niedziela, 30 października 2016

Kto przestaje się uczyć jest stary


            - Każdy, kto przestaje się uczyć, jest stary. Są stale młodzi Ci, którzy kontynuują naukę, pielęgnują swoją kondycję intelektualną – to motto jednego z życzeń jubileuszowych z okazji 10. Lecia Międzyrzeckiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, złożonych przez jeden z bratnich UTW - przybyli ze  Świebodzina, Zielonej Góry, Sulechowa, Krosna Odrzańskiego, Trzciela (Stowarzyszenie „Seniorzy”). Słuchacze UTW są świadomi tej potrzeby –  towarzyskiej, intelektualnej. Wiedzą o tym lekarze geriatrzy. Świetną kwintesencją uroczystości była znana żartobliwa piosenka „Wesołe jest życie staruszka”, której ilustracją był - pokaz sekcji zainteresowań MUTW; zajęć fizycznych – gimnastyki rehabilitacyjnej, tańca towarzyskiego, wycieczek rowerowych, pływania (bez pokazu…) oraz zajęć umysłowych: informatyki, lektoratów języków obcych, wykładów z wielu dziedzin, koncertów filharmonicznych, spektakli teatralnych, licznych wycieczek po kraju i za granicą. Udziału w wielu akcjach charytatywnych.
            Wypełniona była sala kinowa Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury. Około 200 osób należy do Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Międzyrzeczu. Od  10 lat prężnie działa ta organizacja, najpierw jako filia gorzowskiego UTW, potem samodzielnie. Jako siedzibę miała na początku budynek Ogniska Muzycznego, następnie salę w Klubie Seniora, teraz pomieszczenie w Międzyrzeckim Ośrodku Kultury – niestety bardzo małe, jak na liczbę osób zapisanych na zajęcia. MUTW prowadzi swoją stronę internetową i gazetkę, publikuje relacje z wydarzeń, w których bierze udział, w lokalnej prasie.
Działalność Stowarzyszenia rozruszał pierwszy prezes Antoni Tkocz, który swoją energią i pracowitością zachęcił do pracy i uczestnictwa wielu ludzi, obecnie prezesem jest Wacława Kuczyńska. Na uroczystość 10.Lecia powstania MUTW zaproszeni zostali byli działacze organizacji, władze samorządowe miasta, przedstawiciele oświaty, dyrektorzy szkół, organizacji pozarządowych, zaprzyjaźnionych firm. Była okazja, żeby publicznie podziękować za pomoc i wsparcie – m.in. dyr. Szkoły Muzycznej Małgorzacie Telega – Nowakowskiej za udostępnienie auli szkolnej na wykłady i  koncerty w udziałem muzyków z Filharmonii z Poznania – ich poziom jest bardzo dobry, odbywają się co miesiąc, oraz pracownikom MOK.           Obowiązkowy wielki tort urodzinowy czekał na studentów UTW. Najpierw jednak zasmakowali czegoś równie dobrego. Spektakl muzyczno – poetycki w reżyserii Anny Kuźmińskiej – Świder o nazwie „Lata 20.ste, lata 30.ste”, w którym lektorem był Andrzej Świder. Przedstawienie opowiadało o klimacie lat przedwojennych w Polsce, było świetną, w sposób artystyczny przedstawioną, lekcją o tym okresie historii powszechnej – jako jednym z  wykładów, w jakich uczestniczą nasi studenci, teraz otwartym dla szerszej widowni. Spektakl był już grany na innych scenach, są dalsze plany wojaży – dobre plany, bo jest wart oglądania.
            Dojrzała – intelektualnie, nie tylko wiekowo – publiczność i aktorzy, mogąca docenić walory lekcji o historii nowej. Ujętej w całościowy obraz na  podstawie prawdopodobnych migawek ze słynnej w 20. leciu międzywojennym warszawskiej Kawiarni Ziemiańskiej na ulicy Mokotowskiej 12, gdzie zbierali się na kawę i pogaduszki artyści, poeci, pisarze, także ludzie polityki. Zrozumieć klimat społeczny czasów, kiedy kształtowały się nasze najnowsze dzieje tuż po odzyskaniu państwowości po przeszło dwustuletniej niewoli jest cenną rzeczą dla rozwoju osobistego.
            Bardzo dobrze napisany scenariusz. Dobry lektor w tle. Muzyk Sławomir Filus za konsoletą. Fortepian z otwartą klawiaturą z boku sceny, panowie z białymi szalikami na szyjach, w czarnych garniturach – i piękne stroje dam – boa i czerń koronek, kapelusze i długie sznury pereł, wachlarze, długie rękawiczki, głębokie wycięcia sukien; Aktorzy włożyli wiele trudu, by starannie przygotować się do spektaklu, niemalże czujemy zapach drogich cygar, cierpki smak koniaku i wina. Całości dopełniły małe okrągłe stoliki w kawiarni przykryte koronkowymi obrusami, przyćmione światło, kieliszki do wina (z  zawartością…), w ręku jednej z dam długi papieros. Skamandrycki szyk i klimat poezji najwybitniejszych naszych literatów tego okresu. Okresu klasycznego dzisiaj – i dobrze, że spektakl wykonują osoby, które z racji wieku, swojej wiedzy i doświadczeń doceniają i rozumieją wszystkie niuanse tej epoki – takie ogólne wrażenie wynosimy ze oglądania przedstawienia. Dekoracji dopełniły (liczne) złożone z przodu sceny, bukiety kwiatów wręczonych pani rektor MUTW przez osoby i instytucje.
            Odżyły na wpół wyblakle melodie z tamtych czasów. Świat, który zachował się w piosence, w przebojach kinowych pamiętanych jeszcze i dzisiaj. Aktorach, których wtedy kochano. Klimat młodopolskiej konwencji miłości pełnej dramaturgii, pożegnań i rozstań. Świat przedmieść warszawskich, starego polskiego Wilna (już go nie ma), Krakowa i Warszawy – dzisiaj zupełnie innej…. Kariera Hanki Ordonówny, artystki wileńskiej, która przyjechała do Warszawy i jej słynna piosenka – Miłość ci wszystko wybaczy… śpiewana teraz (bardzo dobrze) przez Zofię Ziarkowską. Pieśn tragiczno-komiczna o  zdradzanej Hrabinie i Wiśniewskiej – kochanka Hrabiego, i ich wspólnym grobie, gdzie leżą wszyscy troje, Zimny drań i Eugeniusz Bodo, Ludwig Sempoliński i jego kreacje. Zasłuchaliśmy się – postacie przy okrągłych stolikach na scenie, i my na widowni. Chce się tańczyć do takiej muzyki… Tym bardziej, że stroje aktorzy mają odpowiednie, i walc gra, potem tango Milonga Andrzeja Własta zaprasza – lekcje tańca towarzyskiego się przydały aktorom… Z przedstawień sztuk, jakie wyreżyserowała Anna Kuźmińska – Świder, wyrosło grono aktorów i śpiewaków, o dużym talencie, prezentują nam się w samodzielnych monologach i pieśniach – Krystyna Całus, Maria Balcerkiewicz.
                Recytacje fragmentów poezji z tamtych czasów, kiedy odkrywany na nowo był Mickiewicz – o tym, że bardzo piękne poematy czytał bogdance niejaki zakochany młody Mickiewicz z bujną czupryną, ale – dzieweczka nie słuchała go, zwłaszcza kiedy poprosił ją o rękę – i ma ta Pani zasługę, bo…  dlatego mamy dzisiaj wieszcza, którym zadowolony ze swego życia osobistego żonkoś może by nie był… – jak żartobliwie pisał któryś z poetów. Anegdoty kawiarniane, powtarzane na ówczesnych warszawskich czy wileńskich salonach – o potyczkach słownych między literatami. Podkultura ówczesna podwórkowa, kapele warszawskie, dzisiaj klasyka zupełna, muzyczne adrusowskie wspomnienia z lokali, gdzie na Gnojnej ferajna bawiła się, z  wyszynkiem z akordeonem w tle. Świat którego już nie ma, przecięty brutalnie przez napaść Niemiec hitlerowskich i ZSRR w 1939 r. Polska powoli dźwigała się z porozbiorowego rozbicia, scalająca administracyjnie swe odzyskane ziemie, wielobarwna i wieloetniczna, kolorowa, ambitna i rokująca na rozwój w tamtej przedwojennej Europie. – „Ostatnia niedziela” brzmi symbolicznie, chociaż dotyczy miłości kochanków po grób i poza niego, pieśń samobójcy… Wspaniały musical, Polska lat 30. tych. O wielkich sercach, talentach, nadziejsch. Kabarety, satyra polityczna i społeczna. Tamta Polska – jak powiedział Andrzej Świder – była czymś niezwykłym, jedyna w swoim rodzaju, dlatego mamy pewnie do niej taki sentyment.
            Ostatnim akcentem spotkania z okazji Jubileuszu 10.Lecia MUTW był występ chóru śpiewającego pieśni biesiadne pod kierunkiem Józefa Malińskiego. Półgodzinny recital pań w pięknych stylizowanych na ludowe kostiumach zakończył uroczystość. W holu MOK czekał na zaproszonych gości i uczestników wspomniany wielki tort – i rozmowy przy stolikach, które trwały jeszcze długo, gratulacje z okazji udanego występu i jubileuszu.

Iwona Wróblak
październik 2016











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz