Serenada Sławomira Mrożka na scenie MOK
Premiera
pierwszego spektaklu Teatru pani Anny Kuźmińskiej – Świder pt. „ Serenada” Sławomira Mrożka na scenie
Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury. Bardzo udana premiera. Teatr klasyczny. Lekki
w formie, w konwencji nieco komediowej.
Myślę, że
formuła się przyjmie, jeśli będzie kontynuowana. Bardzo duża publiczność, jak
na ten rodzaj sztuki, była usatysfakcjonowana, brawa spontaniczne i zasłużenie
ofiarowane kwiaty.
Do Teatru
pani Kuźmińskiej – Świder należą, co jest nowością u nas w teatrze niezawodowym,
ludzie dorośli. Amatorzy chcący popróbować tej formy ekspresji poprzez sztukę. Zgrabnie
napisany scenariusz, dobrze wybrany temat i zaangażowanie osób, które
zrealizowały pomysł.
Serenada
jest pieśnio - recytacją dość przewrotną, którą gra szczwany Lis (lisica…), by
upolować którąś z Kur zamieszkujących Kurnik pilnowany przez Koguta (świetna
kreacja pana Ryszarda Perdona, ze stylowym wileńskim akcentem, który nadaje
roli pozatekstowe znaczenie). Czekając na randkę z Kurą Lis studiuje, siedząc
na stołeczku, przepis na potrawkę z drobiu. Spektaklowi towarzyszy muzyka,
nieco w stylu etno – disco-polo. Uwodzenie Kur następuje przez uszy – Lis
pozuje na wrażliwego niedocenianego przez świat artystę muzyka – skrzypka. Jak
mówią – odpowiedni bajer może dużo – jeśli nie wszystko... Trzeba tylko być
konsekwentnym, nie dać się przepędzić i cierpliwie czekać. Lisiowatość jako
cecha naganna to rzecz relatywna, jest kwestią
interpretacji. Lisem stworzyłeś mnie i
cóż mam począć? Ostatecznie Lis zabija strażnika kurzego haremu, samego
Koguta, który daje się wciągnąć w dyskusję, nabrać na pseudo-mądrą gadkę. Kury
zakładają żałobne kiry, ale nie wiadomo, czy wyciągną wnioski – to nie jest przedmiotem
sztuki… Tu chodzi o to, żeby się bawić
teatrem, tekstem.
Świetna
scenografia. Jakby podwójna. Są elementy autentycznego obejścia gospodarskiego
z zagrodą i figurami kur i makiety ludzkich domów z oknami, suszącą się na sznurkach odzieżą.
Kurnik ludzki. Mądrości etnograficzne międzygatunkowe się przenikają. Możemy
nawet sądzić, że u autentycznych kur
jest nieco więcej zdrowego instynktu samozachowawczego. Wszystko w lekkiej,
łatwo przyswajalnej komediowej formie, bardzo klasyczne. Podobające się.
Panie „Kury”: Krystyna Całus, Aleksandra Markiewicz, Danuta
Lutosławska, Jolanta Kuropatwa. Lis – wspomniany Ryszard Perdon. Scenografia:
Ewa Siwek. Reżyseria: Anna Kuźmińska –
Świder.
Iwona Wróblak
czerwiec 2012
czerwiec 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz