niedziela, 16 kwietnia 2017

Bibliotekarz – kelner wiedzy


            W czasie remontu Biblioteki Publicznej biblioteka w Klubie Garnizonowym przeżywała istne oblężenie. W normalnym czasie na brak czytelników bibliotekarki też nie narzekają. W bibliotece jest zawsze dużo nowości. Rozmawiam z panią Ewą Wąsiel:- Czy będą w najbliższym czasie zakupy nowych książek? – Do grudnia już nie. Nie chodzi tylko o pieniądze, ich na książki zawsze jest za mało. Biblioteka zajmuje niedużą powierzchnię i podłoga może nie  wytrzymać zbyt dużego ciężaru regałów z książkami.
Czy ludzie czytają książki? W księgarniach sprzedaje się ich mniej niż kiedyś. Są drogie. Komplet podręczników do szkoły, tych jednorazowych, kosztuje 60 zł. Ratujemy się wszyscy jak możemy...
            Właśnie podręczniki szkolne to modelowy przykład, to jedne z pierwszych „prawdziwych” książek, jakie dostaje dziecko. Pani Ewa mówi o tym jako rodzic i jako bibliotekarz. Ćwiczenia jednoroczne są owszem, piękne, kolorowe, wydane na ładnym papierze, jest w nich dużo miejsca na wpisywanie ćwiczeń, ale czy sprzyjają wychowaniu dzieci w szacunku dla książek? Jest coś z magii w zapachu farby drukarskiej, twardej okładki, ufności, że forma odpowiada treści i taka starannie wykonana książka zawiera cenne wartości. Pani Ewa – Czy nie lepiej, by jednorazówki były broszurowe (i tańsze), a  podręczniki wydawano w twardej oprawie, solidniej, do użytkowania na dłuższy czas...  
            Ale porozmawiajmy o książce bibliotecznej, jesteśmy w bibliotece, bardzo ważnym miejscu. Książka jako język komunikacji. Po co się pisze, po co  się czyta książki. Pani Ewa opowiada mi o czytelnikach. Żołnierz poprosił ją kiedyś o książkę, która będzie miała – dla niego... zaskakujące zakończenie. Żeby była czymś innym, mówiła o tym, czego nie zna, nie wie... Bibliotekarka pomyślała, co by ją sama zaskoczyło. Jakie ma wyobrażenia o tym, czego jest pewna, co wie, a co warto by było się dowiedzieć... Czy byłoby to rozwiązanie zagadki kryminalnej, czy zupełnie coś innego. Po co ludzie przychodzą do biblioteki... Bibliotekarz – kelner wiedzy, pani Ewa pamięta to sformułowanie ze studiów bibliotekoznawczych. Jak ona wybiera książkę dla czytelnika? – Nie mamy prawa wartościować literatury, narzucać swojego systemu wartości innym – mówi. Ale jest też kanon, tytuły wartościowe. Bibliotekarz spełnia zamówienie czytelnika, ale misją jego zawodu jest wykonywanie go w ten sposób, by nie zniechęcać do przychodzenia do biblioteki. A jej upodobania, jej osobiste akceptacje, przy całym zrozumieniu dla zróżnicowanych potrzeb i oczekiwań? Odpowiada zdecydowanie – nie lubi agresji, krzyku i głupoty.
            Czytelnicy przychodzą otwarci na propozycje książkowe, w zasięgu ręki są półki z „Nowościami” i „Książkami dla ciebie”, tytuły często wypożyczane. I również, które podsuwa bibliotekarz. Który jednak, przede wszystkim, pomaga w dostępie do wiedzy, do informacji.
            Funkcja usługowa książki – tak, ale też terapeutyczna, socjologiczna.  Książka oswaja ludzi, jest jakże wdzięcznym pretekstem do wzajemnej komunikacji. Przy okazji ludzie rozmawiają, mówią o sobie, o sytuacjach, w jakich się znaleźli. Książka jest sposobem wyrażania uczuć, światem, gdzie można odskoczyć na 2 godzinki, odpocząć, nabrać sił na życie...
            Panie: Małgorzata Bukowska i Ewa Wąsiel zapraszają do biblioteki w Klubie Garnizonowym.


Iwona Wróblak
luty 2001

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz