niedziela, 14 lutego 2016

Na temat skali przystojności pomidora

            Chwilowa zmiana menu w Klubie Muzycznym „Kwinto”. Monolog wewnętrzny uzewnętrzniony. Dwaj młodzi komicy stand-up’owcy: Michał Kutek i Tomasz Kwiatkowski.  
            Już mieliśmy Stand-up w Klubie. Co występ to osobowość… Tematyka, mi się wydaje, podobna. Mamy (mają artyści – komicy) pewne rzeczy do  powiedzenia, i mówią je głośno na scenie. Rzeczy, które według nich, dodajmy, trącają o uniwersalność doświadczeń także będących domeną przeżyć i  przemyśleń, mniej czy bardziej wnikliwych, innych ludzi. Chodzi o bezpośredniość tego mówienia, bez tak zwanego owijania (nie zawsze to jest kosztem formy artystycznej). W stand-up’ie jest większy, z założenia, stosunek ilości nagromadzonych słownych i skojarzeniowych dosadności ich artykulacji niż  w innych środkach wyrazu. To się mieści w tak zwanej konwencji gatunku. Można dodać nieco złośliwie, że osobistych/osobowych zainteresowań tematyką, którą uznają za ciekawą dla widzów... Mówi się także, że te same rzeczy można powiedzieć w różny sposób, dobierając stosownych, według siebie, słów.
            Inaczej – lokalnie, o stand-up’ie. Polski stand-up. Tak to trzeba/można nazwać. Wielu rzeczy polskich się nie mówi wprost (chociaż to się zmienia), wiec jest pole dla (polskiego) stand-upu. Są naszym polskim tabu, chociaż gdzie indziej są przedmiotem sesji terapeutycznych czy – normalnie – rozmów małżeńskich, w łóżku czy alkowie, jakkolwiek to nazwać, czy partnerskich. Jednak gdy poziom lokalno-regionalnej hipokryzji przekracza pewien pułap, dla (szczególnie) młodych ludzi staje się nie do zniesienia, trzeba/można (?) sięgnąć po przekleństwa (?).
Dużo się mówi o hejcie, o jego szkodliwości etc. To słuszne, ale czy analizuje się dokładnie PRZYCZYNY tego zjawiska? (społeczne, kulturowe). To  trudniejsze. Chociaż się, na poważnie, zaczyna to robić tu i ówdzie – nawet na Facebooku (czy jest czytane, jest przedmiotem uwagi?).
            Wszystko, dosłownie wszystko, może być tematem komedii i dobrej literatury. Dobrej sztuki. Przedstawienie w takiej formie każdego tematu to  kwestia artyzmu. I dobrego smaku. Wiele nazwisk, dużo słynnych polskich artystów sięgało po mocną tematykę. Tak trzeba. Jeżeli nasza kultura z dużej litery ma być przewiewna, ma nie zastygać w źle rozumianej (co to znaczy??) poprawności, polityczno-obyczajowej. Te normy bowiem się zmieniają. Myślę, że powinny ewoluować raczej, niż być rewolucyjne…(może się mylę). Czy artyści kabaretowi, a oni trzymają rękę na pulsie gustów (i potrzeb) odbiorców ich sztuki, trafiają w sedno oczekiwań publiczności?
            Pytanie wprost. Jak wiele może być słów w tekstach stand-up’u uznanych powszechnie za wulgarne? Zadane pytanie, czy potrzeba artystyczna je  usprawiedliwia. Czyli czy są komunikatywne. Czy zawiązuje się interakcja z widownią. Zależy od jej składu...
Można chyba zrozumieć artystę, jeżeli wpadnie mu do głowy zbyt zasadnicze trzymanie się omawianej konwencji. Nie mówię o naszych gościach – zanotowałam kilka ciekawych fraz, inteligentne skojarzenia i wnioski: np. skala przystojności pomidora, meandry zaufania partnerów w związku składają się z różnych skali i warstw, czy po studiach człowieka stać na utrzymanie długopisu?, jest się problemem  - w odróżnieniu od alkoholu, karalność posiadania marihuany narusza prawo własności, o kampanii społecznej reklamy – zostawmy raczej to co jest…
            Jeszcze o tej konwencji, która  - jak pisał ongiś W. Gombrowicz w „Ferdydurke”, a co jest nieśmiertelne : „Koniec i bomba, a kto czytał, ten  trąba”. Nie powiem złośliwie, że artyście stand-up’owemu trzeba – współczuć, bo może to byłoby, mówiąc językiem stand-up’owym – przegięcie… (Przynajmniej takie założenie – perwersji - przez autora tekstu powinno być czytelne). Nowa forma twórczości kabaretowej, która powinna być –  niezłośliwie powiem – radosna, powinna rozśmieszać, bo po to płacimy za bilety.
Co kraj to gust, co naród - to tematyka. O gustach się nie dyskutuje. Na stand-up zawsze można nie przyjść, jak na metal na przykład, czy na bluesa. Ale  zawsze warto wczytać się w teksty naszego stand-up’u (jak wczuć się w poetykę-tak! np. muzyki metalowej), po to by coś wynieść z tej nauki. A uczyć się można/trzeba na wszystkim.
Kopanie Leżącego – pod takim tytułem wystąpił w międzyrzeckim Klubie Muzycznym „Kwinto” duet komików: Michał Kutek -Tomasz Kwiatkowski.


Iwona Wróblak
luty 2016



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz