poniedziałek, 14 marca 2016

Jerzy Garniewicz śpiewa wiersze Aleksandra Wertyńskiego


         Sala kameralna Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury. Kameralny nastrój. Stoliki, świece. Samowar, cylinder, frak i biały szalik. Spotkanie z  klasycznymi rosyjskimi romansami w wykonaniu Jerzego Garniewicza. Jak mówi mi po koncercie pan Garniewicz, piękna kultura, piękni ludzie, piękna muzyka to powód zainteresowania się Wertyńskim i romansami rosyjskimi. Dla niego, który dorastał w epoce radzieckiej propagandy, białogwardyjska kultura była pełna tajemnic. Ma też w sobie odziedziczoną po rodzicach –repatriantach ze wschodu, obok głębokiego patriotyzmu - otwartość na inne  kultury, koegzystujące przed wojną ze sobą w tym rejonie. Ciekawe siebie, nawzajem inspirujące. Stąd pieśniarz Wertyński. Na starych zdjęciach widać przystojnego Rosjanina we fraku, echo dawnej przedrewolucyjnej Rosji.
Komplet miejsc jest zajętych. Widzowie to w większości słuchacze Uniwersytetu III Wieku, znają rosyjski – w tym języku pan Garniewicz śpiewa nam romanse – kultura rosyjska też jest im bliska. Tak jak wspomnienia ich świata, Wileńszczyzny, którego już nie ma. Jest i zostanie literatura, muzyka, poezja na styku kultur polskiej i rosyjskiej. Mówię mu po koncercie – zaszczepił mi Pan, czy odświeżył – zainteresowanie tą kulturą, poezją, muzyką. Kim  był ten Rosjanin w meloniku?
Aleksandr Nikołajewicz Wiertinski, w Polsce znany jako Aleksander Wertyński (Александр Huколаевич Вертинский), ur. 21.03.1889 r. w  Kijowie w rodzinie wziętego adwokata pochodzenia polskiego, zm. 21.05.1957 r. w Leningradzie. Rosyjski pieśniarz, kompozytor, poeta i aktor. Pisał piosenki do wierszy Siergieja Jesienina, Aleksandra Błoka, Anny Achmatowej a także do swoich własnych tekstów. Aleksander Wertyński był autorem śpiewanych romansów, najsłynniejszym rosyjskim bardem okresu międzywojennego ubiegłego stulecia, bożyszczem całej międzywojennej Europy. Wertyńskiego słuchał m.in. sam marszałek Piłsudski. W okresie nauki w gimnazjum debiutował jako poeta w prasie kijowskiej. Po wybuchu I wojny światowej zaciągnął się ochotniczo do służby medycznej w pociągu sanitarnym. Został ranny i zdemobilizowany. W 1915 r. powrócił do Kijowa i zaczął tam występować jako pieśniarz w Teatrze Miniatur. Od 1916 r. występował na bardzo wielu scenach rosyjskich. Wielki sukces przyniosły mu gościnne występy w Moskwie. Stworzył wówczas typ oryginalnej postaci scenicznej – śpiewającego pierrota. Był także statystą i aktorem w Teatrze Dramatycznym im. Smołowcowa. Dalszej karierze przeszkodziła rewolucja 1917 r. Wraz z nią rozpoczęła się emigracyjna przygoda Wertyńskiego. Po  opuszczeniu Rosji początkowo zatrzymał się w Konstantynopolu, następnie wyjechał do Rumunii, a stamtąd do Niemiec i Francji. Jego wędrówka obejmuje większość stolic Europy, dużą część Stanów Zjednoczonych, a kończy się w Szanghaju, gdzie wśród rosyjskiej kolonii Wertyński spędził ostatnie 8 lat wygnania. Tam też występował na koncertach, w kabaretach, teatrach. Od 1922 roku mieszkał i z powodzeniem koncertował w Polsce. Pomimo wielokrotnych próśb aż do 1943 roku nie wyrażono zgody na powrót artysty do Rosji. Po serii koncertów dla sowieckich żołnierzy na froncie twórczość Wertyńskiego została wpisana na indeks. Wertyński pozostał wierny swojemu dekadenckiemu stylowi, co drażniło sowieckie władze. Tomiki wierszy i piosenek ukazywały się za granicą, jednak w ZSRR mimo ogromnej popularności próby wydawnicze kończyły się fiaskiem. Pierwsze wydanie jego tekstów ukazało się w Rosji dopiero w 1991 roku. Pozostawił wspomnieniowe książki: Podróże z pieśnią wydane w 1961 r.; Dorogoj dlinnuju opublikowane w 1990 r. W Polsce ukazały się także przekłady jego poezji, m.in. w 1937 r. wydano „Pieśni i wiersze”. Jego utwory na język polski tłumaczyli m.in. Julian Tuwim Konasz Jonasz Kofta. Obecnie jego pieśni śpiewa Mieczysław Święcicki i Olena Leonenko w Piwnicy pod Baranami.
Salonowe romanse niepozbawione nostalgicznej nuty i pytań o sens życia. Na przykład o sens żołnierskiej śmierci i cierpienia. Migawki z  wojennych lazaretów. I opowieści o przygodach miłosnych, nieśmiertelny temat pieśniarzy, zawsze aktualny. Piękne pieśni w wykonaniu pana Garniewicza, który przypomniał nam o istnieniu wielkiej kultury sąsiadującej z nami od tylu wieków. W formie wspaniałego autorskiego recitalu. Pan  Garniewicz znany nam od teraz nie tylko z Kapeli Wileńskiej.


Iwona Wróblak
styczeń 2012
.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz