poniedziałek, 7 marca 2016

JRM czyli Jigowo – Reelowi Maniacy


            Klub Wojskowy u nas w Międzyrzeczu to obietnica dobrej, niekoniecznie bardzo popowej muzyki, którą zapewnia osoba kierowniczki Klubu Wiesławy Murawskiej i współpracujących z nią Jacka Borowiaka i Jacka Filipiaka, dbających o dobór niebanalnego repertuaru koncertów. Zapraszamy do  Klubu, gdzie wstęp jest zawsze wolny. Jest też możliwość każdorazowego indywidualnego powiadomienia o następnym koncercie, wystarczy zostawić swój mail na planszy przy wejściu.
            Święta się zbliżają. Może posłuchamy irlandzkich kolęd? W programie dzisiejszym zespół JRM, grupa wykonująca na żywo repertuar inspirowany tradycyjnymi standardami celtyckimi (Irlandia, Szkocja, Walia, Kornwalia, Galicja, Asturia i Bretania). Jeszcze irlandzkiej muzyki nie mieliśmy tu w  Klubie. Słuchamy kilku irlandzkich kolęd. W Irlandii, do której misjonarze chrześcijańscy zawitali już w V wieku, w Wigilię tradycyjnie stawia się w  oknie światełko, by prowadziło do Betlejem. Szkocka melodyka, celtycka harmonia i dynamiczny akompaniament sekcji rytmicznej. Dzięki skrzypcom i  małemu fletowi flażolet irlandzki charakter ich muzyki jest bardzo widoczny a równy rytm skłania do tańców. Tak też spędzają Wigilię Irlandczycy – skocznie, radośnie i tanecznie. Repertuar grupy to ludowe melodie i pieśni celtyckie, teksty to wiersze narodowego poety szkockiego Roberta Burnsa. Pieśni pełne życia, skoczne jigi i reele, nostalgiczne ballady i lovesongi.
Jig i reel to główne formy muzyki celtyckiej, zaliczanej do folku, mające stały rytm. W USA w latach 20. o 30. grali ją irlandzcy imigranci. Prym tutaj wiodą skrzypce, flet, akordeon i koncertyna. Jig miało pochodzenie europejskie, zaś reel napłynęło ze Szkocji. Dzisiaj słuchamy różnych ich odcieni. Instrumentami wykorzystywanymi przez zespoły grające muzykę celtycką są m.in. akordeon, bodhrán, buzuki, dudy, harfa, harmonijka ustna, tin whistle (flażolet), skrzypce itp. Współczesna muzyka celtycka jest najczęściej wzorowana na muzyce folkowej Irlandii (często terminy celtic folk i Irish folk są  używane zamiennie) oraz Szkocji, czasami przeplatając się z szantami.
„Song bird.”. Krzysztof Brych multiinstrumentalista pokazuje nam swoje umiejętności najpierw na akordeonie, potem na flecie. Dobrze brzmi w  duecie ze skrzypcami Tomasza Urbana. Towarzyszy im Mariusz Sprutta na gitarze basowej. Jego fascynacje Szkocją są widoczne nawet w stroju. Poznajemy kilka słów w tym języku. Z panem Brychem występują w odświętnych szkockich kiltach. Być może ma naprawdę, wnioskując z brzmienia nazwiska, pochodzenie szkockie. Szkoci osiedlali się w przeszłości w Polsce. Dzisiaj na obszarze historycznej aktywności kultury kręgu celtyckiego odżywają dawne zwyczaje, pielęgnuje się języki i odrębność kulturową. Na gitarze klasycznej gra Michał Jankowski. Prywatnie jest akademickim nauczycielem angielskiego, kopalnią wiedzy o kulturze regionu celtyckiego, jak się przekonuję po koncercie. Dawniej muzykę grano także na harfach. Słuchaliśmy harfiarza na Koncercie Jesiennym. Opowiadali kiedyś eposy, można ich było spotkać na dworach ówczesnych właścicieli ziemskich. Tradycyjna muzyka zanikła w latach 40-50., by później ponownie stać się punktem zainteresowań w zachodnim świecie w latach 60.  
My słuchamy następnego utworu „Raggle TaggleGypsie”, opowieści o nieszczęśliwej dziewczynie, źle traktowanej przez ukochanego, która porwały Cyganki. „Cavan Potholes” – następny standard irlandzki. Uroczy „Jingle Bell”, który nucimy z wykonawcami. A na koniec „White Christmas” – najbardziej znana angielska kolęda. Ciekawa stara kultura, ciekawa muzyka, bardzo interesujący wieczór, który na pewno zapamiętamy. Mamy nadzieję, że powtórzymy jeszcze tutaj w Klubie naszą przygodę z muzyką irlandzką.


Iwona Wróblak
styczeń 2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz