Malarskie Carnevale
Małgorzaty Buguckiej i Edwarda Gałustowa
Carnevale… Okres
zimowych balów, maskarad, pochodów, zabaw, z maskami, kostiumami, fantazją i
nadrealnością… Czas niedokreśloności osobowej, wolnej od codziennej maski…
Galeria’30 w Międzyrzeckim
Ośrodku Kultury. Stałe grono kilkudziesięciu osób, bywających na wernisażach –
i goście, którzy przybyli do nas w ślad za Edwardem Gałustowem i Małgorzatą Bugucką,
także u nas już bywającymi z okazji wystaw poplenerowych.
Jak pisze Almanachu we wstępie Jurek Kozieras, „łzy są (wtedy, w czasie carnavale) rozsypanymi perłami”.
Postmodernizm to Forma w
sztuce jako taka, wydaje mi się. Podążanie za nieskazitelnymi wzorami postaw
wobec Sztuki, prezentowanymi przez wielkich mistrzów renesansu. Dekoracyjność jako
filozofia podejścia do przestrzeni płótna malarskiego. Ornament rozumiany jako
atrybut piękna… Będzie zawsze wielowymiarowy i uniwersalny, jak nasz podziw dla
warsztatu twórczego, dla opanowania jego techniki. Poezja, jak nazywamy potocznie wszystko, co nam się podoba, co jest kulturą wysoką.
Może być perłami, obrobionymi kamieniami szlachetnymi -
wszystko. Może mieć początek w każdej rzeczy, pojęciu i konstrukcji. Zdecydowane
kolory, szlachetne odcienie zieleni i purpury, melancholia szarych półtonów światła
i blasku. Arlekiny codzienności.
Jest stylizacja kultury
renesansowej. Konwencja Bajki i Baśni. Która jest korzeniami, takim root, historii kultury jej cywilizacji
jako takiej. Na którą składają się komponenty regionalne, także regionalne,
rusko-słowianskie, szerzej - renesansowe, wczesnośredniowieczne – obrazkowe,
ilustracyjne, opowiadające Obrazami o ważnym wtedy sacrum (do dziś jako wartość sama w sobie jest, myślę,
niezastępowalna). Obrazy i pojęcia sięgające wstecz, opierające się na ogólnych
skojarzeniach kulturowych, owym carnevale…
Powiedziałabym – kompozycje formistyczne. Najpierw była
Forma, potem Treść. Następowały Metamorfozy ornamentu. Ozdobników. Najpierw
była sztuka, a potem jej rozumienie, opisywanie, analiza… Tajemniczość i
pierwszy plan. Malarstwo tablicowe. Pozornie jeden wymiar, płaski. Płaszczyzna i
jej miąższość skoncentrowane na powierzchni, jej najważniejsze stadia wypływają
na wierzch, to ich siła grawitacji, ważności, tyle ważą jako bity przekazywanej
informacji kulturowej. Streszczenie info do schematu, jako znacznik jego
czytelności. Skrót myślowy artysty.
Najpierw jest kompozycja,
jej zamysł, schemat graficzny. Filozofia dostępu, sięganie po nie, po temat.
Artysta ufa intuicji. Koreluje je z miejscem wydarzenia, jego czasem powstania,
skwapliwie korzysta z tak skonstruowanej inspiracji.
Małgorzata Bugucka. Kobiety w domkniętych konwencjach
epok i stylów, wypełniające je – nie–im podległe, plastyczne, inteligentne w
realizacji form: społecznej, obyczajowej, w których je widzimy. Z psychologią,
i ich-kobiet, z punktu widzenia mężczyzn - skomplikowaniem. Całokształtem
doświadczeń związanych z biologią i jej olbrzymim wpływem na płeć, która
oczywiście ma wpływ też na kulturę artystyczną, i na formy carnevale. Każdy obraz i tu jest dekoracją, jak na sztukę
przystało.
Średniowieczne kobiety z
elit i herezje… Rudowłose czarownice (są wśród nich) i Pismo, nie zawsze z tej
Pierwszej Książki. Umiały pisać i czytać (nie wszyscy władcy i królowie tej
epoki to potrafili), umiały myśleć. Także abstrakcyjnie, także teologicznie,
mimo tego, że były kobietami. Jest coś takiego, jak chrześcijańska duchowość
monastyczna w żeńskich klasztorach. Odmienna od męskiej. Księżniczka
średniowieczna (w znaczeniu istoty znaczenia władzy królewskiej) jest
namaszczona - boskim, czyli absolutnym, namaszczeniem. W tej epoce wiele rzeczy
było rozumiane absolutnie, może inaczej niż dzisiaj (??) Jest też dużo królewskiej
absolutnej czerni w barwach, dużo energetycznej czerwieni, jest ta barwa jak
władza i moc jej egzekwowania. Zauważyłam, że w morskich rusałkowych głębinach,
książęcych, bajkowych – bo nieznanych – wspólną charakterystyczną cechą jest rysunek ust tych kobiet – władczyń Nieznanego świata wodnych
(czy to przypadek?) czeluści. Bajka archetypów… Jak książnica.
Światło słońca (w
człowieku), idea słońca, idea jasności, która od Nas się poczyna i tam kończy, wraz
z naszą (osobniczą) śmiercią. Czyli człowiek jak zgięty promień światła. Taki mały
androgynicznny, niedorosły. W najbardziej twórczym swoim okresie rozwojowym.
Na obrazach błazen i arlekin jako strażnicy kosmicznego
ładu carnevale, który jest protokołem
zdarzeń komedii ludzko-boskiej (o ile człowiek się identyfikuje z tą formą teologii). Formy
świata lustrzane, wyraźnie przedstawione na jednym z obrazów. Także forma sama
w sobie, formiastość, już bez kostiumu
renesansowego czy innego. Igraszki – filozofia świata i jego pierwszej
przyczyny (czy taka jest?) Noc, jako ciemność – jak ktoś woli: brak światła, w
formie Błazna, siedzącego na monstrualnych rozmiarów krześle, stolcu
królewskim, chciałoby się powiedzieć.
Forma japońska – z jej
uśmiechem, usłużnością, maską spolegliwości społecznej, konfucjańskim miejscem
w społeczeństwie, zgodą na nie. Zrozumieniem swego stanu wyniesionym z tysięcy
lat spuścizny tradycji kultury, z której się wywodzi. Wszystko w jednym japońskim, czy stylizowanym na taki, uśmiechu…
Do tej kultury ruskiej jeszcze, chociaż Edward Gałustow
patrzy na sztukę szerzej, nie tylko jako spadkobierca kręgu, z którego się
wywodzi (Białoruś). Chodzi mi o zapisywanie
obrazów, ikonostatyczne. Ilustracyjność tak m.in. mogłabym zrozumieć. Zapisywanie jako konwencja tworzenia. Na
płótnie zatrzymywanie jak ikonę w
niewirtualnej projekcji swoich mgnięć myślowych i pragnień wyrażenia interesujących,
czy wręcz niemożliwych do zaniechania ich
ekspozycji, prezentacji, ekspresyjnego przedstawienia, stanów. Ikony i ich pisanie jako małego (lub dużego)
Dekalogu. Osobistego.
Iwona Wróblak
luty 2016
luty 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz