poniedziałek, 22 lutego 2016

Hubert Szczęsny i Maciek Knop – jak najbardziej akustycznie w Kwinto


            Dwie gitary, bluesowo, balladowo i jak najbardziej akustycznie. Międzyrzecki Klub Muzyczny „Kwinto” znowu pod znakiem dobrego wokalu i  akompaniującej mu gitary akustycznej. Znane w okolicy miejsce, gdzie słucha się muzyki na żywo. Muzyki w dobrym gatunku, w równie dobrym wykonaniu. Przez artystów niekoniecznie bardzo dobrze znanych. Ale rokujących nadzieje na zaistnienie w przyszłości – oby bliskiej – na zaistnienie na  naszej lokalnej i szerszej scenie muzycznej. Zdolni, utalentowani wykonawcy, którzy chętnie wracają tu po jakimś czasie, mówią o „Kwinto” – zacne miejsce... Takie jest – dzięki osobowości jego właściciela – jest znakiem rozpoznawczym Klubu.
             Hubert Szczęsny wprowadza nas w klimat poetyki Boba Dylana. Znany amerykański bard w autorskiej interpretacji. Charyzmatyczny wokal Huberta, duże możliwości wokalne, z powodzeniem przez niego wykorzystywane. Ambitny tekst do ciekawych kompozycji, także autorstwa duetu Szczęsny-Knop. Znowu „Kwinto” nasiąknie nam dobrym muzycznym eterem, co będzie procentować, w tych zabytkowych murach – w potencjale jego  fanów do gotowości do wysłuchania młodych artystów, docenienia ich pasji – i dobrej wspólnej zabawy przy muzyce.
            Jak na rasowego bluesmana przystało Hubert jest śpiewaniem w (prawie) całości. Towarzyszy mu bardzo dobry gitarzysta – Maciek Knop. Jego wspaniałe solówki są dopełnieniem ich wspólnych koncertów. Jest ich, tych solówek – i bardzo dobrze – dużo. Przydają wokalowi Huberta liryzmu, przestrzeni muzycznej. Po każdej piosence jeszcze wybrzmiewają nam przez chwilę ostatnie jej nutki, kropelkami rosy, nie przepełnią całokształtu, dodadzą smaku i konsystencji. Samego Maćka można słuchać w większej ilości, z Hubertem tworzą wspaniały, i rozumiejący się, duet.
            Hubert – jak mi mówi, jest śpiewaczym samoukiem, to perła talentu, występuje w naszych lokalnych klubach muzycznych, gdzie zbiera liczne grono fanów swojego niepowtarzalnego wokalu. Przynależy do środowiska kultury klubów muzycznych, z ich bywalcami, która już się stworzyła w  naszej niedawnej nowej rzeczywistości, i bez której dzisiaj trudno byłoby się obyć…
            Szczególnie bluesy są niepowtarzalne… Hubert w swoim żywiole. Z każdą emitowaną przez siebie samogłoską, spółgłoską, obchodzi się, jakby była jedyna na świecie i tak ważna, że nic przed nią, i po niej też… Ostatnie nuty, jakie wyśpiewa(ł), wykrzyczał i przeżył. A „Kwinto” jest tym  ostatecznym miejscem, gdzie to się stało.
            Pięknych songów Kwintowych ballad ciąg dalszy. Johnny Cash. Anglosaskiej poezji, jej nurcie europejskim, przez życie i poza śmierć, przez  pamięć o człowieku, o jego uczuciach, przeżyciach, o nim. O jego istnieniu w czasie, w jednostkowej sekundzie i odcinku życia osobowego, jego  uwikłaniu, szarpaniu się, przegranych i wygranych sprawach, i pieśniach, które śpiewa w związku ze swoim życiem.
            Hubert – osobowość sceniczna od rocka do bluesa, z pobocznymi nurtami, możliwościami zaistnienia w wielu gatunkach.. Tadeusz Nalepa w  wersji Huberta, jest bardziej ekspresyjny niż pierwowzór.
Własne kompozycje duetu. Nieco ściszają wyrazisty wokal Szczęsnego, dużo w nich miejsca na improwizacje. Nie zabrakło „Dżemu” i Ryśka Riedla,  mocno Hubertowego. Także jest Maciek Maleńczyk w jednym z jego przebojów, z ciekawością słuchałam, jak to nasz gość zaśpiewa, a wyzwanie jest  wielkie… Miłość i libido, słynne tango, o namiętności do życia.
            Na koniec zrobiło nam się rodzinnie w „Kwinto”, karaokowo, głos (bardzo śpiewny) zabrała Kasia. Klimatyczny niski wokal w Cohenowej „Alleluja” i kilku innych piosenkach, świetnie wykonanych, mieliśmy też (bardzo rzadką) okazję słyszeć, jak dobry głos ma Krzysztof – może kiedyś mini  recitalik???
To jest też, Karaoke, wpisane w program działalności Klubu.


Iwona Wróblak
luty 2016






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz