Złota Piętnastka istnienia Transu
Zespół Taneczny „Trans” już nam
wrósł w rodzimy krajobraz, nie wyobrażamy sobie sytuacji, by nas miał w
przyszłości nie zachwycać swymi unikalnymi choreografiami. Na „Trans” zawsze
przychodzi bardzo dużo ludzi. Nie tylko dlatego, że zespół liczy około 300. tancerzy,
którzy mają rodziny dumne ze swych dzieci tańczących w prestiżowym Zespole. Dla
nich samych, uczestników, to jest unikalna przygoda ze sztuką, z ruchem i
muzyką jako nieodłącznym elementem wspólnie przeżytych chwil. Byłam świadkiem,
jak mali adepci tańca nawet czas po prezentacjach wykorzystywali na wzajemną
naukę figur gimnastycznych.
Jak mówi pani Anna Bubnowska, kierownik
Zespołu, tańczyć można nauczyć k a ż d e g o, artystycznie – dodam – tańczyć.
Trzeba mieć tylko pomysł na choreografię, miłość do dzieci i przekonanie do
potrzeby ich wychowywania w ruchu fizycznym.
15 lat istnienia „Transu”. To była
wyśmienita okazja, by w całości zaprezentować się na scenie głównej. Także
powiedzieć o swoich sukcesach, a jest
ich długa lista – ostatni punkt to tytuł Mistrza Polski i nominacja do startu na
Mistrzostwa Europy i Świata.
„Trans” to nasz eksportowy międzyrzecki,
a teraz także polski, reprezentujący nasz kraj, Zespół Tańca. W sali kinowej
Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury
zgromadził się na widowni komplet, na dwa koncerty przyszło około 600 ludzi,
czyli tyle ile sala przewiduje miejsc siedzących. Były wiązanki kwiatów, i kilka
słów o pani Annie, która zaczynała w skwierzyńskich „Nowinkach”, potem tańczyła
na warszawskich scenach teatralnych, by powrócić do nas, na ziemię międzyrzecką
i tutaj kształcić nowe pokolenie młodych miłośników tańca. Zespół przyciąga ich
co roku jak magnes, filie są w Skwierzynie, Lipkach Wielkich, Pszczewie, pani
Anna dorobiła się już swoich następczyń, młodych instruktorek (Katarzyna Piechowiak i Anna Osipiuk). Za swoją pracę
dostała podziękowania od burmistrza Międzyrzecza Remigiusza Lorenza, burmistrza
Skwierzyny Lesława Hołowni, starostów naszych powiatów, przewodniczących Rad
Miejskich. Nad imprezą patronat medialny dzierżyła TVP. Pani Anna ze sceny podziękowała
osobom pomagającym jej w działalności –
wieloletniemu sponsorowi Zespołu Romanowi Strzelczykowi, Zbigniewowi Górnemu z
GBS, dyrektorom szkół w Pszczewie i Skwierzynie za udostępnienie sal, także
swojemu mężowi, zawsze ją wspierającemu w twórczej pracy – Sławomirowi
Bubnowskiemu – firma „Grab” ze Skwierzyny i innym.
Mieliśmy przyjemność nie tylko słuchać
pani Bubnowskiej, poznać ją bliżej, danie główne to był ponadgodzinny koncert,
prezentacja układów choreograficznych. Wiele z nich już dobrze znamy, delektowaliśmy
się znowu profesjonalizmem ich wykonania – w przypadku najstarszej grupy.
Poetyckie etiudy, dziełka sztuki tanecznej, starannie przygotowane i wykonane.
Oszczędne służące całości wyrazu artystycznego kostiumy, mam wrażenie, że im
bardziej wartościowy układ, tym mniej te ważne detale rzucają się w oczy… Tak
jakby chodziło w nich o to, by skupić się na pięknie tańca przede wszystkim. I
idei, jaką wyraża układ, a są te choreografie bardzo charakterystyczne dla
stylu pani Anny. Teatry-opowieści, sztuki teatralne. Jak wiele można ruchem
wyrazić – tego uczymy się oglądając Zespół pani Bubnowskiej.
Uczymy się także, że można zacząć miewać
kontakt z muzyką i ruchem już od lat 2 i pół. Bo tyle obecnie ma najmłodsza
tancerka w „Transie”. W towarzyszącej
jej grupie dzieci mają niewiele więcej od niej, 3 i 4 lata. Z tancerzami w
wieku przedszkolnym też można zrobić ciekawy układ („Minonki rozrabiają”), a
dzieci nabierają śmiałości, oswajają się z widownią, mają fajną zabawę.
Zabawa, jak zauważyłam, i podsłuchałam w
kuluarach, jest pierwszym zadaniem, jakie stawia sobie „Trans”. I uśmiech pani
Anny, którego nigdy dzieciom nie skąpi, zwłaszcza tym młodszym. Z tego potem wyrasta,
myślę, techniczny profesjonalizm najstarszych tancerzy. Na Mistrzostwach Polski
wygrała jednak ta średnia grupa (układ: „Polskie Łany”), ze względu być może,
jak sądzę, na pomysł choreografii i mistrzowskie rozłożenie go na figury. Pani
Anna ma jeszcze wiele pomysłów, nieprzebrany ich zasób, zawsze trzyma też rękę
na pulsie – myślę – że chodzi o uatrakcyjnienie układów i muzyki do nich dla
młodzieży, sięga do hip-hopu, rapu, które to style w jej wykonaniu są szlachetne.
Pisać o pomysłach pani Anny na choreografię można bardzo obszernie, ich tematem
może być WSZYSTKO: relacje - ptaszki i polujące nań kociaki, wzmiankowane
falujące w letnim wietrze kłosy zboża (obrazy plastyczne), tematy branżowe –
zawód sekretarki, pomysły stricte teatralne – zabawki opuszczone w pokoju
dziecinnym przez ich użytkowników (temat na esej), gadzi świat obłych kształtów
i zmiany skóry (Gekony - balet i pantomima), uczucia strachu w telewizyjnych
horrorach, wytańczyć można świat liczb arabskich (ciekawe kostiumy), napisać
tańcem opowieść o czekaniu kobiety na mężczyznę powracającego (z wojny).
Oglądając – za każdym razem – „Trans”,
poddajemy się widowisku z lubością w sposób… transowy… pozwalamy się wchłonąć tej miłości pani Anny do sztuki
ruchu, uzależniamy się coraz bardziej od twórczości pani Bubnowskiej. Podobno,
jak mówi, podczas tańca umysł tancerza traci kontrolę nad ciałem i przejmuje ją
– jego serce…Także nasze dzieci zasmakowały, co jest chyba najważniejsze, w tej
Transującej formie spędzania wolnego czasu, na ruchu, muzyce i gimnastyce artystycznej. To
bardzo ważna alternatywa dla sposobu ich ekspresji i codziennej aktywności.
Ostatnim akcentem popołudnia był występ
Grzegorza Hyżego ze swoim zespołem, obiecującego młodego wokalisty, mającego
już na swym koncie wiele sukcesów.
Iwona
Wróblak
grudzień 2015
grudzień 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz