sobota, 17 października 2015

W cieniu wydarzeń kijowskich - Sesja  historyczna w Muzeum


            Przed rozpoczęciem sesji ładny gest – minuta ciszy dla tych, którzy zginęli na kijowskim Majdanie. Za swoją wolność, i niepodległość… Minuta ciszy i szacunku dla Ukraińców – naszych sąsiadów za wschodniej granicy. Jest w holu międzyrzeckiego Muzeum kolorowy plakat – fotomontaż zdjęć, które zrobili reporterzy w czasie najgorętszych walk, podczas których lała się krew. Dzisiaj, od tego czasu, solidaryzujemy się z Ukraińcami.
            Stefania Jawornicka – Zarządu Oddziału Lubuskiego Związku Lubuskiego Związku Ukraińców w Polsce, Kierownik Biura Konsulatu, Konsultant Honorowy Ukrainy w Zielonej Górze. Jeszcze się sesja nie zaczęła, korzystając z chwili przysiadam się do niej, pytam: Czy Ukraińcy przeprowadzą konieczne reformy? Wiemy z naszych doświadczeń z czasów transformacji ustrojowej, że są one bolesne. To jest warunek pomocy Unii Europejskiej. Pani Jawornicka: Nie ma innego wyjścia, niż przyjęcie tych koniecznych reform. Ukraińcy wiele przeszli, od Wielkiego Głodu w latach 30. ubiegłego wieku po doświadczenia powojenne, mają ogromne doświadczenia wyrzeczeń.
            Oni wolność mają już w sercach, wywalczyli ją niedawno na bruku Kijowskiego Majdanu. Teraz trzeba innych poświęceń. Obywatele Ukrainy chcieliby pracować uczciwie. Dotąd było zwyczajne okradanie narodu. Konstytuuje się nowy rząd ukraiński, zwalczą korupcję, pani Jawornicka jest dobrej myśli. Strategiczne stanowiska zostały obsadzone. Nie wierzy w możliwość rozpadu Ukrainy. A Rosja, jak się zachowa Putin?? Naród rosyjski jest w podobnej sytuacji, daje wyraz swojemu niezadowoleniu. Oby już nie miały miejsca krwawe incydenty. Putin, myśli pani Jawornicka, zachowa pozory, taka jest dyplomatyczna arytmetyka. Pilnują tego europejscy dyplomaci, nasz minister spraw zagranicznych R. Sikorski, który calutką Czwartkową noc negocjował… Modlimy się za to, każdy w swojej religii, jakakolwiek jest, by pomogła… 
Życzymy dobrze Ukraińcom.
            Sesja. Przygotowana została już dawno. Teraz nabiera nowego znaczenia. Tematem są „Stosunki  polsko – ukraińskie w I. połowie XX. wieku”. Na sali obecni są słuchacze Uniwersytetu Trzeciego Wieku, w dużej liczbie. Starsi ludzie,  zostali tu po wojnie przymusowo przesiedleni także np. z Wołynia, miejsca, gdzie działy się w 1942 roku straszne rzeczy. Dokumenty rodzinne z tamtego okresu są na wystawie muzealnej, udostępnił je pan Wacław Nycz. Będzie mówił m.in. o nich, o tych wydarzeniach,  historyk z Muzeum Ziemi Lubuskiej pan Grzegorz Wanatko, omawiał je od – strony ukraińskiej – co jest bardzo ciekawe, nie do poznania w naszej szkolnej edukacji, niestety… Wiedza naukowa. Jest konsensus między historykami polskimi i ukraińskimi, bo są coraz bardziej dostępne do badań źródła, dokumenty. Pan Sławomir Palicki z Instytutu Pamięci Narodowej w Gorzowie przedstawia najnowszą historię stosunków polsko – ukraińskich w wcale tak bardzo nie różny od wykładu pana Wanatko sposób. Analizowane są rzetelnie różne aspekty tych bolesnych naszych wspólnych doświadczeń, o tych dobrych - związkach kulturalnych, gospodarczych wszyscy wiemy, mówią o tym tomy literatury. Długie wyczerpujące wykłady – ku mojej ogromnej satysfakcji. Ja nawet chciałabym jeszcze więcej, ale ufam, że powiedzieli rzeczy najistotniejsze, żebyśmy mogli  z r o z u m i e ć. Przebaczyć, chociaż może nie ci, którzy osobiście doznali wzajemnych krzywd, śmierć bliskich trudno jest zapomnieć. Ale jest młodzież ze szkół ponad gimnazjalnych, z Zespołu Szkół Ekonomicznych i Zespołu Szkół Budowlanych ze swoimi opiekunami, to dla nich wyśmienita lekcja historii. I dla mnie też, dla wszystkich, którzy chcą słuchać.
            Pojednanie, w dobie pomajdanowskiej, jest naturalne. Wikariusz biskupi ks. Eugeniusz Jankiewicz. Pierwszy słynny list od polskich biskupów o treści: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” posłany został do strony niemieckiej w 1965 r. Drugie pojednanie dotyczy Polaków i Ukraińców, jest z roku 2005. Wielostronny proces budowania mostów w oparciu o religię.
Poznanie i dialog są konieczne. Może wyszliśmy z dyskusją już poza gremia historyków, dojrzeliśmy? Nie wiem. Żyją ludzie, którzy doświadczyli wojny polsko-ukraińskiej na Wołyniu. Trzeba uszanować ich wspomnienia. Ale młodzi powinni wysłuchać drugiej strony. Pójść na lekcję historii powszechnej, nie tylko polskiej. Pan Grzegorz Wanatko jest Łemkiem. Pracuje w Muzeum Ziemi Lubuskiej. Ma odwagę być Łemkiem. To dobrze wróży polskiej demokracji. Stosunki między Polakami i mniejszościami religijnymi w naszym kraju bywały napięte, to normalne, europejskie, powiedziałabym. Interesy narodowe były różne a trzeba było żyć we wspólnej wielonarodowej Rzeczpospolitej. Okres 1918-1919 to okres wojny polsko – ukraińskiej. Może nadszedł czas, żeby mówić o tym spokojnie… Zawieraliśmy koalicje w obliczu wspólnego wroga, jakim była Rosja Sowiecka. W II Rzeczpospolitej             Ukraińcy stanowili 14 % ludności, około 4 mln. To nie jest zaniedbywalna liczba. Naturalnym jest pytanie, jak się czuli w naszym kraju, czy nie były ranione ich uczucia narodowe, czy mieli dostęp do oświaty w swoim języku narodowym. Istniały takie zjawiska jak nacjonalizmy, zarówno polski jak i ukraiński, niekiedy bardzo skrajne. Była praktyka polonizacji, i dominacji wyznania rzymsko – katolickiego, nie spotykała się z akceptacją u Ukraińców. Nadawanie ziemi wyłącznie Polakom, osadnictwo wojskowe na nieszczęsnym Wołyniu, który potem spłynie krwią a Polacy zostaną wywiezieni do Rosji. Niezręczności powodujące wzrost napięcia między narodami polskim i ukraińskim – skwapliwie wykorzystywane przez Rosjan, potem Niemców. Niestety nie wypracowaliśmy wtedy kompromisu. Mieliśmy dobrą Konstytucję z roku 1921, niestety, w praktyce nie do końca realizowaną. Po wykładzie pytałam panią Jawornicką o tę praktykę dzisiaj – prawo jest dobre, Unia Europejska też tego pilnuje, ale na szczeblu lokalnym różnie to bywa… Co nie znaczy, że zawsze źle. W obopólnej historii dochodziło do porozumień, sojuszy między AK i UPA, także do walk… Historia jest skomplikowana, taką naukę warto wynieść z tej sesji.
            Gorące nastroje, które już zaczynały wrzeć w sali starościńskiej, spacyfikował Sławomir Palicki z Instytutu Pamięci Narodowej. Nie przez to, że mówił rzeczy sprzeczne z stanem wiedzy historycznej prezentowanym przez pana Wanatko. To dobrze, że także polski historyk został zaproszony do wygłoszenia wykładu. Czasami trzeba usłyszeć coś dwa razy, żeby uwierzyć, zwłaszcza kiedy ta wiedza jest nowa, a taka jest dla większości Polaków. Umości się ona w psychice, w świadomości narodowej, pozwoli nasze stosunki z Ukraińcami – mam nadzieję – ułożyć na nowo. Mówi o meandrach interesów narodów, o polityce, o osobowościach przywódców, emocjach ludzi. Nie o samobiczowanie tu chodzi, ale o wiedzę historyczną. Od początku – od Rusi Halickiej za Kazimierza Wielkiego, poprzez Kozacczyznę w XVII w., wojny, które osłabiły obydwie strony. XIX wiek to ruchy narodowe, radykalne ich odłamy torpedowały próby kompromisów. Ukraińska autonomia to wartość, której nie było, nie wprowadzono jej w życie. W rezultacie Polska prowadziła politykę nie federacyjną a inkorporacji. Naszą niełatwą koegzystencję z Ukraińcami dodatkowo komplikował radykalizm wielu nurtów politycznych u drugiej strony. Zanotowano wiele błędów w naszej polityce w tym czasie, nieumiejętność przeciwstawiania się opisanym zjawiskom. To może odpowiedź na pytanie, jakie zadał pan Palicki – jak to się stało, że doszło w 1942 roku do wojny polsko – ukraińskiej. Przyczyny są dzisiaj znane i było ich wiele, bardzo złożonych. Skutkiem było okrucieństwo, które miało przerazić Polaków, spowodować czystkę etniczną. Powojenna Akcja „Wisła” miała za zadanie sowieckie rozwiązanie „problemu ukraińskiego” i polonizację przesiedlonej na ziemie zachodnie i północne tej mniejszości narodowej.
Jak skomentował wykład dr hab. Paweł Leszczyński, prawną przyczyną konfliktów narodowych między Polakami i Ukraińcami w II RP było to, że nie udało się stworzyć samorządu narodowościowego, zapewnić konstytucyjnej autonomii kulturalnej i oświatowej. Za największy błąd uważa w tym czasie brak ukraińskiego uniwersytetu. W 2005 roku podpisano ustawę o mniejszościach narodowych, podobną uchwalono w 1919 r… Może teraz dobre pomysły będą realizowane. Wtedy nastąpi rzeczywiste pojednanie.
            Pani Stefania Jawornicka mówiła o historii powojennej naszych polsko – ukraińskich stosunków. Na ziemie północne i zachodnie przesiedlono przymusowo 147 tys. Ukraińców. W 1956 r. powstało Ukraińskie Towarzystwo Społeczno – Kulturalne, realizowano spektakle teatralne, były zespoły taneczne, powołano tygodnik „Nasze Słowo”. W 1989 r. powstał Związek Ukraińców Polskich, Stowarzyszenie Łemków, Towarzystwo Miłośników Kultury Łemkowskiej. Pani Jawornicka uczy języka ukraińskiego od 1972 r. , współpracuje z instytucjami kulturalnymi. W Sejmie obecnie mamy reprezentanta mniejszości ukraińskiej. Do Polski przyjeżdżają Ukraińcy, razem ze swoimi rodzinami. Wzajemnie się coraz bardziej poznajemy. Prowadzone są warsztaty ukrainoznawcze, organizowane obozy dla młodzieży z obydwu kultur, także Polacy chcą się uczyć języka ukraińskiego i poznawać tą kulturę.
            Gorący intelektualnie dzień zakończyła degustacja pierogów i barszczu przygotowanego przez panie z Koła Gospodyń Wiejskich w Nietoperku ( Barbara Dobrowolska, Helena Nycz, Maria Serkis, Danuta Wojciechowska i Leokadia Wybudowska).


Iwona Wróblak
kwiecień 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz