wtorek, 27 października 2015

Dorota Ruta – Zdanowicz i Dagmara Zdanowicz – ich spojrzenia na sztukę


            Kobieta jako taka. W Galerii ’30 Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury wernisaż prac Doroty Ruta – Zdanowicz i Dagmary Zdanowicz, naszych międzyrzeckich artystek. W głównej sali akty kobiece, płótna pani Doroty. Piękno nagiego kobiecego ciała, świadomego siebie i czasu, w którym istnieje. Twarze wyraziste, oblicza zdecydowane podjąć wyzwania, jakie stawia świat. Zamiast grymasu, jakim często bywa uśmiech, akceptacja sytuacji i jej  konsekwencji. Ciało-kobieta bez pruderii. Widziane przez kobietę – obraz osoby – przeznaczone dla kobiet i dla mężczyzn. Płeć jako integralna część  osoby ludzkiej. Z jej charakterem, przeszłością i wnioskami, jakie z niej wyciągnie. Obrazy autorstwa kobiety dojrzałej, ale nie pochylonej, zmiażdżonej w  wyniku doświadczeń bagażu życia i doświadczeń w nim zdobytych. Trzyma się prosto i – odważnie - patrzy prosto w twarz. Nie tyle jej oczy (modelki),  ile cała postać jest taka. Prezentuje nam się w ten sposób. Wizerunki konstytucji kobiety jako takiej są nagie – nie potrzebują ubrań.
Dorota Ruta Zdanowicz ukończyła studia w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu oraz studia podyplomowe w zakresie „Edukacji kulturalnej – sztuka i media na Uniwersytecie Wrocławskim. Bierze udział w plenerach malarskich i wystawach w Polsce i za granicą.
            Dalsza część prac pani Doroty Ruta - Zdanowicz to impresjonistyczne pejzaże z bliskich okolic, z ziemi międzyrzeckiej. Drogi polne skąpane w  słonecznym blasku, w kontraście z cieniem rzucanym przez rosnące blisko drzewa. Także portrety kwiatostanów, płatków i bukietów kwiatów, w ich ferii soczystych barw.
            Sztuka w pełnej swojej krasie. Druga sala – prace córki pani Doroty, Dagmary Zdanowicz. Jest studentką Architektury Wnętrz na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu w Pracowni Kształtowania Wnętrz Wystawienniczych. Mamy próbkę jej prac dyplomowych. Kreuje prywatne przestrzenie mieszkalne, publiczne oraz biura.
Propozycje sposobów zakomponowania Przestrzeni.  Na przykład adaptacja (już nieistniejącego) budynku „Kotłowni”, kultowej swego czasu pracowni Romana Kasprowicza, gdzie buzowały pomysły kulturotwórcze malarza, przynosiła efekty jego praca pedagogiczna z utalentowaną młodzieżą międzyrzecką. Widzimy tu, jak mogłaby wyglądać ta pracownia. Po niewielkich przeróbkach przystosowana do roli ośrodka kulturalnego.
Bryła mieszkalna, wypoczynkowa, w kształcie modułowej membrany, niczym namiot himalaistów, dostosowana do geografii i warunków klimatycznych Nepalu, wysokich gór. Wygląda futurystycznie. Jest funkcjonalna i estetyczna. Może kiedyś ten projekt będzie, dla potrzeb turystyki i nie tylko, zrealizowany.
Propozycja przeróbki Folwarku zamkowego, dobudowania do niego po obydwu stronach skrzydeł. Widzenie z góry i przekrojowe. Wykorzystanie zalet starej architektury, przywrócenie jej funkcji historycznych.
            Prace malarskie. Geometrie kształtów – przyglądanie się im, kątom prostym form, i barwom, ich zestawieniom. Są zdecydowane w swym wyrazie, surowa szarość naturalnego płótna i cicha nie narzucająca się biel, niebieskość i barwa czarna. Elementy świata i światła… W swoich relacjach ze sobą.
            Linie papilarne faktury czerni i szarości – jak skład chemiczny pierwiastków w gwiazdach…Ich widmach fal radiowych. Przestrzenny wykres. Wielki obraz, każdy kawałek świata jest inny, jak inne jest spojrzenie człowieka artysty na dany fragment kosmosu wewnętrznego, odrębnej pary oczu. Litera/collage z papieru, alfabet form gramatycznych, ich geometria jest przystawalna – jak języki świata wywodzące się z jednego pnia. Są całością – colage’m.
            Ciekawy duo-morficzny obraz. Naga dojrzała kobieta i nagi dojrzały mężczyzna, są już starsi, niepiękni, ale dostojni formą bóstw (zamiast twarzy są im „przyklejone” - kolor papieru pakowego, głowy Byka i odpowiednio Krowy). Trudno nie pokusić się o mitologiczne skojarzenia. Otacza ich czysty folk – okno rodem z wiejskiej chaty z falbanką szydełkowej firany, kolorowy festynowy kogut. Są na ich tle – niczym w etnograficznym continuum, swojskości swojej chaty/domu, w której są nieubrani, nadzy, domowi. Boscy w swej nie przykrytej Formą zwyczajności.


Iwona Wróblak
kwiecień 2015









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz