Aleksandra Juszczak młoda skrzypaczka z Poznania -
recital w Międzyrzeczu
Na taki koncert wielu by specjalnie pojechało
do Filharmonii Poznańskiej. Młoda skrzypaczka Aleksandra Juszczak, studentka II
roku Akademii Poznańskiej u prof. Michała Grabarczyka, koncertowała w auli
Szkoły Muzycznej.
Podobne koncerty Uniwersytet
Trzeciego Wieku ma od grudnia 2006 r. Spotkania z Filharmonią Poznańską
odbywają się co miesiąc, do udziału w nich zapraszani są stamtąd wybitni muzycy. Zawsze
frekwencja jest bardzo duża, nasz UTW jest prężny, ma dla osób w trzecim wieku
bogatą ofertę.
Koncert
prowadził Piotr Należyty, także muzyk – jak się przekonaliśmy, akompaniował na
fortepianie Aleksandrze Juszczak. Na początek – Niccolo Paganini. Wariacje na
skrzypce solo. Jak mówi mi pani Aleksandra po koncercie, grała „Nel cor piu non me sento”. To był popis
wirtuozerii, ogromnego kunsztu, opanowania tego arcytrudnego instrumentu,
skrzypaczka jest dopiero na II roku studiów muzycznych… Została już nagrodzona
pierwszymi nagrodami na międzynarodowych konkursach skrzypcowych w Austrii i
Czechach. Jest tu z nami, bo w osobach słuchaczy międzyrzeckiego UTW ma życzliwą i uważną widownię. Pan Należyty
podkreśla, jak wielką rolę dla młodego muzyka mają takie koncerty na żywo. My
tu do Międzyrzecza zapraszamy, symboliczna opłata, jaką wnoszą widzowie ma się
nijak do kosztów ewentualnej podróży do Poznania i biletu na koncert w
Filharmonii… Można organizować takie wartościowe koncerty dla mieszkańców za
niewielkie kwoty, (przy odpowiedniej promocji) będzie frekwencja!
Paganini. Ja mówi pan Piotr
Należyty, autor – podobnie jak to się dzieje dzisiaj – szukał inspiracji w
popularnych w tym okresie motywach z arii operowych, wśród otaczających go dźwięków
przetwarzał je na wariacje, konstrukcje muzyczne, na skrzypce. „Kaprys 24. N.
Paganiniego”. Słynny utwór, którego pierwsze takty słyszeliśmy prawie wszyscy.
Tutaj kompozycja zagrana jest w całości. 11 minut szalonych dźwięków, kilka
motywów i części zespolonych ze sobą
osobowością kompozytora – i odtwórczyni, która dała wykonaniu swój własny rys,
przede wszystkim sprawnością podołania temu muzycznemu wyzwaniu. Sprostania
wymaganiom kompozytora, który – wedle opinii także współczesnych – maksymalnie
utrudniał skrzypkom granie swoich kompozycji…
Drugim utworem było „Żródło Aretuzy”
Karola Szymanowskiego na skrzypce i fortepian. Utwór inny, neoromantyczny, pełna
mrocznego klimatu tajemnic dramaturgia opowieści archetypicznych biorących swe
źródło w mitach greckich, w ich ponadczasowej wielowymiarowości, zdarzeniach
uniwersalnych ciągle się dziejących od nowa, zapisanych trwale w kulturze
naszego regionu, europejskiej, jej praźródłach muzycznych i literackich. Lekkie
jak wiatr smyczkowe muśnięcia mitologii kręgu kultury śródziemnomorskiej, nimfy
i boginie mokradeł i pieczar, zakątków puszcz – reminiscencje z bardzo dawnych epok w naszej kulturze, kiedy
utożsamialiśmy się z jej bogami.
Trzecia część recitalu. Ludwig van
Beethowen i jego czarowne sonaty, które są coraz częściej grane na koncertach
poza filharmonią. I Sonata D-dur na skrzypce i fortepian. Kunszt twórczy
wielkiego kompozytora okresu baroku, perełki istniejące obok jego wielkich monumentalnych
symfonii. Osobowość artysty, jej wielowymiarowość i bogactwo zainteresowań i
efektów pracy kompozytorskiej. W bardzo dobrym wykonaniu recitalowym Aleksandry
Juszczak.
Wszyscy,
którzy lubią słuchać skrzypiec, czuli się usatysfakcjonowani. Miło było wpaść
do studentów Uniwersytetu Trzeciego Wieku, dziękujemy za gościnę – na tak wartościowym koncercie.
Iwona
Wróblak
listopad 2014
listopad 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz