Pewnym jest że Węgrzy Macieja
Korwina rozpoczną oblężenie...
Z daleka
słychać dźwięk fanfary. Tłum gawiedzi międzyrzeckiej licznie zdąża na Zamek,
bowiem pewnym jest, że Węgrzy Macieja Korwina będą dobywać Zamek nasz, w
międzyczasie zaś sądy będą nad przestępcami odprawiane i egzekucja wyroków
będzie. Walki na ostre rycerzy z Królestwa, Pomorza, Śląska, Brandemburgii,
Meklemburgii i Austrii.. Wielki turniej dla mieszczan i plebsu.
Drewniane
atrapy wsi pod Zamkiem ostrzelane zostaną z bombard (działo średniowieczne) i
hakownic (coś między pistoletem a karabinem). Najemna Rota Strzelcza ze
Szczecina huk robi wielki, skupieni na drugim brzegu fosy odruchowo
podskakujemy. Kłęby dymu układają się w ciepłym czerwcowym powietrzu na kształt
kół. „Hej, ruszaj!” – pokrzykuje podekscytowany maleńki chłopczyk
siedzący na barkach taty. Podobnie jak inni wyciągam mocno szyję, by wszystko
dobrze widzieć.
Oto idą, w
blasku swych zbroi, w przyłbicach, szlachetni rycerze herbów. Na murach,
pierwszy raz od 400 lat – flagi i proporce powiewają (Bractwo Rycerzy Ziemi
Międzyrzeckiej, Kompania Landsberg z Gorzowa i Chorągiew św. Łazarza ze
Szczecina). Kopie i miecze dzierżą w mężnych dłoniach, okrzyk bojowy z piersi
się rwie. Błyskają flesze aparatów fotograficznych, kamerzysta na moście
filmuje. Zwarcie bojowe rycerskie jedno po drugim na moście i za murami Zamku.
Szczęk mieczy i huk bombardy, której pociski straszliwe ostrzeliwują baszty.
Obrońcy – rycerstwo, mieszczanie i plebs
odpowiadają strzałami z łuków, ogniem z pistoletów i wodą laną z góry, zrzucają
kamienie i co się da na najeźdźców, którzy szturmem, taranem, Zamek zdobyć
rychło zamierzają. Kłąb walczących pod bramą niezdobytą, która już się gnie pod
niezłomnym naporem Macieja Korwina i jego wojsk. Płoną chałupy na podzamczu. Z
baszty pełna dramaturgii muzyka. Walka długo trwa, do zachodu słońca, do
zwycięstwa jednych i klęski drugich. Na moście
teatr branych zakładników spośród obrońców, mieszczan, ich żon i dzieci
(wszyscy w strojach z epoki). Zabierane są łupy z ciał poległych. Co piękniejsze branki wzięte w niewolę.
Kasztelan się poddaje, kłęby dymu nad basztą...Odczytując nasze nieme prośby
organizatorzy inscenizują nam jeszcze
starcie piechoty polskiej i niemieckiej, widowiskowe pojedynki koło płonących
szczątków chaty. Hufiec wieśniaczy, faceci znikąd, wagabundzi, rozsierdzeni
wojennym brakiem spyży walczą czym się da, widłami i domową patelnią...
Wracają
rycerze zmęczeni bitwą, zgrzani, białogłowy witają ich dzbanem i kubkiem wody
(lub wina albo miodu). Wyprzedane są miecze – (zwłaszcza te dziecięce
drewniane) na stoisku z orężem (pan Maciej z Kielc ma kuźnię, na podobnych do
dzisiejszego festynach sprzedaje miecze, kusze, łuki, pistolety itp. własnej
roboty).
Na
dziedzińcu Zamku namioty rycerstwa i mieszczan. Rycerz Edgar (Dariusz Winnicki z Gorzowa) z Kompanii
Landsberg jest jednym z głównych
organizatorów festynu rycerskiego. Stylizowany na 2. poł. XIX w. obóz wewnątrz
murów, namioty. Sprzęty, (fanfara to trąbka z proporcem, na której gra giermek herolda – króla herbowego –
Jakub Jaszczak), gliniane misy
do jedzenia i drewniane sztućce, broń. Ubrania. Już od kilku dni widujemy na
mieście ludzi w strojach ze średniowiecza, w różnym wieku. Piękny obrazek,
dziewczyna ok. 20 lat, w sukni mieszczki, przysiadła na dziedzińcu zamku, koleżanka wpina jej we włosy
świeżo zerwane stokrotki. Rodzina z malcem, wszyscy ubrani w stroje XV w.
mieszczan. Jak kapsuły czasu w teraźniejszości. Sam ich widok jest wspaniałą
przygodą z historią, którą można zapytać, czy wygodne są ciżmy, i suknia z
wełny. Piękne hafty na strojach robią
sami.
Robert ze Szczecina, rycerz, zachwyca
się naszym Zamkiem. Wspaniałe miejsce dla takich inscenizacji, u siebie mają
tylko mały szczątek murów. „Antiquo
More”- słyszę charakterystyczny styl ich muzyki. Na baszcie będzie
uczta dla zwycięzców i pokonanych, Zespół
Muzyki Dawnej zabawi gości,
Hotel i Restauracja „Duet” pan Jacek Bełz w stroju podkasztelana,
razem z burmistrzem Tadeuszem Dubickim,
(który próbuje tańca dworskiego z Zespołem) także przebranym w strój dawnego
kasztelana, współfinansują imprezę. Do zdjęcia brakuje mi pani Joanny Patorskiej dyrektor Muzeum,
wypatruję, może przebrana w średniowieczną suknię pojawi nam się, bez jej
pozwolenia nie byłoby dzisiaj tego wspaniałego widowiska. W średniowieczu bigos był potrawą przywiezioną
przez templariuszy, to ciekawostka, polskim symbolem narodowym stal się
znacznie później. Dzisiaj pan Bełz przygotował
dla gości upieczonego w całości prosiaka, pięknie ułożonego na wielkim
półmisku, specjalnie pieczone wielkie chleby. Kapłony (kurczaki), owoce.
Zdążają
goście na posiłek. Benedyktyni i dominikanie w swoich zakonnych szatach żywcem
zdjętych ze starych rycin, mieszczaństwo, plebs i brać rycerska. Z metalowymi i
drewnianymi kuflami na wzór tych, które widziałam w Muzeum. Mowy rycerskie,
wiwaty, toasty. Król herbowy Tomasz
Bączkowski - Za zdrowie pani dyrektor Muzeum! Może pani Patorska
pozwoli w przyszłym roku jeszcze raz zdobywać Zamek...
Na razie
nasz świetny Zespół Muzyki Dawnej „Antiquo
More” wystawi nam spektakl taneczno – muzyczny pt. „Kopciuszek”,
nagrodzony w Kaliszu. We wspaniałej
scenerii opowieść o księciu i ubogiej dziewczynie.
Ożył Zamek
dzisiaj nasz międzyrzecki. Ożyła historia. Czujemy wszyscy te dziewięć metrów
ziemi pod stopami warstw osadniczych, emocje i pragnienia ludzi umarłych dawno, ale jakby nie
do końca. Żywych w strojach z pietyzmem odtwarzanych przez fascynatów
średniowieczem, w ich zainteresowaniu
dawnymi czasami i w naszej obecności, tak licznej tutaj, w współuczestniczeniu.
Iwona Wróblak
lipiec 2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz