piątek, 16 października 2015

BEL CANTO pani Donaty Marzec – Pawłowskiej ma jubileusz

            Pani Donata Marzec – Pawłowska w Międzyrzeczu uczyła muzyki chyba prawie wszystkich… Studia muzyczne skończyła w 1976 r. Długo pracowała w Pszczewie, teraz też łączą ją z tym miejscem żywe związki. To tam ćwiczy „Bel Canto”, jej Zespół Śpiewaczy z udziałem 8. pań – nauczycielek różnych specjalności, pracujących w gminie Pszczew, które uległy pasji zespołowego śpiewania. I tam też, w sali widowiskowej Gminnego Ośrodka Kultury, którego kierownikiem jest Wanda Żaguń, był jubileusz 5. lecia istnienia Zespołu połączony z uroczystym wręczeniem dyplomów i  upominków lokalnym działaczom społecznym i kulturalnym.
            W pszczewskim Gminnym Ośrodku Kultury, jak zauważyłam, jest szczególna życzliwa atmosfera dla działaczy społecznych i stowarzyszeń. Są  docenieni, uważnie słuchani. Panią Wandę Żaguń wspierają mocno władze samorządowe. Waldemar Górczyński, wójt Pszczewa, w towarzystwie radnych, sołtysów Gminy,  podziękował przybyłym za pracę na rzecz środowiska lokalnego; jak powiedział, obowiązkiem samorządowca jest służyć danej społeczności. Z okazji jubileuszu Zespołowi „Bel Canto” złożył szczególne podziękowania. W akustycznej, pięknie wysklepionej sali GOK Zespół wystąpił z godzinnym koncertem, któremu akompaniowała pani Donata Marzec – Pawłowska. Każda z pań śpiewających otrzymała od wójta piękny wielki kwiat i prezent w postaci wydawnictw promujących gminę. Skład zespołu „Bel Canto”: Zofia Michoń, Irena Poszwald, Hanna Ciążyńska, Anna Cyranik, Gabriela Krystkowiak, Ewa Łazarska, Elżbieta Fryza, Anna Kochman i Grażyna Tupalska.
            Pani Donata Marzec – Pawłowska nie tylko ciągle uczy muzyki, także komponuje. Fascynujące jest to, że dokładnie potrafi dźwiękami oddać treść wiersza czy tekstu, do którego komponuje muzykę, a nie cofa się przed takimi tytanami literatury jak C.K. Norwid, A. Mickiewicz i inni. Nie ma dla niej  trudnych – do opracowania muzycznego – tekstów. W jaki sposób to robi?  Na pewno wielkie znaczenie ma gruntowne przygotowanie zawodowe, znajomość teorii muzyki – ale jest też i coś więcej!!! Wrażliwość na literaturę, ściślej mówiąc, powiedziałabym – na sztukę jako taką. Zachęcam do  uważnego wsłuchania się w kompozycje pani Donaty, do smakowania ich – zasługują na to.  
            Pani Donata żyje muzyką. Jak mówi mi, nie potrzebuje panina, by ją pisać. Wystarczy ołówek i papier nutowy. Ma ich w domu koło instrumentu całe stosy, także korektorów, nieustannie poprawia swoje kompozycje, nutki krążą w jej umyśle, wślizgują jej się do uszu nawet w nocy, wtedy skwapliwie notuje i rankiem upewnia się, że brzmią lepiej niż w poprzedniej wersji. Wiele kompozycji jest zarejestrowanych w ZAIKSie, są wydane drukiem. To gotowa muzyka dla zespołów śpiewaczych i chórów, różnorodna, od pieśni biesiadnych po utwory poważniejsze, religijne. 
            Byłam pod wrażeniem kunsztu wokalnego solistki „Bel Canto” pani Zofii Michoń. Brylantowy sopran wyćwiczony przez jej nauczycielkę panią Marzec. Na pewno pani Michoń ma naturalne predyspozycje wokalne, ale nabyta w dużej mierze przez trzy lata śpiewania w „Bel Canto” potencjalna zdolność do wykonywania arii operowych (śpiewała „Życzenie” do muzyki F. Chopina), tak sądzę, to też świadectwo umiejętności pani Donaty. Pani Michoń nie kończyła żadnej szkoły muzycznej. Pani Marzec – Pawłowska tłumaczyła mi, że niekoniecznie trzeba znać dobrze nuty, żeby śpiewać je ze  śpiewnika.
            Pani Marzec ma pasje społecznika. Chce się dzielić swoją muzyką. Tworzyć  muzyczną kulturę lokalną. Organizować koncerty, w dalszym ciągu – jest przecież na emeryturze – uczyć śpiewać. Jej utwory, mimo całej swojej niewątpliwej różnorodności, plasują się w konwencji radości z uczestnictwa w  życiu swoim tako takim, afirmują je. Dotyczy to także tych o nutce nostalgicznej czy refleksyjnej, wszystkie bez wyjątku są wyrazem niespożytej siły i  energii twórczej, jaka tkwi w pani Donacie Marzec – Pawłowskiej.

Iwona Wróblak
kwiecień 2014




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz