czwartek, 9 czerwca 2016

Dotknąć Książki


            Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym co miesiąc organizuje w budynku SOSW Warsztaty Artystyczne. Jak mówią organizatorzy, plastycy, zaproszeni na nie jako instruktorzy, to tylko pretekst do spotkania się osób z kręgu przyjaciół, wolontariuszy i oczywiście członków Towarzystwa. Ale nie  tylko, myślę, pretekst.
Wielowymiarowe kompozycje są tak ciekawe, że będzie zorganizowana wystawa tych prac na Uniwersytecie Zielonogórskim. U nas w Międzyrzeczu również, na wiosnę nad jeziorem Głębokie. A może też w nowo oddanym Domu Kultury czy innym obiekcie. Zobaczymy…
            Najciekawszy jest, mówi Hubert Winnik, plastyk z wykształcenia, proces powstawania dzieła. Dopiero naoczny udział w nim, jako obserwatora i  pomocnika, daje oglądającemu rzeczywistą satysfakcję. Co to jest sztuka – mówi – do tej pory dokładnie nie wiadomo. Jest stara jak istnienie człowieka…
Może takie są motywy pomocy w projekcie młodych wolontariuszy. Nie tylko może przyczyniają się do tego aktywne działania Ewy Skrzek – Bączkowskiej, Lubuskiego Pomocnika Wojewódzkiego TPG, Agaty Raciborskiej, nauczycielki uczącej w klasie integracyjnej, Sylwii Bartczak, Agnieszki Markiewicz, które z TPG są od początku, a także Zuzanny Marzol, bardzo zaangażowanej wolontariuszki, której obecność odnotowuje się na wielu spotkaniach organizacji pozarządowych. Wciąż dochodzą nowi do lubuskiego TPG – od dłuższego czasu aktywnie pracują Paweł Borowiec, Paweł Misiarz, Mateusz Krzyżan, a także nowi wolontariusze, stawiający swoje pierwsze kroki: Łukasz, Ola, Martyna, Asia, Hania, Mateusz – wszyscy oni  mówią o wspaniałej atmosferze na spotkaniach TPG, o tym, jak nauczyli się rozumieć osoby niepełnosprawne, wyzbywając się zahamowań i wstydu. Że  kontakt z osobami niepełnosprawnymi wbrew pozorom nie jest trudny. Odwrotnie, jest prostszy, niż nam się wydaje. Pojmujemy w pewnej chwili, że tym osobom jest na pewno o wiele trudniej niż nam. I to nas uwrażliwia, wypoczywamy, żyjemy inaczej, w gonitwie za Czymś zatrzymujemy się na chwilę – co jest bardzo dobre...
            Joanna Kozakiewicz i Hubert Winnik – instruktorzy plastycy – wybierają jako temat warsztatów Książki Dotykowej – słuchowiska fantastyczne, poruszające wyobraźnię plastyczną. Krystyna, jedna z niewidzących uczestników, mówi o lenistwie naszej wyobraźni, której nie zaszkodzi takie ćwiczenie.
Gdy zostaje tylko resztka słuchu i wzroku pobudzone zostają inne dostępne zmysły. Kolory, czy barwy, różnią się temperaturą, która jest przez niewidomych i słabowidzących wyczuwana opuszkami palców. Nam wyczuć je przeszkadza wzrok, nawykli nazywać rzeczy ustalonymi terminami zatraciliśmy tę pierwotną zdolność. Kolor jest zależny od długości fal świetlnych. Barwy wpływają na nastrój. Jedne lubimy bardziej, inne mniej. Sposób naszego widzenia zależy od kultury, jej dziedzictwa i osobistych doświadczeń. Jest dobrym przypadkiem - mówi Joanna – spotkanie się naszych chęci i  intencji przy powstawaniu Książki Dotykowej z adresatem, jego systemem odbioru, potrzebami.
            Spełnione dzieło daje zadowolenie, pewność siebie, siłę i moc, radość, poczucie własnej wartości. To uniwersalne doświadczenie. Daje dalszą motywację do następnego działania. Sukces nas mobilizuje. Misja Warsztatów jest wielopłaszczyznowa.
Rehabilitacja – zabawa, wszystko na raz.
Warsztaty dają każdemu, kto zechce tam przyjść jako np. wolontariusz, możliwość Dotknięcia – dosłownie - rzeczy, myśli, emocji. To jak nowa odsłona świata… Jego wymiar subtelny.
            „Mały Książę” przez specjalne słuchawki podłączone do komputerów jest słuchany kolejno przez wszystkich uczestniczących w warsztatach. Na  stole przygotowana jest wielka zabawa – gra we własną wyobraźnię; stosy materiałów o różnej strukturze. Miękkie tkaniny, pluszaste i gładkie, długie ostre rurki, ziarna zbóż, okrąglaste kasztany, paciorki, płaskie guziki, zielone czyli chłodne bibułki do wycinania konturów drzewek, poskręcane pełne zakamarków ślimacze muszelki.
Czysta karta sztywnego papieru zaprasza. Jest klej w butelkach, który spoi naszą wizję w kod przekazu. Co się nań składa? Krystyna mówi o nastroju dnia, ktoś inny o zapamiętanych układach przestrzennych w swoim mieszkaniu, w miejscu, gdzie bywa.
            Hubert rozkłada karty Książki powstałe w czasie poprzednich sesji. Są misterne, kolorowe, składają się z wielu detali. Z temperatur barw, wypukłości. Na dnie jest imperatyw – chęć, granicząca z przymusem, powiedzenia czegoś. Działania mają na celu otworzenie się, poprzez plastykę. Ta  otwartość emanuje na inne aspekty życia, na świat.
Hubert opowiada o Jurku. O jego energii, mimo postępującej głuchoty i niedowidzeniu. O twórczej niecierpliwości. Patrząc na Jurka zaczynamy głębiej czuć świat.
 Pytam Heńka, czy woda jest wklęsła czy wypukła. Oczywiście, że wypukła – odpowiada. Przecież nigdy nie jest płaska, tworzy fale… Za to przestrzeń między przedmiotami, które dotykamy, jest wklęsła.
Krystyna – śnieg, który wyczuwa nie widząc jego bieli – to wytłumienie, wyciszenie. Śnieg leśny to otulenie. Słońce, mimo, że go nie widzi, mocno jej  pomaga. Jest to ciepło rozjaśniające i dające poczucie bezpieczeństwa. Słońce to nadzieja. Na przestrzeń składają się sprzęty i ilość ludzi. Jest pamięć zapamiętanych obrazów. Jest rozpoznawanie emocji czających się jak otoczka w ludzkiej przestrzeni. Zapachów. Jest cisza zewnętrzna – bez dźwięków radia i TV, hałas lub dźwięki pożądane, i wewnętrzna cisza – o nią trudniej. Krystyna nie lubi rzeczy ciężkich, czarnych i granatowych, chętnie dotyka jasnych pasteli.
            Bal karnawałowy kończy dzisiejsze warsztaty. Wolontariuszki przygotowały stroje, co będzie udokumentowane na sesjach zdjęciowych. Dla każdego będzie chociaż kapelusz inny niż na co dzień. Jurek nie tylko pięknie maluje i rzeźbi, ma też poczucie rytmu. Zaklęta w ciele czy potrafię też zatańczyć razem ze wszystkimi? Diabliczka czarnowłosa z różkami krwistoczerwonymi, wysoki zorro w kapeluszu ze znakiem i masce, w białej sukience ze berełkiem królewna z różowymi skrzydełkami, Jurek a’la Elvis, w białej koszuli, bardzo poważni i bardzo spontaniczni…
            Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym (TPG) powstało w roku 1991, jest organizacją pożytku publicznego. Od grudnia 2007 roku istnieje Lubuska Jednostka Wojewódzka i Regionalny Klub TPG w Międzyrzeczu. Zrzesza on osoby z jednoczesnym uszkodzeniem wzroku i słuchu, ich rodziny, przyjaciół oraz wolontariuszy z całego województwa. Celem działań organizacji jest rozpoznawanie indywidualne potrzeby osób głuchoniewidomych i  wychodzenie im naprzeciw. Organizacja służy ramieniem zarówno dorosłym i młodzieży, jak również rodzicom dzieci głuchoniewidomych.
Kontakt:
608 370 346
lubuskie@tpg.org.pl
           


Iwona Wróblak
marzec 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz