O atomizacji
społeczeństwa można inaczej…
108 lat
istnienia ogrodów działkowych. Jedna z obywatelskich inicjatyw, w której ludzie
o podobnych zainteresowaniach gromadzą się, by wymieniać doświadczenia, manifestować
solidarność, spotykać się. Integrować.
Bukiet
pięknych czerwonych róż dla pani Zofii Deńczyk, prezes Ogrodu Działkowego
„Piastowski” wręcza prezes innego międzyrzeckiego ogrodu - „Wodnik”. W uznaniu
pracy, o której działacze Zarządów ogrodów działkowych mają pojęcie. Trudnej
ciężkiej pracy dla innych. Idei pracy dla społeczności.
Będą takie
spotkania organizowane częściej w przyszłości. Spotkania członków Zarządów. W
celu bardzo potrzebnej wymiany doświadczeń. Istnienie ogrodów działkowych nie
jest przeżytkiem. Jest ważnym sposobem regenerowania sił, odskocznią od
codzienności. Wypoczynkiem.
Jadwiga
Kunicka w tym roku została nagrodzona za najpiękniejszą działkę. Jest na niej
różnorodność drzew i krzewów owocowych, nasadzonych, zadbanych, przyciętych
według zasad sztuki ogrodniczej, jest część warzywnicza – pani Jadwiga raczy
mnie wiedzą o ziołach używanych do przypraw – prezentuje je – tymianki używane
zamiast soli, majeranki, koperki onyżkowe, bazylie czerwone, melisy, anginki,
francuskie lawendy na mole i inne. Nasiona kupuje w sklepach w Europie i sadzi
na swojej działce. Z dumą opowiada o roślinkach ozdobnych, czyli kwiatach,
chociaż wszystkie rośliny uważa za piękne. Najchętniej widzi róże i fiolety,
lubi te kolory. Cieszy się nimi. Siedzimy w kąciku za przepierzeniem. Pergole
okalają działkę, szumi oczko wodne z rybkami. Jest nad nim mostek, pod nim
lilie wodne pięknie kwitnące o swojej porze, chrzan wkomponowany swoimi liśćmi
w obłożone kamieniami brzegi.
Pani Kunicka
ma działkę dopiero od kilku lat, ale od początku wiedziała, po co ją bierze i
jakie ma oczekiwania. Wypocząć. Poeksperymentować z różnymi roślinkami. Prezentuje mi bukszpan.
Nieco inny od tego, który kupuje się na targu. No i ma zawsze własną marchewkę
i pietruszkę. Dobra smaczna kuchnia to podstawa.
W przeciągu niewielkiego czasu wiele dowiaduję
się o ziołach. Pani Jadwiga chętnie dzieli się swoją wiedzą. Jak dobrze
przyprawić pieczeń i wyleczyć proste
dolegliwości. Stara ludowa wiedza, którą mają doświadczeni działkowcy. Jej
okruchy są publikowane w kalendarzach i pismach dla działkowców, nie ma jednak jak rozmowy przy
stoliku, wspólnie i z pożytkiem spędzony czas, żywy kontakt z ludźmi i przyrodą.
Tak jest teraz, w Dniu Działkowca, na przystrzyżonym trawniku przy Domu
Działkowca na „Piastowskim”, gdzie rozmawia się o wszystkim.
Zauważam,
że milin amerykański, krzew oplatający furtki czerwienią swoich kielichów
kwiatowych zdobi wiele wejść na działki. I trawa amerykańska, ozdobna roślina,
o której opowiada mi pani Jadwiga. Teraz inaczej na nie patrzę, trochę oczami
miłośnika roślin, bo tak trzeba nazywać działkowca. Dostaję w prezencie
jasnofioletowę różę, którą tak cieszy się pani Kunicka. Maleńkie słoneczniki
smakują jak duże, można je skubać, tylko są bardziej włochate, żółte. Lotus ma kwiaty
podobne do płomieni świec, szkoda że minęła już główna pora kwitnienia kwiatów;
tulipanów i żonkili…
Na działce
musi być zielono. Trawa, po której można chodzić boso. I drzewa – niekoniecznie
tylko owocowe. Wytrawni działkowcy z dumą pokazują swoje roślinne miłości. Pani
Jadwiga mówi o klonie dębolistnym – jak go nazywa i klonie palmowym, która ma ostróżki
i urósł od ostatniej zimy cztery pięterka. Jak kwitnie ma białe kwiatki. Nad
oczkiem jest wierzba kręta japońska. Do pielęgnacji drzew i żywopłotu używać
będzie odtąd nożyc elektrycznych, która dostała za pierwszą nagrodę. Pani
Jadwiga ma dużo zdjęć zrobionych swoim roślinkom. Najpiękniejszym kwiatom, też
ich gościom, owadom, nawet gąsieniczkom zadomowionym na kapustach – mają ładne
kropki na korpusach… i też chcą żyć. Ptasi współlokatorzy również nie są przeganiani. Dla ich śpiewu, którzy towarzyszy
pluskaniu wody.
Działka
pani Jadwigi nie jest zbytnio angielska. Gospodyni dobrze się na niej czuje, to
jest dla niej najważniejsze. To prawda, że te małe płachetki ziemi mówią o
charakterze ich właścicieli, upodobaniach i nawykach. Te są częściowo
kształtowane przez przepisy Regulaminu działkowego, który jednak pozostawia
duży margines dla własnej inwencji.
Z małych
rajów przechodzimy do placu przed Domem Działkowca. Jak mówią przedstawiciele
Ogrodu „Wiśniowego” działkowcy mają tutaj dobre warunki. I jest to największy
Ogród w okolicach Międzyrzecza. Posiada wolne działki, które chętni mogą objąć.
Jest miejsce do spotkań, zarówno wewnątrz domu, jak i przed nim, gdzie
pomieścić się może nawet kilkaset osób. Są warunki do pikniku i zabawy.
Odczytani są właściciele wzorowych działek na „Piastowskim”: Alina Kąkolewska,
Bogusław Babiński, Stanisława i Henryk Pająkowie, Elżbieta i Leszek Kubiakowie,
Alina i Andrzej Nowakowie, Władysława Czubak – Przybylska, Karol Samolak,
Bolesław Gradowski, Ewa i Mieczysław Łagodowie, Bogumiła Pietrzak, Hanna i Grzegorz Jackowscy, Dariusz Środa, Norbert
Tarnowski.
Rozpoczęta
Hymnem działkowym autorstwa Zdzisława Musiała zabawa trwała do późna. Przy
kiełbaskach i kaszance, ogórku z działki i grochówce, przy dobrej muzyce (didżej Michał z
„Piastowskiej”), grach i zabawach dla dzieci działkowiczów. Rodzinna impreza
społeczna integrująca, których nigdy nie za wiele w naszym – podobno –
zatomizowanym społeczeństwie.
Iwona Wróblak
wrzesień 2011
wrzesień 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz