Industrial poetica. Noc na międzyrzeckim Zamku
Pamiętamy sukces poprzedniego koncertu industrial na Zamku
w ubiegłych roku, kiedy do Międzyrzecza zjechali tłumnie fani industrialnego
rocka – nawet nasza emigracja z angielskich wysp. W tym roku także nie można
było narzekać na frekwencję. Marketing dobrze przemyślany, organizatorzy
mogliby udzielać lekcji, jak dla celów informacyjnych wykorzystać Facebook. Winni
zdarzeniu: nasza czwórca - Rafał, Bączkowski Tomasz Markiewicz, Grzegorz
Spławiński i Rafał Pawełczak, powiedzieli, że receptą na zorganizowanie
koncertu jest dobre postrzeganie inicjatywy kulturalnej przez władze lokalne.
Jeśli jest ponadto grupa ludzi, jak u nas, to wszelkie problemy nikną...
II Elektro-Industrialna Noc na Zamku. Tym razem
biletowana. Według opinii różnych ludzi – bardzo dobrze zorganizowana. Było
gdzie spać, gdzieś zjeść, była informacja o dostępnych miejscach parkingowych i
dojeździe. I najważniejsze – była super impreza muzyczna. Fani industrial
przybyli licznie – z Poznania, z
Warszawy, Piły, Rzeszowa, Krakowa, Gdyni, Szczecina, Berlina i Czech itd.
Scena rozstawiona. Od kilku godzin trwały próby. Udaje mi
się złapać na chwilę jednego z muzyków. Tomek Grochola. Z „Agressiwa 69” –
jednej z pierwszych formacji polskich industrial (1992 r.). Próby były okej - mówi, nie było problemów, jest
zadowolony ze sprzętu i obsługi z naszego MOK. Mówi że ci, którzy organizują
ten festiwal, to fascynaci. To cenne, bo jest niedużo takiej muzyki w mediach. Marek
(z Zespołu „Das Moon”) przyjechał już któryś raz z kolei, tym razem nie z
koncertem, jak w ubiegłym roku – na I Noc Industrial, ale prywatnie, jakby
reprezentuje zespół. Nasz Zamek to piękne miejsce, właściwe dla organizacji koncertów
wszelkiej maści, też klasycznych. No i mamy ludzi, którzy – społecznie - organizują
podobne imprezy, to nasze bogactwo… Młodych, energicznych i pracowitych, kochających
dobrą muzykę i znających się na niej. Mających energię i chęć do pracy
społecznej służącej jej propagowaniu. A jest zajęć przy organizowaniu imprezy wiele…
Na naszym bardzo akustycznym, jak mówią zgodnie muzycy,
dziedzińcu międzyrzeckiego Zamku, rozbrzmiewa elektro - industrial. 4 zespoły
muzyczne – jak mówi plakat, od dołu się czyta kolejność, z jaką się pojawiali
na scenie. Tak też stopniuje napięcie. Closterkeller, Agressiwa 69, Cliks i Red Emprez. Z rozmachem zorganizowany koncert.
Zabawa zaplanowana do 1.00 w nocy.
Święto industrial – rocka na międzyrzeckim festiwalu. Kunsztowna
plątanka rytmów wszelkiej maści. Wypełnia i głaszcze dokładnie owalne wnętrze
skorupy kilkumetrowych potężnych obronnych murów zamkowych. Drży i przelewa się
falą od sceny przytulonej do murów, po wyjście przez most na fosie. W różnych stylach
i tonacjach – od „Red Emprez” – raczej do słuchania i wtopienia się w poetykę ich
stylu – tak to trzeba nazwać – tego zespołu. Muzycznych półcieni i refleksów,
ich wieczystej kontynuacji, bez przedziału na klasyczny wstęp i ciąg dalszy. Industrial
poetica. Marzenia własne (np. o Monte Carlo), skonfrontowane, skojarzone z
oczekiwaniami, i projekcją (muzyczną). Emocje muzyczne… Świecący blichtr i zapotrzebowanie osobiste na niego… Osobistość
człowieka i jego społeczność, relacje miedzy tymi wektorami. Lub inne rzeczy,
zależy, co kto usłyszy, a możliwości
jest bardzo wiele, zależą od osobowego konstruktu słuchającego… Jest jak morze
doznań, i wyzwanie dla danej wrażliwości muzycznej, ta muzyka. Współgra się ze słuchaczami. Niektórzy
tańczą, inni tylko (?) słuchają. Jest bogactwo muzyki, tylko zasiąść w Nim
wygodnie, wyłączyć myśli, i poddać się… Czarowny świat industrial, dzisiaj
już chyba klasyka?? Piękne solówki na klawisze. I o miłości trochę też oczywiście.
Jak może być ona, jako stan istnienia, w
danej chwili czy ciągły, bezsłowna, i w ten sposób definiowana uniwersalnie. Jako
typ i stan muzycznego istnienia. W gamie kolorów i barwnych refleksów – zastaną
tonacją bycia na wielkiej fali. Jest w sposób ciągły tkana tam, na
wysokościach, to taki styl – mocny i wyraźny, poprzez subtelność i kunszt kompozycyjny.
W przejściach szarpiące chropowatości – uniwersum doświadczeń ludzkich, danych
wszystkim. Jest jak przypływy satelity, pulsująca w swoim obrębie, wplecieni w
nią zanurzamy się z ciekawością i spokojem, w przewidywaniu dobrego
doświadczenia.
„Cliks”. Nieco inny w stylu – nasi goście to muzyczne
osobowości. Ale ars poetica rock-industral ta sama. Jest bardziej dynamizujący.
Także dla koneserów. W przerwach zapowiedzi naszych organizatorów, bardzo
sprawne – mają talenty konferansjerskie. „Agressiwa 69” z Tomkiem Grochola, na scenie, ich też już słyszeliśmy w „Kwinto”,
tutaj w większym formacie – na dziedzińcu jest więcej miejsca dla publiczności.
Energetyczna „Agressiwa…”, z bogactwem propozycji artystycznych. Razem kilka
godzin wyśmienitej muzyki. A na koniec „Closterkeller”. Transowe industrialne
tonacje. Monument w architekturze dźwięku. Bardzo dobra wokalistka. Te same
wysokie rejestry – taki jest ten wieczór – wysokich emocji, przeżyć i ich muzycznego
przetworzenia. Ogromna satysfakcja dla widzów.
Na dziedzińcu zamkowym plenerowe rzeźby Pierwszych Pięciu
szacownych Męczenników Polski, most zwodzony prowadzi na zewnątrz wyremontowanych
w ubiegłych latach murów zamkowych, do namiotów wioski rycerskiej. Okole tej
zdumiewającej swą akustyką międzyrzeckiej wolno plenerowej sali koncertowej,
porównywanej z Bolkowem i gotyckimi koncertami tam się dziejącymi. Mamy drugą
Noc muzyki industrial, i wiemy, że zaraz
po zakończeniu imprezy (będzie) miała miejsce burza mózgów na temat
kontynuacji… Na co nasi goście czekają, my międzyrzeczanie również. Na drugie, po okresie średniowiecznej świetności,
życie naszego międzyrzeckiego zamku, życie kulturalne.
Przed dziedzińcem czuwający nad bezpieczeństwem Sztab
Ratownictwa Społecznej Krajowej Sieci Ratunkowej i Polsko – niemieckiej Grupy Ratowniczej
Czerwonego Krzyża z Frankfurtu nad Odrą. Patronat nad Festiwalem objął, obecny
na koncertach, burmistrz Międzyrzecza Remigiusz Lorenz. Organizatorzy bardzo
dziękują za współpracę burmistrzowi, Międzyrzeckiemu Ośrodkowi Kultury –
dyrektorowi Andrzejowi Sobczakowi i Muzeum
w Międzyrzeczu im. Alfa Kowalskiego – gospodarzowi kompleksu muzealnego.
Iwona Wróblak
czerwiec 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz