środa, 5 października 2016

Rytm flamenco…

           
            Maciej Mustafa Giżejewski – bongosy (bębenki), Anna Patkiewicz - taniec, Marcin Pawlik – saksofon, flet, bracia Michał i Sławek Dolata – gitary klasyczne, czyli flamenco w Klubie Garnizonowym. Rumba, samba, seviliana, bulerias, tangos – to w rytmice egipsko – arabskiej. Bracia Dolata czyli własna wizja mixu muzycznego, który znamy pod ogólną nazwą flamenco. Kompozycje Sławomira Dolaty inspirowane muzyką hiszpańską z Andaluzji, ale przecież nie tylko. Także wpływy latynoskiej muzyki ludowej, wpływy cygańskie, z Kuby, religijnej muzyki afrykańskiej, rytmów świata muzułmańskiego, arabskiego. Muzyki pakistańskiej, hinduskiej, wzbogaconej harmoniką twórców i wykonawców europejskich.
            Wszystko to było słychać w recitalu zespołu, który gościł Klub Garnizonowy. Wszechobecny rytm, w różnych metrach, jak trans. Pierwotna muzyka, klaskanie otwartą dłonią, przytupywanie. Piosenki hiszpańskie, z kręgu kultury hiszpańskojęzycznej, o miłości przede wszystkim, miłości w  różnym wydaniu, namiętnej w wielkim procencie, nawet lubieżnej, i o samotności – drugim biegunie ludzkiego istnienia, braku tej pierwszej aktywności,  tęskne rytmy rozpoznawalne uchem bez znajomości języka. Mieszanka obyczajowości i kultury ludów, z którymi zetknęli się Hiszpanie i mieszkańcy półwyspu pirenejskiego w ciągu ostatnich kilkuset lat. Żywa, bardzo dźwięczna kronika wzajemnych wpływów i fascynacji kulturowych, wspólne obszary kontaktów międzyrasowych, międzykontynentalnych.
            Dla wrażliwych muzyków do pretekst czerpania z zasobnego źródła inspiracji artystycznych. Uwolnienia własnych pomysłów na kompozycje. Na  bazie bogatej spuścizny tradycji zwanej muzyką flamenco. Dla widzów – okazja do otwarcia się na gorące rytmy. Ole! Tancerka w chuście z frędzlami w  pełnych żaru układach tanecznych, Sławek unosi wyżej swą gitarę. Kolej na kolejnego improwizatora, bongosy i klarnet z jedną z gitar. Klamrą aranżacji jest osobowość kompozytora, jego pomysły na własne flamenco, które w tzw. czystej formie podobno nie istnieje... Tancerka z fioletowo – niebieskim wachlarzem jak motylem, upięte w kok włosy i szeroka u spodu tańcząca suknia. I rytm, pozornie nieskomplikowany, a naprawdę tak szczelnie wypełniający przeznaczoną mu przestrzeń w kompozycji, że zdaje się naturalnie wypływać z oczekiwań słuchaczy... Dajemy się wszyscy zahipnotyzować temu rytmowi, prosimy o jeszcze, o słynne„Bamboleo”, które, jak mi tłumaczy potem Maciej, z kubańskiego znaczy po prostu bujanie się w rytm muzyki.
Fiesta w Klubie Garnizonowym.

Iwona Wróblak
grudzień 2007 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz