bardzo określony, z odległości starannie
obliczonej.
Z
przyjemnością ogląda się tę wystawę. Zdjęcia kolorowe, wiele artystycznie
obiecujące – według oceny nie tylko mojej. Pan Szczurek niedługo pracuje z
aparatem fotograficznym a już widać po tych fotografiach styl patrzenia przez
oko obiektywu.
Przybliża je do obiektu, eksponuje wybrany przez siebie
centralny kadr. Tworzą się elipsoidalne na drugim planie pochyłości w pofałdowanym
widzeniu świata. Trzeci wymiar na fotografii. Szorstkość jerozolimskiej Ściany
Płaczu, klasycystyczność prostokątnych kolumn w zabytkowym wnętrzu, ich, z naszego punktu widzenia, monumentalność.
Gładkość, wydeptana setkami stóp, kamiennej podłogi.
Artyzm może
dopaść nas wszędzie. W zabytkowych ornamentach znaku drogowego w niemieckim
mieście. W krągłościach lamp ulicznych, zza których wygląda białe słońce jak jeszcze jedna
tarcza światła. Śnieg jest pięknie puszysty, jak futro, otula nasz Zamek w
bajkowej scenerii, wyrastają z niej
dobrze nam znane baszty jak chatki baby jagi. Umiejętnie spoglądając na
drewniane zadaszenie baszt można zobaczyć geometrię plecionki z cieńszych i grubszych belek. Wyeksponowana
jest starodawność budulca ruin Zamku, glinianych cegieł.
Błękit wody
i kolorowe stateczki przycumowane przy brzegach, z odbitymi w tym błękicie
rozedrganymi zwierciadłami masztów. Surowe kamienie u stóp latarni morskiej i
człowiek na dole jak krótkość życia, samotność i przemijalność wobec żywiołu
przyrody. Fale morskie na dalekim planie są sine i zamglone jak niezmierzona
dal naszych horyzontów. Biała kula słoneczna z mnogimi promienistymi ramionami
i wyglądająca zza balustrady sylwetka człowieka. Camera obscura - kwadrat i
prostokąt – wykorzystał autor naturalną dziurę w zabytkowym murze, by z tej
perspektywy pokazać nam nasz współczesny świat, kilkoro zwykłych ludzi – typowe
dla stylu pana Szczurka – zwrócenie uwagi na sposób obserwowania przez
teleobiektyw.
Jak
wspomniałam, artyzm może nas pochwycić niespodziewanie. Nowoczesna kubiczna
architektura, pozornie ciężka i nieefektowna, teraz nieco sfałdowana, także
godna jest zatrzymania naszego oka. Jak mówiła na wstępie kier. Klubu
Garnizonowego Wiesława Murawska, piękno jest w nas. To My je wydobywamy. Określone kadry można
wyostrzyć lub rozmazać. Tęczę słoneczną pokazać w jej fragmencie, nasuwa mi się
porównanie z rzeźbami Fidiasza z wiersza Norwida, odrobina naturalnego piękna
wystarczy, by ruszyła nasza wyobraźnia…
Dla osób
niesytych oglądania zdjęć w holu Klubu Garnizonowego autor przygotował ich dalszą
część na przeźroczach. Pustynne zdjęcia, realizm rudoczerwonego piasku i
odległy klimat egzotycznej Jerozolimy. Słońce, które tam świeci. Kwiaty.
Pojedyncze, godne, by im się przyjrzeć zupełnie z bliska. Ich płatkom, kolorom bardzo nasyconym.
Uważne i milczące spojrzenie rudego kota (pięknie pozował). Prastary temat –
zachód słońca – tutaj autor postawił na kolor, feeria barw, od żółtości i
czerwieni po siny błękit – spektrum widma fal świetlnych. Nieco żartobliwy –
może i nie – temat – drink i kieliszek, jak światło w nich się rozszczepia…
Pan
Marcin Szczurek – fotograf szczegółu.
Iwona Wróblak
listopad 2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz