Jerzy Garniewicz śpiewa wiersze Aleksandra
Wertyńskiego
Sala
kameralna Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury. Kameralny nastrój. Stoliki, świece.
Samowar, cylinder, frak i biały szalik. Spotkanie z klasycznymi rosyjskimi romansami w wykonaniu
Jerzego Garniewicza. Jak mówi mi po koncercie pan Garniewicz, piękna kultura,
piękni ludzie, piękna muzyka to powód zainteresowania się Wertyńskim i
romansami rosyjskimi. Dla niego, który dorastał w epoce radzieckiej propagandy,
białogwardyjska kultura była pełna tajemnic. Ma też w sobie odziedziczoną po
rodzicach –repatriantach ze wschodu, obok głębokiego patriotyzmu - otwartość na
inne kultury, koegzystujące przed wojną
ze sobą w tym rejonie. Ciekawe siebie, nawzajem inspirujące. Stąd pieśniarz Wertyński.
Na starych zdjęciach widać przystojnego Rosjanina we fraku, echo dawnej
przedrewolucyjnej Rosji.
Komplet miejsc jest zajętych. Widzowie to w większości słuchacze
Uniwersytetu III Wieku, znają rosyjski – w tym języku pan Garniewicz śpiewa nam
romanse – kultura rosyjska też jest im bliska. Tak jak wspomnienia ich świata,
Wileńszczyzny, którego już nie ma. Jest i zostanie literatura, muzyka, poezja
na styku kultur polskiej i rosyjskiej. Mówię mu po koncercie – zaszczepił mi
Pan, czy odświeżył – zainteresowanie tą kulturą, poezją, muzyką. Kim był ten Rosjanin w meloniku?
Aleksandr Nikołajewicz
Wiertinski, w Polsce znany jako Aleksander Wertyński (Александр
Huколаевич Вертинский), ur. 21.03.1889 r. w Kijowie w rodzinie wziętego adwokata
pochodzenia polskiego, zm. 21.05.1957 r. w Leningradzie. Rosyjski pieśniarz, kompozytor,
poeta i aktor. Pisał piosenki do wierszy Siergieja Jesienina, Aleksandra Błoka,
Anny Achmatowej a także do swoich własnych tekstów. Aleksander Wertyński był
autorem śpiewanych romansów, najsłynniejszym rosyjskim bardem okresu międzywojennego
ubiegłego stulecia, bożyszczem całej międzywojennej Europy. Wertyńskiego
słuchał m.in. sam marszałek Piłsudski. W okresie nauki w gimnazjum debiutował
jako poeta w prasie kijowskiej. Po wybuchu I wojny światowej zaciągnął się
ochotniczo do służby medycznej w pociągu sanitarnym. Został ranny i
zdemobilizowany. W 1915 r. powrócił do Kijowa i zaczął tam występować jako
pieśniarz w Teatrze Miniatur. Od 1916 r. występował na bardzo wielu scenach
rosyjskich. Wielki sukces przyniosły mu gościnne występy w Moskwie. Stworzył
wówczas typ oryginalnej postaci scenicznej – śpiewającego pierrota. Był także
statystą i aktorem w Teatrze Dramatycznym im. Smołowcowa. Dalszej karierze
przeszkodziła rewolucja 1917 r. Wraz z nią rozpoczęła się emigracyjna przygoda
Wertyńskiego. Po opuszczeniu Rosji początkowo
zatrzymał się w Konstantynopolu, następnie wyjechał do Rumunii, a stamtąd do
Niemiec i Francji. Jego wędrówka obejmuje większość stolic Europy, dużą część
Stanów Zjednoczonych, a kończy się w Szanghaju, gdzie wśród rosyjskiej kolonii
Wertyński spędził ostatnie 8 lat wygnania. Tam też występował na koncertach, w
kabaretach, teatrach. Od 1922 roku mieszkał i z powodzeniem koncertował w Polsce.
Pomimo wielokrotnych próśb aż do 1943 roku nie wyrażono zgody na powrót artysty
do Rosji. Po serii koncertów dla sowieckich żołnierzy na froncie twórczość Wertyńskiego
została wpisana na indeks. Wertyński pozostał wierny swojemu dekadenckiemu
stylowi, co drażniło sowieckie władze. Tomiki wierszy i piosenek ukazywały się
za granicą, jednak w ZSRR mimo ogromnej popularności próby wydawnicze kończyły
się fiaskiem. Pierwsze wydanie jego tekstów ukazało się w Rosji dopiero w 1991
roku. Pozostawił wspomnieniowe książki: Podróże z pieśnią wydane w 1961
r.; Dorogoj dlinnuju opublikowane w 1990 r. W Polsce ukazały się także
przekłady jego poezji, m.in. w 1937 r. wydano „Pieśni i wiersze”. Jego
utwory na język polski tłumaczyli m.in. Julian Tuwim Konasz Jonasz Kofta.
Obecnie jego pieśni śpiewa Mieczysław Święcicki i Olena Leonenko w Piwnicy pod
Baranami.
Salonowe romanse niepozbawione
nostalgicznej nuty i pytań o sens życia. Na przykład o sens żołnierskiej
śmierci i cierpienia. Migawki z wojennych lazaretów. I opowieści o przygodach
miłosnych, nieśmiertelny temat pieśniarzy, zawsze aktualny. Piękne pieśni w
wykonaniu pana Garniewicza, który przypomniał nam o istnieniu wielkiej kultury
sąsiadującej z nami od tylu wieków. W formie wspaniałego autorskiego recitalu.
Pan Garniewicz znany nam od teraz nie
tylko z Kapeli Wileńskiej.
Iwona Wróblak
styczeń 2012
styczeń 2012
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz