piątek, 17 czerwca 2016

Oślubić…


            Królewny się nie poślubia… Ją trzeba oślubić. To kłopot, brzemię, ale też i mus, bo – tato (król) kazali… Nie oślubia się królewny chętnie, bo jest brzydka, z kurzajkami, przechodzona, a też, nie można ukryć, że wrzaskliwa, i tępawa, itd… Jak to bywa zwykle z elitą państwową.  No ale trzeba, ród wygaśnie, królewicz potrzebny bo krew błękitna się zmiesza (z pospólstwem) i będzie fioletowata. Może przez to nietwarzowa… Jak tu złapać narzeczonego???
            Wspaniały błyskotliwy scenariusz i bardzo dobra, chociaż niezawodowa czyli amatorska, realizacja przez aktorów. Projekt „Wznieś się ponad chmury” w wykonaniu grupy teatralnej z Bukowca zaowocował tym razem spektaklem pt. „Oślubić królewnę” reżyserowanym przez Kingę Kaszewską – Brawer do tekstu Władysława Sikory „Sztuka o mało co teatralna”. Jakościowo, powtarzam, prawie profesjonalne aktorstwo… - Szymon Michalak, Jakub Potyrcha, Maria Krawiec, Aleksander Ciślak, Klaudia Liśkiewicz, Oliwia Bućkowska, Paulina Bienias, Wioleta Góra, Zofia Wachowiak i  Bartłomiej Kozłowski.
            Królewicze chętni do ożenku, gdzie jesteście? Król nakazuje trąbić, wypatrywać książąt z rodowodem przez lunety z baszt zamkowych. Zbytnio się nie wybrzydza, jak śmiałek przybędzie. Z tym smokiem do zwyciężenia, w zamian za rękę i królestwo, też nie przesadzać – a nuż zostanie przez niedoszłego żonkosia pożarty, szkoda zwierzaka.
            Jak to bywa ze starymi pannami? Które nimi są nie bez powodu, jak mówi nam Chór greckowaty, w półsłówkach i memach. Stąd bierze się  staropanieństwo, obecne może jako stan umysłu. W jaki sposób owe panny wybierają partnerów i dlaczego bez sukcesu? Może receptą na zamążpójście jest upić kandydata i w tym stanie zaprowadzić do ołtarza. Po ślubie – jak wytrzeźwieje, to przestanie pić – sposób na alkoholizm… Co się podoba starym, i nie tylko starym, pannom, i półmężatkom? No raczej nie piękno (wewnętrzne), rozum. Brzydkość raczej, chamowatość i kicz. Panny dają się  złowić na lep pozoru, taniej romansowości rodem z arlekinów, w tym się zakochuje, w swojej desperacji, królewna. Niebezpieczna jest jednak uroda typu brzydala-służącego…
             O brzydkości jest też rzecz. Twarz trzeba pomalować i używać w razie potrzeby, na co dzień – raczej nie przesadzać z ekspozycją – domyślamy się z zamierzeń autora tekstu… Jest także w tej operze służąca, Marysia, tak rezolutna, że dostaje za męża prawdziwego królewicza, to osóbka konsekwentnie realizująca jeden gest ze swoją rozpuszczoną czupryną, który jest powszechnie uważany za uroczy/uwodzicielski. Cóż, jak miłość, to  miłość, czytaj – owinięcie wokół paluszka. Trzeba twardo walczyć. Bronią ciężką – zarzucając (długimi) włosami. Wszyscy się kochają w (zarzucającej)  Marysi.
            Rzecz dzieje się w (gotycko-romantycznej) scenerii zamkowo-parkowej, na pierwszym planie ławeczka, jest gdzie się skryć, by podsłuchiwać, tak  aby akcja sztuki mogła, popychana w ten sposób, się toczyć… Chowa się Sekretarz, czyli królewskie służby specjalne… Wykrywa państwową aferę przebierańczą z udziałem królewicza i giermka, którym we wzajemnej zamianie zbroi na znoszoną koszulę chodzi o pretekst do wymigania się, do  niepoślubienia królewny. Nie udaje się antypaństwowy spisek! Oszustwo się wydaje, świadkiem jest lud – czyli Marysia. Królewnę udaje się w końcu, domyślamy się, że przedtem takich prób było wiele, wydać za mąż tym razem absolutnie, urzędowo. I smok ocaleje - produkt turystyczny królestwa.
            Nie szata szpeci (czy zdobi) człowieka, brzydkim trzeba być! Zauważa przytomnie (podobno) głupi służący. Nikt nikogo nie powinien udawać, bo  – może po(o)ślubić królewnę, jako karę za przebieranie się. Przysłowie się spełni, i każda stwora znajdzie, niestety, swego amatora. Będzie z nich – królewny i giermka, jak decyduje monarcha-ojciec – dobra para. W końcu się oślubiona królewna uspokoi, będzie ciszej w zamku… 
            Stan zakochania – jak wygląda z zewnątrz. Jak ucieczka, bełkotanie. Obecność wzajemna poprzez podeptanie… Szczegóły nabierają wyimaginowanego znaczenia. Sekretarz kocha się nieszczęśliwie w Marysi, ona odrzuca jego awanse. Porzucony Sekretarz krzyczy (bardzo ładnie) wściekły– wszystkie kobiety są jednakowe, zwłaszcza taka (czyli jednakowa) jest Marysia!. Jednakowa ze sobą… Oblicza miłości są inne w przypadku Marysi i królewicza-przebierańca, komedia omyłek jest ośmieszona, bo Marysia jest Nią, ona się nie przebiera, jak królewicz. Nawet przodkowie służącej też byli Marysiami, to jądro narodu, symptomatyczne i prawdziwe, genealogia ich jest nieskłamana… Lud jest solą ziemi, ma sprzątać… ma posprzątać, wedle słów monarchy, na przykład walający się po nocy księżyc, nieporządek w świecie…
            Kim jest koń giermka/królewicza? Bardzo ważną postacią w sztuce, która ucieka przed niewprawnym jeźdźcem, pozostawiając go na łasce żądnej zamążpójścia królewny. Wierzchowiec rży a nie śpiewa jak słowik – niestety, to nie ten koń tragicznego Romea (tego od Julii). Para kochanków jest tu  daleka od wspólnego umierania, „Romeo” skwapliwie ożywa wobec groźby pocałunku Królewny, jej kandydat błękitnokrwisty nie z jej powodów wącha (zabójczy) gaz z zapalniczki. Po czym układa się ( do śmierci), starannie przed tym usunąwszy pyłki z podłogi, robi tak z żałości za Marysią, konsumowaną (małżeńsko?) przez królewskiego smoka.
            Konwencja klasycznej komedii, trawestacja na motywach dorobku kultury baśni, typowa dla autora scenariusza. Charakterystyczne postacie, BARDZO dobrze zagrane przez młodych aktorów. Wątki sztuki rozbudowane psychologicznie, o każdym można napisać opowieść. Jest to materiał dla  aktora, scenariusz wspaniale przyswojony przez młodzież. Dobry tekst to podstawa udanego przedsięwzięcia artystycznego.
            Pełna widownia na sali widowiskowo-kinowej Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury. Spektakl jest grany najpierw jako prapremiera, potem dla szkół i przedszkoli (w składzie: Szymon Michalak, Jakub Potyrcha, Aleksandra Kozłowska, Mikołaj Sztukiecki, Nina Strzelecka, Bartłomiej Kozłowski, Łukasz Siwek, Zofia Wachowiak, Oliwia Gomułka, Maria Krawiec). Mam nadzieję, że nie po raz ostatni, że sztuki naszej lokalnej wytwórczości amatorskiej będą stale na afiszach jako propozycje kulturalne. Dostępne dla szerszej widowni. Warunki lokalowe, w budynku naszego Domu Kultury, są ku temu wyśmienite.

Iwona Wróblak
czerwiec 2016













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz