NEONY czyli rytm
szeroko ujęty
NEONY
na trasie koncertowej. Zagościły po drodze w międzyrzeckim Klubie Muzycznym
„Kwinto”. Sobotni wieczór pod znakiem feerii dźwięków tego ciekawego zespołu.
Bogata ścieżka muzyczna, dużo wątków, ich wariacje. Śledzę, jak się przekładają
na teksty, subtelnie sobie wtórują obydwie ścieżki – muzyka i tekst – orbitują
wokół siebie w skomplikowanym tańcu.
Mocny,
głośny, a jednocześnie bogaty zestaw. Słucha się może nie tyle ściany, ale konstrukcji ścian dźwięku. Publiczność
to młode i średnie pokolenie. Dzisiaj się słucha dobrej muzyki w szerszej
przestrzeni wiekowej. NEONY grają również starsze swoje utwory, też ciekawe,
całe zamknięte kompozycje misternie opracowane.
Wątki
muzyczne na podobieństwo rozgwiazd błysków świetlnych fajerwerków. Smutna –
tytułowo – ballada na hardrockowo również, progresywnie można grać też hard.
Publiczność blisko przy wykonawcach, co jest
cechą „Kwinto” – nie tylko z powodu szczupłości miejsca. Tu muzycy szybko się
zaprzyjaźniają z widownią. Jesteśmy tacy
sami, czyli muzycznie pulsacyjni. Czuję wyraźnie, jak ściany „Kwinto” grają,
odbijają fale, może to kubatura pomieszczeń z cegieł??
Mieszanka
stylów i gatunków. Zawsze podziwiam, jak można z tego bogactwa inspiracji,
jakiej pełno w przestrzeni internetowej i innej, złożyć zgrabny, wykończony do
szczegółów kawałek. Czerpią z ogromnej ich podaży garściami, sprzęgają ze sobą,
swoją osobistą wrażliwością i wizją, czy przeczuciem – intuicją.
Usłyszeliśmy
tytułowe „Neony”. Refleksy światła wielkiego miasta. Informacja o nim. I
impresja jednocześnie. Światło neonów i blichtr, dramaty z pytaniami
nieustającymi i twórczy haj,
przyspieszający bicie wielu wspólnych serc, kłębowisko rzeczy, podmiotów i
przedmiotów – w zależności od relacji, w
jakiej się ustawią… Unisono wspólne jak jeden widok miasta nocą. Powidoki,
które nie mogą brzmieć inaczej, myślę. Neony fal świetnych, różnej długości i
koloru, trzeba wyartykułować dobitnie i nie-cicho. Ich konstrukcje matematyczne
jak gongi, układają się zakończone niczym otwarte usta – olbrzymim znakiem
zapytania.
Co znaczy – słoneczna piosenka? W blasku Słońca
jak zagrać Słonce, gwiazdę świecącą milionami stopni? Wybuchłą, pozornie
znienacka, zygzakami plazmy.
Bardzo
energetyczni wykonawcy. Jak wygląda według nich podróż do PRL, którego nie
pamiętają. Refleksy wglądu w czas miniony. Nieco tajemnicy. Zabawa na placu
zabaw raczej jak groteska. I absurd zabawny, mający ustalony schemat. PRL żyje
w umysłach pokoleń, nawet tych, które nie doświadczyły historycznego uwikłania. Sam fakt
układanki – puzzli, pozornie pasujących do siebie (idei i obietnic) jest wart
analizowania ciągle od nowa. Rozumienia może nie tyle procesów socjologicznych,
ile ludzi, którym zdarza się tkwić w tym sposobie myślenia o sobie i świecie.
Do uważnego wsłuchania są „Neony”. Muzyka
wielopoziomowa. Neurtiny w przestrzeni, pozorny bezład, szybki obieg wokół
miejsc, których nie sposób uchwycić wzrokiem. Trzeba je brać zmysłami jako
Całość. Słuchać lub/i tańczyć, i tyle brać, jaka akurat jest potrzeba i ochota.
Każda
muzyka, jako doświadczenie, jest syntezą, z elementów się składa, każdy z nich
też jest niczym drzewko wyrosłe na wielu glebach, o gałęziach biegnących każde w stronę swojego
światła (czy jasnej pomroczności, jak powiedzieliby niektórzy). Będą
inspiracjami, pojedynczymi lub w grupach.
Tutaj w stronę zrzucania fałszu z twarzy, skór i masek. Prawda oczyszcza. Samo
oczyszczanie jest twórcze, bowiem ten pył/brud też jest tworzywem… Jak wszystko w przyrodzie, wielkim
garnku dźwięków.
Iwona Wróblak
październik 2015
październik 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz