Bordello a’Capello
w Międzyrzeczu powtórnie
Wśród sporej dawki różnorakich propozycji, przygotowanych
przez Międzyrzecki Ośrodek Kultury z okazji czerwcowych obchodów Dni Międzyrzecza,
wybrałam koncert Zespołu Bordello a’Capello. Muzycy występowali już w naszym
międzyrzeckim Klubie Muzycznym „Kwinto”, znanym z tego, że wykonawców dobiera bardzo
starannie, stawiając na ich talent i nietuzinkowość, promując w ten sposób nowe,
niezauważone jeszcze przez sceny nazwiska i formacje muzyczne.
Michał Klimaszewski śpiewa wartościowe teksty dużą wagę przykładając
do ich interpretacji. Ma talenty aktorskie przy tym, nie walczy z akustykami –
jak powiedzieliby fachowcy od nagłaśniania, muzycznie kompozycje też warte są posłuchania.
Bordello czyli wszystko w jednym. Głębia i codzienność,
refleksja i relaksacja, zabawa i namysł nad światem dnia dzisiejszego. Madrygał,
fraszka, skecz, poezja i song dla kibiców sportowych. To czym żyje człowiek
współczesny, w danej chwili i w czasie rozciągłym. Unurzany w dniu dzisiejszym,
we własnych emocjach i sprawach niezałatwionych z przyczyn różnych, którym nie
zawsze daje radę. A jednak – umie zdobyć się na chwilę poezji. Na dłuższe chwile, bo jak mawiał Stachura – poezją
jest wszystko. I jest to strofa męska, mocna, niebojąca się nazwać rzeczy tak,
jak widzi to jej autor. Dobry tekściarz, mówiąc nawiasem, to skarb każdego
zespołu (Marek Klimaszewski). Zespół ma także dobrych muzyków i inteligentnego,
sprawnego wykonawcę – Michała Klimaszewskiego, który rozumie, co śpiewa. Dlatego
z taką przyjemnością zapamiętaliśmy w Międzyrzeczu „Bordello a’Capello”, taki
chór (pozornie) nieuporządkowany śpiewający sam w sobie – jak się okazuje, śpiewający
w sposób zrozumiały dla słuchaczy, klarowny w przekazie.
O czym śpiewać? Pyta
w tekście wokalista. Pamiętamy radiowe z dawnych niesłusznych czasów – pytanie w
co się bawić… Kiedy cenzura wewnętrzna (zwłaszcza ta), zewnętrzna i
kosmiczna, kulturowa… Może o tym, że jest trochę słońca i trochę nieba – to Ważny
temat, który można rozwinąć w koncepcję filozoficzną. Piękne frazy na saksofon
(Klimaszewski), ilustrujące temat, ma tych instrumentów wokalista zestaw, od
tenorowego po sopranowy. Tęsknotą parweniuszy, którymi jesteśmy wszyscy w
jakiejś dziedzinie, z pokorą trzeba to przyjąć, jest Cel w górnych rejestrach. Dążąc
ku Niemu tańczymy obłędnie w rytmie
walca czy walczyka – więc niech żyje Bal,
jak śpiewała znana pieśniarka, w zaklętym tańcu chochołów ludzkich, maszyn-żywych
istot, w ich tragedio-dramacie egzystencjalnym.
Jest samotność ludzka osób, żyjących tak przez całe swoje
życie, z przyczyn, których nikt nie zna. Samotność osobnicza to choroba
współczesna. Bardzo boli, cierpieniem chowanym w głębi, przykrywanym zawodową
aktywnością. Nieobecność osób bliskich, przyjaciół – zwłaszcza tych ostatnich. Człowiek
od tysiącleci żyje w gromadzie, inaczej nie czuje się szczęśliwy. Walczyk w
rytmie zwolnionym, zacinający się jak katarynka z lalkami, jest potrzeba złożenia
odpowiedzialności za mechanizm wiecznego obrotu wokół osi do jakiegoś stwórcy…
Dlatego cieszyć się trzeba – i jest to radość na (pół)serio eksponowana – z (własnego) pijaństwa
na czyimś weselu, chwile relaksu, każde, są cenne jako takie… I zdrowe
psychicznie. Wobec szarości i osobności człowieka.
I szacunek (szacun), proszę Państwa (publiki), dla Człowieka, bo (nawet) pijak,
to też… pan pijak.
Piosenki do słuchania wielokrotnego, także w ich warstwie
muzycznej. Spójne w treści jako utwór artystyczny. Dodatkowo przyjemność słuchania
wykonawcy.
Kilka dni imprez z cyklu „Dni Międzyrzeca”. Laser Show, wieczorne
koncerty uznanych na wielkich scenach gwiazd muzyki; „Kult”,„Enej”.
Byli też i nasi, wykonawcy
lokalni. Bardzo lubiany, dzięki ogromowi pracy wychowawczej, muzycznej, jaki w kształcenie
artystyczne małych dzieci wkłada jedna z nauczycielek muzyki Ewa Witkowska, Dziecięcy
Chór „Piccolo”, o bezsprzecznie dużej kulturze muzycznej. Działa dopiero od
roku. Efekty konsekwentnej pracy widać na koncertach, na których dzieci te
występują. W repertuarze mają pieśni o Polsce, piosenkę o słynnym kompozytorze
klasycznym J.S.Bachu, w formie (czysto zaśpiewnej) opowieści dla dzieci o tym,
kim był Bach i jakie znaczenie ma dla muzyki. Refleksyjna, taka też w tonacji, piosenka o wieczorze w filharmonii,
propagująca – myślę – osłuchanie się z muzyką klasyczną już od najmłodszych
lat. Słyszałam też przy innej okazji słoneczne dziecięce piosenki. Krótki recital
Chóru Dziecięcego „Piccollo”,
międzyrzeckiego ulubieńca publiczności, zasłużenie nagrodzony był gromkimi
brawami.
Chwila dla naszych lokalnych aktywności – szachowych –
jest duża grupa młodych adeptów tego sportu, wręczone zostały nagrody na najlepszych. To także koncert wykonawców uczących się śpiewu
w Studiu Piosenki w MOK, którym kieruje Agnieszka Kliszczyk. Słyszymy, być
może, przyszłe gwiazdy scen, to na pewno wielka przygoda dzieci i młodzieży ze
sztuką wokalistyki, nauka emisji głosu. Uwagę zwrócił ciekawy wysoki głos Zosi
Derwich. Śpiewały także Wiktoria Babiak, Sebastian Sierbin, Ola Dajworska –
wielokrotnie i stale występująca na konkursach wokalnych, i jej siostra Julia Dajworska.
Międzyrzecki Chór Kameralny, którym dyryguje Paulina Staniec (nauczycielka
muzyki), raczył nas kilkoma pieśniami w swym wykonaniu. Próbka bogatego
repertuaru śpiewaków nieco starszych. Pieśni choralne są pasją grupy ludzi
pracujących zawodowo w różnych miejscach. Zespół działa kilka lat, ma osiągnięcia, dzięki energicznej i pełnej
pomysłów dyrygentce stale zaskakuje nas nowymi wykonaniami. Od trudnych
technicznie pieśni sakralnych, poprzez piosenki legionowe – ze współczesnymi
wstawkami o naszej lokalnej 17 WBZ. Zespół zaprasza chętnych do wspólnego
muzykowania na próby, mają miejsce 2 razy w tygodniu w MOK.
Iwona Wróblak
czerwiec 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz