Kabaret Hrabi
w Międzyrzeczu
Jak
powiedziała tego wieczoru kier. Klubu Garnizonowego Wiesława Murawska – dobry kabaret do bardzo poważna sprawa.
Przez dobre półtora godziny w pękającej w szwach sali mieliśmy niewątpliwą
przyjemność spotkać się na żywo, już po raz wtóry, ze słynnym kabaretem „Hrabi”
z Zielonej Góry.
Temat był odwieczny: Kobieta i mężczyzna. Inteligentny i
pogodny humor obyczajowy. Cenne obserwacje na temat współistnienia dwóch tak
różnych płci, które dzieli bardzo wiele, począwszy od wyglądu… Osoby o
odmiennych płciach zawierają czasami związki małżeńskie, z czego potem wynika
wiele zabawnych sytuacji. Obie strony operują odmiennym językiem, co z tego, że
to polski język, jeżeli słowom i frazom przypisują jakże różne znaczenia.
Parodia piosenki miłosnej.
Wspaniała gra aktorska naszych gości. Świetne dialogi pisane przez Władysława
Sikorskiego znanego z kabaretu „Potem”. Oczekiwania i marzenia zderzają się z realizmem
cech osobowych partnera czy partnerki. Wpatrzeni w siebie nie zauważamy osoby,
z którą spędzamy życie. Wszystkie te cenne życiowe rady otrzymujemy w lekkiej
zabawowej formie. Możemy się na chwilę zatrzymać, pokusić o refleksje i zadumę bardzo dobrze się przy tym bawiąc. Nie
było na sali osoby, która chociaż kilka razy serdecznie nie roześmiałaby się. A
śmiech to zdrowie, szczególnie śmiech z samych siebie.
Na bis przypomnieliśmy sobie skecz na temat literackich czy
paraliterackich tzw. wartości tutaj piosenki biesiadnej. Z poważną miną, z
zapalonymi świeczkami, aktorzy recytowali fragmenty, niekiedy obscenicznych,
piosenek, niczym poważne hymny.
„Hrabi”
naładował nas energią, dzięki której świat staje się, za sprawą naszego doń
dystansu, bardziej strawny i oswojony.
Iwona Wróblak
styczeń 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz