Roderyk –
muzyczna celebracja
Urokliwy dziedziniec we wnętrzu zabytkowych murów międzyrzeckiego
Zamku. Na scenie Zespół „Roderyk” - Alcedo truvera, jak brzmi identyfikujący podtytuł,
muzyczna celebracja starodawności. To ukłon, bardzo dworski, w stronę
głębokiego średniowiecza pojętego jako kulturowe wtajemniczenie w dawność. Stylowa rytmika została nie
zmieniona, jest pielęgnowana, eksponowana jako credo zespołu. Realizuje fragmenty
muzycznej szaty historii o kulturze mitów i opowieści.
Progresywnie rockowy „Roderyk”, aktualizacja. Rock gotyzujący.
Formy muzyczne dawne jako inspiracja. Stygmat „Roderyka” to skrzypce (Agniewszka Bączkowska). Także wiolonczela (Katarzyna Krajewska).
One nadają ton kompozycjom, który znamy tak bardzo dobrze z wykonań naszego
Zespołu „Muzyki Dawnej „Antiquo More”. A także flety, na których (na dwóch
jednocześnie) gra Mariusz Rodziewicz.
Na początek północne skandynawskie
sagi w muzycznej odsłonie. Gibka łódź Wikingów (podobny do niej zabytek
znajduje się w Muzeum), przypływa nam, z szelestem wody na burtach, przybija
abordem muzycznie w odwiedziny. Obca egzotyczna kultura, nomadów, zdobywców,
także prężnych kupców – ludów, które zmieniły na dobre, tysiąc lat temu,
historię Europy, podobno ustanawiając na tronach tutejszych stolic swoje
dynastie… Dzisiaj oglądamy zabytki w postaci grobowców i ich wyposażenia, także
resztek umocnień grodowych. W spadku kulturowym mamy stare pogańskie opowieści,
tradycje, tak żywe jeszcze w średniowieczu. Dzisiaj pielęgnowane i odtwarzane.
Krąg kulturowy espaniola,
południe Europy i obie Ameryki ulegały temu wzorcowi, jest tropem, który na
stale zapisał się w kulturze jako styl i sposób odczuwania muzyki, styl tańca, i strofy
romansowej poezji. Rozpoznawalny bezbłędnie po pierwszych taktach, elementach
stroju i choreografii. Wiedźmińskie mityczne czasy, znane z filmowej
inscenizacji książki pod tym tytułem. Postać Jaskra, barda, poety
towarzyszącego Wiedźminowi, przywołana poprzez pieśń kojarzoną z dawnością etosu wojownika walczącego z
chaosem natury, smoczymi stworami zamieszkującymi bagna i chtoniczne obszary naszej jaźni… Brutalna i
samotna walka o przeżycie, i polityka nieodłączna również tamtym, czyli
wszelkim, czasom. Czasom herosów. Wszystko jest zatem mitem, lub nim będzie, co
się zdarzyło lub zdarzy, bo z tego typu czasem mitycznym mamy do czynienia w Historii
jako opowieści o człowieku. A muzyka grana przez „Roderyka” (postać
historyczna) jest jego konstruktem.
Był czas wielorybników, którzy na morzach i oceanach walczyli
z tymi ogromnymi morskimi zwierzętami, czas ciężkiej pracy marynarza, której
jeszcze wtedy tak nie wspomagała technika. Wielorybnicze szanty, powiew oceanicznej
bryzy, okres tworzenia się wielkich fortun i… trzebienia tego gatunku. Zostały po
nim morskie pieśni twardych ludzi z ubiegłego stulecia, pionierów zdobywania akwenów
morskich.
Bazczasowa jest zawsze natura. Świat ptasiego gatunku
zimorodka. Urokliwy utwór jak barwne ptasie pióra, piękno samoistne i niczemu
nie służące. Dawne dzieje Bolesławowego naszego kraju królewskiego – te mury są
naocznymi świadkami. Jedna z pieśni bojowych – jak ją sobie wyobrażamy.
Krzywousty był nieulękłym wojem, zaprawionym w bitwach, w których brał udział
osobiście – taka była średniowieczna konwencja. Słuchajmy, jak mogła brzmieć w
ustach wojów Bolesławowych, śpiewających o swej piastowskiej chwale, o łupach i
spodziewanym zwycięstwie, w ofensywie królewskiej
na północ. To czasy świetności naszego kraju, wtedy europejskiego prawie
mocarstwa, z którym liczył się cesarz niemiecki.
Anglosaskie motywy na podstawie znanego serialu o lasach Sherwood
i szlachcicu Robin Hoodzie. Klimat średniowiecznej Anglii i walk o sukcesje dynastyczne. Podwójne skojarzenie, bo
mamy ten nasz Sherwood, muzyczny… regionalna międzyrzecka historia pokoleniowa
o muzycznych fascynacjach grupy ludzi grających dla swoich przyjaciół. Wzorowali
(półserio) się na tym etosie samotniczej walki z siłami komunistycznego wtedy bezwładu
kulturalnego (także). Sherwoodowy romantyzm jest wspólny, tylko nasz - bliższy,
i regionalny. Emeralda jest utworem o
miłości – to język uniwersalny, przez to także wpisuje się w ars poetykę „Roderyka”.
Wsłuchuję się w tę muzyczną miłość, co jest silnie umocowana we frazach i
tonacjach. W czasie dawnym, co nie
kończy się, i dzisiaj też jesteśmy w sposób podobny „dawni” (i bardzo dobrze),
i będziemy takimi nadal (mam nadzieję). Konstrukcja muzyczna piękna w
prostocie, jak ludzie, którzy kochają innych.
Jest amerykański Dziki Zachód i aktor filmowy - Clint
Eastwood, symbol kowbojskiej legendy o pionierach, uosobionej w postaci porażającego
flegmatycznym spokojem męskiego faceta w tych wtedy bardzo niespokojnych
czasach, który wie, co sądzić o życiu. Na którym można polegać – bo to jest wielki (też wzrostem…) i silny mężczyzna...
Amerykański heros prerii i miasteczek na Zachodzie Stanów Zjednoczonych.
Koncert Zespołu „Roderyk” - skład: Agnieszka Bączkowska - skrzypce, śpiew, Tomasz Tomasik - gitary, mandolina, śpiew, Mariusz Rodziewicz - flety, gitara, śpiew, Dawid Leszczyk - bębny, instrumenty perkusyjne, Adrian Nejman - bass, śpiew, Katarzyna Krajewska - wiolonczela - był ostatnim akcentem dwudniowych imprez na naszym międzyrzeckim Zamku.
Od południa trwały występy i prezentacje. Zespół Taneczny „Trans”, Chór Dziecięcy „Piccolo”, Klub Tańca Towarzyskiego „Fan Dance”, wokaliści ze Studia Piosenki z Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury, Międzyrzecki Chór Kameralny, dziewczyny z zespołu Harcerskiego z 12 Drużyny Starszoharcerskiej „Ogień”, Studio Tańca „Gold”. Na dziedzińcu rozłożyły się stoiska rękodzielnicze, m.in. Haliny Iwanowskiej, Zofii Janiszewskiej i Edyty Dubojskiej. Rzeźba w drewnie Jarosława Ćwiertni ze Starego Dworku. Na łące piękne wierzchowe konie ze stajni Kuźnik Joanny Stawasz, o imionach: Browar, Pandora, Cypra, Ikona, jak mówią o nich jeźdźcy – każde ze zwierząt ma inny charakter. Służą też do hipoterapii.
Od południa trwały występy i prezentacje. Zespół Taneczny „Trans”, Chór Dziecięcy „Piccolo”, Klub Tańca Towarzyskiego „Fan Dance”, wokaliści ze Studia Piosenki z Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury, Międzyrzecki Chór Kameralny, dziewczyny z zespołu Harcerskiego z 12 Drużyny Starszoharcerskiej „Ogień”, Studio Tańca „Gold”. Na dziedzińcu rozłożyły się stoiska rękodzielnicze, m.in. Haliny Iwanowskiej, Zofii Janiszewskiej i Edyty Dubojskiej. Rzeźba w drewnie Jarosława Ćwiertni ze Starego Dworku. Na łące piękne wierzchowe konie ze stajni Kuźnik Joanny Stawasz, o imionach: Browar, Pandora, Cypra, Ikona, jak mówią o nich jeźdźcy – każde ze zwierząt ma inny charakter. Służą też do hipoterapii.
Dużo atrakcji.
U stóp Zamku, na łączce nad Obrą, w wiosce rycerskiej
naszego Bractwa Rycerzy Ziemi Międzyrzeckiej pokazy średniowiecznego rzemiosła.
W wiklinowym koszu, obok kołowrotka, świeżo
strzyżona wełna z owiec (gatunki tych zwierząt w średniowieczu: merynosy,
wrzosówki, świniarki, czarnogłówki, owce irlandzkie, gotlandzkie), jeszcze przed
barwieniem. Zanim średniowieczne prządki mogły ją nanizać na wrzeciona, trzeba było
zwierzę ostrzyc, strzyżę obrać i posegregować, odrzucić włosy ościste, a miękkie
wyprać i oczyścić – najpewniej w rzece, może naszej Obrze… Potem trzeba surowiec
wyczesać, i powstanie tzw. czesanka. Prządka nam prezentuje, jak trzeba
naciskać pedał kołowrotka, by sprawnie praca szła – wyciągać z kłęba nitkę, nie jest to takie proste… Trzeba
ją zdjąć potem ze szpuli, przewinąć na motowidło (mamy takie w Muzeum),
zblokować (czyli zmoczyć, by się nie
skręcało) i po wysuszeniu zasnuć na snowadle. Po tym dopiero zakłada się przędzę
na krosno. Tka ubrania – np. kaptur dla rycerza. Praca ciężka, od nawijania wełny
mogą krwawić opuszki palców, w średniowieczu zajmowali się nią wszyscy, także
dzieci. Obok przy namiocie jest wybijana dla zwiedzających okolicznościowa
moneta naszego Bractwa, na wzór średniowiecznej, z napisem stosownym do
organizowanych przez Bractwo Turniejów Rycerskich o Szarfę Pani z Jeziora. Z dostępnych
w dniu dzisiejszym rozrywek - można też pozwolić się zakuć w dyby…
Rycerskie rzemiosła. Pracuje mała kuźnia. Kowadło, obok cebrzyk
z wodą do schładzania pracującego metalu, i mistrz kowalski. Średniowieczne
kuźnie były poruszane miechem, ta jest późniejsza, na pedał. Jako paliwa używano
najprawdopodobniej węgla drzewnego. Zbroje wymagały metalu wysokiej jakości, im
cieńsze, tym były bardziej odporne na ciosy. Nieco dalej łucznicze nauki strzelania
na angielskim łuku – wzór wzięty jest z broni XIII w. Czesław Mejza, nasz puszkarz, ze
średniowiecznej hakownicy oddał kilka pokazowych (bardzo głośnych) wystrzałów. Koścień
to broń ciężka, składa się z trzech żelaznych kul na łańcuchu, siała postrach w
rękach sprawnego woja. Mamy kolekcję akcesoriów rycerskich i mieczy:
półtoraręcznego i innych, jest berdysz (broń drzewcowa dla oddziałów pieszych),
charakterystyczny hełm kapalin. Przez
kilka godzin zobaczyliśmy wiele pokazów walki rycerskiej. To już jest zarejestrowany
sport. Walki średniowieczne, bohurty, obecnie odbywają się w różnych miastach
Europy. Jest ustanowiona międzynarodowa Liga tych potyczek.
Iwona Wróblak
czerwiec 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz