sobota, 25 czerwca 2016

Jazz nad Obrą w Międzyrzeczu


            Pierwszy z zapowiadanych koncertów w sali portretów trumiennych w Muzeum. Będzie to Koncert jazzowy z cyklu „Jazz nad Obrą”. Adam Wendt i Przemysław Raminiak.
            Adam Wendt – saksofonista, kompozytor, aranżer. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Od  połowy lat 80. należy do czołówki polskich saksofonistów. Współpracował z wybitnymi jazzmanami oraz wykonawcami muzyki pop, także jako muzyk sesyjny, m.in. z Ewą Bem, Krystyną Prońko, Grzegorzem Ciechowskim, Grażyną Łobaszewską, Mieczysławem Szcześniakiem, Krzesimirem Dębskim, Bogdanem Hołownią. Nagrywał i koncertował ze sławami muzyki jazzowej, m. in: z Randy Brecker, Mike Stern, Eric Marienthal, Mino Cinelu, Michałem Urbaniakiem, Urszulą Dudziak. Jego indywidualne preferencje muzyczne rozwinęły się w akustycznym kwartecie jazzowym nawiązującym do rhythm and bluesa: „Adam Wendt & Friends” oraz – ukazujące liryczną stronę osobowości muzyka i kompozytora - „Trio Adama Wendta.” Oprócz działalności typowo koncertowej i artystycznej prowadzi zajęcia edukacyjne w ramach Małej Akademii Jazzu oraz Warsztatów Muzycznych.
            Przemysław Raminiak – pianista, kompozytor i aranżer. Współpracował z czołowymi muzykami jazzowymi w Polsce, m. in. Janem Ptaszynem Wróblewskim, Zbigniewem Lewandowskim, Adamem Wendtem, Maciejem Strzelczykiem. Razem ze swoim zespołem „RGG Trio” zdobył szereg nagród na festiwalach i konkursach jazzowych w kraju i za granicą. Zespół wydał płyty: „Scandynavia” oraz „Straight Story”. Raminiak jest często zapraszany jako muzyk sesyjny do współpracy w różnych formacjach, nie tylko jazzowych. Jest również autorem muzyki skomponowanej do spektakli teatralnych. Współpracuje z Adamem Bałdychem tworząc różnego rodzaju produkcje muzyczne.
            Sala w Muzeum wypełniona do ostatniego krzesła. Pragnienie usłyszenia dobrego jazzu zaowocowało wysprzedaniem przed czasem wszystkich biletów. Kameralny nastrój w podświetlonej sali starościńskiej, która słyszała już tak wiele, w swojej nowożytnej historii, wspaniałych koncertów.
            Lekki swing na początek. Wendt zaczyna koncert na saksofonie tenorowym. Zgodnie z tradycją jazzową będą liczne improwizacje. Na  „parapecie” czyli instrumentach klawiszowych włącza się Przemysław Raminiak. Grają wszystkim znane standardy jazzowe – krótkie kawałki, to na  początek. Oklaski z sali.
„Jesienne liście”, utwór Józefa Kosmy, jako pierwszy. Następny jest „Bosa-nova – blue bosa” grany często na Jam - session, spokojny, refleksyjny, kochany przez melomanów tego gatunku muzyki. Kolejne kompozycje, pan Wendt ma ich dla nas całą listę. Zaczyna saksofon, wokół motywu muzycznego rozwijający się ornament, w części środkowej klawisze – improwizacja, saksofon kończy i zamyka temat. Muzyka gra na naszych wewnętrznych przyciskach. Osadza nas w słuchaniu, w odpoczywaniu i w czuwaniu, czekaniu na następne dźwięki. Solówki nagradzane są brawami.
            Własna kompozycja Wendta, o skromnym tytule „Siedem minut”. Temat oparty na początkowych kilku pytających nutach: zdaje się mówić: czy to  chcę grać, ja komponujący? Z udziałem saksofonu sopranowego bardzo wykwintna kompozycja, przejrzysta, jeżeli to też jest jazzem, to jest to muzyka bardzo rozmaita. Wendt żartuje, że tu w solówkę Raminiaka wkradł się podstępem duch roku Chopinowskiego… Wszyscy sądzą, że to raczej komplement…
Kunszt saksofonisty. Nastrój wydobyty z saksofonu może być różnisty. Od żartobliwego po refleksyjny i smutny, melancholijny, swobodny bujający się  w obrębie starych portretów nagrobnych sali starościńskiej. Pozwalający nam spocząć w dźwiękach na tle tej ciszy wewnątrz, takiej gotowej do słuchania, która tka temat utworu, oklejając ozdobnikami. Uzupełniają instrumenty klawiszowe, jak drugi, czwarty i piąty głos.
            Ostatni utwór, o lapidarnym tytule „ Czas zimnego kurczaka”. Na konkretach osadzony, z całym artyzmem z tego wynikającym. Kunszt obydwu muzyków, aż wybrzmi, powtarzane są w improwizacjach frazy, czekamy na nie, pozwalamy się muzycznie zaskakiwać, na zewnątrz i w środku zarazem grania będąc, tej muzyki, której mamy przyjemność doświadczać, w sali naszego Muzeum. Mamy nadzieję, że koncert nie będzie ostatnim jazzowym tutaj. Słucham matematyki tych improwizacji, ścisłej przewidywalności, zależnej tylko od stopnia naszego się weń wsłuchania.
Doskonały duet: Wendt – Raminiak.
 „Jazz nad Obrą” – mówi dyr. A. Sobczak – tym koncertem zapoczątkowaliśmy nasze spotkania muzyczne. Te słowa chcieliśmy usłyszeć mając w pamięci comiesięczne koncerty w Muzeum, które miały tu miejsce kilka lat temu.
            Jeszcze bis. Obowiązkowy. Prosimy. Dwa utwory grają. Jazz rasowy, niemelodyczny, studyjny, jak ostre drapanie, muzyka po trosze awangardowa. Ostatnie brawa, żegnamy się, trochę z żalem, że tak krótko.


Iwona Wróblak
marzec 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz