Marta
Tort. Z
osiemnastką i malutkim porcelanowym słonikiem. Dla Marty.
W Stowarzyszeniu „Szansa”
Na rzecz Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej Uzdolnionej Artystycznie
mama Marty pani Katarzyna Kąkolewska działa bardzo
aktywnie. Ma dużo różnych pomysłów. Na przykład takie jak ta uroczystość... - A
właściwie – dodaje pani Katarzyna
– Wioletta także ma w tym
swój udział, to ona wpadła na pomysł uczczenia osiemnastki Marty...- Osiemnaste urodziny córki to kolejne
spotkanie integracyjne w ramach Stowarzyszenia.
Powód bardzo rodzinny do bycia ze sobą w tej wielkiej rodzinie, grupie wsparcia
osób tak dobrze się rozumiejących. Pani Ludmiła
Gogoc – takie ważne uroczystości będziemy obchodzić wspólnie... Marta jest pierwszą naszą wychowanką
tak dorosłą.
Pani Hanna Szulga z mężem i córką Karoliną, pani Kominkiewicz, państwo Kondracikowie
z córką, inne osoby, rodziny z dziećmi, zdrowymi i niepełnosprawnymi, pani Sylwia Guzicka – przewodnicząca Stowarzyszenia i oczywiście dziadkowie
i rodzice głównej osoby dnia państwo Kasia
i Wiesław Kąkolewscy. Mówią o Marcie jedno. To bardzo pogodna osoba.
Pani Marzena Wasiluk z Zespołu
Rewalidacyjno – Wychowawczego przy SOSW na ul. Pamiątkowej, gdzie Marta chodzi na zajęcia, mówi: -
Znamy się z Martusią długo, z
naszą sympatyczną podopieczną i koleżanką.
Kwiaty.
Różowe gerbery. Dużą różę trzyma w dłoni, stojąc w grupie oczekujących na swoją
kolej do złożenia życzeń pani Szulga.
Jej córka Karolina da Marcie i jej rodzicom prezent, który
tylko ona może ofiarować. Piosenkę. - Kto mi śpiewał – baj, baj...cudownych
rodziców mam...odkryli mi cały
świat...rzekli – idź drogą swą...Karolina
stoi blisko przy Marcie,
śpiewając delikatnie głaszcze ją po plecach. Marta przechyla głowę głęboko, by spojrzeć jej w oczy. One się rozumieją. Nie
mają barier w okazywaniu empatii. Mama Marty
też słyszy piosenkę, interpretację Karoliny. Nie wytrzymuje, usta jej drżą, ociera chusteczką łzy...
Marta lubi muzykę. Jak każda
osiemnastolatka. W czasie zajęć w SOSW chętnie słucha klasyki – Bacha,
Straussa, Gershwina, współczesnej muzyki też.
Pan Wiesław, jak mówi mi później na
półserio pani Szulga, jest w
domu „od rozpieszczania”. Ludmiła Gogoc
mówi o tacie Marty, że jest
osobą niesamowicie ciepłą, że z córką potrafią godzinami leżeć na tapczanie,
śmiać się, opowiadać sobie różne rzeczy, przytulać się do siebie – Tata o
córze?... - Marta? – mówi – kochamy ją taką
jaka jest, przyzwyczailiśmy się do niej, nie oddalibyśmy jej za żadne
skarby...cóż mogę więcej dodać...
Pani Kasia
dodaje – Marta jest dobra,
miła, spokojna, bardzo pogodna, nigdy się nie złości.
Córka wiele zmieniła w moim życiu. Jestem innym
człowiekiem, odkąd mam Martę. Marta nauczyła mnie cierpliwości.
Kontakt z osobami niepełnosprawnymi uwrażliwia...Jakbym miała zdrowe dziecko,
chciałabym żeby przebywało, żeby się uczyło w klasie integracyjnej...
- Pani Katarzyna zainicjowała - to pani Gogoc - niemalże wymusiła na mnie
powstanie Grupy Wsparcia „Nasze Dzieci” w S. P. nr 2 dla rodzin z osobami niepełnosprawnymi. W trosce o
swoje dziecko. Dla dobra innych dzieci niepełnosprawnych. Aby pomóc ich
rodzicom walczyć o nie. Jak mówi pani
Kasia, stowarzyszenia takie jak „Szansa” są ważne, przedtem
siedziała w domu, nie miała kontaktu z ludźmi. Pani Ludmiła, nauczycielka, która pracowała z Martą, mówi - Kąkolewscy
to przykład rodziny, która w nie udawany sposób zaakceptowała niepełnosprawność
członka rodziny. Pani Katarzyna
może liczyć na męża. Dziadkowie też brali aktywny udział w rehabilitacji Marty, byli z nią od maleńkości. To
ludzie ciepli i mądrzy w sposób naturalny, akceptują zdarzenia, które już się
stały.
Jemy
wszyscy po kawałku torta urodzinowego Marty.
Może też uda nam się zaznać choć trochę słodyczy jej empatycznego stosunku do świata...Wiedzy, jak cieszyć się życiem i jak
przekazywać dobre emocje swoim najbliższym.
Dystans do samego
siebie. Nie poddawanie się uczuciu bezradności. Pani Miłka – Nie jest to łatwe, ale można w sobie to odkryć.
Niepełnosprawne dziecko w domu wystawia na dużą próbę więzi rodzinne. Muszą one
być wtedy bardzo mocne, a w tej rodzinie tak właśnie jest.
Prezent dla
Marty następny. Zespół „Rytmix”
(kier. panie Dorota Zielińska i
Sylwia Guzicka) zatańczy: „Zabawę smerfów” i „Magiczny taniec”.
Niebieskie czapeczki młodszych dzieci i czarno – zielone kostiumy starszych
dziewczynek. Ich długie falujące włosy w dynamicznych układach tanecznych.
Poczucie rytmu.
Marzena Wasiluk,
logopeda i pedagog specjalny: - Szeroko pojęta rehabilitacja, rewalidacja,
kontakt z dziećmi, rówieśnikami, osobami dorosłymi, akceptacja miejsca edukacji
sprawiły, że jak nierozwinięty pączek przeistoczyła się w młodzieńczy kwiat.
Zaczęła eksplorować bodźce, segregując je, utożsamiając się. Dzisiaj Martusia jest dziewczynką świadomą
swojego istnienia, odważnie wyraża emocje, uczucia, za pomocą języka ciała i
mowy pozawerbalnej. Chce czuć się potrzebna, dzielić się, opiekować młodszymi
dziećmi. - Pani Marzena
widziała to u Marty nie
raz.
Ludmiła Gogoc:
- Ważne jest, żeby otworzyć serce dla tych dzieci. Chcieć z nimi być.-
Mówi o
doświadczeniach zwykłych ludzi: – Nie jest żadnym wstydem bać się kontaktów
z ludźmi niepełnosprawnymi. Trzeba po prostu pokonać własny lęk, przełamać
barierę nieświadomości, i...nie wiem co jeszcze... chyba trzeba mieć coś w
sobie, coś co zbliża do siebie ludzi. Być może chodzi o tzw. predyspozycje, sprawiające, że kontakt z
dzieckiem niepełnosprawnym jest POSŁANNICTWEM. Ludzie mają naturalną zdolność
odbierania emocji, ludzie niepełnosprawni w jeszcze większym stopniu. To
znaczy, że zawsze wyczują nasze intencje.
Trzeba się oddać sytuacji... Ważna jest postawa
człowieka. Można w sobie wiele rzeczy wypracować. Czy wręcz odkryć w sobie. Wykluczając
litość! Bo szacunek do drugiego
człowieka wyklucza uczucie litości wobec niego. Nawet brak akceptacji jest od
tego lepszy. Każdy z nas jest „najważniejszy", jedyny, każdy jest takim
samym jak my człowiekiem. Musimy tylko sami o sobie myśleć w ten sposób,
szanować siebie....
Długo
jeszcze trwa wspólna zabawa w niedźwiedzia co mocno śpi i w inne.
Najmłodsza dzisiaj śliczna Weronika
na swoim wózku też bawi się z innymi,
dla niej to najnormalniejsza rzecz. W czym teraz razem będą uczestniczyć
członkowie „Szansy”? Jest propozycja hipoterapii w Bobowicku, z grilem, za tydzień... na przykład Marta, jak mówi pani Kasia, uwielbia konie...
Iwona Wróblak
czerwiec 2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz