Wowa w Kwinto czyli - My Słowianie przyjaźnimy się muzycznie,
mentalnie i kulturowo…
Właściciel Klubu Muzycznego „Kwinto”
Krzysztof Pawłowski ma talent do wyszukiwania osobowości muzycznych…
Przekonaliśmy się o tym nie raz. Jak to
robi? Mówi, że słucha You Tube… No tak, ale jeszcze trzeba umieć wybrać z
tysięcy propozycji…
Wowa
z miasta Charkowa. Tam – Waldemar Bajak czyli Wowa - mieszkał długo. Urodził
się Czechach. Ale czuje się po prostu Słowianinem…Co to znaczy? W kręgu naszej kultury uczymy się
szybko naszych języków (są podobne) i – jak mówi Wowa – przyjaźnimy się
mentalnie i kulturowo…
Wysockiego nie ma Wowa napisanego
wielkimi literami na plakatach. Śpiewa jego pieśni – songi o wolności, wielkiej
wolności osobistej Rosjanina… Czuje tą wolność Wysockiego, Wowa też JEST osobowością,
będzie nią na scenach (mam nadzieję…)
Rytmy
i nuty Władimira Wysockiego. Chrypa i mentalność tamtego (rosyjskiego) czasu i
poetyki słynnego barda. Po rosyjsku oczywiście, trzeba rozumieć język poety,
oryginalny, jego namiętność do życia, determinizm TRWANIA i walki o siebie i swoją
wolność - na przekór, nie zauważając, a może raczej – nie bojąc się… Mimo
totalitaryzmu, rosyjski znaczy również, często – nieuległy. Słyszymy o tym w którymś
refrenie – tą „niepojętą tęsknotę i żal…”
Akustycznie jest i na żywo w „Kwinto”
dzisiaj, tak jak ma to rasowy Klub muzyczny w programie. Słowo z muzyką na
żywo, alternatywne wobec np. hip-hopu, który też jest tu obecny. Bo różne są
gusty.
Wowa
gra i śpiewa piosenkę podwórkową, poetycką i balladową, poezję szczegółu, wszystko
przeniknięte Wową… I mądrością ponadczasową rosyjską. Autentyzmem tego
człowieka wyrosłego z wielowiekowej kultury wschodniej Europy, z jej
oryginalnym rysem, czytelnym zwłaszcza w muzyce. Osiadły w sobie spokój i dystans
Wowy wobec świata – cokolwiek on, ten świat, sobą reprezentuje. Mamy wszyscy słowiańskie
dusze – mówi Wowa – rozumiemy, czytamy (czytaliśmy) Puszkina, czytaliśmy
Lermontowa, mamy w pamięci klimaty wielkiej rosyjskiej literatury, jej
podglebie nam prześwituje w osobie pieśniarza.
Romantyczne i romansowe nuty –
jakżeby inaczej? Teraz współcześnie interpretowane, w tym co w nich najbardziej
żywe kulturowo. Ich topos. Wszystko co romantyczne i słowiańskie wybrzmiewa w „Kwinto”.
Tragizm rosyjski, jak szamotanie się i krzyk Wysockiego, ochrypły i wysoki. Jest
może nie do zrozumienia przez obcą mentalność – jak można wytrzymać tyle dziesięcioleci
totalnego niewolenia…
Pytanie
Wowy – kogo lubisz, z kultowej kreskówki: Wilka czy Zająca? Zdecydowanie Wilka…
Poezja szczególiku.
Wowa
swobodnie posługuje się własnym głosem, i gitarą. Jest z wykształcenia pianistą,
ja tropię w nim zafascynowania np. Mozartem, to słychać, chociaż Wowa nie
uznaje za konieczne to uwypuklać czy podkreślać. Ale naciskany przyznaje, że przez
jakiś pułap trzeba przejść. A potem grać muzykę rozrywkową, co zawsze lubił.
Jest w koncercie „Podmoskownyje
wieczera”, pieśń wykonana w sposób, który skłania do szacunku do tego starego
przeboju, wyzwala uśmiech i akceptację
dla naszej wschodniej sąsiadującej z nami kultury. Nawet radziecka „Kalinka” w
wykonaniu naszego gościa brzmi znośnie…
Nie wszystko jest takie piękne,
znamy się jak sąsiedzi zza miedzy. Wiemy o zjawisku tzw. noworuskich, ludzi lat
80. ubiegłego wieku okresu tzw. demokratyzacji,
mniejszej czy większej, nagle wzbogaconych przez korupcje i przestępstwa,
powiązania z polityką. Powstały o nich setki dowcipów. To rzecz znana, Wowa tego nie kryje.
Wowie towarzyszy Maksymilian
Sulżyński, sprawny gitarzysta. Razem tworzą zgrabny i zgrany duet. Na co dzień pracują
w innych zawodach – z muzyki (oni na
razie) nie żyją – dodam od siebie – że muzyką się ŻYJE, jak to często
widywaliśmy w „Kwinto”, u młodych ambitnych wykonawców już wiele sobą artystycznie reprezentujących.
Życzymy im powodzenia.
Iwona
Wróblak
sierpień 2015
sierpień 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz