wtorek, 2 lutego 2016

Pamiętajcie o ogrodach…

            Jak śpiewał swego czasu Jonasz Kofta „pamiętajcie o Ogrodach, przecież stamtąd przyszliście…”
Feng Shui według Krystyny Kachel z Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Wodnik” w Międzyrzeczu.
            Najpierw był stwórca, czyli pani Monika Cierach, córka pani Krystyny Kachel, jej umysł i wyobraźnia, potem ich wspólne dzieło, i ono zawierało się w nich – rodzinie państwa Kachel, i w przestrzeni ich otaczającej, którą nimi była. Ich Potrzebą tej formy ekspresji twórczej. Feng Szui według klanu państwa Kachel. Ich artystycznych dusz. Ich uporządkowanie świata. Możemy polecać panią Monikę, jej mamę, zięcia i wnuka, rodzinę, jako wykwalifikowanych projektantów ogrodów, zwłaszcza, że pani Monika nie ma, podobno, stosownego ku temu wykształcenia uniwersyteckiego. Trudno mi uwierzyć…
Światy przestrzeni, rośliny, które tak chętnie poddają się wyobraźni państwa Kachel. Wydają się oswojone zupełnie. Piękny krajobraz, który – na  tak niewielkiej w końcu powierzchni – ma tyle oddechu… Jest uporządkowany. Na polski sposób feng szui, idea ta sama, co w innych częściach świata i  kulturach, geometryzujących struktur umysłu tworzącego, gdzie kształty drzewek wzajemnie się dopełniają. Parasol drzewka współistnieje z soczyście zielonymi pomponikami tui, samokształtującymi się w miarę wzrostu w doskonałe kule, obtoczone brązowymi szyszkami zebranymi w okolicznym lasku, ze śliczną maleńką jabłonką z - jakby podwieszonymi przy gałęziach - dorodnymi owocami, pióropuszami traw nasadzonymi tam, gdzie wymaga tego  kompozycja przestrzeni. A jest ona zapisana w dwóch wymiarach, może trzech, tak by tworzyła artystyczną niemalże doskonałą Całość, bardzo dobrze widoczną i odczuwalną. Nie przeładowaną, tchnącą Spokojem. Taki był też pewnie cel ich pracy. Osiągnęli to wzorowo. Migdałek kwitnący na różowo na wiosnę, teraz też jest ładny baldachimem swoich liści. Organizacja każdego zakątka przemyślana jest z czułością i z sercem. Alejki wykładane kostką, dzieło zięcia pani Kachel. Duży ślimak i klasycystyczna jak akropol budowla dla ptaszków. Odwiedzają działkę państwa Kachel. I dekoracja biegająca po  działce, bialutki maltańczyk.
Pani Kachel mówi, że działkę kupiła dopiero trzy lata temu, a już zdobyła ona pierwsze miejsce na „Wodniku” i tytuł „Wzorowej Działki”. Jak  opowiada, wszystko – nasadzenia, góralską altankę pięknie skomponowaną kolorystycznie z resztą obiektów, uroczą maleńką atrapę studni z wiaderkiem (i kranem z prawdziwą wodą), sprzęty można zdobyć w okolicznych sklepach ogrodniczych. Wystarczy nieco poczytać w fachowych, szeroko dostępnych pismach dla działkowiczów. I mieć wyobraźnię oraz chęć do pracy.
Najpierw jednak rozrysowały na papierze projekt ogrodu. Podejrzewam, że już wcześniej tkwił w ich umysłach, gotów do narodzin…
30.lecie Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Wodnik”. Uroczy zakątek u podnóża wsi Święty Wojciech. Rozświetlona słońcem polana w środku małych edenów, z prostopadle biegnącymi alejkami. Jest tu 120 działek, wszystkie są uprawiane.
Niektórzy z działkowiczów uprawiają swoje ogrody od początku istnienia ROD „Wodnik”. Działki powstawały na nieużytkach. Ogromnym nakładem wieloletniej pracy są dzisiaj rajami dla swych właścicieli. Odskocznią od codzienności w małych mieszkaniach w blokach. Pan Zygmunt Bratkowski prezes „Wodnika” wita na święcie 30. lecia Ogrodu przedstawicieli Zarządów pozostałych czterech ROD na terenie Międzyrzecza: „Piastowskiego”, „Krecika”, „Wiśniowego”, „Kolejarza”. Zgodnie z sugestią przedstawioną w ubiegłym roku przez prezes ROD „Piastowski” Zofię Deńczyk częste spotkania, odwiedziny użytkowników działek są na porządku dziennym. Jan mówi pan Bratkowski działkowicze są wielką rodziną, no i  razem, wspólnie, można więcej zdziałać… Interesy są te same – bezpieczeństwo użytkowania ogrodów, myśli się samoorganizacji w tym celu, być może o  założeniu stowarzyszenia… Jest obecny prezes Okręgowego Zarządu PZD Piotr Wilms. Dyskusji o przyszłości organizacji działkowców, propozycji rozwiązań warto posłuchać…
Jest pięknie na słonecznej polanie w ROD „Wodnik”. Ciepło i bezwietrznie. Uroczyście dyplomy za wyróżniające się działki odbierają: Barbara Cybulska, Maria i Jan Kijak, Elżbieta i Zenon Fiedlerowie, Bogumiła i Kazimierz Kandyba, Ewa i Edward Kozdrowscy, Bożena i Edward Wróblowie, Barbara Milczewska, Barbara i Hieronim Herodowicz. Jest wręczonych 8 brązowych Odznak „Zasłużony Działkowiec”.
 Jest tanecznie, gra pan Ryszard Knychała, bawi dzieci i dorosłych. Coraz więcej par tańczy, zabawa nabiera rozpędu. Wielka rodzina działkowców, społeczna struktura skupiona wokół wspólnych zainteresowań i pasji. Kto tu mówi o zatomizowaniu społeczeństwa…? Patrzę, jak tańczą, jak się bawią – byle tego nie zepsuć, myślę – niedopracowaną ustawą, nie do końca przemyślanymi decyzjami urzędników szczebla centralnego, które mogą spowodować, że te piękne małe raje zniechęcone wysokimi opłatami i podatkami opustoszeją. Ponadto działkowcy to także wyborcy lokalnych naszych władz…


Iwona Wróblak
wrzesień 2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz