W cieniu wydarzeń kijowskich - Sesja historyczna w Muzeum
Przed rozpoczęciem sesji ładny gest
– minuta ciszy dla tych, którzy zginęli na kijowskim Majdanie. Za swoją
wolność, i niepodległość… Minuta ciszy i szacunku dla Ukraińców – naszych
sąsiadów za wschodniej granicy. Jest w holu międzyrzeckiego Muzeum kolorowy
plakat – fotomontaż zdjęć, które zrobili reporterzy w czasie najgorętszych
walk, podczas których lała się krew. Dzisiaj, od tego czasu, solidaryzujemy się
z Ukraińcami.
Stefania Jawornicka – Zarządu
Oddziału Lubuskiego Związku Lubuskiego Związku Ukraińców w Polsce, Kierownik Biura
Konsulatu, Konsultant Honorowy Ukrainy w Zielonej Górze. Jeszcze się sesja nie
zaczęła, korzystając z chwili przysiadam się do niej, pytam: Czy Ukraińcy
przeprowadzą konieczne reformy? Wiemy z naszych doświadczeń z czasów transformacji
ustrojowej, że są one bolesne. To jest warunek pomocy Unii Europejskiej. Pani
Jawornicka: Nie ma innego wyjścia, niż przyjęcie tych koniecznych reform. Ukraińcy
wiele przeszli, od Wielkiego Głodu w latach 30. ubiegłego wieku po
doświadczenia powojenne, mają ogromne doświadczenia wyrzeczeń.
Oni wolność mają już w sercach,
wywalczyli ją niedawno na bruku Kijowskiego Majdanu. Teraz trzeba innych
poświęceń. Obywatele Ukrainy chcieliby pracować uczciwie. Dotąd było zwyczajne
okradanie narodu. Konstytuuje się nowy rząd ukraiński, zwalczą korupcję, pani
Jawornicka jest dobrej myśli. Strategiczne stanowiska zostały obsadzone. Nie
wierzy w możliwość rozpadu Ukrainy. A Rosja, jak się zachowa Putin?? Naród
rosyjski jest w podobnej sytuacji, daje wyraz swojemu niezadowoleniu. Oby już
nie miały miejsca krwawe incydenty. Putin, myśli pani Jawornicka, zachowa
pozory, taka jest dyplomatyczna arytmetyka. Pilnują tego europejscy dyplomaci,
nasz minister spraw zagranicznych R. Sikorski, który calutką Czwartkową noc
negocjował… Modlimy się za to, każdy w swojej religii, jakakolwiek jest, by
pomogła…
Życzymy
dobrze Ukraińcom.
Sesja. Przygotowana została już
dawno. Teraz nabiera nowego znaczenia. Tematem są „Stosunki polsko – ukraińskie w I. połowie XX. wieku”.
Na sali obecni są słuchacze Uniwersytetu Trzeciego Wieku, w dużej liczbie.
Starsi ludzie, zostali tu po wojnie
przymusowo przesiedleni także np. z Wołynia, miejsca, gdzie działy się w 1942
roku straszne rzeczy. Dokumenty rodzinne z tamtego okresu są na wystawie
muzealnej, udostępnił je pan Wacław Nycz. Będzie mówił m.in. o nich, o tych
wydarzeniach, historyk z Muzeum Ziemi
Lubuskiej pan Grzegorz Wanatko, omawiał je od – strony ukraińskiej – co jest
bardzo ciekawe, nie do poznania w naszej szkolnej edukacji, niestety… Wiedza
naukowa. Jest konsensus między historykami polskimi i ukraińskimi, bo są coraz
bardziej dostępne do badań źródła, dokumenty. Pan Sławomir Palicki z Instytutu
Pamięci Narodowej w Gorzowie przedstawia najnowszą historię stosunków polsko –
ukraińskich w wcale tak bardzo nie różny od wykładu pana Wanatko sposób.
Analizowane są rzetelnie różne aspekty tych bolesnych naszych wspólnych
doświadczeń, o tych dobrych - związkach kulturalnych, gospodarczych wszyscy
wiemy, mówią o tym tomy literatury. Długie wyczerpujące wykłady – ku mojej
ogromnej satysfakcji. Ja nawet chciałabym jeszcze więcej, ale ufam, że
powiedzieli rzeczy najistotniejsze, żebyśmy mogli z r o z u m i e ć. Przebaczyć, chociaż może
nie ci, którzy osobiście doznali wzajemnych krzywd, śmierć bliskich trudno jest
zapomnieć. Ale jest młodzież ze szkół ponad gimnazjalnych, z Zespołu Szkół
Ekonomicznych i Zespołu Szkół Budowlanych ze swoimi opiekunami, to dla nich
wyśmienita lekcja historii. I dla mnie też, dla wszystkich, którzy chcą
słuchać.
Pojednanie, w dobie pomajdanowskiej,
jest naturalne. Wikariusz biskupi ks. Eugeniusz Jankiewicz. Pierwszy słynny
list od polskich biskupów o treści: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” posłany
został do strony niemieckiej w 1965 r. Drugie pojednanie dotyczy Polaków i
Ukraińców, jest z roku 2005. Wielostronny proces budowania mostów w oparciu o
religię.
Poznanie
i dialog są konieczne. Może wyszliśmy z dyskusją już poza gremia historyków,
dojrzeliśmy? Nie wiem. Żyją ludzie, którzy doświadczyli wojny
polsko-ukraińskiej na Wołyniu. Trzeba uszanować ich wspomnienia. Ale młodzi
powinni wysłuchać drugiej strony. Pójść na lekcję historii powszechnej, nie
tylko polskiej. Pan Grzegorz Wanatko jest Łemkiem. Pracuje w Muzeum Ziemi
Lubuskiej. Ma odwagę być Łemkiem. To dobrze wróży polskiej demokracji. Stosunki
między Polakami i mniejszościami religijnymi w naszym kraju bywały napięte, to
normalne, europejskie, powiedziałabym. Interesy narodowe były różne a trzeba
było żyć we wspólnej wielonarodowej Rzeczpospolitej. Okres 1918-1919 to okres
wojny polsko – ukraińskiej. Może nadszedł czas, żeby mówić o tym spokojnie…
Zawieraliśmy koalicje w obliczu wspólnego wroga, jakim była Rosja Sowiecka. W
II Rzeczpospolitej Ukraińcy
stanowili 14 % ludności, około 4 mln. To nie jest zaniedbywalna liczba.
Naturalnym jest pytanie, jak się czuli w naszym kraju, czy nie były ranione ich
uczucia narodowe, czy mieli dostęp do oświaty w swoim języku narodowym. Istniały
takie zjawiska jak nacjonalizmy, zarówno polski jak i ukraiński, niekiedy
bardzo skrajne. Była praktyka polonizacji, i dominacji wyznania rzymsko –
katolickiego, nie spotykała się z akceptacją u Ukraińców. Nadawanie ziemi wyłącznie
Polakom, osadnictwo wojskowe na nieszczęsnym Wołyniu, który potem spłynie krwią
a Polacy zostaną wywiezieni do Rosji. Niezręczności powodujące wzrost napięcia
między narodami polskim i ukraińskim – skwapliwie wykorzystywane przez Rosjan,
potem Niemców. Niestety nie wypracowaliśmy wtedy kompromisu. Mieliśmy dobrą
Konstytucję z roku 1921, niestety, w praktyce nie do końca realizowaną. Po
wykładzie pytałam panią Jawornicką o tę praktykę dzisiaj – prawo jest dobre,
Unia Europejska też tego pilnuje, ale na szczeblu lokalnym różnie to bywa… Co
nie znaczy, że zawsze źle. W obopólnej historii dochodziło do porozumień,
sojuszy między AK i UPA, także do walk… Historia jest skomplikowana, taką naukę
warto wynieść z tej sesji.
Gorące nastroje, które już zaczynały
wrzeć w sali starościńskiej, spacyfikował Sławomir Palicki z Instytutu Pamięci
Narodowej. Nie przez to, że mówił rzeczy sprzeczne z stanem wiedzy historycznej
prezentowanym przez pana Wanatko. To dobrze, że także polski historyk został
zaproszony do wygłoszenia wykładu. Czasami trzeba usłyszeć coś dwa razy, żeby
uwierzyć, zwłaszcza kiedy ta wiedza jest nowa, a taka jest dla większości
Polaków. Umości się ona w psychice, w świadomości narodowej, pozwoli nasze
stosunki z Ukraińcami – mam nadzieję – ułożyć na nowo. Mówi o meandrach interesów
narodów, o polityce, o osobowościach przywódców, emocjach ludzi. Nie o
samobiczowanie tu chodzi, ale o wiedzę historyczną. Od początku – od Rusi
Halickiej za Kazimierza Wielkiego, poprzez Kozacczyznę w XVII w., wojny, które
osłabiły obydwie strony. XIX wiek to ruchy narodowe, radykalne ich odłamy
torpedowały próby kompromisów. Ukraińska autonomia to wartość, której nie było,
nie wprowadzono jej w życie. W rezultacie Polska prowadziła politykę nie
federacyjną a inkorporacji. Naszą niełatwą koegzystencję z Ukraińcami dodatkowo
komplikował radykalizm wielu nurtów politycznych u drugiej strony. Zanotowano
wiele błędów w naszej polityce w tym czasie, nieumiejętność przeciwstawiania
się opisanym zjawiskom. To może odpowiedź na pytanie, jakie zadał pan Palicki –
jak to się stało, że doszło w 1942 roku do wojny polsko – ukraińskiej.
Przyczyny są dzisiaj znane i było ich wiele, bardzo złożonych. Skutkiem było
okrucieństwo, które miało przerazić Polaków, spowodować czystkę etniczną.
Powojenna Akcja „Wisła” miała za zadanie sowieckie rozwiązanie „problemu
ukraińskiego” i polonizację przesiedlonej na ziemie zachodnie i północne tej
mniejszości narodowej.
Jak
skomentował wykład dr hab. Paweł Leszczyński, prawną przyczyną konfliktów
narodowych między Polakami i Ukraińcami w II RP było to, że nie udało się
stworzyć samorządu narodowościowego, zapewnić konstytucyjnej autonomii
kulturalnej i oświatowej. Za największy błąd uważa w tym czasie brak
ukraińskiego uniwersytetu. W 2005 roku podpisano ustawę o mniejszościach narodowych,
podobną uchwalono w 1919 r… Może teraz dobre pomysły będą realizowane. Wtedy
nastąpi rzeczywiste pojednanie.
Pani Stefania Jawornicka mówiła o
historii powojennej naszych polsko – ukraińskich stosunków. Na ziemie północne
i zachodnie przesiedlono przymusowo 147 tys. Ukraińców. W 1956 r. powstało
Ukraińskie Towarzystwo Społeczno – Kulturalne, realizowano spektakle teatralne,
były zespoły taneczne, powołano tygodnik „Nasze Słowo”. W 1989 r. powstał
Związek Ukraińców Polskich, Stowarzyszenie Łemków, Towarzystwo Miłośników
Kultury Łemkowskiej. Pani Jawornicka uczy języka ukraińskiego od 1972 r. ,
współpracuje z instytucjami kulturalnymi. W Sejmie obecnie mamy reprezentanta
mniejszości ukraińskiej. Do Polski przyjeżdżają Ukraińcy, razem ze swoimi rodzinami.
Wzajemnie się coraz bardziej poznajemy. Prowadzone są warsztaty ukrainoznawcze,
organizowane obozy dla młodzieży z obydwu kultur, także Polacy chcą się uczyć
języka ukraińskiego i poznawać tą kulturę.
Gorący intelektualnie dzień
zakończyła degustacja pierogów i barszczu przygotowanego przez panie z Koła
Gospodyń Wiejskich w Nietoperku ( Barbara Dobrowolska, Helena Nycz, Maria
Serkis, Danuta Wojciechowska i Leokadia Wybudowska).
Iwona
Wróblak
kwiecień 2014
kwiecień 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz