Międzyrzeckie nenufary.
Grające Głębokie
Jasna kula
ognia zachodząca nad jeziorem. Wieczorna cisza, bez wiatru. Chmury
granatowo-niebieskie nad horyzontem, niegroźne. Przepłyną, by nie niepokoić widzów dzisiejszego
przedstawienia.
Plaża. Widownia będzie miała tu dużo miejsca. Kilka ławeczek
jest już zajętych, chociaż nie ma jeszcze 22.00. Następne są przynoszone,
ustawiane możliwie najbliżej miejsc, z których będzie wszystko widać. A może
zacznie się o 22.30, do scenerii świateł potrzebna jest wszak ciemność, a niebo
jest jeszcze jasne...
Firma „Gigasound” Przemysław Podębski zajmie się
oświetleniem. Baterii reflektorów już pilnują ochroniarze. Leniwe fale
Głębokiego liżą piaski plaży. Ośrodek jest pełen gości. Nawet rodzinka łabędzi
przybyła nad brzeg na zaproszenie organizatorów.
Jest 11.
lipca dzisiaj. Tego samego dnia i miesiąca Ongiś coś się również zdarzyło. Było
jezioro, woda – wieczny symbol przemijalności i bytu stałego, jak umysł.
Okalająca miejsce, które jest Centrum. Zaglądamy doń, przez biel kostiumów
aktorów, śnieżną biel mitycznej przeszłości, do czasu wszechdziejów, z
ukontentowaniem, ciekawie... Cóż nam bajka opowie?...
Był gród, zwał się Międzyrzecze, może przez przypadek...
Stare zamczysko warowne. I Pani dzielna o słowiańskim imieniu Brzetysława (może
w kronikach jest taka, wystarczy
poszukać, do pamięci pokoleń zajrzeć, do
snów...). Dzielna jak jej ojciec - Pan na Zamku. Która nie chciała najeźdźcy
Szweda. Obcego księcia zachwyconego jej urodą. Która chciała ocalić przed
pożogą rodzinne gniazdo. Która rzuciła się z wieży, by nie zostać żoną
najeźdźcy. Z wiankiem Róż Wodnych na głowie.
Taniec na pomostach jak sen o sławie minionej, i
bohaterskiej. Pląsanie białych sukien stylizowane na średniowieczne tańce
dworskie. Do muzyki napisanej przez Rafała
Gojdkę. Doskonale skorelowanej z akcją sztuki. Lśnią białe suknie w
światłach reflektorów. Poblask odbija się w falach. Milczące postacie z
otchłani skarbnicy pamięci o zdarzeniach, eposach na poły mitycznych, jak ten o
królu Popielu. Mówią za nich lektorzy, opowiadają. Wyobraźnia tańczy jak
światła na wodzie. O dzielnej Pani i mężnym obrońcy swego ludu – jej Ojcu. Jak
bajka – historia nie zapisana instytucjonalnie taką się staje. Legenda o Pani z
Jeziora. Ona to teraz na oczach wczasowiczów wychodzi z wodnych odmętów na
plażę, razem z dwórkami – wodnicami... Realna – duchy takie są, te mityczne jak
bogowie – wyłania się z ciepłych o tej porze fal jeziora nazywanego Głębokim,
które jest zaledwie parę kilometrów od Międzyrzecza, miasteczka – naszego domu.
Mamy nad nim pieczę dzisiaj. Szanując dziedzictwo dbamy o jego przeszłość -
teraźniejszość i jutro. Promując,
zachwalając przed gośćmi jego piękno, walory turystyczno – krajoznawcze,
możliwości wypoczynku, nie tylko letniego.
Jacek
Bełz. Marzy mu się profesjonalny marketing, możliwie szeroki wachlarz
interesujących propozycji dla odwiedzających ośrodki wczasowe w obrębie regionu. Już od przyszłego roku.
Kulturalnych propozycji również, one są nie mniej ważne niż dobre warunki
hotelowe, kuchnia. By było co obejrzeć,
posłuchać, zwiedzić. Trzeba o to zadbać, podpisać umowy z muzykami na koncerty,
zaprosić aktorów, teatry. Ludzi z inicjatywami, organizacje pozarządowe. 11. –
12 lipca to dni promowania akcji Krzysztofa Wiśniewskiego – STOP ŚMIERCI –
ROZWAŻNY – BEZPIECZNY – SZCZĘŚLIWY. Wśród patronów akcji są: Krzysztof
Hołowczyc, Senator RP Henryk Woźniak, media: TVP Gorzów, Radio „Zachód”,
„Ziemia Gorzowska”. Organizatorzy:
Krzysztof Wiśniewski, Centrum Turystyczne „Duet”, MOSiW Międzyrzecz, SPH
Credo, Votum S.A., Sinus Polska. Współorganizatorzy: Państwowa Straż Pożarna.
Komenda Powiatowa Policji, Products, As-com, Klemenczak, Marian Sierpatowski,
Bogusław Zaborowski, Marcin Biesiada, kierowcy, piesi i wszyscy użytkownicy
dróg. W programie liczne gry i zabawy dla dzieci, dla odważnych
ćwiczenia na symulatorze uderzenia przy
wypadkach drogowych, pozorowanie akcji ratowniczych, jazda autem i gokartem z
wykorzystaniem promilgogli, pokazy sprzętu strażackiego i policyjnego i inne
atrakcje.
Spektakl i
gra świateł na jeziorze to inicjatywa Jacka Bełza, właściciela restauracji na
Głębokim, Międzyrzeckiego Stowarzyszenia Ratowników Wodnych – Krzysztof
Wiśniewski i MOSiW Janusza Iwińskiego. Porozumienia przedsiębiorców i twórców
kultury, marketingu regionu bardzo nowocześnie pojętego. Ludzi, którzy
rozumieją, że kultura i gospodarka ściśle się ze sobą zazębiają. Że są
potrzebne ludziom, że kultura to towar, który także może się sprzedać, i to
bardzo dobrze. Cieszy mnie to. Ta ilość ludzi, która stoi w ciemnościach przed
Sceną na pomostach, duża ilość, jak rozmawiamy
po spektaklu z reżyser Jolantą Glurą
i jej mężem, bardzo czynnie jej pomagającym – tyle widowni Teatr „Pchła” w swej
długiej karierze jeszcze nie miał. Duża część wczasowiczów odpoczywających na
Głębokim c h c e takiej rozrywki, niebanalnej, wymagającej, jest miejsce dla społeczników międzyrzeckich w panoramie
przedsięwzięć gospodarczo – ekonomicznych, mają rację bytu.
Oklaski dla
wychodzących po spektaklu z wody aktorów, przed tłumem widzów, gdzie miejsce do
patrzenia na piasku plaży trzeba sobie było przedtem zająć. A wystąpią jeszcze
zaraz młodzi ludzie z Zielonej Góry z widowiskowym Tańcem Ognia. Do etnicznej
bliskowschodniej muzyki taniec z pochodniami.
Połykacz ognia i dwie dziewczyny w obręczach świateł, obejmujące się kopułami
wirujących światłości. Jak komet wokół atomów. Ulotne przestrzenie pamięci
iskier, wolniejszych niż ruch rąk. Albo miejsce albo materia – nic razem. W
umyśle nam tylko zostaje wrażenie.
Mgiełki wrażeń, wryją się w pamięć gości o wakacyjnej przygodzie na
naszym Głębokim, miłych wrażeń. Zostaną po nich fotografie, tak często, jak
zauważam, pstrykane młodym połykaczom ognia i naszym aktorom.
Iwona Wróblak
sierpień 2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz