sobota, 10 października 2015

„Cztery Metry od Chodnika”- Reggae nietradycyjne. Pacyfa inteligentna

            Sobotnie „Kwinto”.  Koncert. Nauczyliśmy się ufać właścicielom Klubu Muzycznego, że Tu na pewno będzie super. Temat: Reggae. „Transplantacja” jako wsparcie. Reggae króluje w tą sobotę w„Kwinto”.
„Transplantacja”. Młody zespół, działa dopiero od roku. Ale już umieją grać równo. A to w reggae ważne. I nie tylko w reggae. Mają plany nabycia nowych instrumentów, chcieliby grać, oprócz nowoczesnego, też chtoniczne reggae, takie ze źródeł.
W tym rytmie można wiele. W klimacie może być też refleksyjnie. Dla gości Klubu istotne, że pod sceną jest przy czym pokiwać się do rytmu. O miłości też – jak najbardziej – można w reggae. I to jest „Transplantacja”, czyli Mariusz Hołowko – gitara, Jacek Świderski – gitara basowa, Patryk Mickiewicz – perkusja, Czarek Stefaniak – wokal.
            Po przerwie – przejdźmy do dania głównego. „Cztery Metry od Chodnika”. Stylowe reggae, inne, reggae nie-tradycyjne… dużo słów, dużo określeń, proponuję po prostu posłuchać, zarówno muzyki – to przede wszystkim, jak i tekstów. Bo są całością.
            Nie tylko Rytm. Owinięcia wokół Rytmu, czarowne, ornamenty. Nasuwają mi się architektoniczne skojarzenia. To wysublimowane reggae, świadome siebie. Swawolne i swobodne w szukaniu – i precyzyjnym znajdowaniu – muzycznych środków wyrazu. Mam wrażenie, że Form szukają we wszystkich stylach. Bawią się nimi, Formami, do czegóż można użyć jazzowe improwizacje? W reggae? Proponuję posłuchać.
Ja takiego reggae jeszcze nie słyszałam. Z elementami dźwięków używanych w muzyce etnicznej. Daleko od upraszczającej świat filozofii… Nie o to  chodzi, że nie ma tu pacyfy, raczej o to, że jest inteligentna. Na tyle transowy rytm, a każdy we wszystkich jej minutach nadawał się do tańczenia,  mieszczący się w kanonach gatunku, na ile to jest w danej kompozycji potrzebne… A roi się kolorami to reggae, jest barwne, mieniące się. Zaskakuje jakością (dobrą). Satysfakcjonujące w dużym stopniu słuchającego. I tańczyć je można, i słuchać jak najbardziej. Do wyboru (albo razem…).
            Cztery metry od chodnika. Chwilowy dystans, jak mówią mi muzycy. Do świata, do ludzi, do życia. Konkluzja z tego, dosyć daleka i obszerna, i  słuszna, że każdy z nas, wszyscy i pojedynczo, mają prawo decydować i żyć. Prawo, żeby jego przestrzeń życiowa nie była naruszana. Zdecydowanie pokojowo nastawieni. Ale nie bezbronni – podoba mi się ten dystans – za sprawą jego dojrzałości. Może muzycy nie słyszą – oni tylko grają – jak fajnie to  muzycznie brzmi…
            Świetlno – muzyczny klimat, zachodzącego słońca, co się słyszy… Pogłos dalekiej w swej rozległości przestrzeni. Jak to im się udało? Ogromna wyobraźnia twórców. Stworzyć taki efekt? Bardzo ciekawe. Jest co słuchać. Reggae sprzęgnięte w całość razem z tekstem i muzyką, i tym trzecim, co się  tworzy, jak wybrzmią obydwoje, i słuchający dołożą do tego swoje słuchanie, i „Kwinto” dołoży do tego swoje ceglane mury, które już przecież nasiąkły muzyką wieloraką.
            Reggae zanurza się w swojej istocie. Rozpuszcza i rozlewa, pulsuje i przekształca ciekawymi frazami muzycznymi. Jest ich wiele w każdym wersecie. Jak skomplikowany warsztatowo i piękny wiersz. CZTERY METRY w którą stronę? W głąb czy wszerz? Ciekawy jest saksofon (Tomasz Krawczyk), jak przedłużenie taktów, zebranie ich w jedno zdanie. Ładne wykończenia muzyczne ostatnich taktów. Inni muzycy – Wojciech Kucharski – gitara, wokal, Jacek Świderski – bas, Paweł Marciniak – realizacja dźwięku, Marcin Pieczyński – gitara, wokal, Bartosz Matuszczak – bas, Mikołaj Bernaciak – perkusja.
            Reggae UŻYWA SIĘ DO CZEGOŚ, nie jest tylko rytmem. Samym w sobie, chociaż tak też może egzystować. Oszczędne służące tematowi dźwięki starannie wyselekcjonowane, filozofia nut i ich używania. Duży krajobraz muzyczny, nie można się nudzić. Zabudowany wstawkami i  dźwiękami czerpanymi zewsząd. Czy tam pobrzmiewa – też – jazz tradycyjny i etniczna muzyka? Między innymi. Pogłos rytmu reggae i ciekawe wyjścia z tych przestrzeni pomiędzy. Jak się mieni w swoich rytmach, wiązkami rozwija, rozbłyskami punktów światła, które grają jak struny energii.
Cztery Metry od polityki i Polityki, od Nazwisk. Wolność nieco intuicyjna. Solówki na saksofon. Chodnik – dystans do miejsca szczególnie często uczęszczanego.
            Bardzo dziwne reggae, które nie tylko transuje, trochę afrykańskie, o ile afrykańskie może być reggae… Cztery metry od Afryki… Dystans rozumny i  analizujący, określający się, czerpiący i przetworzony. Ciekawy. Eksperymenty w większości bardzo udane.
Radość została ze słuchania Reggae. Cel tej muzyki. I zadowolenie z uczestnictwa w czymś artystycznym.

Iwona Wróblak
kwiecień 2014



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz