środa, 14 października 2015

NEONY czyli rytm szeroko ujęty


            NEONY na trasie koncertowej. Zagościły po drodze w międzyrzeckim Klubie Muzycznym „Kwinto”. Sobotni wieczór pod znakiem feerii dźwięków tego ciekawego zespołu. Bogata ścieżka muzyczna, dużo wątków, ich wariacje. Śledzę, jak się przekładają na teksty, subtelnie sobie wtórują obydwie ścieżki – muzyka i tekst – orbitują wokół siebie w skomplikowanym tańcu. 
            Mocny, głośny, a jednocześnie bogaty zestaw. Słucha się może nie tyle ściany, ale konstrukcji ścian dźwięku. Publiczność to młode i średnie pokolenie. Dzisiaj się słucha dobrej muzyki w szerszej przestrzeni wiekowej. NEONY grają również starsze swoje utwory, też ciekawe, całe zamknięte kompozycje misternie opracowane.
            Wątki muzyczne na podobieństwo rozgwiazd błysków świetlnych fajerwerków. Smutna – tytułowo – ballada na hardrockowo również, progresywnie można grać też hard.
Publiczność blisko przy wykonawcach, co jest cechą „Kwinto” – nie tylko z powodu szczupłości miejsca. Tu muzycy szybko się zaprzyjaźniają z  widownią. Jesteśmy tacy sami, czyli muzycznie pulsacyjni. Czuję wyraźnie, jak ściany „Kwinto” grają, odbijają fale, może to kubatura pomieszczeń z  cegieł??
            Mieszanka stylów i gatunków. Zawsze podziwiam, jak można z tego bogactwa inspiracji, jakiej pełno w przestrzeni internetowej i innej, złożyć zgrabny, wykończony do szczegółów kawałek. Czerpią z ogromnej ich podaży garściami, sprzęgają ze sobą, swoją osobistą wrażliwością i wizją, czy  przeczuciem – intuicją.
            Usłyszeliśmy tytułowe „Neony”. Refleksy światła wielkiego miasta. Informacja o nim. I impresja jednocześnie. Światło neonów i blichtr, dramaty z pytaniami nieustającymi i twórczy haj, przyspieszający bicie wielu wspólnych serc, kłębowisko rzeczy, podmiotów i przedmiotów – w zależności od  relacji, w jakiej się ustawią… Unisono wspólne jak jeden widok miasta nocą. Powidoki, które nie mogą brzmieć inaczej, myślę. Neony fal świetnych, różnej długości i koloru, trzeba wyartykułować dobitnie i nie-cicho. Ich konstrukcje matematyczne jak gongi, układają się zakończone niczym otwarte usta – olbrzymim znakiem zapytania.
Co znaczy – słoneczna piosenka? W blasku Słońca jak zagrać Słonce, gwiazdę świecącą milionami stopni? Wybuchłą, pozornie znienacka, zygzakami plazmy.
            Bardzo energetyczni wykonawcy. Jak wygląda według nich podróż do PRL, którego nie pamiętają. Refleksy wglądu w czas miniony. Nieco tajemnicy. Zabawa na placu zabaw raczej jak groteska. I absurd zabawny, mający ustalony schemat. PRL żyje w umysłach pokoleń, nawet tych, które nie  doświadczyły historycznego uwikłania. Sam fakt układanki – puzzli, pozornie pasujących do siebie (idei i obietnic) jest wart analizowania ciągle od nowa. Rozumienia może nie tyle procesów socjologicznych, ile ludzi, którym zdarza się tkwić w tym sposobie myślenia o sobie i świecie.
Do uważnego wsłuchania są „Neony”. Muzyka wielopoziomowa. Neurtiny w przestrzeni, pozorny bezład, szybki obieg wokół miejsc, których nie sposób uchwycić wzrokiem. Trzeba je brać zmysłami jako Całość. Słuchać lub/i tańczyć, i tyle brać, jaka akurat jest potrzeba i ochota.
            Każda muzyka, jako doświadczenie, jest syntezą, z elementów się składa, każdy z nich też jest niczym drzewko wyrosłe na wielu glebach, o  gałęziach biegnących każde w stronę swojego światła (czy jasnej pomroczności, jak powiedzieliby niektórzy). Będą inspiracjami, pojedynczymi lub w  grupach. Tutaj w stronę zrzucania fałszu z twarzy, skór i masek. Prawda oczyszcza. Samo oczyszczanie jest twórcze, bowiem ten pył/brud też jest  tworzywem… Jak wszystko w przyrodzie, wielkim garnku dźwięków.


Iwona Wróblak
październik 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz