niedziela, 16 sierpnia 2015

Bernard Maseli ponownie w Międzyrzeczu

            Międzyrzecki Ośrodek Kultury zaprosił na koncert wybitnego wibrafonistę elektrycznego Bernarda Maselego, tym razem w (świetnym) towarzystwie Daniela „Dano” Soltisa – perkusja i Michała Barańskiego – gitara basowa.
Koneserzy dobrej muzyki tłumnie się zjawili w sali kinowej MOK, bo poprzedni koncert Maselego (Projekt „Maseli on the Road”), mimo że minęło od  tamtej chwili kilka lat, został zapamiętany przez nas jako wydarzenie muzyczne w mieście.
            MaBaSo funky-jazz Trio, zgrana grupa trzech muzyków, każdy jest mistrzem gry na swoim instrumencie. Dla słuchaczy była to istna uczta artystyczna. Zespół w swojej nazwie chce plasować się w orbicie funky-jazz, ja myślę, że to już chyba klasyka (jazzu), chociaż tak niestara… Klasyka jazzowego myślenia o muzyce jako takiej… O każdej muzyce, rozrywkowej też – jak najbardziej. Rozrywka może łączyć dobrą zabawę z wysokim poziomem artystycznym. Powiedziałabym, że wysoki poziom może warunkować jej w ten sposób rejestrowanie.
Świat współczesnego, elektrycznego jazzu, zawierającego elementy otwartej muzyki improwizowanej opartej na podstawach rytmicznych muzyki funky – jak sam o sobie pisze Maseli - w to się zanurzyliśmy na przeszło godzinę w sali kinowej MOK. Końcowy koncert trasy promującej najnowszą płytę zespołu (była do nabycia u artystów). Popisy wirtuozerii zaczęły się od solówek na wibrafonie. Komentował swą muzykę Maseli żartobliwie, że  może chciałby grać nam i sobie disco (??), bo jest bardziej… uporządkowane, i lżejsze… Ależ my lubimy Maselego i jego nieporządek!!! Taki ciężki (to  żart!), mięsisty muzycznie, (pozornie) pogmatwany…
Bernard zaprezentował nam potem kompozycję, która miała obrazować piękność konkretnej kobiety (jego poznanej na Facebooku rozmówczyni). Wsłuchiwałam się w klimat utworu, starając się zrozumieć strukturę, w jego klasyczność – tym jest, myślę, zawarte dla niego Piękno samo w sobie, takie antyczne nieco, czy klasycystyczne – jak kto woli, geometrycznie poukładane, trochę dostojne, jak kariatydy…
Nie tylko Maseli jest na pierwszym planie tego dnia. Basista (Michał Barański) to kunszt korzystania z możliwości tego instrumentu – na pewno docenili go będący na widowni praktykujący gitarzyści. Także Soltis wydobywa z instrumentów perkusyjnych morze różnych dźwięków, także i tych… cichych, bardzo subtelnych!
Eric Clapton – słyszeliśmy w wykonaniu muzyków jedną z jego kompozycji. Bardzo dynamiczną, pełną niespodzianek – z fragmentami symfonicznymi… zgrabnie wplecionymi w rytmikę pochodną funky. Są jak rozlewające się krople wody przelewające się na styku morza i powietrza, z  ich kategorycznością tego a nie innego kształtu w rodzaju kulistym, migotające, opisy muzyczne każdej z osobna cząstko-fali, ich wzajemnych relacji. Rozmowa dźwięków. Delektowaliśmy się rytmem i brzmieniem tej gawędy.
Wspaniały wieczór z MaBaSo Trio.


Iwona Wróblak
marzec 2015


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz