poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Blues po polsku. Leszek Dranicki – lekcja w Szkole Muzycznej


            To już trzecia taka lekcja w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia w Międzyrzeczu. Poglądowa lekcja bluesa i jazzu. Jazz? – zwracam się  Pauliny Staniec, nauczycielki w naszej Szkole Muzycznej - przecież to się studiuje… Chodzi o rytmikę, która wspomaga odbiór muzyki, mówi pani Staniec, uczniowie się tego uczą, a blues świetnie się to tego nadaje. No i forma (opowieści bluesmana) jest atrakcyjna.
Plakat o koncercie był widoczny w mieście. Słynne nazwisko muzyka zachęciło nie tylko uczniów, chociaż ci byli tu niejako obligatoryjnie, bo to  program Szkoły, który jest częścią kompleksowego programu edukacyjnego i artystycznego. Edukacja muzyczna powinna dotyczyć wszystkich dzieci, nie  tylko tych najzdolniejszych, gdyż ma ona udowodniony pozytywny wpływ na ogólny rozwój, na wyniki edukacyjne i umiejętności społeczne dzieci. 
 Leszek Dranicki, ur. 3 czerwca 1949 r. w Gdańsku polski wokalista i gitarzysta z pogranicza jazzu i bluesa, kompozytor, grafik, publicysta, pedagog.  Z wykształcenia jest artystą plastykiem, absolwentem gdańskiej Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych (dzisiejsza Akademia Sztuk Pięknych). Autor wielu projektów i realizacji z dziedziny architektury wnętrz. Na koncie ma 3  autorskie płyty CD nagrane z czołowymi postaciami polskiego jazzu. Koncertuje solo, w duecie z Maciejem Sikałą, w trio- Camerata Jazz Trio, z własną sekcją rytmiczną - Piotrem Lemańczykiem i Tomkiem Sowińskim. Gra jazz środka, chętnie śpiewa ballady, również blues. Także kompozytor, autor tekstów, muzyk sesyjny. W 2006 r. w gdańskim Teatrze Leśnym odbył się benefis z okazji 30.lecia pracy artystycznej muzyka. W 2010 r. gitarzysta nagrał kolejną autorską płytę pt. „Listy Jazzujące”. Dranicki jest wykładowcą Małej Akademii Jazzu.
W pierwszym stopniu szkoły muzycznej uczy się klasyki muzyki, bo to podstawa. Na pewno słusznie. Ale blues to muzyka ludowa, jak mówi Leszek Dranicki (to nie znaczy prosta, tylko piękna, jak mówił mi kiedyś pan Kazimierz Dziembowski). Pan Dranicki chce ją, tę naukę, dla uczniów maksymalnie uprościć. Nie ujmując nic z sedna zagadnienia.
Notuję. Blues jest wiejski i miejski - w Ameryce. To znaczy historycznie był. Cała muzyka w Stanach wyrosła z bluesa. To koktajl, który powstał na styku kultur amerykańskiej i europejskiej. Nie było w tym żadnego przypadku. I tu smaczek polski. Pan Leszek znajduje w historycznym zapisie nutowym oryginalnego XIX. wiecznego bluesa ślady polskiego kujawiaka, którego najprawdopodobniej przywieźli polscy emigranci… Poważnie.
Dlaczego w Polsce lubimy bluesa? Bo lubimy go. Jak mówi pani Staniec, blues jest „od serca”. Ale inni europejczycy, Niemcy czy Francuzi, też  mają ten organ, a bluesa nie kochają (i czują) tak jak my, Słowianie.
Blues był muzyką czarnych niewolników, którzy tęsknili za wolnością. Tak jak my, zniewoleni pod zaborami przez prawie 200 lat. To nas łączy… Myślę, że jest w tym też taka uniwersalna tęsknota za wolnością, której nigdy nie jest zbyt wiele – dla nikogo, kto czuje się wolny… Mówię panu Leszkowi, że on jako muzyk w środku jest trochę, a nawet dużo, czarny. Leszek Dranicki  w George Gershwinie, jego muzyce, zakochał się, jak miał 11  lat. Gra Erica Claptona, ale też urokliwe proste, jak mówi, „wiejskie” bluesy. Opowiada nieco o kuchni muzycznej tego gatunku – pogadanka jest przecież dla uczniów Szkoły Muzycznej. Słuchając go można myśleć, że nic, tylko wziąć gitarę do ręki, mieć w pamięci takt czteromiarowy, napisać nieskomplikowany (?) tekst, w którym jest dramaturgia (nieskomplikowane, prawda?). Tak. Ale trzeba też, myślę, CZUĆ  bluesa, co się słyszy u  wykonawcy, jeśli jest dobry, a to już oczywiste nie jest… Myślę też, że sztuką jest mówić o (dobrej) muzyce w sposób nieskomplikowany. A dobra muzyka to taka, przy której się odpoczywa, relaksuje, i do której się wraca – to tak potocznie.
Wiejski blues, muzyka ludzi o czarnym kolorze skóry przywiezionych z Afryki do pracy przez białych ludzi. Pieśń pracy, którą w myśl ergonomiki wykonuje się rytmicznie, powstała z uderzeń motyki, młota wbijającego gwoździe w podkłady szyn kolejowych. W tonacji molowej zawołania z pól i chóralnych na nie odpowiedzi ze strony kompanów. Rytm, melodia, akompaniament i śpiew ludzki, czyli krótka historia bluesa. Pieśni z tęsknoty za  wolnością podstawową, pieśni smutku niewolnika. Blues wiejski powstał na południu USA. Z czasem przeniósł się do miast, pan Dranicki obrazowo opowiada, jak sam Mac Donald, osobiście produkujący wtedy swoje hamburgery, pewnego dnia po zniesieniu niewolnictwa być może pozwolił kilku czarnym muzykom zagrać w swojej restauracji. Spodobali się klientom i tak zaczęła się nowożytna historia bluesa, który z czasem zaczął się dzielić i różnicować – na rytm and blues, rock and roll (fuzja europejska z muzyką celtycką, irlandzką), soul – aż do improwizacji czyli jazzu. W Ameryce z  kreolską domieszką.
Mała Akademia Jazzu powstała w 1985 r. w Gdańsku, w oparciu o Północny Oddział Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego.  W Gorzowie zajęcia są prowadzone nieprzerwanie od kwietnia 1986 roku. Organizatorem MAJ w Gorzowie jest Bogusław Dziekański, dyrektor Jazz Clubu „Pod Filarami”.
Celem MAJ jest edukacja estetyczna dzieci i młodzieży, przygotowanie do uczestnictwa w kulturze, kształtowanie nawyków i potrzeb kulturalnych, rozwój zainteresowań, kultury osobistej, słuchu muzycznego, poczucia rytmu, ogólnego umuzykalnienia. Program nauczania nie jest sztywny, ewoluuje wraz z otaczającą nas rzeczywistością i zmieniającymi się gustami muzycznymi. Obejmuje dwuletni cykl edukacji. W pierwszym roku prezentowany jest jazz tradycyjny i klasyczny, jego rozwój i charakterystyczne składniki w oparciu o instrumentarium akustyczne, w drugim roku - jazz współczesny i jego elektroniczne instrumentarium. W tych ogólnych ramach, w pierwszym roku realizowane są takie tematy jak: rytm, improwizacja, początki wokalistki jazzowej (pieśni pracy, gospel, blues), gitara akustyczna, saksofony, puzon, instrumenty etniczne, perkusja, aranżacja. W drugim roku edukacji to:  współczesna gitara elektryczna, rytmy świata: jazz i folklor, współczesna wokalistka jazzowa, skrzypce i współczesna wiolinistyka, improwizacja z  wykorzystaniem syntezatorów, współczesne instrumentarium elektroniczne, wykorzystanie w muzyce komputera. 
Czyli dzięki naszej Szkole Muzycznej i Jej ambitnym, nowoczesnym planom umuzykalnienia dzieci i młodzieży, a także mieszkańców – wstęp do  Szkoły Muzycznej na koncerty jest przecież niezabroniony – i anonsowany przez plakaty na mieście, mamy ciekawe spotkania – koncerty/ lekcje z  wybitnymi muzykami i teoretykami muzyki. W ciągu roku szkolnego w regionie odbywa się średnio 238 audycji w szkołach podstawowych i gimnazjach. Odrębne audycje są dla uczniów szkół muzycznych oraz studentów PWSZ. W zajęciach uczestniczy 1700-2400 dzieci i młodzieży, przez lata swej działalności Mała Akademia Jazzu wypuściła około 32.000 dzieci i młodzieży, wykładowcami byli wybitni muzycy i teoretycy jazzu, grono ponad 90 najwybitniejszych jazzmanów polskiej sceny jazzowej oraz muzycy zagraniczni.

Iwona Wróblak
luty 2015



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz