niedziela, 21 lutego 2016

Malarskie Carnevale Małgorzaty Buguckiej i Edwarda Gałustowa

            Carnevale… Okres zimowych balów, maskarad, pochodów, zabaw, z maskami, kostiumami, fantazją i nadrealnością… Czas niedokreśloności osobowej, wolnej od codziennej maski…
Galeria’30 w Międzyrzeckim Ośrodku Kultury. Stałe grono kilkudziesięciu osób, bywających na wernisażach – i goście, którzy przybyli do nas w ślad za  Edwardem Gałustowem i Małgorzatą Bugucką, także u nas już bywającymi z okazji wystaw poplenerowych.
            Jak pisze Almanachu we wstępie Jurek Kozieras, „łzy są (wtedy, w czasie carnavale) rozsypanymi perłami”.
Postmodernizm to Forma w sztuce jako taka, wydaje mi się. Podążanie za nieskazitelnymi wzorami postaw wobec Sztuki, prezentowanymi przez wielkich mistrzów renesansu. Dekoracyjność jako filozofia podejścia do przestrzeni płótna malarskiego. Ornament rozumiany jako atrybut piękna… Będzie zawsze wielowymiarowy i uniwersalny, jak nasz podziw dla warsztatu twórczego, dla opanowania jego techniki. Poezja, jak nazywamy potocznie wszystko, co  nam się podoba, co jest kulturą wysoką.
            Może być perłami, obrobionymi kamieniami szlachetnymi - wszystko. Może mieć początek w każdej rzeczy, pojęciu i konstrukcji. Zdecydowane kolory, szlachetne odcienie zieleni i purpury, melancholia szarych półtonów światła i blasku. Arlekiny codzienności.
Jest stylizacja kultury renesansowej. Konwencja Bajki i Baśni. Która jest korzeniami, takim root, historii kultury jej cywilizacji jako takiej. Na którą składają się komponenty regionalne, także regionalne, rusko-słowianskie, szerzej - renesansowe, wczesnośredniowieczne – obrazkowe, ilustracyjne, opowiadające Obrazami o ważnym wtedy sacrum (do dziś jako wartość sama w sobie jest, myślę, niezastępowalna). Obrazy i pojęcia sięgające wstecz, opierające się na ogólnych skojarzeniach kulturowych, owym carnevale
            Powiedziałabym – kompozycje formistyczne. Najpierw była Forma, potem Treść. Następowały Metamorfozy ornamentu. Ozdobników. Najpierw była sztuka, a potem jej rozumienie, opisywanie, analiza… Tajemniczość i pierwszy plan. Malarstwo tablicowe. Pozornie jeden wymiar, płaski. Płaszczyzna i jej miąższość skoncentrowane na powierzchni, jej najważniejsze stadia wypływają na wierzch, to ich siła grawitacji, ważności, tyle ważą jako bity przekazywanej informacji kulturowej. Streszczenie info do schematu, jako znacznik jego czytelności. Skrót myślowy artysty.
Najpierw jest kompozycja, jej zamysł, schemat graficzny. Filozofia dostępu, sięganie po nie, po temat. Artysta ufa intuicji. Koreluje je z miejscem wydarzenia, jego czasem powstania, skwapliwie korzysta z tak skonstruowanej inspiracji.
            Małgorzata Bugucka. Kobiety w domkniętych konwencjach epok i stylów, wypełniające je – nie–im podległe, plastyczne, inteligentne w realizacji form: społecznej, obyczajowej, w których je widzimy. Z psychologią, i ich-kobiet, z punktu widzenia mężczyzn - skomplikowaniem. Całokształtem doświadczeń związanych z biologią i jej olbrzymim wpływem na płeć, która oczywiście ma wpływ też na kulturę artystyczną, i na formy carnevale. Każdy obraz i tu jest dekoracją, jak na sztukę przystało.
Średniowieczne kobiety z elit i herezje… Rudowłose czarownice (są wśród nich) i Pismo, nie zawsze z tej Pierwszej Książki. Umiały pisać i czytać (nie wszyscy władcy i królowie tej epoki to potrafili), umiały myśleć. Także abstrakcyjnie, także teologicznie, mimo tego, że były kobietami. Jest coś takiego, jak chrześcijańska duchowość monastyczna w żeńskich klasztorach. Odmienna od męskiej. Księżniczka średniowieczna (w znaczeniu istoty znaczenia władzy królewskiej) jest namaszczona - boskim, czyli absolutnym, namaszczeniem. W tej epoce wiele rzeczy było rozumiane absolutnie, może inaczej niż  dzisiaj (??) Jest też dużo królewskiej absolutnej czerni w barwach, dużo energetycznej czerwieni, jest ta barwa jak władza i moc jej egzekwowania. Zauważyłam, że w morskich rusałkowych głębinach, książęcych, bajkowych – bo nieznanych – wspólną charakterystyczną cechą jest rysunek ust tych  kobiet – władczyń Nieznanego świata wodnych (czy to przypadek?) czeluści. Bajka archetypów… Jak książnica.
Światło słońca (w człowieku), idea słońca, idea jasności, która od Nas się poczyna i tam kończy, wraz z naszą (osobniczą) śmiercią. Czyli człowiek jak  zgięty promień światła. Taki mały androgynicznny, niedorosły. W najbardziej twórczym swoim okresie rozwojowym.
            Na obrazach błazen i arlekin jako strażnicy kosmicznego ładu carnevale, który jest protokołem zdarzeń komedii ludzko-boskiej (o ile człowiek się  identyfikuje z tą formą teologii). Formy świata lustrzane, wyraźnie przedstawione na jednym z obrazów. Także forma sama w sobie, formiastość, już bez  kostiumu renesansowego czy innego. Igraszki – filozofia świata i jego pierwszej przyczyny (czy taka jest?) Noc, jako ciemność – jak ktoś woli: brak światła, w formie Błazna, siedzącego na monstrualnych rozmiarów krześle, stolcu królewskim, chciałoby się powiedzieć.
Forma japońska – z jej uśmiechem, usłużnością, maską spolegliwości społecznej, konfucjańskim miejscem w społeczeństwie, zgodą na nie. Zrozumieniem swego stanu wyniesionym z tysięcy lat spuścizny tradycji kultury, z której się wywodzi. Wszystko w jednym japońskim, czy stylizowanym na taki,  uśmiechu…
            Do tej kultury ruskiej jeszcze, chociaż Edward Gałustow patrzy na sztukę szerzej, nie tylko jako spadkobierca kręgu, z którego się wywodzi (Białoruś). Chodzi mi o zapisywanie obrazów, ikonostatyczne. Ilustracyjność tak m.in. mogłabym zrozumieć. Zapisywanie jako konwencja tworzenia. Na  płótnie zatrzymywanie jak ikonę w niewirtualnej projekcji swoich mgnięć myślowych i pragnień wyrażenia interesujących, czy wręcz niemożliwych do  zaniechania ich ekspozycji, prezentacji, ekspresyjnego przedstawienia, stanów. Ikony i ich pisanie jako małego (lub dużego) Dekalogu. Osobistego.


Iwona Wróblak
luty 2016

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz