środa, 15 czerwca 2016

Roderyk – muzyczna celebracja


            Urokliwy dziedziniec we wnętrzu zabytkowych murów międzyrzeckiego Zamku. Na scenie Zespół „Roderyk” - Alcedo truvera, jak brzmi identyfikujący podtytuł, muzyczna celebracja starodawności. To ukłon, bardzo dworski, w stronę głębokiego średniowiecza pojętego jako kulturowe wtajemniczenie w dawność. Stylowa rytmika została nie zmieniona, jest pielęgnowana, eksponowana jako credo zespołu. Realizuje fragmenty muzycznej szaty historii o kulturze mitów i opowieści.
            Progresywnie rockowy „Roderyk”, aktualizacja. Rock gotyzujący. Formy muzyczne dawne jako inspiracja. Stygmat „Roderyka” to skrzypce (Agniewszka Bączkowska). Także wiolonczela (Katarzyna Krajewska). One nadają ton kompozycjom, który znamy tak bardzo dobrze z wykonań naszego Zespołu „Muzyki Dawnej „Antiquo More”. A  także flety, na których (na dwóch jednocześnie) gra Mariusz Rodziewicz.
Na początek północne skandynawskie sagi w muzycznej odsłonie. Gibka łódź Wikingów (podobny do niej zabytek znajduje się w Muzeum), przypływa nam, z szelestem wody na burtach, przybija abordem muzycznie w odwiedziny. Obca egzotyczna kultura, nomadów, zdobywców, także prężnych kupców – ludów, które zmieniły na dobre, tysiąc lat temu, historię Europy, podobno ustanawiając na tronach tutejszych stolic swoje dynastie… Dzisiaj oglądamy zabytki w postaci grobowców i ich wyposażenia, także resztek umocnień grodowych. W spadku kulturowym mamy stare pogańskie opowieści, tradycje, tak żywe jeszcze w średniowieczu. Dzisiaj pielęgnowane i odtwarzane.
            Krąg kulturowy espaniola, południe Europy i obie Ameryki ulegały temu wzorcowi, jest tropem, który na stale zapisał się w kulturze jako styl i  sposób odczuwania muzyki, styl tańca, i strofy romansowej poezji. Rozpoznawalny bezbłędnie po pierwszych taktach, elementach stroju i choreografii. Wiedźmińskie mityczne czasy, znane z filmowej inscenizacji książki pod tym tytułem. Postać Jaskra, barda, poety towarzyszącego Wiedźminowi, przywołana poprzez pieśń kojarzoną z dawnością etosu wojownika walczącego z chaosem natury, smoczymi stworami zamieszkującymi bagna i  chtoniczne obszary naszej jaźni… Brutalna i samotna walka o przeżycie, i polityka nieodłączna również tamtym, czyli wszelkim, czasom. Czasom herosów. Wszystko jest zatem mitem, lub nim będzie, co się zdarzyło lub zdarzy, bo z tego typu czasem mitycznym mamy do czynienia w Historii jako opowieści o człowieku. A muzyka grana przez „Roderyka” (postać historyczna) jest jego konstruktem.
            Był czas wielorybników, którzy na morzach i oceanach walczyli z tymi ogromnymi morskimi zwierzętami, czas ciężkiej pracy marynarza, której jeszcze wtedy tak nie wspomagała technika. Wielorybnicze szanty, powiew oceanicznej bryzy, okres tworzenia się wielkich fortun i… trzebienia tego gatunku. Zostały po nim morskie pieśni twardych ludzi z ubiegłego stulecia, pionierów zdobywania akwenów morskich.
            Bazczasowa jest zawsze natura. Świat ptasiego gatunku zimorodka. Urokliwy utwór jak barwne ptasie pióra, piękno samoistne i niczemu nie służące. Dawne dzieje Bolesławowego naszego kraju królewskiego – te mury są naocznymi świadkami. Jedna z pieśni bojowych – jak ją sobie wyobrażamy. Krzywousty był nieulękłym wojem, zaprawionym w bitwach, w których brał udział osobiście – taka była średniowieczna konwencja. Słuchajmy, jak mogła brzmieć w ustach wojów Bolesławowych, śpiewających o swej piastowskiej chwale, o łupach i spodziewanym zwycięstwie, w  ofensywie królewskiej na północ. To czasy świetności naszego kraju, wtedy europejskiego prawie mocarstwa, z którym liczył się cesarz niemiecki.
            Anglosaskie motywy na podstawie znanego serialu o lasach Sherwood i szlachcicu Robin Hoodzie. Klimat średniowiecznej Anglii i walk o  sukcesje dynastyczne. Podwójne skojarzenie, bo mamy ten nasz Sherwood, muzyczny… regionalna międzyrzecka historia pokoleniowa o muzycznych fascynacjach grupy ludzi grających dla swoich przyjaciół. Wzorowali (półserio) się na tym etosie samotniczej walki z siłami komunistycznego wtedy bezwładu kulturalnego (także). Sherwoodowy romantyzm jest wspólny, tylko nasz - bliższy, i regionalny. Emeralda jest utworem o miłości – to język uniwersalny, przez to także wpisuje się w ars poetykę „Roderyka”. Wsłuchuję się w tę muzyczną miłość, co jest silnie umocowana we frazach i tonacjach. W czasie dawnym, co nie kończy się, i dzisiaj też jesteśmy w sposób podobny „dawni” (i bardzo dobrze), i będziemy takimi nadal (mam nadzieję). Konstrukcja muzyczna piękna w prostocie, jak ludzie, którzy kochają innych.
            Jest amerykański Dziki Zachód i aktor filmowy - Clint Eastwood, symbol kowbojskiej legendy o pionierach, uosobionej w postaci porażającego flegmatycznym spokojem męskiego faceta w tych wtedy bardzo niespokojnych czasach, który wie, co sądzić o życiu. Na którym można polegać – bo to  jest wielki (też wzrostem…) i silny mężczyzna... Amerykański heros prerii i miasteczek na Zachodzie Stanów Zjednoczonych.
            Koncert Zespołu „Roderyk” - skład: Agnieszka Bączkowska - skrzypce, śpiew, Tomasz Tomasik - gitary, mandolina, śpiew, Mariusz Rodziewicz - flety, gitara, śpiew, Dawid Leszczyk - bębny, instrumenty perkusyjne, Adrian Nejman - bass, śpiew, Katarzyna Krajewska - wiolonczela - był ostatnim akcentem dwudniowych imprez na  naszym międzyrzeckim Zamku. 
Od południa trwały występy i prezentacje. Zespół Taneczny „Trans”, Chór Dziecięcy „Piccolo”, Klub Tańca Towarzyskiego „Fan Dance”, wokaliści ze Studia Piosenki z Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury, Międzyrzecki Chór Kameralny, dziewczyny z zespołu Harcerskiego z 12 Drużyny Starszoharcerskiej „Ogień”, Studio Tańca „Gold”. Na dziedzińcu rozłożyły się stoiska rękodzielnicze, m.in. Haliny Iwanowskiej, Zofii Janiszewskiej  i Edyty Dubojskiej. Rzeźba w drewnie Jarosława Ćwiertni ze Starego Dworku. Na łące piękne wierzchowe konie ze  stajni Kuźnik Joanny Stawasz, o imionach: Browar, Pandora, Cypra, Ikona, jak mówią o nich jeźdźcy – każde ze zwierząt ma inny charakter. Służą też do  hipoterapii.
Dużo atrakcji.
            U stóp Zamku, na łączce nad Obrą, w wiosce rycerskiej naszego Bractwa Rycerzy Ziemi Międzyrzeckiej pokazy średniowiecznego rzemiosła. W  wiklinowym koszu, obok kołowrotka, świeżo strzyżona wełna z owiec (gatunki tych zwierząt w średniowieczu: merynosy, wrzosówki, świniarki, czarnogłówki, owce irlandzkie, gotlandzkie), jeszcze przed barwieniem. Zanim średniowieczne prządki mogły ją nanizać na wrzeciona, trzeba było zwierzę ostrzyc, strzyżę obrać i posegregować, odrzucić włosy ościste, a miękkie wyprać i oczyścić – najpewniej w rzece, może naszej Obrze… Potem trzeba surowiec wyczesać, i powstanie tzw. czesanka. Prządka nam prezentuje, jak trzeba naciskać pedał kołowrotka, by sprawnie praca szła – wyciągać z  kłęba nitkę, nie jest to takie proste… Trzeba ją zdjąć potem ze szpuli, przewinąć na motowidło (mamy takie w Muzeum), zblokować (czyli zmoczyć, by  się nie skręcało) i po wysuszeniu zasnuć na snowadle. Po tym dopiero zakłada się przędzę na krosno. Tka ubrania – np. kaptur dla rycerza. Praca ciężka, od nawijania wełny mogą krwawić opuszki palców, w średniowieczu zajmowali się nią wszyscy, także dzieci. Obok przy namiocie jest wybijana dla zwiedzających okolicznościowa moneta naszego Bractwa, na wzór średniowiecznej, z napisem stosownym do organizowanych przez Bractwo Turniejów Rycerskich o Szarfę Pani z Jeziora. Z dostępnych w dniu dzisiejszym rozrywek - można też pozwolić się zakuć w dyby…
            Rycerskie rzemiosła. Pracuje mała kuźnia. Kowadło, obok cebrzyk z wodą do schładzania pracującego metalu, i mistrz kowalski. Średniowieczne kuźnie były poruszane miechem, ta jest późniejsza, na pedał. Jako paliwa używano najprawdopodobniej węgla drzewnego. Zbroje wymagały metalu wysokiej jakości, im cieńsze, tym były bardziej odporne na ciosy. Nieco dalej łucznicze nauki strzelania na angielskim łuku – wzór wzięty jest z broni XIII  w. Czesław Mejza, nasz puszkarz, ze średniowiecznej hakownicy oddał kilka pokazowych (bardzo głośnych) wystrzałów. Koścień to broń ciężka, składa się z trzech żelaznych kul na łańcuchu, siała postrach w rękach sprawnego woja. Mamy kolekcję akcesoriów rycerskich i mieczy: półtoraręcznego i innych, jest berdysz (broń drzewcowa dla oddziałów pieszych), charakterystyczny hełm kapalin. Przez kilka godzin zobaczyliśmy wiele pokazów walki rycerskiej. To już jest zarejestrowany sport. Walki średniowieczne, bohurty, obecnie odbywają się w różnych miastach Europy. Jest ustanowiona międzynarodowa Liga tych potyczek.


Iwona Wróblak
czerwiec 2016


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz