niedziela, 23 października 2016

Pewnym jest że Węgrzy Macieja Korwina rozpoczną oblężenie...

            Z daleka słychać dźwięk fanfary. Tłum gawiedzi międzyrzeckiej licznie zdąża na Zamek, bowiem pewnym jest, że Węgrzy Macieja Korwina będą dobywać Zamek nasz, w międzyczasie zaś sądy będą nad przestępcami odprawiane i egzekucja wyroków będzie. Walki na ostre rycerzy z Królestwa, Pomorza, Śląska, Brandemburgii, Meklemburgii i Austrii.. Wielki turniej dla mieszczan i plebsu.
            Drewniane atrapy wsi pod Zamkiem ostrzelane zostaną z bombard (działo średniowieczne) i hakownic (coś między pistoletem a karabinem). Najemna Rota Strzelcza ze Szczecina huk robi wielki, skupieni na drugim brzegu fosy odruchowo podskakujemy. Kłęby dymu układają się w ciepłym czerwcowym powietrzu na kształt kół. „Hej, ruszaj!” – pokrzykuje podekscytowany maleńki chłopczyk siedzący na barkach taty. Podobnie jak inni wyciągam mocno szyję, by wszystko dobrze widzieć.
            Oto idą, w blasku swych zbroi, w przyłbicach, szlachetni rycerze herbów. Na murach, pierwszy raz od 400 lat – flagi i proporce powiewają (Bractwo Rycerzy Ziemi Międzyrzeckiej, Kompania Landsberg z Gorzowa i Chorągiew św. Łazarza ze Szczecina). Kopie i miecze dzierżą w mężnych dłoniach, okrzyk bojowy z piersi się rwie. Błyskają flesze aparatów fotograficznych, kamerzysta na moście filmuje. Zwarcie bojowe rycerskie jedno po drugim na moście i za murami Zamku. Szczęk mieczy i huk bombardy, której pociski straszliwe ostrzeliwują baszty. Obrońcy – rycerstwo, mieszczanie i  plebs odpowiadają strzałami z łuków, ogniem z pistoletów i wodą laną z góry, zrzucają kamienie i co się da na najeźdźców, którzy szturmem, taranem, Zamek zdobyć rychło zamierzają. Kłąb walczących pod bramą niezdobytą, która już się gnie pod niezłomnym naporem Macieja Korwina i jego wojsk. Płoną chałupy na podzamczu. Z baszty pełna dramaturgii muzyka. Walka długo trwa, do zachodu słońca, do zwycięstwa jednych i klęski drugich. Na  moście teatr branych zakładników spośród obrońców, mieszczan, ich żon i dzieci (wszyscy w strojach z epoki). Zabierane są łupy z ciał poległych. Co  piękniejsze branki wzięte w niewolę. Kasztelan się poddaje, kłęby dymu nad basztą...Odczytując nasze nieme prośby organizatorzy inscenizują nam  jeszcze starcie piechoty polskiej i niemieckiej, widowiskowe pojedynki koło płonących szczątków chaty. Hufiec wieśniaczy, faceci znikąd, wagabundzi, rozsierdzeni wojennym brakiem spyży walczą czym się da, widłami i domową patelnią...
            Wracają rycerze zmęczeni bitwą, zgrzani, białogłowy witają ich dzbanem i kubkiem wody (lub wina albo miodu). Wyprzedane są miecze – (zwłaszcza te dziecięce drewniane) na stoisku z orężem (pan Maciej z Kielc ma kuźnię, na podobnych do dzisiejszego festynach sprzedaje miecze, kusze, łuki, pistolety itp. własnej roboty).
            Na dziedzińcu Zamku namioty rycerstwa i mieszczan. Rycerz Edgar (Dariusz Winnicki z Gorzowa) z Kompanii Landsberg jest jednym z  głównych organizatorów festynu rycerskiego. Stylizowany na 2. poł. XIX w. obóz wewnątrz murów, namioty. Sprzęty, (fanfara to trąbka z proporcem, na  której gra giermek herolda – króla herbowego – Jakub Jaszczak), gliniane misy do jedzenia i drewniane sztućce, broń. Ubrania. Już od kilku dni widujemy na mieście ludzi w strojach ze średniowiecza, w różnym wieku. Piękny obrazek, dziewczyna ok. 20 lat, w sukni mieszczki, przysiadła na  dziedzińcu zamku, koleżanka wpina jej we włosy świeżo zerwane stokrotki. Rodzina z malcem, wszyscy ubrani w stroje XV w. mieszczan. Jak kapsuły czasu w teraźniejszości. Sam ich widok jest wspaniałą przygodą z historią, którą można zapytać, czy wygodne są ciżmy, i suknia z wełny. Piękne hafty na  strojach robią sami.
            Robert ze Szczecina, rycerz, zachwyca się naszym Zamkiem. Wspaniałe miejsce dla takich inscenizacji, u siebie mają tylko mały szczątek murów. „Antiquo More”- słyszę charakterystyczny styl ich muzyki. Na baszcie będzie uczta dla zwycięzców i pokonanych, Zespół Muzyki Dawnej zabawi gości, Hotel i Restauracja „Duet” pan Jacek Bełz w stroju podkasztelana, razem z burmistrzem Tadeuszem Dubickim, (który próbuje tańca dworskiego z Zespołem) także przebranym w strój dawnego kasztelana, współfinansują imprezę. Do zdjęcia brakuje mi pani Joanny Patorskiej dyrektor Muzeum, wypatruję, może przebrana w średniowieczną suknię pojawi nam się, bez jej pozwolenia nie byłoby dzisiaj tego wspaniałego widowiska. W  średniowieczu bigos był potrawą przywiezioną przez templariuszy, to ciekawostka, polskim symbolem narodowym stal się znacznie później. Dzisiaj pan Bełz przygotował dla gości upieczonego w całości prosiaka, pięknie ułożonego na wielkim półmisku, specjalnie pieczone wielkie chleby. Kapłony (kurczaki), owoce.
            Zdążają goście na posiłek. Benedyktyni i dominikanie w swoich zakonnych szatach żywcem zdjętych ze starych rycin, mieszczaństwo, plebs i brać rycerska. Z metalowymi i drewnianymi kuflami na wzór tych, które widziałam w Muzeum. Mowy rycerskie, wiwaty, toasty. Król herbowy Tomasz Bączkowski - Za zdrowie pani dyrektor Muzeum! Może pani Patorska pozwoli w przyszłym roku jeszcze raz zdobywać Zamek...
            Na razie nasz świetny Zespół Muzyki Dawnej „Antiquo More” wystawi nam spektakl taneczno – muzyczny pt. „Kopciuszek”, nagrodzony w  Kaliszu. We wspaniałej scenerii opowieść o księciu i ubogiej dziewczynie.
            Ożył Zamek dzisiaj nasz międzyrzecki. Ożyła historia. Czujemy wszyscy te dziewięć metrów ziemi pod stopami warstw osadniczych, emocje i  pragnienia ludzi umarłych dawno, ale jakby nie do końca. Żywych w strojach z pietyzmem odtwarzanych przez fascynatów średniowieczem, w ich  zainteresowaniu dawnymi czasami i w naszej obecności, tak licznej tutaj, w współuczestniczeniu.


Iwona Wróblak
lipiec 2007

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz