wtorek, 14 czerwca 2016

Industrial poetica. Noc na międzyrzeckim Zamku

            Pamiętamy sukces poprzedniego koncertu industrial na Zamku w ubiegłych roku, kiedy do Międzyrzecza zjechali tłumnie fani industrialnego rocka – nawet nasza emigracja z angielskich wysp. W tym roku także nie można było narzekać na frekwencję. Marketing dobrze przemyślany, organizatorzy mogliby udzielać lekcji, jak dla celów informacyjnych wykorzystać Facebook. Winni zdarzeniu: nasza czwórca - Rafał, Bączkowski Tomasz Markiewicz, Grzegorz Spławiński i Rafał Pawełczak, powiedzieli, że receptą na zorganizowanie koncertu jest dobre postrzeganie inicjatywy kulturalnej przez władze lokalne. Jeśli jest ponadto grupa ludzi, jak u nas, to wszelkie problemy nikną...
            II Elektro-Industrialna Noc na Zamku. Tym razem biletowana. Według opinii różnych ludzi – bardzo dobrze zorganizowana. Było gdzie spać, gdzieś zjeść, była informacja o dostępnych miejscach parkingowych i dojeździe. I najważniejsze – była super impreza muzyczna. Fani industrial przybyli licznie – z  Poznania, z Warszawy, Piły, Rzeszowa, Krakowa, Gdyni, Szczecina, Berlina i Czech itd.
            Scena rozstawiona. Od kilku godzin trwały próby. Udaje mi się złapać na chwilę jednego z muzyków. Tomek Grochola. Z „Agressiwa 69” – jednej z pierwszych formacji polskich industrial (1992 r.).  Próby były okej - mówi, nie było problemów, jest zadowolony ze sprzętu i obsługi z naszego MOK. Mówi że ci, którzy organizują ten festiwal, to fascynaci. To cenne, bo jest niedużo takiej muzyki w mediach. Marek (z Zespołu „Das Moon”) przyjechał już któryś raz z kolei, tym razem nie z koncertem, jak w ubiegłym roku – na I Noc Industrial, ale prywatnie, jakby reprezentuje zespół. Nasz Zamek to piękne miejsce, właściwe dla organizacji koncertów wszelkiej maści, też klasycznych. No i mamy ludzi, którzy – społecznie - organizują podobne imprezy, to nasze bogactwo… Młodych, energicznych i pracowitych, kochających dobrą muzykę i znających się na niej. Mających energię i chęć do pracy społecznej służącej jej propagowaniu. A jest zajęć przy organizowaniu imprezy wiele…
            Na naszym bardzo akustycznym, jak mówią zgodnie muzycy, dziedzińcu międzyrzeckiego Zamku, rozbrzmiewa elektro - industrial. 4 zespoły muzyczne – jak mówi plakat, od dołu się czyta kolejność, z jaką się pojawiali na scenie. Tak też stopniuje napięcie. Closterkeller, Agressiwa 69, Cliks i  Red Emprez. Z rozmachem zorganizowany koncert. Zabawa zaplanowana do 1.00 w  nocy.
            Święto industrial – rocka na międzyrzeckim festiwalu. Kunsztowna plątanka rytmów wszelkiej maści. Wypełnia i głaszcze dokładnie owalne wnętrze skorupy kilkumetrowych potężnych obronnych murów zamkowych. Drży i przelewa się falą od sceny przytulonej do murów, po wyjście przez most na fosie. W różnych stylach i tonacjach – od „Red Emprez” – raczej do słuchania i wtopienia się w poetykę ich stylu – tak to trzeba nazwać – tego zespołu. Muzycznych półcieni i refleksów, ich wieczystej kontynuacji, bez przedziału na klasyczny wstęp i ciąg dalszy. Industrial poetica. Marzenia własne (np. o Monte Carlo), skonfrontowane, skojarzone z oczekiwaniami, i projekcją (muzyczną). Emocje muzyczne… Świecący blichtr i  zapotrzebowanie osobiste na niego… Osobistość człowieka i jego społeczność, relacje miedzy tymi wektorami. Lub inne rzeczy, zależy, co kto usłyszy, a  możliwości jest bardzo wiele, zależą od osobowego konstruktu słuchającego… Jest jak morze doznań, i wyzwanie dla danej wrażliwości muzycznej, ta  muzyka. Współgra się ze słuchaczami. Niektórzy tańczą, inni tylko (?) słuchają. Jest bogactwo muzyki, tylko zasiąść w Nim wygodnie, wyłączyć myśli,  i  poddać się… Czarowny świat industrial, dzisiaj już chyba klasyka?? Piękne solówki na klawisze. I o miłości trochę też oczywiście. Jak może być ona,  jako stan istnienia, w danej chwili czy ciągły, bezsłowna, i w ten sposób definiowana uniwersalnie. Jako typ i stan muzycznego istnienia. W gamie kolorów i barwnych refleksów – zastaną tonacją bycia na wielkiej fali. Jest w sposób ciągły tkana tam, na wysokościach, to taki styl – mocny i wyraźny, poprzez subtelność i kunszt kompozycyjny. W przejściach szarpiące chropowatości – uniwersum doświadczeń ludzkich, danych wszystkim. Jest jak przypływy satelity, pulsująca w swoim obrębie, wplecieni w nią zanurzamy się z ciekawością i spokojem, w przewidywaniu dobrego doświadczenia.
            „Cliks”. Nieco inny w stylu – nasi goście to muzyczne osobowości. Ale ars poetica rock-industral ta sama. Jest bardziej dynamizujący. Także dla koneserów. W przerwach zapowiedzi naszych organizatorów, bardzo sprawne – mają talenty konferansjerskie. „Agressiwa 69” z Tomkiem Grochola, na  scenie, ich też już słyszeliśmy w „Kwinto”, tutaj w większym formacie – na dziedzińcu jest więcej miejsca dla publiczności. Energetyczna „Agressiwa…”, z bogactwem propozycji artystycznych. Razem kilka godzin wyśmienitej muzyki. A na koniec „Closterkeller”. Transowe industrialne tonacje. Monument w architekturze dźwięku. Bardzo dobra wokalistka. Te same wysokie rejestry – taki jest ten wieczór – wysokich emocji, przeżyć i ich muzycznego przetworzenia. Ogromna satysfakcja dla widzów.
            Na dziedzińcu zamkowym plenerowe rzeźby Pierwszych Pięciu szacownych Męczenników Polski, most zwodzony prowadzi na zewnątrz wyremontowanych w ubiegłych latach murów zamkowych, do namiotów wioski rycerskiej. Okole tej zdumiewającej swą akustyką międzyrzeckiej wolno plenerowej sali koncertowej, porównywanej z Bolkowem i gotyckimi koncertami tam się dziejącymi. Mamy drugą Noc muzyki industrial, i wiemy, że  zaraz po zakończeniu imprezy (będzie) miała miejsce burza mózgów na temat kontynuacji… Na co nasi goście czekają, my międzyrzeczanie również. Na  drugie, po okresie średniowiecznej świetności, życie naszego międzyrzeckiego zamku, życie kulturalne.
            Przed dziedzińcem czuwający nad bezpieczeństwem Sztab Ratownictwa Społecznej Krajowej Sieci Ratunkowej  i Polsko – niemieckiej Grupy Ratowniczej Czerwonego Krzyża z Frankfurtu nad Odrą. Patronat nad Festiwalem objął, obecny na koncertach, burmistrz Międzyrzecza Remigiusz Lorenz. Organizatorzy bardzo dziękują za współpracę burmistrzowi, Międzyrzeckiemu Ośrodkowi Kultury – dyrektorowi Andrzejowi Sobczakowi i  Muzeum w Międzyrzeczu im. Alfa Kowalskiego – gospodarzowi kompleksu muzealnego.


Iwona Wróblak
czerwiec 2016









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz