wtorek, 11 października 2016

Fryzjer drzewny

            Szczęk nożyczek. Ciach, ciach... Tamaryszka pan Zdzisław strzyże już od pięciu lat. Nożyczkami obcina, formuje drzewku „fryzurę”. Mówi o  sobie z uśmiechem – jestem fryzjer drzewny.
            Opowiada mi o tamaryszkach. I o tym konkretnym drzewku, które widzi ze swojego balkonu na oś. Centrum. To drzewko ma około 30 lat, jak  sądzi. Zaczęło się od tego, że wziął piłę i przyciął konary, by nie wychodziły na drogę. Co rano przychodził potem, żeby coś dociąć. Po co? Żeby mieć  ładny widok z okna. - Natura naturą, ale trzeba też czasem i naturę upiększyć! – mówi. Szczęk nożyczek. Żeby było równo, okrągło. Ludzie z osiedla już  przyzwyczaili się do tamaryszka i do pana Zdzisława. Największe zainteresowanie drzewko budzi u przyjezdnych.
Pan Zdzisław jest na emeryturze. Codziennie przychodzi do drzewka na ok. 2 godz. Przycina, podlewa, jak jest sucho. Jak postawili blok, dwadzieścia kilka lat temu, rosły dwa tamaryszki, ale tylko jeden się przyjął. Pan Zdzisław polubił drzewko, miło jest patrzeć na efekt swojej pielęgnacji. I posłuchać ludzi, kiedy patrzą na roślinkę, podziwiają i mówią, że im się podoba.


Iwona Wróblak
październik 2007

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz