Na temat
skali przystojności pomidora
Chwilowa zmiana menu w Klubie Muzycznym „Kwinto”. Monolog
wewnętrzny uzewnętrzniony. Dwaj młodzi komicy stand-up’owcy: Michał Kutek i
Tomasz Kwiatkowski.
Już mieliśmy Stand-up
w Klubie. Co występ to osobowość… Tematyka, mi się wydaje, podobna. Mamy (mają
artyści – komicy) pewne rzeczy do powiedzenia, i mówią je głośno na scenie. Rzeczy,
które według nich, dodajmy, trącają o uniwersalność doświadczeń także będących
domeną przeżyć i przemyśleń, mniej czy
bardziej wnikliwych, innych ludzi. Chodzi o bezpośredniość
tego mówienia, bez tak zwanego owijania
(nie zawsze to jest kosztem formy artystycznej). W stand-up’ie jest większy, z założenia,
stosunek ilości nagromadzonych słownych i skojarzeniowych dosadności ich artykulacji
niż w innych środkach wyrazu. To się
mieści w tak zwanej konwencji gatunku. Można dodać nieco złośliwie, że osobistych/osobowych
zainteresowań tematyką, którą uznają za ciekawą dla widzów... Mówi się także,
że te same rzeczy można powiedzieć w różny sposób, dobierając stosownych,
według siebie, słów.
Inaczej – lokalnie, o stand-up’ie. Polski stand-up. Tak
to trzeba/można nazwać. Wielu rzeczy polskich
się nie mówi wprost (chociaż to się zmienia), wiec jest pole dla (polskiego) stand-upu.
Są naszym polskim tabu, chociaż gdzie
indziej są przedmiotem sesji terapeutycznych czy – normalnie – rozmów małżeńskich,
w łóżku czy alkowie, jakkolwiek to nazwać, czy partnerskich. Jednak gdy poziom
lokalno-regionalnej hipokryzji przekracza pewien pułap, dla (szczególnie)
młodych ludzi staje się nie do zniesienia, trzeba/można (?) sięgnąć po
przekleństwa (?).
Dużo się mówi o hejcie, o
jego szkodliwości etc. To słuszne, ale czy analizuje się dokładnie PRZYCZYNY
tego zjawiska? (społeczne, kulturowe). To trudniejsze. Chociaż się, na poważnie, zaczyna
to robić tu i ówdzie – nawet na Facebooku (czy jest czytane, jest przedmiotem
uwagi?).
Wszystko, dosłownie wszystko, może być tematem komedii i
dobrej literatury. Dobrej sztuki. Przedstawienie w takiej formie każdego tematu
to kwestia artyzmu. I dobrego smaku.
Wiele nazwisk, dużo słynnych polskich artystów sięgało po mocną tematykę. Tak
trzeba. Jeżeli nasza kultura z dużej litery ma być przewiewna, ma nie zastygać
w źle rozumianej (co to znaczy??) poprawności, polityczno-obyczajowej. Te normy
bowiem się zmieniają. Myślę, że powinny ewoluować raczej, niż być rewolucyjne…(może
się mylę). Czy artyści kabaretowi, a oni trzymają rękę na pulsie gustów (i
potrzeb) odbiorców ich sztuki, trafiają w sedno oczekiwań publiczności?
Pytanie wprost. Jak wiele może być słów w tekstach
stand-up’u uznanych powszechnie za wulgarne? Zadane pytanie, czy potrzeba
artystyczna je usprawiedliwia. Czyli czy
są komunikatywne. Czy zawiązuje się interakcja z widownią. Zależy od jej
składu...
Można chyba zrozumieć
artystę, jeżeli wpadnie mu do głowy zbyt zasadnicze trzymanie się omawianej
konwencji. Nie mówię o naszych gościach – zanotowałam kilka ciekawych fraz,
inteligentne skojarzenia i wnioski: np. skala przystojności pomidora, meandry
zaufania partnerów w związku składają się z różnych skali i warstw, czy po
studiach człowieka stać na utrzymanie długopisu?, jest się problemem - w odróżnieniu od alkoholu, karalność
posiadania marihuany narusza prawo własności, o kampanii społecznej reklamy –
zostawmy raczej to co jest…
Jeszcze o tej konwencji, która - jak pisał ongiś W. Gombrowicz w
„Ferdydurke”, a co jest nieśmiertelne : „Koniec
i bomba, a kto czytał, ten trąba”. Nie
powiem złośliwie, że artyście stand-up’owemu trzeba – współczuć, bo może to byłoby, mówiąc językiem stand-up’owym – przegięcie…
(Przynajmniej takie założenie – perwersji - przez autora tekstu powinno być
czytelne). Nowa forma twórczości kabaretowej, która powinna być – niezłośliwie powiem – radosna, powinna
rozśmieszać, bo po to płacimy za bilety.
Co kraj to gust, co naród
- to tematyka. O gustach się nie dyskutuje. Na stand-up zawsze można nie przyjść, jak na metal na przykład, czy na bluesa.
Ale zawsze warto wczytać się w teksty
naszego stand-up’u (jak wczuć się w poetykę-tak! np. muzyki metalowej), po to by
coś wynieść z tej nauki. A uczyć się można/trzeba na wszystkim.
Kopanie Leżącego – pod takim tytułem wystąpił w międzyrzeckim Klubie Muzycznym „Kwinto”
duet komików: Michał Kutek -Tomasz
Kwiatkowski.
Iwona
Wróblak
luty 2016
luty 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz