Na dziedzińcu zamkowym czad… Das Moon i
Tesla Power
Miejmy nadzieję, że to się zadzieje!
Bo dlaczego by nie??. Że za rok ZNOWU SIĘ TO ZADZIEJE.
Pomysłodawcy
fajnego projektu: Tomasz Markiewicz, Rafał Pawelczak, Rafał Bączkowski i
Grzegorz Spławski. Czterech sprawiedliwych w mieście Międzyrzecz. Nagłośnienie
– Międzyrzecki Ośrodek Kultury, impreza organizowana za zgodą gospodarza,
dyrektora Muzeum Międzyrzeckiego - Zamek należy do kompleksu muzealnego.
Obecny
na koncercie burmistrz Remigiusz Lorenz mówi mi, że, jeszcze jako wicestarosta,
remontował te mury, po to żeby żyły, żeby zaczęło do nich wracać życie. Aby
tutaj odbywały się imprezy kulturalne i koncerty. Dzisiejsza impreza na Zamku
jest pod jego patronatem, nie tylko symbolicznym. Pan Lorenz jest zaangażowany osobiście w to
przedsięwzięcie. Teraz rozmawia z pomysłodawcami, muzykami, liczą na jego
wsparcie w następnych latach.
„Das
Moon” to na pewno ambitna muzyka. Fani zespołu opowiadają mi, że wypełnia ona niszę.
Jest współczesna i czerpie obficie z inspiracji czołowych industrialnych zespołów
europejskich. Das Moon już długo gra na scenach. Rośnie młode pokolenie fanów, ludzie przyjaźnią ze
sobą, towarzyszą zespołowi w koncertach. Rozmawiam z Bodkiem z Olsztyna, jest ze swoim nieodłącznym
aparatem fotograficznym. Wie wszystko o Das Moon, zna płyty, nagrania, muzyków.
Zespół rozpisał konkurs na fotografie koncertowe…
Rafał Pawelczak dwoił się i
wielokrotnił na facebookach, spraszał ludzi zewsząd. Ogólnofacebookowa akcja
objęła Londyn, Berlin, Warszawę, Gdańsk, Zieloną Górę, Poznań, Gorzów, Szczecin,
Olsztyn (500 km) etc., marketing super lokalnie patriotyczny. 1200 osób
zaproszonych, co to znaczy umieć korzystać z Internetu! Bardzo pomocnego
narzędzia w kontaktach międzyludzkich. Pomagali mu (międzyrzeccy) koledzy z Bolkowskiego
Castle Party, grupy fanów muzyki gotyckiej. Żeby się DZIAŁO, ludzie byli
zadowoleni, restauratorzy i hotelarze zarobili, młoda emigracja wróciła…
chociaż na koncert. MOŻNA TO ZROBIĆ bez
dużych pieniędzy. Przegnać chmurę deszczową nad dziedzińcem czarnymi
balonikami. Opublikować w Internecie plan dojazdu na imprezę i do miejsc
parkingowych. Można zrobić dużo rzeczy, jak się chce. W sieci swoich znajomych
i ich znajomych, koła rozrastającego się falami od centrum jak dobra plotka.
Zadziałało. Zamek się zamrowił od fanów
i nie tylko fanów. Castle Party na Zamku Międzyrzeckim. Widziałam tam ludzi,
którzy na pewno na co dzień nie słuchają
takiej muzyki, przyszli z ciekawości, bo się działo coś nowego w naszym
mieście. Bo są młodzi duchem. Tym samym impreza się udała.
Tomasz
Markiewicz, na moje pytanie, dlaczego tu na Zamku – czy jest jakieś lepsze miejsce w tym mieście? Chcą, żeby to było
cykliczne, bo Międzyrzecz na to zasługuje. Jest dobrze skomunikowany z resztą
świata, na styku głównych dróg ekspresowych „Das Moon” ze sceny mówi, że też chce
tu przyjechać znowu, nie tylko do Klubu Muzycznego „Kwinto”, gdzie grali dwa razy. Podoba im się Zamek. Paweł Piotrowski
(realizator dźwięku z „Das Moon”) lubi plenery. Lubi cegłę murów i otwarte
niebo bez dachu (który tłumi dźwięk). Podoba mu się, jako dźwiękowcowi, architektura
tego piastowskiego amfiteatru. Jest pełen podziwu dla naszych ludzi, bo rzadko
zdarzają się koncerty w takich miejscach – historycznych, objętych przez to
szczególnym nadzorem konserwatorskim. To jest bardzo dobra impreza – mówi. No i
klimat, nie tylko wiosenny majowy, także jako część nastroju Klubu Muzycznego „Kwinto”,
klimatu dobrej odprężającej zabawy.
Urodziło
się to w ich głowach, ten pomysł na zamkowy koncert, na corocznych muzycznych spotkaniach
fanów muzyki gotyckiej w Bolkowie, gdzie bywają jako grupa Castle Party. Podobno
widzieli, jak w Bolkowie okoliczne babcie sprzedają fanom swojskie pierogi,
czemu by u nas nie?? Na pewno umiemy je
lepić, biznes zakwitnie. MY mamy równie ładny Zamek, piastowski, za zachowanymi
murami. I najważniejsze – młodych duchem ludzi. Na czele, jak mówią Tomasz,
Rafał i Grzegorz, fani i występujący muzycy, z przychylnym inicjatywom i
twórczym przedsięwzięciom nowym burmistrzem.
Już
kwitnie gastronomiczno-hotelarska współpraca z „Neo”, „Duetem” (były dla koncertowiczów
rabaty), „Piastowską”, goście nocowali u nas w mieście do poniedziałku. W Klubie
Muzycznym „Kwinto” zaplanowano After party – do świtu.
Energetyczny „Tesla Power” na scenie,
rozgrzewa widownię. Mocne uderzenie. Przedsmak tego, co będzie za kilka chwil. Tłumy
ludzi przychodzą na dziedziniec zamkowy. Scena ładnie się wkomponowała w mury,
jest na miejscu, gdzie stał kiedyś główny budynek, rezydencja władców… „Tesla
Power” ze sceny, do słuchaczy – zróbcie
tak, żeby za rok było tu podobnie… Moc słynnego inżyniera wynalazcy…
Monika
z Londynu specjalnie przyjechała na koncert Das Moon. Już stamtąd, jak mówi,
wspierała organizatorów jak mogła, więc nie miało prawa jej dzisiaj w Międzyrzeczu zabraknąć. Przed
wyjazdem do Anglii mieszkała tutaj. Lubi industrial i Międzyrzecz, tu się
urodziła.
Jest
wiele takich opinii. Że nareszcie coś się dzieje, zaczyna się promować miasto.
Międzyrzecz – miasto ludzi młodych…
Pan Remigiusz Lorenz był na koncertach „Das
Moon” w „Kwinto”, jest fanem industrial. W podzięce za patronat i udział od
zespołu dostaje T-shirt z nadrukiem Das
Moon, jest w nim na zdjęciu z muzykami.
Szaro-niebieskie niebo nas Zamkiem,
ciemnieje horyzont. Czarne baloniki dryfują po nieboskłonie. Kropi deszcz, ale
nie przegania widowni. Dziedziniec żyje i Zamek żyje. „Das Moon” na scenie. Transowy
i umaszczający się w sobie, w swych wielościach odcieni i barw, koniunkcjach, powtarzalność
rytmu i cyklu. Muzycznego i historii. Pulsy czasów. Wysokie sinusoidy.
Niespokojne. Niepokój wszechświata. Dużego, wielkiego i tego w nas świata, w środku. Tam, gdzie jesteśmy i
słyszymy go. Siebie w naszym halo, w centrum. Przenikający się wzajemnie tymi
samymi sprawami, które dotyczą nas i innych ludzi w podobnym stopniu, a jednak
osobni, wszechświaty odrębne, pulsujące własnym życiem. Tutaj w muzyce
industrial, bogatej, wielowątkowej i wielowymiarowej, jak ludzie, którzy jej
słuchają. Muzyce, w której pozostaje tylko się zanurzyć. Jest do tańczenia i do
wczuwania się, spaja nas z innymi i wewnętrznie dookreśla.
Iwona
Wróblak
czerwiec 2015
czerwiec 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz