I różnice
kulturowe stają się akceptowalne
Tutoring (tutor
- z łaciny: opiekun) metoda
dydaktyczna będąca czymś więcej niż tylko przekazaniem i weryfikacją wiedzy. Metoda
uczy samodzielnego myślenia, budowania opinii opartych na wiedzy i publicznej
ich obrony. Mocną stroną tutoringu
jest jego dydaktyczna skuteczność i długotrwałość
efektów. Jest metodą rozwijającą talenty i zainteresowania uczniów, pomagającą
odnaleźć im swoją ścieżkę rozwoju osobistego i edukacyjnego.
JEDYNKA. Gimnazjum nr 1 w Międzyrzeczu. Ubiegły tydzień był szczególnie bogaty w
wydarzenia w życiu Szkoły. Gościli uczniów z holenderskiej szkoły SG Marianum z
Groenlo. Jak mówi mi dyr. Szkoły, mgr
Joanna Obrębska - Spychała, w wymianie chodziło (także) o wprowadzenie w
gimnazjum elementów tutoringu jako metody
nauczania. W planie Wymiany ujęto, wspólne z polskimi uczniami, zadania do
wykonania, w tym celu uczniowie z obu krajów zwiedzali miasto i okolice, MRU, Muzeum
im. Alfa Kowalskiego, gdzie poznali m.in. technikę zdobienia sukna za pomocą zabytkowych
kołtryn. Tę wiedzę wykorzystywali na warsztatach plastycznych prowadzonych
przez plastyka Krzysztofa Kostrzewę. W efekcie tych działań powstał
ciekawy mural na terenie szkoły. W
następnych dniach grupa polsko - holenderska udała się na wycieczkę do
Wrocławia. Projekt podsumowywali na uroczystej Prezentacji w Muzeum.
To ich, Holendrów,
któraś z kolei wizyta w zaprzyjaźnionej partnerskiej szkole za granicą. My w
Polsce, w Międzyrzeczu, nie mamy tak długiej, jak tam, tradycji wymiany
międzynarodowej (20 lat) w szkołach na poziomie gimnazjalnym. Groenlo to małe
miasteczko, rolniczy rejon na północy przy granicy w Niemcami. Miasto bardzo holenderskie, ale nie ma tam wielu
obcokrajowców, widoków tak charakterystycznych dla wielkich miast europejskich,
czyli tradycyjna Holandia w pigułce. Jacy więc są? Dzieci, młodzież
holenderska?
Zwykłe, takie jak nasze. Dzieci poznały się wirtualnie w czerwcu, na
wakacjach pisały do siebie na portalach społecznościowych. Pytam uczniów, o
czym rozmawiali ze sobą na Facebooku czy Snapczacie. – Wzruszają ramionami - o życiu szkolnym, o ich mieście. W
kwietniu tego roku były pierwsze kontakty między nauczycielami obu szkół, na
jesieni nastał czas na rewizytę. Teraz polskie rodziny goszczą u siebie
holenderskie dzieci. Pytam rodziców o wrażenia – niczym się nie różnią od naszych. Dzieci z Groenlo są grzeczne, nie ma
z nimi problemów. Jak się z nimi dogadują? Jedna z mam mówi, że była
zaskoczona, jak dobrze jej córka zna angielski – była w domu tłumaczką… - Poza tym mamy dwie ręce – i uśmiech…
Powstają zabawne anegdotki, rodzinne opowieści - zwyczaje kulinarne obu nacji –
o tym, jak Polacy starali się, w myśl polskiej gościnności, przyjąć ich, przede
wszystkim – nakarmić… No cóż… taka tradycja nasza… Holendrzy potem, w czasie
finalnej Prezentacji, mówili o tym, że Polacy… kładą duży nacisk na jedzenie…
Takie kulturowe anegdotki… Atmosfera była wspaniała, i nie ma jak to szczerość
bez uprzedzeń… Jak powiedział mi jeden z wychowawców młodzieży holenderskiej –
Ian Koojers, taka wymiana, już nie wirtualna, lecz spotkania personalne, służą
– może przede wszystkim temu – żeby różnice kulturowe stały się
akceptowalne…
Wielka przygoda naszych
dzieciaków trwa. Może nauczymy się od Holendrów nieco luzu – nie tylko tego
kawiarnianego, po lekcjach, ale tego życiowego,
by lęk przed nauczycielem nie paraliżował… By nauczyciel nie był tak bardzo ex katedra, wykładający przy tablicy, co nie znaczy bynajmniej,
że takie nauczanie jest mniej efektywne, wprost przeciwnie… Wiek gimnazjalny
jest szczególny, warto być może ukierunkować tę naturalną energię, pozwolić jej
się kanalizować bardziej swobodnie… Nasi nauczyciele nie mają nic przeciwko
temu, tylko ta – zbyt bujna – podstawa programowa, którą muszą realizować, mnóstwo dokumentacji do zrealizowania, niestety…
Przeładowany program, którego kolejne reformy
szkolnictwa nie chcą odchudzić…
Trwa też przygoda
holenderskich dzieci. Zostało postawione młodym Holendrom zadanie – odnaleźć
się w nieznanym dla nich środowisku – w Polsce. To kolejny dla nich kraj, który
odwiedzają. Byli już np. w Czechach, we Włoszech, w Hiszpanii. Ian, nauczyciel
o szpakowatych włosach, starannie się przygotowuje do tych wizyt. Wie o odwiedzanych
krajach prawie wszystko – myślę, że nie tylko z jednego źródła – i dlatego być
może, kiedy go pytam o to, odpowiada, że nie jest zaskoczony tym, co zastał
przyjeżdżając do nas ze swoimi uczniami.
Monika Szypszak i
Jagoda Boczula – Kermel, nauczycielki z Gimnazjum, starannie przygotowały
program Wymiany. Zakładał obok edukacji – kulturowej, historycznej, zajęcia integracyjne
w grupach. Sprawny międzynarodowy tutoring…
Możliwie kompleksowy. Obok zajęć sportowych, wspólnych polsko-holenderskich meczy
piłki siatkowej, poznawanie kuchni narodowych i zwiedzanie zabytków. Wizyta w
naszym Muzeum, w Międzyrzeckim Rejonie
Umocnionym – trudno nie skorzystać z miejscowej oferty. Wrocław, starówka
wrocławska, zwiedzanie Afrykarium. Biegle władające językiem niemieckim i
angielskim panie pośredniczyły w obu grupach – jak same podkreślały, głównym
celem zajęć jest nauczenie komunikacji. Nauka
języka w taki sposób, by nie był obcy…
by był narzędziem komunikacji personalnej. By znajomość języka była Drzwiami otworzonymi
dla przyszłej kariery zawodowej i innej,
osobistej, młodego człowieka, jego samorealizacji na terenie Unii Europejskiej
– i nie tylko zapewne.
Także promocja naszego regionu, Międzyrzecza, jego historii, kultury
dnia codziennego.
Kształcenie metodą
PROJEKTU. W szkołach zachodnich, też w Skandynawii, realizowana od dziesięcioleci.
Zagadnienie, zadanie, przedstawione do rozwiązania, jest punktem wyjścia – jest
pretekstem i powodem podawania wiedzy teoretycznej, ta wtedy lepiej i szybciej
jest wchłaniana… Projekt realizowany w polskim Gimnazjum, razem z uczniami
polskimi, jest dla Holendrów częścią systemowego egzaminu szkolnego. Dąży się
do przeniesienia części tego systemu do naszego sposobu wychowania, uczenia, ku
nauczenia większej samodzielności. Obdarzania młodych ludzi większym zaufaniem. Dotyczy też kształcenia modelu
domowego wychowania…
Projekt wykonywany w
małych grupach, prezentowany w uniwersalnym dzisiaj języku angielskim,
obowiązywał i tutaj. Także praca w grupach. Nauczenie się tej ważnej
umiejętności jest priorytetowe. W ten sposób się pracuje na uczelniach, w
grupach badawczych, potem w pracy. Wzajemne interakcje, umiejętność słuchania,
panowania nad emocjami. Cechy, których można
się nauczyć. Po to jest tutor… Ważne
jest pozbycie się stereotypów narodowościowych, kulturowych. Ćwiczenie
otwartości poprzez osobiste kontakty. Odkąd trzeba się tego uczyć? Pan Marcin Jędrowski,
nauczyciel w Gimnazjum, mówi mi, że nie
ma granicy wieku. Kontakty trzeba zacząć możliwie wcześnie, już na poziomie
przedszkolnym. Maleńkie dzieci nie mają oporów w akceptacji np. kolegi czy
koleżanki o różnym kolorze skóry, dopiero z wiekiem pojawiają się, mogą się
pojawić, ciągoty dyskryminacje, wiek lat kilkunastu – gimnazjalny - jest ostatnim
dzwonkiem… Należy walczyć z zahamowaniami (polskimi, „narodowymi”),
kompleksami, uodporniając na deprymujące
poczucie – w rzeczywistości chwilowej – klęski. Trzeba też nadmiernie nie
upajać pochwałami maleńkich sukcesów…
Szkoła organizuje taką
międzynarodową wymianę, by pokazać jacy są inni ludzie, z innych krajów, i też
w jaki sposób inni reagują na nas. Tworząc
swobodną atmosferę, bez scholastycznej presji, która u nas czasami krępuje
młodego człowieka. Kształtować brak postaw lękowych (przed szkołą) przed
podejmowaniem decyzji, dokonywaniem wyborów, by strach nie był paraliżujący… Czujne
oko pedagogów - koordynatorów sprzyja wszechstronnemu osobistemu społecznemu
rozwojowi – jeszcze raz: nacisk kładzie się na język, jego znajomość komunikatywną,
komunikację werbalną między uczniami. Polacy są dobrzy z logistyki.
Zdyscyplinowani, pracowici. Mają dużą wiedzę teoretyczną. Uczymy się od siebie
nawzajem. Zarówno my jak i Holendrzy mamy nadzieję, że współpraca będzie trwała
dłużej, znajomości i przyjaźnie się już zawiązały.
Poznajemy kulturę
innego kraju. By ta wiedza stała się inspiracją do twórczości, materiałem. POLEN
IS GEWELGING (hol. „Polska jest wspaniała”) – takie hasło wypisali
uczniowie na Tablicy Prezentacyjnej, myślę, że podobnie było w innych krajach,
szkołach, które odwiedzali.
Grupy młodych ludzi
pochylone nad stołami. Krzysztof Kostrzewa, nauczyciel plastyki, technicznie pomaga
wykonać artystyczne zadanie. Mimochodem zapoznają się z technikami plastycznymi
służącymi do wykorzystania patronów drukarskich, jakie widzieli w Muzeum. Kultura
renesansowa na murach, być może temat na współczesne graffiti… Inspiracją może być wszystko. Punktem wyjścia jest
serwetka stołowa. Wykorzystanie sztuki
ludowej, rękodzieła, w sztuce współczesnej miasta, to się nazywa - Folk Street Art. Szkolny płot będzie piękniejszy. Murale są cool. Pod palcami młodych ludzi
powstanie coś pięknego na murze. Widzieli zabytki muzealne, drewniane zabytkowe
formy, którymi odciskano obraz na materiale. Mogą stworzyć własny wzór, lub
odwzorować ten muzealny. Rysowanie na brystolu. Podkładanie tafli szkła i wycinanie
form, szablonów do muralu. Piętrzą się pudełka
farb, wałki do malowania, pędzle. Tylko ten wiatr przeszkadza, cóż, trudno to
było zaplanować… Ale część muralu powstała. Renesansowe motywy roślinne w
niebiesko-zielonym kolorze są na murze. Integracja międzynarodowa poprzez
sztukę, piękna idea…
Jak mi mówią uczestnicy
Projektu, w głowach Holendrów zamieszkaliśmy
teraz w Europie w sposób pełnoprawny, jesteśmy podobni do innych Europejczyków,
miłe dla nich zaskoczenie - nie różnimy się od nich (rówieśnicy, ale nie tylko)
niczym szczególnym – co nie było dotąd takie oczywiste… Wiedza o naszym kraju
uległa znacznemu poszerzeniu, złamane zostały (w Groenlo) schematy myślenia o
Polsce – w wyniku doświadczeń osobistych kontaktów, kto wie, czym zaowocują w
przyszłości te wizyty, na co się -
obopólnie – przydadzą…
Rozmawiam z panią
Szypszak. Jaki dzisiaj powinien być nauczyciel, w Polsce, w gimnazjum? Głęboki
oddech. – Powinien kochać młodzież
(to oczywiste…), i iść z duchem czasu,
mądrze przekazywać wiedzę i wspierać. Nauczanie metodą Projektu edukacyjnego
jest w podstawie programowej gimnazjum, jest realizowane w Gimnazjum nr 1 od
kilku lat. Projekt uczy pewności
siebie – to bardzo ważne. I samodzielności. Ten jest wyjątkowy, bo oparty na wymianie międzynarodowej.
Jedna z uczennic: Marleen
Horbers – rozmowę z nią tłumaczą mi jej polskie koleżanki. Pytam o wrażenia z
pobytu u nas. Podoba jej się nasza przyroda. Kolorowe tynki na domach. Fajni są
ludzie. Wiele się o Polsce dowiedziała, w podręcznikach szkolnych nie ma tych
wiadomości. Umie mówić po polsku: tak,
nie, cześć.
W Holandii kształceniem
językowym objęte jest całe społeczeństwo.
Zostawić holenderski
ślad w naszym Gimnazjum nr 1. Nauczyciele, moi rozmówcy, tak mówią o
długofalowych skutkach Wymiany międzynarodowej: chodzi o to, żeby nasi
uczniowie nie bali się podróżować do innych krajów, bo będą wiedzieli, że
ludzie tam mieszkający są tacy sami jak oni. By w ten sposób zdobywali
doświadczenie, uczyli się tolerancji dla innych sposobów myślenia. By w wyniku
kontaktów Strach przed Obcymi był możliwie mały… Żeby posiedli wiedzę taką, że
owszem, różnimy się od nich kulturowo, ale te różnice są – dla nas i dla nich –
akceptowalne, kiedy inny kraj poznajemy od
kuchni – czasami dosłownie…
Muzeum. Finalne
Prezentacje mieszanych zespołów młodzieży polsko – holenderskiej. W ciągu
wspólnie spędzonego tygodnia różnice między Polakami i Holendrami, widoczne na
początku – nasze skrępowanie, nieśmiałość, choć nie u wszystkich – nieco
zanikły. Nasi też dobrze mówią po angielsku.
Pani Dyrektor także wygłasza – za uczniami - kilka zdań wstępu (podziękowania i
podsumowanie) po angielsku. Uczmy się wszyscy wspólnego uniwersalnego dzisiaj języka…
Dzieci odwiedziły miejsca użyteczności publicznej – bank (bardzo ważne), hale
fabryczne Międzyrzeckiego Parku Przemysłowego, byli w polskich domach –
mieszkali tam, siedzieli przy wspólnym stole na obiedzie. Najważniejsze –
poznali naszą lokalną regionalną kulturę, obok tej z większego miasta,
wrocławską, wysłuchali koncertu Zespołu Muzyki Dawnej „Antiquo More”. Zostało
im w głowach na pewno dużo – co? – warto
by, po jakimś czasie, zapytać…
Ostatni cytat z wypowiedzi Iana Koojers’a, jednego z holenderskich
wychowawców – podoba mu się - mówi - otwartość naszej szkoły. Naszego polskiego
Gimnazjum nr 1.
Obowiązek szkolny w Holandii dotyczy dzieci między 5. i
16. rokiem życia. Można go realizować w szkołach publicznych i prywatnych, przy
czym oba typy szkół są w równym stopniu dofinansowywane przez państwo. Szkoły
mają dużą swobodę zarówno w układaniu własnych programów, jak i w metodach nauczania, limitowane są tylko ministerialnymi
standardami wymagań edukacyjnych.
Na system edukacyjny w Holandii
składają się szkoły podstawowe dla dzieci między 4. (w tym wieku dzieci mogą
już iść do nieobowiązkowej klasy przygotowawczej) a 12. rokiem życia
(basisscholen), szkoły średnie o charakterze ogólnokształcącym -
preuniwersyteckim (WVO) dla młodzieży między 12. a 18. rokiem życia, szkoły
średnie ogólnokształcące przygotowujące do studiów zawodowych (HAVO) dla
młodzieży między 12. a 17. rokiem życia, szkoły niższe średnie przygotowujące do
kontynuacji kształcenia w szkołach zawodowych stopnia średniego (MAVO) dla
młodzieży między 12. a 16. rokiem życia
i szkoły preorientujące zawodowo o charakterze praktycznym (VBO) dla młodzieży
między 12. a 16. rokiem życia.
Iwona Wróblak
październik 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz