czwartek, 13 października 2016

I różnice kulturowe stają się akceptowalne

            Tutoring (tutor - z łaciny: opiekun) metoda dydaktyczna będąca czymś więcej niż tylko przekazaniem i weryfikacją wiedzy. Metoda uczy samodzielnego myślenia, budowania opinii opartych na wiedzy i publicznej ich obrony. Mocną stroną tutoringu jest jego dydaktyczna skuteczność i  długotrwałość efektów. Jest metodą rozwijającą talenty i zainteresowania uczniów, pomagającą odnaleźć im swoją ścieżkę rozwoju osobistego i  edukacyjnego.
            JEDYNKA. Gimnazjum nr 1 w Międzyrzeczu. Ubiegły tydzień był szczególnie bogaty w wydarzenia w życiu Szkoły. Gościli uczniów z  holenderskiej szkoły SG Marianum z Groenlo. Jak mówi mi dyr. Szkoły, mgr Joanna Obrębska - Spychała, w wymianie chodziło (także) o wprowadzenie w gimnazjum elementów tutoringu jako metody nauczania. W planie Wymiany ujęto, wspólne z polskimi uczniami, zadania do wykonania, w tym celu uczniowie z obu krajów zwiedzali miasto i okolice, MRU, Muzeum im. Alfa Kowalskiego, gdzie poznali m.in. technikę zdobienia sukna za pomocą zabytkowych kołtryn. Tę wiedzę wykorzystywali na warsztatach plastycznych prowadzonych przez plastyka Krzysztofa Kostrzewę. W efekcie tych działań powstał ciekawy mural na terenie szkoły. W następnych dniach grupa polsko - holenderska udała się na wycieczkę do Wrocławia. Projekt podsumowywali na uroczystej Prezentacji w Muzeum.
            To ich, Holendrów, któraś z kolei wizyta w zaprzyjaźnionej partnerskiej szkole za granicą. My w Polsce, w Międzyrzeczu, nie mamy tak długiej, jak tam, tradycji wymiany międzynarodowej (20 lat) w szkołach na poziomie gimnazjalnym. Groenlo to małe miasteczko, rolniczy rejon na północy przy  granicy w Niemcami. Miasto bardzo holenderskie, ale nie ma tam wielu obcokrajowców, widoków tak charakterystycznych dla wielkich miast europejskich, czyli tradycyjna Holandia w pigułce. Jacy więc są? Dzieci, młodzież holenderska?
Zwykłe, takie jak nasze. Dzieci poznały się wirtualnie w czerwcu, na wakacjach pisały do siebie na portalach społecznościowych. Pytam uczniów, o czym rozmawiali ze sobą na Facebooku czy Snapczacie. – Wzruszają ramionami - o życiu szkolnym, o ich mieście. W kwietniu tego roku były pierwsze kontakty między nauczycielami obu szkół, na jesieni nastał czas na rewizytę. Teraz polskie rodziny goszczą u siebie holenderskie dzieci. Pytam rodziców o wrażenia – niczym się nie różnią od naszych. Dzieci z Groenlo są grzeczne, nie ma z nimi problemów. Jak się z nimi dogadują? Jedna z mam mówi, że była zaskoczona, jak dobrze jej córka zna angielski – była w domu tłumaczką… - Poza tym mamy dwie ręce – i uśmiech… Powstają zabawne anegdotki, rodzinne opowieści - zwyczaje kulinarne obu nacji – o tym, jak Polacy starali się, w myśl polskiej gościnności, przyjąć ich, przede wszystkim – nakarmić… No cóż… taka tradycja nasza… Holendrzy potem, w czasie finalnej Prezentacji, mówili o tym, że Polacy… kładą duży nacisk na jedzenie… Takie kulturowe anegdotki… Atmosfera była wspaniała, i nie ma jak to szczerość bez uprzedzeń… Jak powiedział mi jeden z wychowawców młodzieży holenderskiej – Ian Koojers, taka wymiana, już nie wirtualna, lecz spotkania personalne, służą – może przede wszystkim temu – żeby różnice kulturowe stały się akceptowalne…
            Wielka przygoda naszych dzieciaków trwa. Może nauczymy się od Holendrów nieco luzu – nie tylko tego kawiarnianego, po lekcjach, ale tego życiowego, by lęk przed nauczycielem nie paraliżował… By nauczyciel nie był tak bardzo ex katedra, wykładający przy tablicy, co nie znaczy bynajmniej, że takie nauczanie jest mniej efektywne, wprost przeciwnie… Wiek gimnazjalny jest szczególny, warto być może ukierunkować tę naturalną energię, pozwolić jej się kanalizować bardziej swobodnie… Nasi nauczyciele nie mają nic przeciwko temu, tylko ta – zbyt bujna – podstawa programowa, którą muszą realizować, mnóstwo dokumentacji do zrealizowania, niestety… Przeładowany program, którego kolejne reformy szkolnictwa nie chcą odchudzić…
            Trwa też przygoda holenderskich dzieci. Zostało postawione młodym Holendrom zadanie – odnaleźć się w nieznanym dla nich środowisku – w  Polsce. To kolejny dla nich kraj, który odwiedzają. Byli już np. w Czechach, we Włoszech, w Hiszpanii. Ian, nauczyciel o szpakowatych włosach, starannie się przygotowuje do tych wizyt. Wie o odwiedzanych krajach prawie wszystko – myślę, że nie tylko z jednego źródła – i dlatego być może, kiedy go pytam o to, odpowiada, że nie jest zaskoczony tym, co zastał przyjeżdżając do nas ze swoimi uczniami.          
            Monika Szypszak i Jagoda Boczula – Kermel, nauczycielki z Gimnazjum, starannie przygotowały program Wymiany. Zakładał obok edukacji –  kulturowej, historycznej, zajęcia integracyjne w grupach. Sprawny międzynarodowy tutoring… Możliwie kompleksowy. Obok zajęć sportowych, wspólnych polsko-holenderskich meczy piłki siatkowej, poznawanie kuchni narodowych i zwiedzanie zabytków. Wizyta w naszym Muzeum, w  Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym – trudno nie skorzystać z miejscowej oferty. Wrocław, starówka wrocławska, zwiedzanie Afrykarium. Biegle władające językiem niemieckim i angielskim panie pośredniczyły w obu grupach – jak same podkreślały, głównym celem zajęć jest nauczenie komunikacji. Nauka języka w taki sposób, by nie był obcy… by był narzędziem komunikacji personalnej. By znajomość języka była Drzwiami otworzonymi dla  przyszłej kariery zawodowej i innej, osobistej, młodego człowieka, jego samorealizacji na terenie Unii Europejskiej – i nie tylko zapewne.
Także promocja naszego regionu, Międzyrzecza, jego historii, kultury dnia codziennego.
            Kształcenie metodą PROJEKTU. W szkołach zachodnich, też w Skandynawii, realizowana od dziesięcioleci. Zagadnienie, zadanie, przedstawione do rozwiązania, jest punktem wyjścia – jest pretekstem i powodem podawania wiedzy teoretycznej, ta wtedy lepiej i szybciej jest wchłaniana… Projekt realizowany w polskim Gimnazjum, razem z uczniami polskimi, jest dla Holendrów częścią systemowego egzaminu szkolnego. Dąży się do przeniesienia części tego systemu do naszego sposobu wychowania, uczenia, ku nauczenia większej samodzielności. Obdarzania młodych ludzi większym zaufaniem. Dotyczy też kształcenia modelu domowego wychowania…
            Projekt wykonywany w małych grupach, prezentowany w uniwersalnym dzisiaj języku angielskim, obowiązywał i tutaj. Także praca w grupach. Nauczenie się tej ważnej umiejętności jest priorytetowe. W ten sposób się pracuje na uczelniach, w grupach badawczych, potem w pracy. Wzajemne interakcje, umiejętność słuchania, panowania nad emocjami. Cechy, których można się nauczyć. Po to jest tutor… Ważne jest pozbycie się stereotypów narodowościowych, kulturowych. Ćwiczenie otwartości poprzez osobiste kontakty. Odkąd trzeba się tego uczyć? Pan Marcin Jędrowski, nauczyciel w  Gimnazjum, mówi mi, że nie ma granicy wieku. Kontakty trzeba zacząć możliwie wcześnie, już na poziomie przedszkolnym. Maleńkie dzieci nie mają oporów w akceptacji np. kolegi czy koleżanki o różnym kolorze skóry, dopiero z wiekiem pojawiają się, mogą się pojawić, ciągoty dyskryminacje, wiek lat  kilkunastu – gimnazjalny - jest ostatnim dzwonkiem… Należy walczyć z zahamowaniami (polskimi, „narodowymi”), kompleksami, uodporniając na  deprymujące poczucie – w rzeczywistości chwilowej – klęski. Trzeba też nadmiernie nie upajać pochwałami maleńkich sukcesów…
            Szkoła organizuje taką międzynarodową wymianę, by pokazać jacy są inni ludzie, z innych krajów, i też w jaki sposób inni reagują na nas. Tworząc swobodną atmosferę, bez scholastycznej presji, która u nas czasami krępuje młodego człowieka. Kształtować brak postaw lękowych (przed szkołą) przed podejmowaniem decyzji, dokonywaniem wyborów, by strach nie był paraliżujący… Czujne oko pedagogów - koordynatorów sprzyja wszechstronnemu osobistemu społecznemu rozwojowi – jeszcze raz: nacisk kładzie się na język, jego znajomość komunikatywną, komunikację werbalną między uczniami. Polacy są dobrzy z logistyki. Zdyscyplinowani, pracowici. Mają dużą wiedzę teoretyczną. Uczymy się od siebie nawzajem. Zarówno my jak i Holendrzy mamy nadzieję, że współpraca będzie trwała dłużej, znajomości i przyjaźnie się już zawiązały.
            Poznajemy kulturę innego kraju. By ta wiedza stała się inspiracją do twórczości, materiałem. POLEN IS GEWELGING (hol. „Polska jest  wspaniała”) – takie hasło wypisali uczniowie na Tablicy Prezentacyjnej, myślę, że podobnie było w innych krajach, szkołach, które odwiedzali.
            Grupy młodych ludzi pochylone nad stołami. Krzysztof Kostrzewa, nauczyciel plastyki, technicznie pomaga wykonać artystyczne zadanie. Mimochodem zapoznają się z technikami plastycznymi służącymi do wykorzystania patronów drukarskich, jakie widzieli w Muzeum. Kultura renesansowa na murach, być może temat na współczesne graffiti… Inspiracją może być wszystko. Punktem wyjścia jest serwetka stołowa. Wykorzystanie sztuki ludowej, rękodzieła, w sztuce współczesnej miasta, to się nazywa - Folk Street Art. Szkolny płot będzie piękniejszy. Murale są cool. Pod palcami młodych ludzi powstanie coś pięknego na murze. Widzieli zabytki muzealne, drewniane zabytkowe formy, którymi odciskano obraz na materiale. Mogą stworzyć własny wzór, lub odwzorować ten muzealny. Rysowanie na brystolu. Podkładanie tafli szkła i wycinanie form, szablonów do muralu. Piętrzą się  pudełka farb, wałki do malowania, pędzle. Tylko ten wiatr przeszkadza, cóż, trudno to było zaplanować… Ale część muralu powstała. Renesansowe motywy roślinne w niebiesko-zielonym kolorze są na murze. Integracja międzynarodowa poprzez sztukę, piękna idea…
            Jak mi mówią uczestnicy Projektu, w głowach Holendrów zamieszkaliśmy teraz w Europie w sposób pełnoprawny, jesteśmy podobni do innych Europejczyków, miłe dla nich zaskoczenie - nie różnimy się od nich (rówieśnicy, ale nie tylko) niczym szczególnym – co nie było dotąd takie oczywiste… Wiedza o naszym kraju uległa znacznemu poszerzeniu, złamane zostały (w Groenlo) schematy myślenia o Polsce – w wyniku doświadczeń osobistych kontaktów, kto wie, czym zaowocują w przyszłości te wizyty, na co się  - obopólnie – przydadzą…
            Rozmawiam z panią Szypszak. Jaki dzisiaj powinien być nauczyciel, w Polsce, w gimnazjum? Głęboki oddech. – Powinien kochać młodzież (to  oczywiste…), i iść z duchem czasu, mądrze przekazywać wiedzę i wspierać. Nauczanie metodą Projektu edukacyjnego jest w podstawie programowej gimnazjum, jest realizowane w Gimnazjum nr 1 od kilku lat. Projekt uczy pewności siebie – to bardzo ważne. I samodzielności. Ten jest wyjątkowy, bo  oparty na wymianie międzynarodowej. 
            Jedna z uczennic: Marleen Horbers – rozmowę z nią tłumaczą mi jej polskie koleżanki. Pytam o wrażenia z pobytu u nas. Podoba jej się nasza przyroda. Kolorowe tynki na domach. Fajni są ludzie. Wiele się o Polsce dowiedziała, w podręcznikach szkolnych nie ma tych wiadomości. Umie mówić po polsku: tak, nie, cześć.
            W Holandii kształceniem językowym objęte jest całe społeczeństwo.
            Zostawić holenderski ślad w naszym Gimnazjum nr 1. Nauczyciele, moi rozmówcy, tak mówią o długofalowych skutkach Wymiany międzynarodowej: chodzi o to, żeby nasi uczniowie nie bali się podróżować do innych krajów, bo będą wiedzieli, że ludzie tam mieszkający są tacy sami jak oni. By w ten sposób zdobywali doświadczenie, uczyli się tolerancji dla innych sposobów myślenia. By w wyniku kontaktów Strach przed Obcymi był  możliwie mały… Żeby posiedli wiedzę taką, że owszem, różnimy się od nich kulturowo, ale te różnice są – dla nas i dla nich – akceptowalne, kiedy inny kraj poznajemy od kuchni – czasami dosłownie…
            Muzeum. Finalne Prezentacje mieszanych zespołów młodzieży polsko – holenderskiej. W ciągu wspólnie spędzonego tygodnia różnice między Polakami i Holendrami, widoczne na początku – nasze skrępowanie, nieśmiałość, choć nie u wszystkich – nieco zanikły. Nasi też dobrze mówią po  angielsku. Pani Dyrektor także wygłasza – za uczniami - kilka zdań wstępu (podziękowania i podsumowanie) po angielsku. Uczmy się wszyscy wspólnego uniwersalnego dzisiaj języka… Dzieci odwiedziły miejsca użyteczności publicznej – bank (bardzo ważne), hale fabryczne Międzyrzeckiego Parku Przemysłowego, byli w polskich domach – mieszkali tam, siedzieli przy wspólnym stole na obiedzie. Najważniejsze – poznali naszą lokalną regionalną kulturę, obok tej z większego miasta, wrocławską, wysłuchali koncertu Zespołu Muzyki Dawnej „Antiquo More”. Zostało im w głowach na  pewno dużo – co? – warto by, po jakimś czasie, zapytać…
Ostatni cytat z wypowiedzi Iana Koojers’a, jednego z holenderskich wychowawców – podoba mu się - mówi -  otwartość naszej szkoły. Naszego polskiego Gimnazjum nr 1.

            Obowiązek szkolny w Holandii dotyczy dzieci między 5. i 16. rokiem życia. Można go realizować w szkołach publicznych i prywatnych, przy czym oba typy szkół są w równym stopniu dofinansowywane przez państwo. Szkoły mają dużą swobodę zarówno w układaniu własnych programów, jak  i w metodach nauczania, limitowane są tylko ministerialnymi standardami wymagań edukacyjnych.
Na system edukacyjny w Holandii składają się szkoły podstawowe dla dzieci między 4. (w tym wieku dzieci mogą już iść do nieobowiązkowej klasy przygotowawczej) a 12. rokiem życia (basisscholen), szkoły średnie o charakterze ogólnokształcącym - preuniwersyteckim (WVO) dla młodzieży między 12. a 18. rokiem życia, szkoły średnie ogólnokształcące przygotowujące do studiów zawodowych (HAVO) dla młodzieży między 12. a 17. rokiem życia, szkoły niższe średnie przygotowujące do kontynuacji kształcenia w szkołach zawodowych stopnia średniego (MAVO) dla młodzieży między 12. a 16.  rokiem życia i szkoły preorientujące zawodowo o charakterze praktycznym (VBO) dla młodzieży między 12. a 16. rokiem życia.













Iwona Wróblak
październik 2016


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz