Pewna historia – szczęśliwa -
psa Jacka
Świat jest
pełen cierpienia, to oczywiste. Cierpienie istot jest rzeczą powszechnie znaną.
Uważam, że trzeba swoim działaniem (do tego zaliczam też mówienie czy pisanie) zmniejszać
ogrom cierpień, stwarzać – i nagłaśniać – dobre wzory, dobre nawyki.
Dlatego nie
napiszę o tylu psich istnieniach wyrzuconych z samochodów, wprost pod koła,
psach przywiązywanych do drzewa, żeby umarły z głodu. Chcę napisać, jak m o ż e dobrze
potoczyć się żywot psa kundelka.
Nieduży, raczej
maleńki. Bardzo miły, raczej łagodny, o oczkach proszących nie tylko, nie
przede wszystkim, o jedzenie. Miłość, pragnienie psich oczu, miłości,
przynależności do pana, bóstwa psiego przywiązania, nieuwarunkowanego oddania
dla dominującego człowieczego gatunku.
Niepokój,
że zostanie porzucony przez to swoje bóstwo, któremu zaufał, jeszcze raz –
porzucony. Że skończy się psi raj, uśmiech pana, i miseczka napełniona
jedzeniem. Że nie będzie bezpieczeństwa. I psiego, ludzko – psiego stada, gdzie
się leży przy piecu, przy nodze pana. Mówię do Ani – on ma ten niepokój w oczkach. Ania tuli znajdę,
całuje po pyszczku. Znalazła go przy swojej posesji na wsi, wyrzuconego z
samochodu, pokaleczonego, pewnie właściciele jechali na zasłużony urlop. Ania
też jest na urlopie. Za kilka dni wyjeżdża do siebie do Holandii, w domu ma
stafordzicę Dorę, która nie zaakceptuje
maleńkiego znajdy.
Ania ma łzy w oczach.- Co ja z nim zrobię?... Ale
Ania to kobieta konkretna. Jedzie do weterynarza, szczepi psa, robi mu zdjęcia –
W najgorszym wypadku będę pytać u siebie wśród znajomych... Na razie jest
jeszcze kilka dni, pomyśli się... Przywiązała się do niego, zakochała się w
nim, jak mówi. Patrzy na mnie – no nie mogę go do siebie zabrać, naprawdę.
Mi też głupio, wstyd, bo też nie mogę, bo już mam w domu komplet zwierząt.
Piesek jest malutki, niedużo je – Ania
mówi tak wszystkim bardziej czy mniej znajomym – Będę go sponsorować, płacić
na utrzymanie. Adopcja na odległość, żeby tylko miał d o m. Komórka Ani
gorąca. Dzwoni do wielu osób. Gdzie umieścić pieska, on jest taki przyjazny,
mądry, zasługuje na miłość... Ania ma tyle spraw, które musi załatwić w Polsce
przez te kilka dni, bardzo ważnych w urzędach. Jacek też jest ważny. Rodzina w
Holandii, może pojedzie do Holandii?...
Znalazł się dom. W końcu. Ulga w oczach Ani. (
I w oczkach Jacka też – czy mi się wydaje?...) Kilogramy mniej cierpienia
właśnie zrzuciła ze swoich ramion,
cierpienia, którego Jacek nie dozna w swoim psim życiu. (Życzę mu tego). Piesek
będzie miał dom, rodzinę z dziećmi, które tak lubi. Miseczkę, obróżkę.
Poduszeczkę, bo lubi spać zwinięty w kłębek na poduszce jak kotek.
Iwona Wróblak
wrzesień 2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz