Raggafaya – dance. Filozofia słońca. Kwinto
Sobotni Kwinto pod znakiem reggae.
Od supportu - Riddim Badness, wiele mówiącym przedsmaku głównego
dania, gwiazdy dnia – Raggafaya, odcienie reggae we wszystkich możliwych
wymiarach, potężna dawka… Wyraziste reggao’we rytmy. Już w supporcie je
słyszymy, bardzo dobrym, potem staną jeszcze bardziej klarowne.
Reggae’wa forma ekspresji artystycznej.
W Klubie
dużo ludzi i gęsto – od emocji, od radości – jak zawsze na Raggafaya. Filozofia
słońca zakorzeniona głęboko i rozłożyście, na podglebiu dobrego warsztatu
muzycznego i starannego nagłośnienia. Barwy i odcienie lubianego stylu. Reggae
na żywo, czyli wszystko, lub prawie wszystko, co można zrobić z tym rytmem (czy rytmami).
Raggafaya showmańska, za sprawą charyzmatycznego wokalisty. Falujący tłum pod
sceną. Zespół działa na widownię
transowo.
Czyściutki równy rytm.
Odcienie.
Reggae zaangażowane, antykorporacyjne, nie-globalistyczne (wtedy ta czystość
gatunku…?). Nie-industrialne. Do rytmów reggae korespondująca z nimi w tekstach
treść. Potem chyba przemieszane z innymi gatunkami. Muzycy sami się świetnie
bawią, co się udziela fanom w sposób bezpośredni. Bardzo ciekawe improwizacje -
na klawisze, potem na gitary. Nastrój reggae przenika w ściany Klubu, wsiąka w
cegły, pulsuje. Koi. Las rąk jak kłosy
zboża, falujące na jednym podmuchu. Reggae z mocnym uderzeniem - jakimś hard.
Reggae żartobliwe. Jak różne rzeczy można robić w oparciu o doskonałe prawie
opanowanie uprawianego stylu (też filozofii – myślę). Swobodnie – i pewnie -
się czują muzycy w swojej konwencji (to ważne).
Gorąco w
Kwinto, atmosfera podgrzana wzajemną dobrą korelacją oczekiwań fanów z ich
odczytaniem przez muzyków. Scena i widownia to jedno – bywa w znowu nie tak wielu klubach
muzycznych… Jest w międzyrzeckim Kwinto.
Raggafaya
ma swój styl, kołysania w obłym swoim gabarycie wokół osi, wcisnęła się w
taniec i w jego stylistykę. Odrobina ognia, wyluzowania po tym okręgu, owalu,
swojej istotności, co się mieni kolorami jak światło w pryzmacie, przez SIĘ
zauważona, ważna – i przedstawiona ogółowi. Muzycznie i tekstowo. Wsłuchujemy
się w swój rytm. Reggae metalowe nieco – również, czemu nie? Mieszanka gatunków
ciekawie skompilowana. Nic nie ogranicza
przecież muzyków… Te trawestacje szczególnie się podobają, niedogmatyczne
potraktowanie tematu (to stałe zawsze niebezpieczeństwo wszelkich konwencji,
nawet BARDZO SŁUSZNYCH…). Też jest takie afrykańskie raggae, naturalistyczne,
oszczędne instrumentalnie, obok tego bogatego
w elektronikę. Co najważniejsze – energetyczny wokalista, w kontemplacji
reggae’owej zanurzony absolutnie, śpiewa –
trzeba mieć wiarę w siebie, trzeba mieć -
tę wiarę - w drugiego człowieka…
Bardzo poważne reggae… Filozofia słońca (jednak świecącego), czyli Raggafaya. Kolejna
kwestia wyśpiewana z desek sceny - Czy
NIEBO jest nielegalne? Bardzo zasadnicze pytanie! Kwintowe.
Iwona Wróblak
marzec 2015
marzec 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz