Bernard Maseli ponownie w Międzyrzeczu
Międzyrzecki Ośrodek Kultury
zaprosił na koncert wybitnego wibrafonistę elektrycznego Bernarda Maselego, tym
razem w (świetnym) towarzystwie Daniela „Dano” Soltisa – perkusja i Michała
Barańskiego – gitara basowa.
Koneserzy
dobrej muzyki tłumnie się zjawili w sali kinowej MOK, bo poprzedni koncert
Maselego (Projekt „Maseli on the Road”), mimo że minęło od tamtej chwili kilka lat, został zapamiętany przez
nas jako wydarzenie muzyczne w mieście.
MaBaSo funky-jazz Trio, zgrana grupa
trzech muzyków, każdy jest mistrzem gry na swoim instrumencie. Dla słuchaczy
była to istna uczta artystyczna. Zespół w swojej nazwie chce plasować się w
orbicie funky-jazz, ja myślę, że to już chyba klasyka (jazzu), chociaż tak
niestara… Klasyka jazzowego myślenia o muzyce jako takiej… O każdej muzyce,
rozrywkowej też – jak najbardziej. Rozrywka może łączyć dobrą zabawę z wysokim
poziomem artystycznym. Powiedziałabym, że wysoki poziom może warunkować jej w
ten sposób rejestrowanie.
Świat współczesnego, elektrycznego
jazzu, zawierającego elementy otwartej muzyki improwizowanej opartej na
podstawach rytmicznych muzyki funky – jak sam o sobie pisze Maseli - w to się
zanurzyliśmy na przeszło godzinę w sali kinowej MOK. Końcowy koncert trasy promującej
najnowszą płytę zespołu (była do nabycia u artystów). Popisy wirtuozerii
zaczęły się od solówek na wibrafonie. Komentował swą muzykę Maseli żartobliwie,
że może chciałby grać nam i sobie disco
(??), bo jest bardziej… uporządkowane, i lżejsze… Ależ my lubimy Maselego i
jego nieporządek!!! Taki ciężki (to żart!),
mięsisty muzycznie, (pozornie) pogmatwany…
Bernard zaprezentował nam potem kompozycję,
która miała obrazować piękność konkretnej kobiety (jego poznanej na Facebooku rozmówczyni).
Wsłuchiwałam się w klimat utworu, starając się zrozumieć strukturę, w jego
klasyczność – tym jest, myślę, zawarte dla niego Piękno samo w sobie, takie
antyczne nieco, czy klasycystyczne – jak kto woli, geometrycznie poukładane,
trochę dostojne, jak kariatydy…
Nie tylko Maseli jest na pierwszym
planie tego dnia. Basista (Michał Barański) to kunszt korzystania z możliwości
tego instrumentu – na pewno docenili go będący na widowni praktykujący
gitarzyści. Także Soltis wydobywa z instrumentów perkusyjnych morze różnych
dźwięków, także i tych… cichych, bardzo subtelnych!
Eric Clapton – słyszeliśmy w wykonaniu
muzyków jedną z jego kompozycji. Bardzo dynamiczną, pełną niespodzianek – z
fragmentami symfonicznymi… zgrabnie wplecionymi w rytmikę pochodną funky. Są
jak rozlewające się krople wody przelewające się na styku morza i powietrza, z ich kategorycznością tego a nie innego
kształtu w rodzaju kulistym, migotające, opisy muzyczne każdej z osobna cząstko-fali,
ich wzajemnych relacji. Rozmowa dźwięków. Delektowaliśmy się rytmem i
brzmieniem tej gawędy.
Wspaniały
wieczór z MaBaSo Trio.
Iwona
Wróblak
marzec 2015
marzec 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz