czwartek, 4 lutego 2016

Krzysztof Nieborak – mistrz klimatu…


            Kolejny koncert z cyklu „Lubuskie Weekendy Gitarowe” – XI edycja. Tym razem w gościnnym Klubie Wojskowym, w kameralnej atmosferze, wieczór muzyczny z byłym nauczycielem gry na gitarze w naszej Państwowej Szkole Muzycznej I. stopnia Krzysztofem Nieborakiem.
            Krzysztof Nieborak urodził się we Wrocławiu w 1964 r., uczył się w Liceum Muzycznym, potem studiował na Akademii Muzycznej we  Wrocławiu. Mija 25 lat od ukończenia przez niego wrocławskiej uczelni muzycznej. Był dyplomantem Piotra Zaleskiego, znanego w kraju i za granicą pedagoga. Wcześniej uczyli go Waldemar Zaborski i Ryszard Tomczyk. Po studiach dwa lata spędził na Kubie, w klimacie muzyki tej gorącej wyspy, w  Hawanie był uczniem Rey’a Guerra. Obecnie jest nauczycielem gry na gitarze w szkole muzycznej w Bochni. Pisze wiersze. Wieczór promujący tomik „Autoportret – moje wierszydła i myśli” odbył się w Klubie Literatury i Muzyki we Wrocławiu na początku 2008 r. Wydała go firma nutowo-płytowa „Absonic” z Wrocławia, a do tomiku dodana jest płyta z nagraniami autora z 1994 r. W 2002 r. był pomysłodawcą festiwalu „Lubuski Weekend Gitarowy”, którego XI edycję mamy w tym roku.
            Jak powiedział Krzysztof Nieborak w jednym z wywiadów – gitara klasyczna to dla niego instrument intymny. Dlaczego, mogłam się dowiedzieć słuchając jego wykonań. Ma umiejętność wydobywania z instrumentu tego czegoś, co potrafią muzycy pasjonaci. Pewnie nauczyciele gry na gitarze rozpoznają to po pierwszych akordach. U pana Nieboraka oprócz profesjonalizmu, techniki, jest to coś między nutami – subtelność, charakter, podejście do muzyki przejawiające się w sposobie, w jaki wydobywa nuty, ich kształty ze strun, nie tylko okrągłe, doskonałe. Charakterze intymnym, taki ma do nich stosunek. Osobisty, ważny. Bardzo się cieszymy, że pan Krzysztof dał się namówić na koncert. Długo czekaliśmy, dziesięć lat, zanim zdecydował się wziąć gitarę do ręki i uraczyć nas krótkim recitalem.
            Komentując kompozycje powiedział, że będą refleksyjne. Na początek romantyczne utwory hiszpańskie. W jego wykonaniu były absolutnie takie. Romantyczność ich była wydobytą do dna, ta subtelna cecha romantyczności, jaka kojarzy mi się z bogactwem nurtów filozofii romantycznej, jej  wielorodnością, odcieniami. Romantyczna jakby w opozycji do klasyczności poprzedniej epoki, jej nowoczesności w znaczeniu mocnego przeżywania uczuć i wrażeń, wszystko akcentowane delikatnie, i jednocześnie prostoliniowe, jakie bywa u dojrzałej arystokracji, świadomej spuścizny kulturalnej, jaką  odziedzicza. Autentyczne i spontaniczne.
            Bach. Jan Sebastian Bach i „Sarabanda”. Teraz w kilku dźwiękach zawarta została monumentalna klasyczność kompozytora. Czułam się jak na  dobrej lekcji muzyki, kiedy wyjaśnia mi się istotę bachowskiej stylistyki muzycznej. Pan Nieborak jest nauczycielem muzyki od 23 lat, swoją pracę bardzo lubi, uwielbia opowiadać o uczniach, robi to z szacunkiem dla ich osobowości, jaki mają naprawdę dobrzy pedagodzy. Słuchamy kilku etiud uczniowskich, pan Krzysztof pewnie objaśniłby nam, dlaczego akurat te zestawy dźwięków są przydatne w procesie muzycznego kształcenia. My  słuchamy po prostu, jak gra.
            Oddać „Dzień listopadowy”, nastrój jesiennego dnia, w muzyce zawrzeć pochmurność, i nastrój grającego, krótkość dnia i nadejście zimy, w  kilkunastu dźwiękach… i napisać literacką narrację. Jest też uniwersalny przekaz, jaki ma muzyka pana Nieboraka. Nie przeszkadzania naturalnemu rytmowi serca, wyciszenia, uspokojenia. Przyjemności słuchania dźwięków gitarowych.
            Menuety Bacha. Ich dworskość, muzyki tanecznej granej w salonach. Niemal widzimy strojność kostiumów książąt i ich dam, w nutach menuetu, w ich okrągłościach i wykończeniach. Podziwiamy łatwość, z jaką pan Krzysztof osiąga taki efekt. Austriacki walc na letni wieczór, kiedy on jeszcze nie  nastąpi, nie zajdzie słońce, nie wybrzmi muzyka w rytmie walca. Nie dopełni się, jak pisał Norwid o Chopinie, trącając się – po osiem, po pięć, i szemrząc z cicha – zaczął/że grać taki mistrz że gra, choć odpycha… („Fortepian Chopina”).
            Urocze miniaturki dla dzieci. Myślę, że pan Nieborak świetnie się nimi sam bawi. Małe utworki, proste, mające w sobie dziecięce piękno, chodzi pewnie o frazy muzyczne. Kawałki radości, wesolutkie zawadiackie nutki, też niekiedy nieco refleksyjne, jak to bywa z bajkami dla dzieci. Opowieściami z morałem, klarownymi i prostymi w formie.
            Jak zdumiewające jest podobieństwo pieśni patriotycznych, pewnie jest coś wspólnego w przeżywaniu chwil zagrożenia społeczności lokalnej czy  plemiennej, te same frazy muzyczne (uczucia przełożone na muzykę…). Podobieństwo melodyki naszych partyzanckich piosenek i pieśni kreolskich.
            Polka paragwajska, argentyńskie klimaty rozległych pamp Ameryki Południowej. Świetnie oddane na gitarze. I znów francuski klasyczny gavot – żywcem wypożyczony z dworu któregoś Ludwika…
           

Iwona Wróblak
sierpień 2012 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz