O Giedroycu - wystawa i wykład J. Palickiego
Sala
starościńska w Muzeum. Czcigodne otoczenie dla wykładu o tak fundamentalnym
znaczeniu dla naszego humanistycznego wykształcenia, kulturalnej i literackiej
świadomości. Jerzy Giedroyc i - kojarzenie automatyczne – paryska „Kultura”.
Człowiek – instytucja, i Instytut Literacki, który stworzył, mekkę kilku
pokoleń polskiej inteligencji na emigracji.
Kilka myśli, co nie nowe... Wykładowi Sławomira Palickiego (Biuro Edukacji Publicznej
IPN Delegatura w Gorzowie Wlkp.) towarzyszy wystawa tematyczna. Myśl
polityczna, kultura w okresie PRL-u, od okresu tuż po wojnie po lata
siedemdziesiąte. Gomułka, Moczar, akta UB i SB, inwigilacje, wyroki sądowe,
osoby skazane za utrzymywanie kontaktów z „Kulturą”. Zeszyty „Kultury”, teksty
Giedroyca, fragmenty twórczości pisarzy poetów publikujących na łamach
wydawnictwa, ponieważ nie mogli gdzie indziej. Przekrój historii politycznej
dziejów środowiska literackiego PRL. Rąbek tajemnicy niebezpiecznej siły
kultury, zdolnej naruszyć zręby europejskich powojennych totalitaryzmów.
Pan Palicki stara się przekazać myśli i intencje Redaktora
słynnego wydawnictwa. Poglądy można zmieniać, twierdził Giedroyc, nawet –
trzeba umieć je zmieniać – zachowując najważniejsze
zasady. Nie tylko nie bać się iść pod prąd – lubić to czynić. Przełamywać
stereotypy. Być nie tyle – nie tylko - Polakiem, ale obywatelem
Rzeczypospolitej… Spadkobiercą dorobku kulturowego najlepszych osiągnięć naszej
myśli politycznej i kulturalnej, jej tradycji tolerancji, otwarcia wynikającego
z trwającej wieki wielokulturowości. Giedroyc to osobowość bogata,
skomplikowana. Celem wystawy jest – jak mówi pan Palicki – zachęta do
zapoznania się z dorobkiem paryskiej „Kultury”, z osobą Jerzego Giedroyca,
dokumentami, które po nim pozostały.
Pytam
uparcie, z naiwną ciekawością osoby, która ma potrzebę pytać dla siebie –
dlaczego trzeba pamiętać o Giedroycu, czyli dlaczego wieszczem był ten i ów… Pan
Palicki tłumaczy mi rzeczy zasadnicze. O kompleksach naszych – niższości wobec Zachodu
i wyższości wobec Wschodu. O potrzebie ułożenia – w końcu – cywilizowanych,
wolnych od mało ukrywanego paternalizmu, relacji ze wschodnimi sąsiadami;
Litwą, Ukrainą, Białorusią. Porozumienia. Uznania faktu ich niezależności.
Tworzenia trybuny dla poglądów, z którymi niekoniecznie się
zgadzamy. Nastawienia dla otwarcia, przyjaźni, nadania osobom zawsze ich
imienia i nazwiska, nie szuflady
przynależności narodowej, religijnej. Odwagi własnych poglądów – Trzeba traktować ludzi – mówi pan
Palicki – w pełnym bogactwie ich życia.
I odsyła do listów Giedroyca. Czy są w naszych bibliotekach?
Wiele osób wychowało się na
paryskiej „Kulturze”. „Zeszyty” wydawane były w językach narodowych. Były,
zostały, historią ówczesnej epoki, kolportowane, przemycane przez granice. Za
to „przestępstwo” wiele osób spędziło po kilka lat w więzieniu.
„Kultura” wspierała nowe wydawnictwa po 1977 r., związane z
KOR, PPN, ROPCIO, NSZZ „Solidarność”. Charakteryzowała się zróżnicowaną paletą
poglądów.
Jerzy Giedroyc, ur. 27 lipca
1906 w Mińsku, jako syn farmaceuty Ignacego Giedroycia i Franciszki
Starzyckiej. Publicysta, polityk, epistolograf.
Pochodził z książęcego rodu pieczętującego się herbem
Hippocentaurus. Pradziadek Jerzego, Lucjan Giedroyć, był oficerem w wojsku rosyjskim. Gdy popełnił
samobójstwo, majątek rodzinny rozpadł się, a rodzina Giedroyciów zubożała i
zmuszona była do zamieszkania w mieście. Absolwent Gimnazjum im.
Jana Zamoyskiego w Warszawie. W czasie wojny polsko –
bolszewickiej Giedroyc zaciągnął się do wojska i pracował w łączności. Studiował
prawo i historię na Uniwersytecie Warszawskim. W czasie studiów został przyjęty do korporacji akademickiej Patria. Wkrótce został jej prezesem. Piłsudczyk, wbrew powszechnym
wtedy wśród studentów poglądom Narodowej Demokracji. W 1930 r. objął redakcję tygodnika „Dzień Akademicki”. Wkrótce przekształcił pismo w dwutygodnik „Bunt Młodych”. W
1937
r. pismo zmieniło nazwę na „Polityka” i
stało się tygodnikiem. W międzywojniu był pracownikiem administracji państwowej,
w Ministerstwie Rolnictwa oraz Przemysłu i Handlu i placówek dyplomatycznych –
w Rumunii i Chile. Od 1931 do 1937 żonaty z Rosjanką Tatianą
Szwecow (1913-2005). Po wybuchu wojny Jerzy Giedroyc wraz ze swym ministerstwem opuścił
Warszawę w nocy z 4. na 5. września 1939 roku. Agresja sowiecka 17. września,
otwierająca nagle na tyłach wojsk polskich drugi front, odbierała nadzieję na
zachowanie chociaż skrawka wolnego terytorium Polski. Władze cywilne i wojskowe
RP przekroczyły granicę państwa i zostały internowane w Rumunii. Giedroyc
przedostał się do Europy Zachodniej, do Samodzielnej Brygady Strzelców
Karpackich 2. Korpusu Polskiego. Walczył w Tobruku. O
Jałcie dowiedział się we Włoszech. Zaproponował gen. Andersowi założenie
Instytutu Literackiego, w celu edukacji historycznej, literackiej, politycznej
polskich żołnierzy. Instytut był niezależny,
finansowany ze składek żołnierzy.
Jerzy Giedroyc był założycielem
Instytutu Literackiego
w Rzymie (1946) i wydawcą oraz redaktorem naczelnym czasopisma Kultura (od 1947). Sejm zdecydował o ustanowieniu roku 2006 Rokiem Jerzego Giedroycia. Doktor honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego (1991), Wrocławskiego (18. maja 1998), Warszawskiego (14. listopada
1998), Uniwersytetu w Białymstoku, Szczecińskiego (2000) i UMCS (27. września
2000). Laureat Nagrody
Kisiela (1992).
Krytycznie patrząc na stosunki panujące w Polsce po 1989 roku odmówił przyjęcia
Orderu Orła Białego (1994).
Dzieła największych polskich pisarzy
tworzących na obczyźnie – Czesława Miłosza, Witolda Gombrowicza, Gustawa
Herlinga – Gruzińskiego i innych –
powstawały w związku z „Kulturą” i w pewnym sensie dzięki „Kulturze”. Literatury
nie tworzy się do szuflady; potrzebuje ona nie tylko mądrego, przyjaznego
wydawcy, ale i tego odbiorcy, do którego jest adresowana. Instytut Literacki w
Paryżu był prześwitem w żelaznej kurtynie, poprzez który dzieła polskich
autorów mimo przeszkód docierały do kulturalnego krwiobiegu kraju. Pisarze i
publicyści żyjący w PRL, gdy chcieli w swej twórczości literackiej lub w
politycznej materii wypowiedzieć się bez cenzury, czynili to na łamach „Kultury”,
a nie londyńskiego „Orla Białego” lub „Wiadomości”. Jak twierdzi prof. Karol
Modzelewski, dzięki tej więzi z krajem „Kultura” Jerzego Giedroycia stała się
integralną i niezmiernie ważną częścią umysłowego życia narodu, dopełniając
polską myśl i polską twórczość na obszarach zakazanych, dokąd broniły wstępu
bezpieka, cenzura i małoduszność. Dlatego
właśnie w kręgu „Kultury”, a nie gdzie indziej, zrodziła się w dialogu Jerzego
Giedroycia z Juliuszem Mieroszewskim myśl polityczna, początkowo uważana za
odstępstwo od patriotycznego kanonu lub za czcze fantazjowanie, ale dziś uznana
przez polityków z różnych obozów za drogowskaz dla Rzeczypospolitej. Ani jednak
wspomniana więź z krajem pozostającym pod radziecką dominacją, ani
dalekowzroczne myślenie o przyszłych
stosunkach wolnej Polski z jej wolnymi sąsiadami nie byłyby możliwe bez
zerwania z emigracyjną ortodoksją, reprezentowaną przez rząd w Londynie i związane z nim środowiska. Pierwszy
zeszyt „Kultury” ukazał się w Rzymie w czerwcu 1947 r. w nakładzie około
tysiąca egzemplarzy. Pomysł wydawania pisma wynikł z rozmów Giedroycia z
Herlingiem-Grydzińskiem i Zofią Hertz. „Pierwotnie - pisze Redaktor- „Kultura”(…)
była pomyślana odpowiednio do tego jako kwartalnik raczej czysto literacki.”
Tymczasem wobec załamania się czytelnictwa wśród zubożałych emigrantów i braku pomocy materialnej Instytut Literacki
miał przetrwać najtrudniejsze lata tylko dzięki miesięcznikowi, który gromadził
czytelników, autorów, podtrzymywał więź między Polakami na całym świecie... O
przeniesieniu instytutu z Rzymu zdecydowały nie tylko przyczyny ekonomiczne.
Niemal wszyscy oficerowie i żołnierze Drugiego korpusu wyjeżdżali z Włoch. Nie
mogło więc powstać znaczące środowisko kulturalno-polityczne emigrantów. We
Francji istniała liczna emigracja, a także instytucje kulturalne, wokół których
zaczęli napływać do Francji Polacy z kraju, stypendyści, ludzie sztuki,
naukowcy, młodzież. Paryż był więc pod każdym względem bliżej Polski.
Kim jest Jerzy Giedroyc? Jak
sportretować redaktora, twórcę „Kultury”, polityka, wydawcę i mecenasa, który z
uporem uchyla się określeniu. Ryzykował, próbował, mylił się i zwyciężał. „Polityka
nie jest sakramentem – mówił - kto chce ją uprawiać, musi przylegać do zmiennej
rzeczywistości. Trzeba umieć zachowywać zasady i zmieniać poglądy”. Obojętny na
laury, głuchy na pochwały, obsesyjnie niezależny nawet wobec opinii przyjaciół;
sam czyn dla Polski był dlań wystarczającą nagrodą.
Mówi pan Palicki, że Giedroyc był
dziewiętnastowieczny. Taki obywatel Rzeczpospolitej, jak to rozumiem, który
wychował się kontemplując dzieła ze szczytów wielkiej polskiej literatury z
kręgu filozofii romantycznej. Zwornik czasu między dawną Polską, jej wielką
myślą i marzeniami, a czasami zupełnie
współczesnymi.
kwiecień 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz