Desdemona. Kolejny mega mocny koncert w Kwinto
Kolejny mega mocny, jak ktoś
powiedział, koncert w Kwinto. Daniel dodał (o Kwinto) – to jest alternatywa,
której my międzyrzeczanie chcemy. To nasz klub. Powiedział, że mam to zapisać. Kiedyś
mieliśmy Bum-bum. Ale tam nie było muzyki. Nie na żywo.
„Desdemona”.
Brzmi demonicznie. Szekspirowsko. Kojarzy się z wielkimi namiętnościami. Czy
kapela zasłuży na swą nazwę?
Przedsmak koncertu. Próba. Tu dzieje
się na żywo wszystko. Czujemy na języku styl zespołu. Dekoracje – światła,
ekran. Bardzo się dba o estetyczną całość widowiska.
Na
telebimie dwie krzyczące do siebie twarze. O CZYM krzyczą.
Jest niesamowicie. Jest kosmicznie.
To za sprawą tych dźwięków. Starannie dobranych, jak mówi mi po koncercie
Robert Pląskowski – to zahacza o natręctwo ta burza dźwięków, jaka otacza
muzyka. Jest sam niewolnikiem techniki, która daje teraz multum możliwości,
jeśli chodzi o dźwięki. Słychać to wyraźnie. Ich różnorodność, bezmiar –
powiedziałabym. Bezkres, z kosmicznych czeluści spadają na nas misterną
kaskadą. To jak echo Wielkiego Wybuchu, reliktowego promieniowania – i tych
poprzednich, co były przed nim… Poprzedzających światów, których nawet sobie
nie wyobrażamy. O których słyszymy za sprawą „Desdemony”. Wielkich namiętności Świata.
Jego kosmicznego piękna. Urody gwiazd, o których pisał C.K. Norwid, że – każda
innym jaśnieje sposobem/a świat cały stoi i leci. Mamy ten lot w prędkości
ponadświetlnej, w bezczasie – bo go wtedy jeszcze nie było, nie narodził się
jako pojęcie w naszym umyśle. Człowieczym w formie aktualnej.
Nie są milutkie-przyjazne te dźwięki,
to KRZYK przebijający się przez miriady ciał niebieskich. Mało ludzki krzyk,
ale się go nie boimy. Słuchamy…
Obraz, światło, dźwięk, wokal to
nastrój niepokojący czy intrygujący – jaki kto ma w tym momencie stan ducha…
Trzeba wtórować rytmowi, on wyznacza PULS. Chce mi się napisać – puls
wszechświata, ale nie wiem, czy muzykom o to chodziło. Dla nich to pewnie
dźwięki, w których się z namiętnością zanurzają – jak powiedział mi Robert,
dany dźwięk, złowiony przypadkowo z TV, gdziekolwiek, musi mu pójść w pięty.
Pewnie przygwoździć do Ziemi, zjednać z nią, z tą cząstką równoprawną świata –
to już moje… Muzyczną cząstką. Wibracją, którą czuje piętami…
Na
ten PULS nawinięte są zdarzenia. Iluminacje. Rozciągają się jak fale dźwiękowe
na skali. WSZYSCY są pod sceną… Nie siedzi się podczas TAKIEGO KONCERTU.
Współgra puls z niższymi i wyższymi dźwiękami, niekoniecznie melodycznie,
często atonalnie. Można wybrać sobie jeden z pulsów. Wyobrazić dźwięk,
zakonotować w pamięci, żeby w odpowiedniej nanosekundzie go użyć. Znowu
blisko-coraz-bliżej podchodzi pod scenę publiczność. W Międzyrzeczu mamy nasz
Klub Muzyczny. To jest alternatywa (do działalności innych ośrodków), której
chcemy.
Desdemona
nie daje się zakwalifikować, zawrzeć w formułce, chyba że w furtce –
muzyka, jaka bywa w Kwinto. Puls jest czymś, co przenika, tym, co jest struną w
niej samej, jak w jednym z wszechświatów, które tylko matematycznie dają się
wyrazić liczbami. Jej ścianki z innymi bytami są niezupełnie zamknięte, mogą
się przeczworzyć – na czas koncertu w Kwinto – w nasz wszechświat. Z pełnym
garniturem świateł i efektów dymnych.
Jaka
jest fluorescencja, tej muzyki, „Desdemony”, skrzy się i lśni, odbija w lustrze.
Ten
puls co chwilę się przebija przez nasze odczuwanie, staje się głównym przewodem
w linii energetycznej. Ten aplauz dla Zespołu jest też dla tej alternatywy
międzyrzeckiej rozrywki. Dzisiaj nieco starsza widownia.
Po przerwie króciutkiej jak mgnienie
Puls jeszcze bardziej wyrazisty, nasycony.
Puls
wyzwala światy potomne w każdym z nas. Pozwala, niech rozgoszczą się u nas te
dźwięki, czuję, jak iskrzy mi długopis…
Upici
tą muzyką bardziej niż piwem.
Robert – przypadkiem mu przydarzają się,
mówi, zdarzenia dźwiękowe. Wokół nich zaczyna konstrukcję całości. Dźwięki
muszą go przekonać do siebie… Natręctwo ich, uparcie są w jego głowie. Jeszcze
musi do nich przekonać szanowne jury, czyli Zespół. Jest niewolnikiem
technologii. W niej drzemie olbrzymi zasób i dostęp do brzmień, sekwencji
elektronicznych. Brzmień oczywistych nie lubi.
Skład
Zespołu: Robert Pląskowski – klawisze, Agnieszka Leśna – wokal, Krzysztof
Chorąży – gitara, Szymon Świerczyński – gitara basowa, Damian Krawczyk – perkusja.
Iwona
Wróblak
maj 2014
maj 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz