„Cztery Metry od Chodnika”- Reggae nietradycyjne.
Pacyfa inteligentna
Sobotnie „Kwinto”. Koncert. Nauczyliśmy się ufać właścicielom
Klubu Muzycznego, że Tu na pewno będzie super. Temat: Reggae. „Transplantacja”
jako wsparcie. Reggae króluje w tą sobotę w„Kwinto”.
„Transplantacja”.
Młody zespół, działa dopiero od roku. Ale już umieją grać równo. A to w reggae
ważne. I nie tylko w reggae. Mają plany nabycia nowych instrumentów, chcieliby
grać, oprócz nowoczesnego, też chtoniczne reggae, takie ze źródeł.
W
tym rytmie można wiele. W klimacie może być też refleksyjnie. Dla gości Klubu
istotne, że pod sceną jest przy czym pokiwać się do rytmu. O miłości też – jak
najbardziej – można w reggae. I to jest „Transplantacja”, czyli Mariusz Hołowko
– gitara, Jacek Świderski – gitara basowa, Patryk Mickiewicz – perkusja, Czarek
Stefaniak – wokal.
Po przerwie – przejdźmy do dania
głównego. „Cztery Metry od Chodnika”. Stylowe reggae, inne, reggae nie-tradycyjne…
dużo słów, dużo określeń, proponuję po prostu posłuchać, zarówno muzyki – to
przede wszystkim, jak i tekstów. Bo są całością.
Nie tylko Rytm. Owinięcia wokół
Rytmu, czarowne, ornamenty. Nasuwają mi się architektoniczne skojarzenia. To
wysublimowane reggae, świadome siebie. Swawolne i swobodne w szukaniu – i
precyzyjnym znajdowaniu – muzycznych środków wyrazu. Mam wrażenie, że Form
szukają we wszystkich stylach. Bawią się nimi, Formami, do czegóż można użyć
jazzowe improwizacje? W reggae? Proponuję posłuchać.
Ja
takiego reggae jeszcze nie słyszałam. Z elementami dźwięków używanych w muzyce
etnicznej. Daleko od upraszczającej świat filozofii… Nie o to chodzi, że nie ma tu pacyfy, raczej o to, że
jest inteligentna. Na tyle transowy rytm, a każdy we wszystkich jej minutach
nadawał się do tańczenia, mieszczący się
w kanonach gatunku, na ile to jest w danej kompozycji potrzebne… A roi się
kolorami to reggae, jest barwne, mieniące się. Zaskakuje jakością (dobrą). Satysfakcjonujące
w dużym stopniu słuchającego. I tańczyć je można, i słuchać jak najbardziej. Do
wyboru (albo razem…).
Cztery metry od chodnika. Chwilowy
dystans, jak mówią mi muzycy. Do świata, do ludzi, do życia. Konkluzja z tego,
dosyć daleka i obszerna, i słuszna, że każdy
z nas, wszyscy i pojedynczo, mają prawo decydować i żyć. Prawo, żeby jego
przestrzeń życiowa nie była naruszana. Zdecydowanie pokojowo nastawieni. Ale
nie bezbronni – podoba mi się ten dystans – za sprawą jego dojrzałości. Może
muzycy nie słyszą – oni tylko grają – jak fajnie to muzycznie brzmi…
Świetlno – muzyczny klimat,
zachodzącego słońca, co się słyszy… Pogłos dalekiej w swej rozległości
przestrzeni. Jak to im się udało? Ogromna wyobraźnia twórców. Stworzyć taki
efekt? Bardzo ciekawe. Jest co słuchać. Reggae sprzęgnięte w całość razem z
tekstem i muzyką, i tym trzecim, co się tworzy, jak wybrzmią obydwoje, i słuchający
dołożą do tego swoje słuchanie, i „Kwinto” dołoży do tego swoje ceglane mury,
które już przecież nasiąkły muzyką wieloraką.
Reggae zanurza się w swojej istocie.
Rozpuszcza i rozlewa, pulsuje i przekształca ciekawymi frazami muzycznymi. Jest
ich wiele w każdym wersecie. Jak skomplikowany warsztatowo i piękny wiersz.
CZTERY METRY w którą stronę? W głąb czy wszerz? Ciekawy jest saksofon (Tomasz
Krawczyk), jak przedłużenie taktów, zebranie ich w jedno zdanie. Ładne wykończenia
muzyczne ostatnich taktów. Inni muzycy – Wojciech Kucharski – gitara, wokal,
Jacek Świderski – bas, Paweł Marciniak – realizacja dźwięku, Marcin Pieczyński
– gitara, wokal, Bartosz Matuszczak – bas, Mikołaj Bernaciak – perkusja.
Reggae UŻYWA SIĘ DO CZEGOŚ, nie jest
tylko rytmem. Samym w sobie, chociaż tak też może egzystować. Oszczędne służące
tematowi dźwięki starannie wyselekcjonowane, filozofia nut i ich używania. Duży
krajobraz muzyczny, nie można się nudzić. Zabudowany wstawkami i dźwiękami czerpanymi zewsząd. Czy tam
pobrzmiewa – też – jazz tradycyjny i etniczna muzyka? Między innymi. Pogłos
rytmu reggae i ciekawe wyjścia z tych przestrzeni pomiędzy. Jak się mieni w
swoich rytmach, wiązkami rozwija, rozbłyskami punktów światła, które grają jak struny
energii.
Cztery
Metry od polityki i Polityki, od Nazwisk. Wolność nieco intuicyjna. Solówki na
saksofon. Chodnik – dystans do miejsca szczególnie często uczęszczanego.
Bardzo dziwne reggae, które nie
tylko transuje, trochę afrykańskie, o ile afrykańskie może być reggae… Cztery
metry od Afryki… Dystans rozumny i analizujący,
określający się, czerpiący i przetworzony. Ciekawy. Eksperymenty w większości
bardzo udane.
Radość
została ze słuchania Reggae. Cel tej muzyki. I zadowolenie z uczestnictwa w czymś
artystycznym.
Iwona
Wróblak
kwiecień 2014
kwiecień 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz