Jazz nad Obrą w Międzyrzeczu
Pierwszy z
zapowiadanych koncertów w sali portretów trumiennych w Muzeum. Będzie to
Koncert jazzowy z cyklu „Jazz nad Obrą”. Adam
Wendt i Przemysław Raminiak.
Adam Wendt
– saksofonista, kompozytor, aranżer. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki
Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Od połowy lat 80. należy do czołówki polskich
saksofonistów. Współpracował z wybitnymi jazzmanami oraz wykonawcami muzyki
pop, także jako muzyk sesyjny, m.in. z Ewą Bem, Krystyną Prońko, Grzegorzem
Ciechowskim, Grażyną Łobaszewską, Mieczysławem Szcześniakiem, Krzesimirem
Dębskim, Bogdanem Hołownią. Nagrywał i koncertował ze sławami muzyki jazzowej,
m. in: z Randy Brecker, Mike Stern, Eric Marienthal, Mino Cinelu, Michałem
Urbaniakiem, Urszulą Dudziak. Jego indywidualne preferencje muzyczne rozwinęły
się w akustycznym kwartecie jazzowym nawiązującym do rhythm and bluesa: „Adam
Wendt & Friends” oraz – ukazujące liryczną stronę osobowości muzyka i
kompozytora - „Trio Adama Wendta.” Oprócz działalności typowo koncertowej i
artystycznej prowadzi zajęcia edukacyjne w ramach Małej Akademii Jazzu oraz
Warsztatów Muzycznych.
Przemysław
Raminiak – pianista, kompozytor i aranżer. Współpracował z czołowymi muzykami
jazzowymi w Polsce, m. in. Janem Ptaszynem Wróblewskim, Zbigniewem
Lewandowskim, Adamem Wendtem, Maciejem Strzelczykiem. Razem ze swoim zespołem
„RGG Trio” zdobył szereg nagród na festiwalach i konkursach jazzowych w kraju i
za granicą. Zespół wydał płyty: „Scandynavia” oraz „Straight Story”. Raminiak jest
często zapraszany jako muzyk sesyjny do współpracy w różnych formacjach, nie
tylko jazzowych. Jest również autorem muzyki skomponowanej do spektakli
teatralnych. Współpracuje z Adamem Bałdychem tworząc różnego rodzaju produkcje
muzyczne.
Sala w
Muzeum wypełniona do ostatniego krzesła. Pragnienie usłyszenia dobrego jazzu
zaowocowało wysprzedaniem przed czasem wszystkich biletów. Kameralny nastrój w
podświetlonej sali starościńskiej, która słyszała już tak wiele, w swojej
nowożytnej historii, wspaniałych koncertów.
Lekki swing
na początek. Wendt zaczyna koncert na saksofonie tenorowym. Zgodnie z tradycją
jazzową będą liczne improwizacje. Na „parapecie”
czyli instrumentach klawiszowych włącza się Przemysław Raminiak. Grają
wszystkim znane standardy jazzowe – krótkie kawałki, to na początek. Oklaski z sali.
„Jesienne liście”, utwór Józefa Kosmy, jako pierwszy. Następny
jest „Bosa-nova – blue bosa” grany często na Jam - session, spokojny,
refleksyjny, kochany przez melomanów tego gatunku muzyki. Kolejne kompozycje,
pan Wendt ma ich dla nas całą listę. Zaczyna saksofon, wokół motywu muzycznego
rozwijający się ornament, w części środkowej klawisze – improwizacja, saksofon
kończy i zamyka temat. Muzyka gra na naszych wewnętrznych przyciskach. Osadza
nas w słuchaniu, w odpoczywaniu i w czuwaniu, czekaniu na następne dźwięki. Solówki
nagradzane są brawami.
Własna
kompozycja Wendta, o skromnym tytule „Siedem minut”. Temat oparty na
początkowych kilku pytających nutach: zdaje się mówić: czy to chcę grać, ja
komponujący? Z udziałem saksofonu sopranowego bardzo wykwintna kompozycja,
przejrzysta, jeżeli to też jest jazzem, to jest to muzyka bardzo rozmaita.
Wendt żartuje, że tu w solówkę Raminiaka wkradł się podstępem duch roku
Chopinowskiego… Wszyscy sądzą, że to raczej komplement…
Kunszt saksofonisty. Nastrój wydobyty z saksofonu może być
różnisty. Od żartobliwego po refleksyjny i smutny, melancholijny, swobodny
bujający się w obrębie starych portretów
nagrobnych sali starościńskiej. Pozwalający nam spocząć w dźwiękach na tle tej
ciszy wewnątrz, takiej gotowej do słuchania, która tka temat utworu, oklejając
ozdobnikami. Uzupełniają instrumenty klawiszowe, jak drugi, czwarty i piąty
głos.
Ostatni
utwór, o lapidarnym tytule „ Czas zimnego kurczaka”. Na konkretach osadzony, z
całym artyzmem z tego wynikającym. Kunszt obydwu muzyków, aż wybrzmi,
powtarzane są w improwizacjach frazy, czekamy na nie, pozwalamy się muzycznie
zaskakiwać, na zewnątrz i w środku zarazem grania będąc, tej muzyki, której
mamy przyjemność doświadczać, w sali naszego Muzeum. Mamy nadzieję, że koncert
nie będzie ostatnim jazzowym tutaj. Słucham matematyki tych improwizacji,
ścisłej przewidywalności, zależnej tylko od stopnia naszego się weń wsłuchania.
Doskonały duet: Wendt – Raminiak.
„Jazz nad Obrą” –
mówi dyr. A. Sobczak – tym koncertem
zapoczątkowaliśmy nasze spotkania muzyczne. Te słowa chcieliśmy usłyszeć
mając w pamięci comiesięczne koncerty w Muzeum, które miały tu miejsce kilka
lat temu.
Jeszcze
bis. Obowiązkowy. Prosimy. Dwa utwory grają. Jazz rasowy, niemelodyczny,
studyjny, jak ostre drapanie, muzyka po trosze awangardowa. Ostatnie brawa,
żegnamy się, trochę z żalem, że tak krótko.
Iwona Wróblak
marzec 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz